Skocz do zawartości
Nerwica.com

Okropne psychiczne i fizyczne zmęczenie - jak się zmusić do aktywności?


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, little angel napisał(a):

A gdybyś wyszła z kimś? Np. z mamą?

 

Ja nigdy w życiu nie byłam sama poza domem. Nie wyobrażam sobie tego nawet. Zawsze wychodzę z kimś i tak właśnie się dzieje.

45 minut temu, Catriona napisał(a):

To nawet nie chodzi o wychodzenie z domu, co o zaczęcie jakiejkolwiek aktywności, nawet w domu. Siedząc bezczynnie i robiąc minimum każdy byłby zmęczony. Wiadomo, wyjście z domu pewnie byłoby jeszcze lepsze, ale lepsze coś niż nic.

 

Ale o to mi właśnie chodzi. CHCĘ coś robić, ale nie mam siły/nie mogę się skupić. Biorę książkę, czytam pół strony i wyłączam się, dalej nie rozumiem co czytam. Film jestem w stanie obejrzeć max 2 - 5 minut, potem jest to samo. A do fizycznych aktywności nie jestem w stanie się zmusić, bo każdy ruch mi sprawia straszny ból. Tak to teraz wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, robertina napisał(a):

Ale o to mi właśnie chodzi. CHCĘ coś robić, ale nie mam siły/nie mogę się skupić. Biorę książkę, czytam pół strony i wyłączam się, dalej nie rozumiem co czytam. Film jestem w stanie obejrzeć max 2 - 5 minut, potem jest to samo. A do fizycznych aktywności nie jestem w stanie się zmusić, bo każdy ruch mi sprawia straszny ból. Tak to teraz wygląda.

Hm, a co zwykle robisz całymi dniami? Nie oglądasz przypadkiem krótkich filmików, tzw. shortsów czy tiktoków? :roll: Leżysz, śpisz po kilkanaście godzin? Jak wygląda Twój typowy dzień?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, little angel napisał(a):

Hm, a co zwykle robisz całymi dniami? Nie oglądasz przypadkiem krótkich filmików, tzw. shortsów czy tiktoków? :roll: Leżysz, śpisz po kilkanaście godzin? Jak wygląda Twój typowy dzień?

 

W sumie to nic nie robię. Stronię od mediów społecznościowych, Tiktoka nawet nie mam, mam tylko Instagram do komunikacji z moimi dwiema przyjaciółkami. Jeśli jest gorzej, to biegam w panice po mieszkaniu nawet po kilka godzin, albo jestem w toalecie od 10 do 16, kiedy jest lepiej próbuję coś czytać albo oglądać ale tak skaczę od jednego do drugiego, bo po minucie rezygnuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, robertina napisał(a):

W sumie to nic nie robię. Stronię od mediów społecznościowych, Tiktoka nawet nie mam, mam tylko Instagram do komunikacji z moimi dwiema przyjaciółkami. Jeśli jest gorzej, to biegam w panice po mieszkaniu nawet po kilka godzin, albo jestem w toalecie od 10 do 16, kiedy jest lepiej próbuję coś czytać albo oglądać ale tak skaczę od jednego do drugiego, bo po minucie rezygnuję.

Ale tak cały dzień nic nie robisz? Budzisz się i nie robisz sobie śniadania? A jeśli masz gotowe śniadanie, to jesz i co dalej? Czekasz do obiadu, nic nie robiąc, w międzyczasie pisząc z przyjaciółkami? Potem tak samo do kolacji? Jednak siedzisz tutaj z nami, przed komputerem, więc coś też na tym komputerze robisz, nie jesteś dostępna 24/7. Coś musi wysysać z Ciebie energię, takie nicnierobienie tym bardziej męczy, ale nie wyobrażam sobie NIC nie robić przez cały dzień... Może klikasz na tym kompie jedną i drugą rzecz na przemian, jak w jakiejś pętli (mnie się to czasem zdarza, dobrze wtedy odejść od kompa, "ponudzić się" bez żadnych bodźców). A w toalecie siedzisz tyle czasu przez problemy jelitowe? Jakbym tyle siedziała na tronie, to by mi nogi odpadły :D A z tym bieganiem po mieszkaniu, to co się dzieje? Co wywołuje u Ciebie takie zachowanie? W końcu jesteś w DOMU, to skąd ta panika?

:( 

Pytanie, czy chcesz w ogóle zmienić ten stan rzeczy... Samo nic się nie naprawi, w każdej dziedzinie ważna jest dyscyplina. Trzeba się zmusić raz, drugi, trzeci, aż wejdzie to w krew.

Ja bym mimo wszystko zaczęła od wychodzenia na zewnątrz. Cztery razy w roku, który się już kończy, to niezdrowy wynik... :( Może z jakąś grupą wsparcia byłoby łatwiej lub na jakichś lekach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, little angel napisał(a):

Ale tak cały dzień nic nie robisz? Budzisz się i nie robisz sobie śniadania? A jeśli masz gotowe śniadanie, to jesz i co dalej? Czekasz do obiadu, nic nie robiąc, w międzyczasie pisząc z przyjaciółkami? Potem tak samo do kolacji? Jednak siedzisz tutaj z nami, przed komputerem, więc coś też na tym komputerze robisz, nie jesteś dostępna 24/7. Coś musi wysysać z Ciebie energię, takie nicnierobienie tym bardziej męczy, ale nie wyobrażam sobie NIC nie robić przez cały dzień... Może klikasz na tym kompie jedną i drugą rzecz na przemian, jak w jakiejś pętli (mnie się to czasem zdarza, dobrze wtedy odejść od kompa, "ponudzić się" bez żadnych bodźców). A w toalecie siedzisz tyle czasu przez problemy jelitowe? Jakbym tyle siedziała na tronie, to by mi nogi odpadły :D A z tym bieganiem po mieszkaniu, to co się dzieje? Co wywołuje u Ciebie takie zachowanie? W końcu jesteś w DOMU, to skąd ta panika?

:( 

Pytanie, czy chcesz w ogóle zmienić ten stan rzeczy... Samo nic się nie naprawi, w każdej dziedzinie ważna jest dyscyplina. Trzeba się zmusić raz, drugi, trzeci, aż wejdzie to w krew.

Ja bym mimo wszystko zaczęła od wychodzenia na zewnątrz. Cztery razy w roku, który się już kończy, to niezdrowy wynik... :( Może z jakąś grupą wsparcia byłoby łatwiej lub na jakichś lekach...

 

Biorę leki, próbowałam już chyba z 50, nie działają. I, jeśli mam być szczera, nie zależy mi na snuciu się bez celu po osiedlu, bo jaki to ma sens? Jak już mówiłam, wyjście w tej chwili wywołuje u mnie tak ogromny stres i panikę, że wycieńcza mnie dosłownie na resztę dnia i powoduje znaczne zaostrzenie objawów tak, że już nie wychodzę z łóżka takiego dnia, bo chcę tylko spać. Nie chcę fundować sobie dni gdzie 3 min. traumy na dworze = przespana reszta dnia. Chciałabym być w stanie robić coś autentycznie produktywnego. Muszę stwierdzić, że bardzo dobrze podsumowałaś mój dzień - jest dokładnie tak, jak to zasugerowałaś. Posiłków sobie nie robię, rodzice gotują a jeśli ich akurat nie ma w domu, to albo zjadam suchą kajzerkę, albo czekam aż wrócą. Nie mam siły nic robić, zresztą wszystko mi leci z rąk i tylko zapaskudziłabym kuchnię zadając im pracę. Nie jestem tutaj non-stop, bo nie wchodzę w inne tematy - dołuje mnie czytanie o czyichś depresjach a jakbym przeczytała ze dwa posty o nerwicach już bym miała opisane tam objawy, więc rzadko tu bywam. Jeśli bezmyślnie w coś nie klikam, to siedzę i wymyślam absurdalne scenariusze (choć już coraz rzadziej, prawie udało mi się z tym zerwać). A do biegania zmusza mnie rdzeń mojej nerwicy - ekstremalnie silna emetofobia + mega silne nudności jako reakcja na byle bodziec stresowy. Nie będę się nad tym rozwodzić, bo zaraz się znowu te nudności pojawią, ale to jest dosłownie 90% mojej nerwicy od jej pojawienia się aż do teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@robertina niestety nie wiem, co mogę więcej napisać, poza tym, że bardzo Ci współczuję :( Wygląda na to, że każdy dzień jest dla Ciebie walką, nie jestem w stanie tego pojąć, nawet jak jesteś w domu, miejscu, które powinno być dla Ciebie schronem, wytchnieniem od wszelkiego zła... Leki jak to leki, maskują objawy, bez nich wszystko wraca do stanu domyślnego, dlatego potrzeba pracy własnej, z lekami jest łatwiej. Lęki nigdy nie znikną, jeśli nie będziesz się przełamywać... Co do sensu snucia się bez celu po osiedlu, mogłabym zadać pytanie, jaki ma sens snucie się bez celu po mieszkaniu? Tkwienie w nim, pomimo pogarszającego się zdrowia (coraz słabsza odporność) i samopoczucia (stres na wszystko, co się rusza), jest lepsze? No możesz pójść do łóżka, schować się przed światem, ale on nie zniknie... A znikasz Ty :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, little angel napisał(a):

@robertina niestety nie wiem, co mogę więcej napisać, poza tym, że bardzo Ci współczuję :( Wygląda na to, że każdy dzień jest dla Ciebie walką, nie jestem w stanie tego pojąć, nawet jak jesteś w domu, miejscu, które powinno być dla Ciebie schronem, wytchnieniem od wszelkiego zła... Leki jak to leki, maskują objawy, bez nich wszystko wraca do stanu domyślnego, dlatego potrzeba pracy własnej, z lekami jest łatwiej. Lęki nigdy nie znikną, jeśli nie będziesz się przełamywać... Co do sensu snucia się bez celu po osiedlu, mogłabym zadać pytanie, jaki ma sens snucie się bez celu po mieszkaniu? Tkwienie w nim, pomimo pogarszającego się zdrowia (coraz słabsza odporność) i samopoczucia (stres na wszystko, co się rusza), jest lepsze? No możesz pójść do łóżka, schować się przed światem, ale on nie zniknie... A znikasz Ty :( 

 

No tak, ale dlaczego muszę zaczynać od rzeczy, która jest najtrudniejsza że wszystkich, z pominięciem tych najprostszych? To tak, jakbyś ucząc kogoś matematyki zaczynała go uczyć od sinusów i cosinusów z pominięciem nauki mnożenia i dzielenia. Przyszłam tutaj po praktyczne rady, jak się zmusić do aktywności a nie po porady, jak zafundować sobie zaostrzenie. Czy uważasz, że jest w moim życiu cokolwiek co jest tym mnożeniem, czy koniecznie muszę zacząć od cosinusów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, robertina napisał(a):

 

No tak, ale dlaczego muszę zaczynać od rzeczy, która jest najtrudniejsza że wszystkich, z pominięciem tych najprostszych? To tak, jakbyś ucząc kogoś matematyki zaczynała go uczyć od sinusów i cosinusów z pominięciem nauki mnożenia i dzielenia. Przyszłam tutaj po praktyczne rady, jak się zmusić do aktywności a nie po porady, jak zafundować sobie zaostrzenie. Czy uważasz, że jest w moim życiu cokolwiek co jest tym mnożeniem, czy koniecznie muszę zacząć od cosinusów?

Nie znam całego Twojego życia i Twojej osoby, żeby stwierdzić, co jest dla Ciebie mnożeniem, a co cosinusem. Od tego są terapeuci :P Teraz już wiem, że cosinusem będzie wyjście z domu, to zacznijmy od czegoś prostszego - otwarcia okna i paru rozciągających ćwiczeń. Gdyby było ciepło, to okno można byłoby otworzyć na oścież, żebyś poczuła ten wiatr, zapach dworu, zobaczyła, że to nic groźnego. Co do ćwiczeń, to możesz spróbować początkujących póz z jogi albo tai chi. Dlaczego Tai Chi? Bo to nawet dla staruszków jest odpowiednie :D Więc dla Ciebie, dla kogoś, kto tak szybko się męczy, też nie powinno sprawić trudności. Jak poćwiczysz w domu, nabierzesz pewności, to możesz spróbować wyjść na klatkę, zejść po schodach i wejść z powrotem. Małe kroki, a zmienią w Twoim życiu dużo. 

 

Znalazłam jakieś obrazki z pozami ćwiczeń, te z jogi to polecam cały górny rząd, bo te niżej dla kogoś początkującego mogą okazać się za trudne.

 

38f532194fc281fbfd988386089fedd4.png

b18ac4cac4989632c3bd3e26c616739a.png

Te ruchy nie powinny być trudne. Szczególnie Tai Chi. Pooglądaj sobie na Youtube, jak to wygląda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, robertina napisał(a):

 

. Przyszłam tutaj po praktyczne rady, jak się zmusić do aktywności a nie po porady, jak zafundować sobie zaostrzenie. 

U mnie zmuszanie sie do czegokolwiek zawsze przynosilo efekt odwrotny, jakby na zasadzie przekory, a jesli nawet zadziałalo, to tylko na chwilę, a potem było jeszcze gorzej, kompletnie nic juz mi sie nie chciało. Moze sprobuj sie NIE zmuszać i zobacz, co sie stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, którędy_do_lasu napisał(a):

U mnie zmuszanie sie do czegokolwiek zawsze przynosilo efekt odwrotny, jakby na zasadzie przekory, a jesli nawet zadziałalo, to tylko na chwilę, a potem było jeszcze gorzej, kompletnie nic juz mi sie nie chciało. Moze sprobuj sie NIE zmuszać i zobacz, co sie stanie.

No właśnie, trzeba znaleźć sobie jakiś temat, który chociaż w minimalnym stopniu zainteresuje. Wtedy nie ma mowy o zmuszaniu, a próbowaniu.

 

Np. wszyscy zachwalają siłownię, a u mnie nie ma bata, by się sprawdziła, no po prostu nie, dygam na samą myśl o takich miejscach, wręcz rzygać mi się chce, dlatego szukałam sobie w sieci różnych innych aktywności, które mogłabym wykonywać w zamian i w taki sposób zainteresowały mnie sztuki walki, a potem poznałam Tai Chi i mi się spodobało :D Uwalnia energię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, którędy_do_lasu napisał(a):

U mnie zmuszanie sie do czegokolwiek zawsze przynosilo efekt odwrotny, jakby na zasadzie przekory, a jesli nawet zadziałalo, to tylko na chwilę, a potem było jeszcze gorzej, kompletnie nic juz mi sie nie chciało. Moze sprobuj sie NIE zmuszać i zobacz, co sie stanie.

 

Nie zmuszam się od dwóch lat i efekt jest taki, że siedzę i nic nie robię mając przy tym koszmarny nastrój i poczucie zmarnowanego czasu. MUSZĘ się zacząć zmuszać, bo inaczej chyba wpadnę w depresję.

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mic43 napisał(a):

nie jarają Cęę spocone ciałka? :D

 

@robertina a może zaczniesz pisać pamiętnik? malować? może szukać mena na portalach randkowych? ;)

 

Chciałabym być w stanie skupić się na moich własnych zainteresowaniach, poczytać dobrą książkę, obejrzeć film czy napisać post na bloga. Nie czuję się na siłach szukać nowych hobby, kiedy stare leżą nieruszane miesiącami, choć zmuszenie się do nich przez 5 minut poprawia mi samopoczucie na kilka godzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, robertina napisał(a):

 

Nie zmuszam się od dwóch lat i efekt jest taki, że siedzę i nic nie robię mając przy tym koszmarny nastrój i poczucie zmarnowanego czasu. MUSZĘ się zacząć zmuszać, bo inaczej chyba wpadnę w depresję.

Zacznij próbować, a nie się zmuszać. Jak zmienisz nastawienie, to będzie łatwiej ;) Małymi kroczkami.

 

8 minut temu, Mic43 napisał(a):

nie jarają Cię spocone ciałka? :D

Nie, ale też nie obrzydzają. Jara mnie wewnętrzna siła :angel:

 

7 minut temu, robertina napisał(a):

Chciałabym być w stanie skupić się na moich własnych zainteresowaniach, poczytać dobrą książkę, obejrzeć film czy napisać post na bloga. Nie czuję się na siłach szukać nowych hobby, kiedy stare leżą nieruszane miesiącami, choć zmuszenie się do nich przez 5 minut poprawia mi samopoczucie na kilka godzin.

Ja Cię rozumiem, mam mnóstwo rzeczy niedokończonych, zaczynam ciągle nowe, a stare gdzieś gubię, jednocześnie mi żal, wracam do nich myślami... No ale jak nie chce mi się akurat tego robić, to nic złego zacząć coś innego. Zdarzało się tak, nawet ostatnio, że wróciłam do "porzuconego" projektu gry, dopisałam parę rzeczy, nawet trochę koncepcję zmieniłam, często po czasie, jak się do czegoś wraca, to więcej się widzi, więcej nowych pomysłów wpada do głowy. Teraz znowu leży porzucone, ale wiem, że to tylko na jakiś czas. Do wszystkiego można wrócić ;) Trzeba też rozszerzać horyzonty! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×