Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich


AntiSocialButterfly

Rekomendowane odpowiedzi

17 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Oni nie zrozumieją żadnej aluzji.

Kurde szkoda

 

 

17 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To mnie na pewno w jakiś sposób zdefiniowało w tym najtrudniejszym okresie, skierowało w stronę toksycznych relacji z konkretnym typem ludzi.

Też tak mam, często na siłę próbuję "naprawiać" kompletnych chamów, którzy nawet tego nie potrzebują.
No i w ogóle takich wysłuchiwać 😕

 

 

17 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

A teraz piszesz ze mną, bo nie masz odwagi napisać, że ci się znudziło, i dlatego skracasz wiadomości? ;)

 

Nie obrażę się.

 

Ale tak, mi czasem też głupio iść, szczególnie jak dopiero przyszedłem i napisałem ze 3 wiadomości. Ale jak muszę to muszę (a muszę też, bo chcę), piszę wtedy po prostu, że będę później. Niektórzy jakby to ignorowali i dalej piszą, jak gdyby nigdy nic, ale nie odpisuję im już. Poszedłem to poszedłem. Odpisuję później. Czasem mocno później.

Niekoniecznie, po prostu nie lubię się dużo rozpisywać. Moje wiadomości to często istny "strumień świadomości" a nie chcę pisać głupot czy robić "oversharing" swojego stanu. W moim przypadku wystarczy czasem samo napisanie czegoś (bez wysyłania) żeby to jakoś poukładać. Też chyba należysz do ekstrawertyków, mam rację? ;)

Jestem raczej introwertyczna. No i bardzo dobrze, tak czy siak fajnie, że odpisujesz a nie "ghostujesz".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@AntiSocialButterfly,

 

> Też tak mam, często na siłę próbuję "naprawiać" kompletnych chamów, którzy nawet tego nie potrzebują. No i w ogóle takich wysłuchiwać 😕

 

U mnie to jest trochę inaczej. Po prostu przez długi czas pewne zachowania wydawały mi się normalne, bo nie miałem punktu odniesienia. Ale to trochę przeszło, w sumie po części samo, z czasem, a po części dzięki tym zdrowym, normalnym znajomościom z normalnymi ludźmi, z którymi wzajemnie się szanujemy.

 

Jeśli nikt cię nigdy nie szanował to szacunek odbierasz jako coś dziwnego. Jeśli szanuje cię coraz więcej ludzi, to przestajesz akceptować tych, którzy cię nie szanują. I mówię o takim podstawowym szacunku.

 

> Niekoniecznie, po prostu nie lubię się dużo rozpisywać. Moje wiadomości to często istny "strumień świadomości" a nie chcę pisać głupot czy robić "oversharing" swojego stanu.

 

Mi oversharing nie przeszkadza 🙂

 

Ok, czasem przeszkadza, ale dotyczy rzeczy niesmacznych :D Podałbym przykłady, ale… no, są niesmaczne. Chyba że chcesz.

 

> W moim przypadku wystarczy czasem samo napisanie czegoś (bez wysyłania) żeby to jakoś poukładać. Też chyba należysz do ekstrawertyków, mam rację? ;)

 

Nie, w życiu. Jestem introwertykiem. Może nie ekstremalnym, bo umiem wyjść do ludzi, ale zawsze potem muszę naładować baterie w samotności.

 

> Jestem raczej introwertyczna. No i bardzo dobrze, tak czy siak fajnie, że odpisujesz a nie "ghostujesz".

 

Eh, prawda jest taka, że mam do tego tendencję i zdarzało mi się kogoś zghostować. Zwykle jak mnie coś przytłacza (albo jest bardzo długie, albo bardzo trudne emocjonalnie) to odkładam odpisanie, odkładam, aż nie ma sensu odpisywać, bo z tego odkładania robią się miesiące, a czasem lata. A czasem po prostu nie czuję się dobrze w jakiejś znajomości, albo widzę, że zmierza donikąd, ale odkładam napisanie tego tej osobie, bo byłoby jej przykro, i potem siedzi to we mnie. Nie lubię zawodzić ludzi.

 

Ty mnie nie przytłaczasz, Motylku. Choć też wiem, że jesteś tu tylko na chwilę. Za jakiś czas ten wątek wygaśnie, nie odpiszesz już, bo nie będziesz już miała na co, znikniesz z forum (bo widzę, że piszesz tylko w tym jednym wątku) i nasza znajomość, zamknięta tylko w ramach tego wątku, skończy się razem z twoją obecnością tu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

U mnie to jest trochę inaczej. Po prostu przez długi czas pewne zachowania wydawały mi się normalne, bo nie miałem punktu odniesienia. Ale to trochę przeszło, w sumie po części samo, z czasem, a po części dzięki tym zdrowym, normalnym znajomościom z normalnymi ludźmi, z którymi wzajemnie się szanujemy.

 

Jeśli nikt cię nigdy nie szanował to szacunek odbierasz jako coś dziwnego. Jeśli szanuje cię coraz więcej ludzi, to przestajesz akceptować tych, którzy cię nie szanują. I mówię o takim podstawowym szacunku.

Dokładnie to próbowałam przekazać.

 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Mi oversharing nie przeszkadza 🙂

 

Ok, czasem przeszkadza, ale dotyczy rzeczy niesmacznych :D Podałbym przykłady, ale… no, są niesmaczne. Chyba że chcesz.

Mi przeszkadza, i nie chcę.

 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nie, w życiu. Jestem introwertykiem. Może nie ekstremalnym, bo umiem wyjść do ludzi, ale zawsze potem muszę naładować baterie w samotności.

ok, Twoja otwartość mnie zmyliła. Swoją drogą jak Ty to robisz, że jakby tyle wiesz o ludziach? To samo przychodzi np. z wiekiem czy może to kwesta przebywania z nimi?

 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Eh, prawda jest taka, że mam do tego tendencję i zdarzało mi się kogoś zghostować. Zwykle jak mnie coś przytłacza (albo jest bardzo długie, albo bardzo trudne emocjonalnie) to odkładam odpisanie, odkładam, aż nie ma sensu odpisywać, bo z tego odkładania robią się miesiące, a czasem lata.

No rozumiem, online to inna sprawa z znajomościami. Ale z odpisywaniem mam wywalone i po roku potrafię przesłać coś komuś jakby nigdy nic lol. Tylko właśnie co innego z znajomościami irl.
 

 

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ty mnie nie przytłaczasz, Motylku. Choć też wiem, że jesteś tu tylko na chwilę. Za jakiś czas ten wątek wygaśnie, nie odpiszesz już, bo nie będziesz już miała na co, znikniesz z forum (bo widzę, że piszesz tylko w tym jednym wątku) i nasza znajomość, zamknięta tylko w ramach tego wątku, skończy się razem z twoją obecnością tu.

To te wątki same wygasają? Wiesz, zawsze możemy sie minąć na innych wątkach. Jak piszesz do mnie to odpisuje xd Nie zamykam się, dużo czytam i chcę się trochę wdrożyć. Już mam tu kilka osób, które ciekawie piszą.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

ok, Twoja otwartość mnie zmyliła. Swoją drogą jak Ty to robisz, że jakby tyle wiesz o ludziach? To samo przychodzi np. z wiekiem czy może to kwesta przebywania z nimi?

Czy ja wiem, czy aż tyle… cały czas obserwuję ludzi, świat, i staram się jakoś to wszystko zrozumieć i poukładać sobie w głowie. Ale też aż tak stary nie jestem :D

 

20 godzin temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

No rozumiem, online to inna sprawa z znajomościami. Ale z odpisywaniem mam wywalone i po roku potrafię przesłać coś komuś jakby nigdy nic lol. Tylko właśnie co innego z znajomościami irl.

Może i dobrze 🙂

 

Wiesz, wg mnie to jednak jest ta luka, którą wypełniają społecznościówki. Na przyjaciela zawsze znajdziesz czas, na obcego raczej nie, ale co z tymi ludźmi, którzy są gdzieś pomiędzy, zwykłymi znajomymi? Gdy przebywasz z nimi na żywo, to macie jakiś kontakt, obserwujesz ich w ich otoczeniu, czasem wchodzisz w interakcje. Chyba społecznościówki pozwoliły przenieść taką dynamikę do Internetu.

 

Jak jeszcze miałem konto na FB to miałem tam masę osób, z którymi nie rozmawiałem, ale mniej więcej wiedziałem, co u nich, bo mi się ich posty przewijały. Taki luźny kontakt z niezobowiązującym lajkiem od czasu do czasu. Świetnie wymyślone. No ale… więcej mi to zabierało, niż dawało, więc już mnie tam nie ma. I tych ludzi też już, niestety, w moim otoczeniu nie ma.

 

Niektórych takich znajomości żałuję.

 

20 godzin temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

To te wątki same wygasają?

Nieee, chodzi o to, że w końcu nie będzie już na co odpisać 🙂

 

Może to brzmi trochę pesymistycznie, ale… hmm, trochę czasu jestem na różnych forach i jeśli poznaję kogoś fajnego, ciekawego, to zwykle idzie to w jednym z kilku kierunków.

 

Kierunek 1. Piszemy ze sobą więcej i więcej, aż zajmuje to coraz więcej i więcej czasu. Przez to piszemy rzadziej i rzadziej, aż maile (bo zwykle na tym etapie są to już maile) rozrastają się tak bardzo, że mam np. 5 maili od tej osoby, nieodpisanych, bo na każdy musiałbym poświęcić kilka godzin. Czuję się z tym okropnie i brakuje mi tej osoby, ale nie jestem już w stanie poświęcić tyle czasu i przestrzeni na wirtualną znajomość.

 

Miałem takiego kumpla, w końcu znajomość urwała się całkowicie. Ale wydaje mi się, że tamta znajomość miała termin ważności. Mam teraz drugiego takiego i widzę, że jest to samo. On jest bardzo fajny, ciekawy, mamy miliardy wspólnych tematów, ale mam teraz od niego 5 maili i nie wiem, kiedy na nie odpiszę. On też odpisuje po długim czasie, więc nie ma pretensji, tym bardziej że przez ADHD jest mu się trudno skupić. Po prostu gdzieś jest ten moment, gdy mnie to przytłacza. Potem wysyła kolejnego maila o czymś innym (bo jednak siedzimy razem na innym forum i trochę się tam dzieje) i mail zaczyna się rozrastać od nowa. Ale to jest osoba, z którą właśnie piszemy na forum, obaj jesteśmy tam bardzo aktywni, więc mamy kontakt przez forum. Może to jest ten etap, kiedy powinniśmy przejść na komunikator. Tylko ja wolę maile, privy, fora, od komunikatorów :P On w sumie też.

 

Kierunek 2. Piszemy na forum, ale w końcu odpowiedzi są coraz krótsze (czasem nie dlatego, że nie ma tematów, tylko np. dlatego, że jedna osoba pisze na komórce i jest dla niej fizycznym problemem odpisywać na wszystko tak, jak by chciała, gdyby miała wygodną klawiaturę, albo np. pisze, gdy nie ma czasu, ale nie chce, żeby druga osoba czekała – ja wolę poczekać i odpisać, gdy mam czas, bo wiem, że napiszę wtedy wszystko, co chcę napisać), aż okazuje się, że w końcu nie ma już na co odpisać. I teraz zależy, co dalej. Albo oboje zostajemy na forum i mijamy się w innych wątkach, i znajomość trwa w tej formie, czasem zahaczając o priv, gdy wychodzi jakiś temat (np. trzeba kogoś z forum obgadać :D), albo jedno z nas znika z forum (niekoniecznie robiąc wielkie odejście z fochem, raczej po prostu logując się coraz mniej, aż w końcu wcale).

 

Wydaje mi się, że nasza krótka znajomość idzie w tym kierunku. Z drugiej strony, w sumie z takich bardziej prozaicznych rzeczy nie wiemy o sobie nic.

 

Kierunek 3. Przechodzimy na jakiś komunikator. No i to się wtedy jakoś utrzymuje, choć jeśli nie mamy przestrzeni, gdzie egzystujemy wspólnie (np. forum, czy serwera na Discordzie), to też to z czasem wygasa i kończy się na kolejnej martwej duszy na liście znajomych na Discordzie. Z drugiej strony, nie trzeba pisać z kimś codziennie. Gorzej, jeśli nie ma punktu zaczepienia.

 

No i czasem jednak przejście na komunikator jest początkiem końca. Szczególnie gdy jedna osoba czuje się przytłoczona drugą. Bo chyba też pod względem zaangażowania w relację trzeba się dobrać – jeśli jedna osoba traktuje to bardziej na luzie, a druga się zaangażuje, to zwykle się to nie udaje. U mnie zwykle to przechodziło bardzo powoli i płynnie od „na luzie” to… hmm, też na luzie, ale też z pewnością, że ta druga osoba jest.

 

Kierunek 4. Poznajemy się w realu i jest spoko, łapiemy wspólny vibe. Takie znajomości stają się pełniejsze, ale niekoniecznie głębsze. Jeśli nie spotykamy się regularnie (co wymaga jednak czasu, przestrzeni), to znajomość, choć czasem przenika się z realem, jednak pozostaje internetowa. Też zależy od tego, na ile ufam danej osobie, jeśli chodzi o moje problemy, na ile czuję się bezpiecznie, żeby jej powiedzieć – słuchaj, może być tak, że będę musiał nagle iść do łazienki, poczekasz, nie? Nie z każdym czuję się na tyle swobodnie, a gdy to ukrywam, to jest jeszcze gorzej.

 

Mam teraz taką koleżankę, w sumie nowa znajomość. Piszemy na Discordzie, ona jest na moim serwerze (szok że nie uciekła z krzykiem XD), ja na jej, spotkaliśmy się 3 razy jak była u mnie w mieście (bo jest z innego miasta), ale ostatni raz jak na nią czekałem to był koszmarny atak paniki, czułem się strasznie uwięziony, wiedziałem że jak nagle zniknę to ją zawiodę, musiałem odebrać ją z dworca… i w sumie może mógłbym jej o tym powiedzieć (nie wie o tym, nie rozmawialiśmy nigdy o takich rzeczach), ale to raczej nie jest taka znajomość. Poza tym ona mi sporo mówiła o naszych wspólnych znajomych, więc jest we mnie taki podszept, że jeśli ja jej za dużo o sobie powiem, to oni też mogą się o tym kiedyś dowiedzieć o tych aspektach mnie, które chciałbym zachować dla siebie (czyli tych związanych z atakami paniki, ale też ogólnie z moją bardziej osobistą stroną). No i to jest osoba powiedzmy ze wspólnych kręgów, przenikamy się na eventach związanych z naszym wspólnym hobby i pewnie będziemy się przenikali. Więc ostrożnie 🙂

 

Chyba łatwiej przejść do reala ze znajomością, która zaczęła się w bardziej neutralnych kręgach. Trochę trudniej, jeśli zaczęła się w miejscu takim jak to, a obie strony pełne są niepewności, lęku, czasem nawet paranoi. Choć jak byłem na tym forum na poprzednim koncie, to poznałem na żywo masę ludzi stąd – i w sumie wszystkie te znajomości z czasem się rozpadły. Wszystkie poza jedną, która rozpadła się dużo później, i którą chciałbym odnowić, ale chyba nie ma woli z drugiej strony (i się nie dziwię, bo zniknąłem bez słowa na kilka lat, a ta osoba była do mnie bardzo przywiązana, więc mogła poczuć się porzucona). Z drugiej strony jedyny namiar, jaki na nią mam, to nr telefonu – więc może ja sobie dopowiadam różne powody, a ona po prostu zmieniła numer i dlatego nie odebrała telefonu i nie odpisała na SMSa. Ja od tego czasu zmieniłem numer ze trzy razy.

 

Z drugiej strony, gdy poprzednio odszedłem z tego forum (taki pomysł terapeutki, żebym znalazł sobie „normalnych znajomych”) i zaangażowałem się w inne, to poznałem takiego chłopaka, z którym przyjaźń trwa do dzisiaj – choć nie spotykamy się już tak często (ekipa się rozpadła), to wiem, że zawsze mogę na niego liczyć (i on na mnie też). Co się okazało, też ma ze sobą problemy. Pewnie inaczej nie złapalibyśmy takiego vibe'u. Pamiętam jak mu powiedziałem, co powiedziała tamta terapeutka. Stwierdził „no to sobie k… znalazłeś normalnego” :D

 

Kierunek 5. Poznajemy się w realu i jest drętwo, sztywno, osoba okazuje się być kimś zupełnie innym, niż się wydawała przez internet. Albo po prostu nie ma vibe'u, nie ma o czym gadać, szukamy tematów na siłę, żeby nie milczeć, i oboje oddychamy z ulgą, gdy jest już po spotkaniu. Rzadko się zdarza, bo raczej nie spotykam się na żywo z ludźmi, których słabo znam, ale jednak się zdarza. Czasem nic to nie zmienia, a czasem jest to początek powolnego końca znajomości. Nie wiem jeszcze, od czego to zależy.

 

Kierunek 6. Poznajemy się w realu i pojawia się magia, przyciąganie. Tak poznałem moją ostatnią ex, znaliśmy się z grupy na fb i spotkaliśmy się na żywo. Wzięło nas na siebie tak, że ona parę dni później rzuciła swojego chłopaka, ja swoją ówczesną dziewczynę, i w sumie byliśmy 8 lat razem. Tylko to było strasznie toksyczne przez mój unikający styl przywiązania. Powiedziała mi, że choć wiedziała o mnie tyle, to czuła, że nigdy tak naprawdę mnie nie poznała. I może miała rację…

 

Cytat

Wiesz, zawsze możemy sie minąć na innych wątkach. Jak piszesz do mnie to odpisuje xd Nie zamykam się, dużo czytam i chcę się trochę wdrożyć. Już mam tu kilka osób, które ciekawie piszą.

Poczekamy, zobaczymy 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, avesen napisał(a):

Jezu, to ludzie tak analizują znajomości? Dobrze, że sobie dałam spokój ze wszystkimi...

Nie wiem czy analizują, chyba większość ludzi raczej nie 🙂 To raczej taka moja ogólna obserwacja, bo dopiero teraz zacząłem się nad tym zastanawiać i patrzeć wstecz, jak to się zwykle rozwijało. Mówię o ludziach, którzy stali się na tyle ważni, żebym ich w ogóle zapamiętał.

 

BTW, są osoby, które są świetnymi obserwatorami. Ja staram się taki być, ale nie mam do tego naturalnych predyspozycji i wiele rzeczy mi umyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Cień latającej wiewiórki Nie bawię się w takie scenariusze. Mam w to szczerze wywalone, super ludzie zbyt często zawodzą, grupy znajomych się rozpadają a ja po prostu lubię pogadać.
 

1 godzinę temu, Mic43 napisał(a):

No a jak się ze swoim chłopakiem poznawałaś, to nie analizowałaś

To idzie to w aż takim kierunku? No to ja wybieram kierunek odwrotny lol.

 

1 godzinę temu, avesen napisał(a):

Jezu, to ludzie tak analizują znajomości? Dobrze, że sobie dałam spokój ze wszystkimi...

Jak to zrobiłaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że to na pewno nie temat dla mnie 😄, ale

 

W dniu 3.07.2025 o 16:15, Mic43 napisał(a):

To prawda, ale ja mimo wszystko nie wziąłbym na siebie takiej odpowiedzialności. Co innego adopcja lub jak wiążesz się z kimś, kto ma potomostwo. Ale powoływać do życia nowy byt, jak tyle dzieci głoduje, albo żyje gdzieś w patorodzinach tudzież domach dziecka.

Pomijając klęski żywiołowe, problem głodu na świecie, czy narastające niepokoje społeczne, bo coś było zbyt cicho. Nie mówię już o atomowej sterylizacji planety bo nie jesteśmy jako ludzie na tyle głupi. Pomyśleć chociaż o nieuchronnym zaniku prądu oceanicznego, co sprawi, że północna półkula będzie spowita lodem, południowa nieznośnie gorąca, a pomiędzy tym najsilniejsze huragany jakie znaliśmy (prognoza na najbliższe 100 lat). Do tego globalne emisje metanu i innych gazów cieplarnianych, które będą napędzać anomalie pogodowe, nigdzie wcześniej niespotykane, np. huragany w Europie. Lada moment skończą się zasoby ropy naturalnej. W ciekawych czasach żyjemy.

 

Pamiętam, że ktoś tu się kiedyś witał @AntiSocialButterfly cześć 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Fobic napisał(a):

Widzę, że to na pewno nie temat dla mnie 😄, ale

 

Pomijając klęski żywiołowe, problem głodu na świecie, czy narastające niepokoje społeczne, bo coś było zbyt cicho. Nie mówię już o atomowej sterylizacji planety bo nie jesteśmy jako ludzie na tyle głupi. Pomyśleć chociaż o nieuchronnym zaniku prądu oceanicznego, co sprawi, że północna półkula będzie spowita lodem, południowa nieznośnie gorąca, a pomiędzy tym najsilniejsze huragany jakie znaliśmy (prognoza na najbliższe 100 lat). Do tego globalne emisje metanu i innych gazów cieplarnianych, które będą napędzać anomalie pogodowe, nigdzie wcześniej niespotykane, np. huragany w Europie. Lada moment skończą się zasoby ropy naturalnej. W ciekawych czasach żyjemy.

 

Pamiętam, że ktoś tu się kiedyś witał @AntiSocialButterfly cześć 😉

Witam ^^
A czekaj co to ma do adopcji?

 

 

6 minut temu, Mic43 napisał(a):

Co idzie? 

Znajomość, a według Fobic prawdopodobnie katastrofa klimatyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Witam ^^
A czekaj co to ma do adopcji?

Było pisane o zbyt dużej odpowiedzialności rodząc na świat potomstwo. Przeczytałem też o klęsce głodujących dzieci, pomyślałem, że są troszkę ważniejsze sprawy na horyzoncie i tak jakoś mi się udzieliło. W sumie adoptować dzieci można zawsze 🙂

Przepraszam, że pewnie tak nagle wyrwane z kontekstu, ale czytając wyrywki waszych wypowiedzi doszedłem do wniosku, że to nie są sprawy przynajmniej dla mnie i choćbym próbował wkręcić się w temat, nie dałbym rady. Poza tym trwa tutaj taki piękny, spokojny dialog, że aż szkoda przerywać.

 

15 minut temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Znajomość, a według Fobic prawdopodobnie katastrofa klimatyczna.

Katastrof nadciąga wiele, o niektórych jeszcze pewnie nie wiemy, a reszta postępuje tak powoli, że sprawia wrażenie jakby wszysto było ok 🙂 aż nagle dojdzie do kulminacji

Kiedyś widziałem coś co sprawiło, żeby nie wierzyć mediom głównego nurtu, a najlepiej mieć swój własny rozsądek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Fobic napisał(a):

Było pisane o zbyt dużej odpowiedzialności rodząc na świat potomstwo. Przeczytałem też o klęsce głodujących dzieci, pomyślałem, że są troszkę ważniejsze sprawy na horyzoncie i tak jakoś mi się udzieliło. W sumie adoptować dzieci można zawsze 🙂

Ach okej, rozumiem. Wiesz, to tak chyba bardziej odpowiedzialność globalna. Też nawet małe kroki prowadzą ku czemuś dobremu, akcje jak np. Pajacyk pomagają dzieciom na naszym lokalnym podwórku. Kurcze też jak czytam lub słyszę takie historie to robi mi się cholernie przykro. Indywidualnie to bardzo dobrze, że chce się odpowiedzialnie podejść do tematu urodzenia/wychowania lub adopcji dziecka. Dokładnie 🙂

 

 

48 minut temu, Fobic napisał(a):

Przepraszam, że pewnie tak nagle wyrwane z kontekstu, ale czytając wyrywki waszych wypowiedzi doszedłem do wniosku, że to nie są sprawy przynajmniej dla mnie i choćbym próbował wkręcić się w temat, nie dałbym rady. Poza tym trwa tutaj taki piękny, spokojny dialog, że aż szkoda przerywać.

Ależ nie ma problemu. Zawsze możesz wtrącić swoje 3 grosze jak to się mówi ;)

 

 

49 minut temu, Fobic napisał(a):

Katastrof nadciąga wiele, o niektórych jeszcze pewnie nie wiemy, a reszta postępuje tak powoli, że sprawia wrażenie jakby wszysto było ok 🙂 aż nagle dojdzie do kulminacji

Kiedyś widziałem coś co sprawiło, żeby nie wierzyć mediom głównego nurtu, a najlepiej mieć swój własny rozsądek.

O tym można by napisać książkę. Jak wielu publicystów działało w dobrej wierze szerząc po prostu ważne informacje i nie dając się stłamsić, niektórzy (zwłaszcza obecnie) po prostu robią aferę tylko dla pieniędzy, kliknięć, wyświetleń. A jak wiadomo najlepsze są do tego skrajne emocje jak np. Strach, gniew, panika itp. Dla małej kontry dodam, że większość ludzi jest tym zmęczona i nawet woli pozytywne informacje, inicjatywy itp.
Znowu się powtórzę, ale dokładnie tak. Własny rozsądek to podstawa.

 

 

Teraz, Fobic napisał(a):

Ale coś czuję, że się wpakowałem xD mnie tutaj w sumie nie było, przywitałem się, a reszta jest dziś nieistotna 🙂

Znikam z waszej przestrzeni 💢 miłego pobytu

Kurcze akurat skończyłam pisać odpowiedź xD Jak coś to wpadaj kiedy chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Ach okej, rozumiem. Wiesz, to tak chyba bardziej odpowiedzialność globalna. Też nawet małe kroki prowadzą ku czemuś dobremu, akcje jak np. Pajacyk pomagają dzieciom na naszym lokalnym podwórku. Kurcze też jak czytam lub słyszę takie historie to robi mi się cholernie przykro. Indywidualnie to bardzo dobrze, że chce się odpowiedzialnie podejść do tematu urodzenia/wychowania lub adopcji dziecka. Dokładnie 🙂

W takim razie, moje zagadnienia w porównaniu do tego, co przedstawiasz, są mało ważne, bo długofalowe, nieuniknione i nie wolno po prostu poddać się w walce dnia codziennego.

 

53 minuty temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

niektórzy (zwłaszcza obecnie) po prostu robią aferę tylko dla pieniędzy, kliknięć, wyświetleń. A jak wiadomo najlepsze są do tego skrajne emocje jak np. Strach, gniew, panika itp

Tak, ta sama zasada działa również w wielu innych dziedzinach, np. branży informacyjnej, niestety.

 

Kiedyś za małolata, kiedy miałem dobry telefon, a niebo było ciemnogranatowe, nie mlecznobiałe jak dzisiaj dostrzegłem ogromną, niskozawieszoną, puszystą strugę białego pyłu rozciągającą się przez cały horyzont. Pojawiało się ich każdego dnia coraz więcej za sprawą samolotów, a ja robiłem im zdjęcia, bo to nie był widok zwyczajnego letniego nieba, nie rzadko te smugi przecinały się, lub tworzyły gęste kratownice i nie były to smugi kondensacyjne, te zostawały na stałe i rozpraszały się na boki. Każdy się ze mnie śmiał, kiedy mówiłem, że coś dzieje się nad naszymi głowami, ale wszyscy patrzyli tylko przed siebie. Wtedy robili to bezczelnie niewiele wyżej nad domami, dziś już działają bardziej subtelnie. Po latach dowiedziałem się o takim kierunku, jak geoinżynieria, która generalnie polega na schłodzeniu planety m.in. właśnie poprzez rozpylanie aerozoli w atmosferze. To, że dostrzegłem to jako pierwszy i wyglądało to groźnie, trochę mnie przeraziło, tak samo jak ignorancja ludzka, którzy niczym prosiaki nie potrafili patrzeć w gwiazdy, albo mówili że się na tym nie znają. Dziś temu zjawisku nawet nikt nie zaprzecza i jest to czymś normalnym, mającym przeciwdziałać globalnemu ociepleniu. Nie wiem już, czy za dzieciaka sobie tylko coś wkręciłem, chociaż dobrze pamiętam co widziałem.

 

53 minuty temu, AntiSocialButterfly napisał(a):

Jak coś to wpadaj kiedy chcesz

Dzięki za zaproszenie, może jeszcze tu zagoszczę 🙂

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×