Skocz do zawartości
Nerwica.com

Objawy somatyczne


kot.11

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Tomi77 napisał(a):

Czyli najpewniej to jest powodem Twoich objawów no,ale żeby ich się pozbyć ciężka sprawa 😮‍💨 bo byle jakaś sytuacja czy informacja,że coś się dzieje źle i będzie nawrót.Wydaje Mi się,że trzeba się do tego przyzwyczaić i z tym żyć,bo tak jak w Moim przypadku leczenie u lekarza I farmokologia dosłownie tylko to usypiało na kilka godzin,dni czy tygodni...

No to nie ciekawie z tymi łebkami a są polskiej narodowości? 

Jak się sytuacja powtórzy zadzwoń na policję,bo jeszcze córka nabawi się jakiejś choroby.

Ja jakiś rok temu miałem problem z sąsiadami,którzy mieszkają/mieszkali piętro wyżej tzn.rzucanie petów,imprezy niezależnie czy to weekend czy środek tygodnia,dodam,że to było 4 ukraincow,którzy wynajmowali mieszkanie.Ja że względu na swój zły stan psychiczny i trochę fizyczny musiałem poprosić brata.Brat poszedł z kolegą i nie będę opisywał co się działo,ale od tamtej pory jest spokój i nawet przez jakiś czas mówili po polsku dzień dobry 😉

Wyprowadzili się na początku roku,teraz również mieszkają ukraince z tym że małżeństwo z dzieckiem.

Jeśli chodzi o pracę,to teraz mam nocki 19-7 praca nie ciężka,przyjmuję i wydaje zlecenia na przewóz szkła,tafli szyb,czasem przyjedzie 10 kierowców a czasem 40 w sumie pracuje ich ok.170 w tym 90 z Ukrainy.

Dlatego im więcej pracy tym mało prawdopodobne aby dostał "ataku" bo jest zajęcie.

A Ty czym się zajmujesz jeśli to nie tajemnica,może praca też się przyczynia to zmian nastroju.

 

 

 

 

Córka dzwoniła n policje ale przyjechali i powiedzieli że nic się nie stało. Że pewnie robili sobie żarty. Tak polskiej narodowości . Młode chłopaki studenci. Matka kupiła jednemu mieszkanie i teraz wieczne imprezy. Narazie jest sobie u mnie a mieszkanie trzeba jednak zmienić. 

Tak masz rację jak się człowiek zajmie to nie myśli że coś mu dolega. 

Ja pracuję na hali sportowej. Generalnie to sprzątam ale tak naprawdę robię wszystko. Hala jest przy szkole podstawowej ,więc trzeba i na stołówce pomoc i na turniej iść. Lubię swoją pracę. Tylko najgorsza jest tam teraz atmosfera. Tzn taka moim zdaniem niesprawiedliwość. Muszę chodzić też weekendy i zarabiam tyle co sprzątaczki ze szkoły. Na zmianie jest się pojedynczo a budynek ogromny. Powiem Ci szczerze że czasem wracam tak zmęczona że mi się płakać chce. Nawet wczoraj powiedziałam o tym dyrekcji że praca ostatnio działa na mnie destrukcyjne wręcz. Bo mi zaczęła gadać żebym wróciła już że w pracy to fajnie. Więc jej wygarnelam parę rzeczy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.10.2024 o 05:10, kot.11 napisał(a):

Cześć wszystkim,

jestem nowa na forum, mam 22 lata, na codzień studiuję.

Nie mogę uwierzyć w to, że mam nerwicę bo mam tyle objawów somatycznych że to przypomina fizyczną chorobę.
Zrobiłam już prawie wszystkie możliwe badania na tym świecie - zaczęło się od serca. 1,5 roku temu, kiedy zerwałam z moim byłym chłopakiem pojawił się ból w klatce piersiowej, kołatanie serca, duszności. Poszłam wtedy do lekarza, EKG echo i próba wysiłkowa w normie. Stwierdzono jedynie tachykardię zatokową, ale nie przypisano żadnych leków. Uspokoiłam sytuację życiową i do czasu miałam spokój.

Wszystko wróciło 2 miesiące temu, kiedy zwolnili mnie z pracy, to nagle tajemniczo zaczęło się znów pogarszać moje zdrowie. Ból powrócił i to z ogromną siłą, więc znowu cała diagnostyka serca i znów wszystko prawidłowo. Jedynie tachykardia zatokowa na którą dostałam propranolol po którym dostałam męczliwości mięśni (może ktoś też tak miał?) i lekarz kazał odstawić. Najgorzej było jak wróciłam na studia - na każdej przerwie w łazience na wydziale myślałam że mam zawał serca, ból był nie do zniesienia, do tego doszły straszne nowe objawy - problemy z widzeniem (światłowstręt), zawroty głowy tak duże że miałam problemy z chodzeniem, poczucie oszołomienia i derealizacji. Do tego chroniczne przemęczenie, od dwóch tygodni nie mogę wstać z łóżka i raz nie spałam trzy noce z rzędu… Byłam wczoraj na SOR, zrobili tomografię głowy i krew. WSZYSTKO w normie. Aż nie mogę w to uwierzyć. Zlecili badanie na tężyczkę, mam termin 8 listopada, ale boję się że też będzie dobra i się okaże że to wszystko w mojej głowie…

Mam wrażenie, że psychicznie nie odczuwam lęku, jakbym to wyparła z siebie, mówię ciągle że wszystko jest okej i jestem spokojna. Jedynie ciało pokazuje że coś jest nie tak…

Może ktoś ma podobną historię?

Pozdrawiam:)

 

 

Hej, przeszłaś dokładnie taką ścieżkę jak pewnie większość z nas „lękowych” tutaj na forum.

Na moim przykładzie - ja wiele miesięcy nie potrafiłam pogodzić się z diagnozą zaburzenia lękowego wegetatywnego. Przez to opóźniłam swoje leczenie, przez ciągły wyrzut hormonów stresu schudłam 10 kg, nie byłam w stanie jeść, spać, było wzywane pogotowie. Dopiero jak czwarty lekarz zasugerował, że to może nerwica skoro miałam rezonans magnetyczny, rtg, cały panel badania krwi, usg wszyskich węzłów chłonnych, Dopplera, badania neurologiczne, okulistyczne i wiele wiele innych…

Jak próbuje komuś wytłumaczyć, jak działa nerwica to mówię „teraz  boli cię ręka, no czujesz że cię boli nie? To teraz spróbuj sobie powiedzieć, że to nerwica”. Dlatego to jest tak cholernie ciężkie… 


Derealizacja, zawal serca, udar, rak wszystkiego,stwardnienie rozsiane, urojenie choroby typu schizofrenia, lęk że przestanie się oddychać, że serce się zaraz zatrzyma… myślę, że każdy tutaj będzie wiedział o czym piszę, miałam dokładnie takie objawy na początku drogi. Teraz po latach zmieniły się moje objawy, bo po raz  pierwszy od lat nie biorę leków, nie ma mnie co wspierać oprócz terapii.


Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dopóki nie uwierzysz w to, że to jest w twojej głowie, nie zrobisz postępu. Będziesz tkwić w błędnym kole zaburzenia, jak nie te objawy, to inne. To badanie wyszło ok? Może muszę zrobić dodatkowe, pewnie coś nie tak… wiem coś o tym.. właśnie przeżywam to samo, mimo takiego doświadczenia nadal potrafi płatać figle. 
 

pozdrawiam serdecznie, wiedz, że nie jesteś z tym sama ♥️

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej tu znowu ja. Mam pytanie do was. Czy od nerwicy można być tak skrajnie wyczerpanym że nie można wstać z łóżka? Nogi się pode mną uginają… zrobiłam już dosłownie wszystkie badania… czekam na wynik rezonansu głowy. Nadal nie wstaję, nie jeżdżę na studia… POMOCY!!

ostatnio pojawiło się u mnie coś takiego dziwnego, nie wiem czy to po lekach czy po czym…

Jak zasypiam, dosłownie w momencie kiedy pojawiają mi się już obrazy przed oczami przestaje oddychać i w wyniku tego się budzę. 

To jest straszny koszmar, czasami dzieje się tak całą noc i nie zasypiam w ogóle. Jestem skrajnie wyczerpana. Nie wiem co robić. Pomocy

2 godziny temu, Aglie napisał(a):

Hej, przeszłaś dokładnie taką ścieżkę jak pewnie większość z nas „lękowych” tutaj na forum.

Na moim przykładzie - ja wiele miesięcy nie potrafiłam pogodzić się z diagnozą zaburzenia lękowego wegetatywnego. Przez to opóźniłam swoje leczenie, przez ciągły wyrzut hormonów stresu schudłam 10 kg, nie byłam w stanie jeść, spać, było wzywane pogotowie. Dopiero jak czwarty lekarz zasugerował, że to może nerwica skoro miałam rezonans magnetyczny, rtg, cały panel badania krwi, usg wszyskich węzłów chłonnych, Dopplera, badania neurologiczne, okulistyczne i wiele wiele innych…

Jak próbuje komuś wytłumaczyć, jak działa nerwica to mówię „teraz  boli cię ręka, no czujesz że cię boli nie? To teraz spróbuj sobie powiedzieć, że to nerwica”. Dlatego to jest tak cholernie ciężkie… 


Derealizacja, zawal serca, udar, rak wszystkiego,stwardnienie rozsiane, urojenie choroby typu schizofrenia, lęk że przestanie się oddychać, że serce się zaraz zatrzyma… myślę, że każdy tutaj będzie wiedział o czym piszę, miałam dokładnie takie objawy na początku drogi. Teraz po latach zmieniły się moje objawy, bo po raz  pierwszy od lat nie biorę leków, nie ma mnie co wspierać oprócz terapii.


Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dopóki nie uwierzysz w to, że to jest w twojej głowie, nie zrobisz postępu. Będziesz tkwić w błędnym kole zaburzenia, jak nie te objawy, to inne. To badanie wyszło ok? Może muszę zrobić dodatkowe, pewnie coś nie tak… wiem coś o tym.. właśnie przeżywam to samo, mimo takiego doświadczenia nadal potrafi płatać figle. 
 

pozdrawiam serdecznie, wiedz, że nie jesteś z tym sama ♥️

 

Dziękuję kochana ❤️ Czy wyszłaś z tego? Dałaś radę bez leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, kot.11 napisał(a):

Hej tu znowu ja. Mam pytanie do was. Czy od nerwicy można być tak skrajnie wyczerpanym że nie można wstać z łóżka? Nogi się pode mną uginają… zrobiłam już dosłownie wszystkie badania… czekam na wynik rezonansu głowy. Nadal nie wstaję, nie jeżdżę na studia… POMOCY!!

ostatnio pojawiło się u mnie coś takiego dziwnego, nie wiem czy to po lekach czy po czym…

Jak zasypiam, dosłownie w momencie kiedy pojawiają mi się już obrazy przed oczami przestaje oddychać i w wyniku tego się budzę. 

To jest straszny koszmar, czasami dzieje się tak całą noc i nie zasypiam w ogóle. Jestem skrajnie wyczerpana. Nie wiem co robić. Pomocy

Dziękuję kochana ❤️ Czy wyszłaś z tego? Dałaś radę bez leków?

Nerwica to ciągłe stawianie organizmu w stan gotowości, to powoduje, że organizm jest skrajnie wyczerpany. 
Więc myśle, że jak najbardziej może to powodować nerwica. Ja na lekach zasypiałam w każdej możliwej chwili, musiałam odespać to nagromadzone wycieńczenie przez nieustanny lęk.

Urywany oddech jeszcze długo po diagnozie wybudzał mnie ze snu, bezdech ze stresu, tak naprawdę ciało było ciągle pobudzone.

 

Nie wyszłam z tego, mam po prostu lepsze i gorsze chwile. Każdy objaw jakiejś choroby to od razu myśl, że to coś poważnego a to nakręca moje lęki, jestem hipochondrykiem. Ostatnio ma te gorsze chwile… brałam leki przez 4 lata i dzięki nim żyję, pracuje, działam. Od kwietnia pod kontrolą lekarza odstawiłam powoli leki. Aż do teraz było umiarkowanie, niestety od ponad tygodnia mam fizyczne bóle, które nakręcają nerwice. U mnie to nie było nigdy urojone, zawsze fizyczny ból prowadził do lęków, które ten ból nasilały albo rozsiewały na różne organy i siały postrach w mojej głowie. 

Tak więc łączę się w bólu i rozumiem co przeżywasz. Początku leków też nie są łatwa droga, ale warto - naprawdę warto ją przejść by ustabilizować swoje życie. Jak jeden lek nie działa po 3-4 miesiącach, zmieniać pod okiem lekarza. Ale nie poddawać się, jeśli funkcjonowanie w życiu jest niemożliwe, to jedyny ratunek moim zdaniem.

 

sciskam ♥️
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Karola 1981 napisał(a):

Córka dzwoniła n policje ale przyjechali i powiedzieli że nic się nie stało. Że pewnie robili sobie żarty. Tak polskiej narodowości . Młode chłopaki studenci. Matka kupiła jednemu mieszkanie i teraz wieczne imprezy. Narazie jest sobie u mnie a mieszkanie trzeba jednak zmienić. 

Tak masz rację jak się człowiek zajmie to nie myśli że coś mu dolega. 

Ja pracuję na hali sportowej. Generalnie to sprzątam ale tak naprawdę robię wszystko. Hala jest przy szkole podstawowej ,więc trzeba i na stołówce pomoc i na turniej iść. Lubię swoją pracę. Tylko najgorsza jest tam teraz atmosfera. Tzn taka moim zdaniem niesprawiedliwość. Muszę chodzić też weekendy i zarabiam tyle co sprzątaczki ze szkoły. Na zmianie jest się pojedynczo a budynek ogromny. Powiem Ci szczerze że czasem wracam tak zmęczona że mi się płakać chce. Nawet wczoraj powiedziałam o tym dyrekcji że praca ostatnio działa na mnie destrukcyjne wręcz. Bo mi zaczęła gadać żebym wróciła już że w pracy to fajnie. Więc jej wygarnelam parę rzeczy. 

Czyli policja zamiast zapobiegać woli przyjechać jak coś się stanie.

Dziś bite 6 godzin spania i potem przestawienie na tryb dzienny.

Kurcze,to się na pracujesz,ale dobrze,że lubisz to co robisz,bo najgorzej chodzić z przymusu no i masz odwagę iść porozmawiać o sytuacji w pracy przed czym dużo ludzi się boi jej utratą.

Firmy czy instytucje zawsze szukają oszczędności co potem odbija się na atmosferze w pracy jak i po niej.

Ja też pracuje świątek,piątek,ale jakoś tak sobie mamy możliwość ustalić grafik,że w miarę wszyscy są zadowoleni.

 

A w pracy miałaś jakieś objawy ?

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Tomi77 napisał(a):

Czyli policja zamiast zapobiegać woli przyjechać jak coś się stanie.

Dziś bite 6 godzin spania i potem przestawienie na tryb dzienny.

Kurcze,to się na pracujesz,ale dobrze,że lubisz to co robisz,bo najgorzej chodzić z przymusu no i masz odwagę iść porozmawiać o sytuacji w pracy przed czym dużo ludzi się boi jej utratą.

Firmy czy instytucje zawsze szukają oszczędności co potem odbija się na atmosferze w pracy jak i po niej.

Ja też pracuje świątek,piątek,ale jakoś tak sobie mamy możliwość ustalić grafik,że w miarę wszyscy są zadowoleni.

 

A w pracy miałaś jakieś objawy ?

 

 

Oj jak ja bym chciała przespać 6 godzin. Może jeszcze wrócę na właściwe tory. Miałam objawy miałam. Koło tanie serca , słabość potrafię iść korytarzem i nagle taki zawrót głowy że nie wiesz gdzie jesteś. Ale dopóki to było znośnie to jakoś było. Ale przyszedł moment że już nie dałam rady. 

Dziś mam takiego w/cenzura/ że mam ochotę wszystkich zabić🫣miewasz tak czasem? 

A powiedz mi jesteś w związku jeśli mogę zapytać. I jak sobie radzisz z tym? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Karola 1981 napisał(a):

Oj jak ja bym chciała przespać 6 godzin. Może jeszcze wrócę na właściwe tory. Miałam objawy miałam. Koło tanie serca , słabość potrafię iść korytarzem i nagle taki zawrót głowy że nie wiesz gdzie jesteś. Ale dopóki to było znośnie to jakoś było. Ale przyszedł moment że już nie dałam rady. 

Dziś mam takiego w/cenzura/ że mam ochotę wszystkich zabić🫣miewasz tak czasem? 

A powiedz mi jesteś w związku jeśli mogę zapytać. I jak sobie radzisz z tym? 

No to Ja podobnie,najgorsze było lato,potrafiłem mieć arytmie kilka dni,lekarz stwierdził,że to od leków przepisywał inne,ale to nic nie dawało dlatego po konsultacji z neurologiem po prostu Mi je odpisał,bo jak miałem spać po kilkanaście godzin a potem cierpieć lepiej ich nie brać no i jakoś się uspokoiło choć czasem to wraca.

Z natury jestem spokojny,ale jak ktoś lub coś Mnie Wku...wkurzy 😀 to wtedy faktycznie wybucham,może nie agresją,ale wtedy przez cały dzień chodzę zły i nakręcony.

Stan cywilny kawaler,nigdy nie byłem żonaty.Mój ostatni związek i to kilkunastoletni zakończył się kilka lat temu,po prostu odkryłem kłamstwo osoby,której ufałem i to też przez przypadek,bo chyba by to trwało do dziś.Podobno jak coś złego,to lepiej nie wiedzieć,niestety Ja po informacji drążyłem temat/śledztwo może nie w takiej fryzurze jak detektyw Rutkowski,ale po nitce dotarłem do kłębka.Czy byłem załamany..hmm..może gdyby to się stało z dnia na dzień to pewnie wtedy tak,chociaż można powiedzieć,że rozstanie nastąpiło w zgodzie.Natomiast szkoda tylu lat wspólnego życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Tomi77 napisał(a):

No to Ja podobnie,najgorsze było lato,potrafiłem mieć arytmie kilka dni,lekarz stwierdził,że to od leków przepisywał inne,ale to nic nie dawało dlatego po konsultacji z neurologiem po prostu Mi je odpisał,bo jak miałem spać po kilkanaście godzin a potem cierpieć lepiej ich nie brać no i jakoś się uspokoiło choć czasem to wraca.

Z natury jestem spokojny,ale jak ktoś lub coś Mnie Wku...wkurzy 😀 to wtedy faktycznie wybucham,może nie agresją,ale wtedy przez cały dzień chodzę zły i nakręcony.

Stan cywilny kawaler,nigdy nie byłem żonaty.Mój ostatni związek i to kilkunastoletni zakończył się kilka lat temu,po prostu odkryłem kłamstwo osoby,której ufałem i to też przez przypadek,bo chyba by to trwało do dziś.Podobno jak coś złego,to lepiej nie wiedzieć,niestety Ja po informacji drążyłem temat/śledztwo może nie w takiej fryzurze jak detektyw Rutkowski,ale po nitce dotarłem do kłębka.Czy byłem załamany..hmm..może gdyby to się stało z dnia na dzień to pewnie wtedy tak,chociaż można powiedzieć,że rozstanie nastąpiło w zgodzie.Natomiast szkoda tylu lat wspólnego życia

No z tą arytmia też tak mam. Czasem jest ok a czasem kilka dni po rząd męczy i męczy. 

Związki są trudne bardzo. Zwłaszcza jak się człowiek raz przejedzie. I myślę że każdy taki zawód wpływa negatywnie na nas. Może nie od razu ale po jakimś czasie to się odbija. Ja miałam męża który wyjechał za granicę i tam już się zagnieździł. Zostałam sama z dwójką dzieci bez niczego. Nawet pracy nie miałam wtedy. To doprowadziło do stanu w którym jestem obecnie niestety. Zniszczył życie całej naszej trójce. Od tego czasu byłam anty związkowa. Od roku mam partnera jest dobrym człowiekiem ale nie wiem czy ja się nadaje. Powiem ci że przez rok słuchałam jego problemów bo żona go zdradzała i przechodziłam przez to razem z nim. Przeżywałam wspierałam i pocieszałam. Bo dzieci cierpiały jego bo on cierpiał. Bo ciągle cos. Teraz czuję że mam  tego poprostu dość. Może to przez to że aktualnie czuje się kiepsko ale poważnie się zastanawiam nad dalszymi losami tego związku. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Karola 1981 napisał(a):

No z tą arytmia też tak mam. Czasem jest ok a czasem kilka dni po rząd męczy i męczy. 

Związki są trudne bardzo. Zwłaszcza jak się człowiek raz przejedzie. I myślę że każdy taki zawód wpływa negatywnie na nas. Może nie od razu ale po jakimś czasie to się odbija. Ja miałam męża który wyjechał za granicę i tam już się zagnieździł. Zostałam sama z dwójką dzieci bez niczego. Nawet pracy nie miałam wtedy. To doprowadziło do stanu w którym jestem obecnie niestety. Zniszczył życie całej naszej trójce. Od tego czasu byłam anty związkowa. Od roku mam partnera jest dobrym człowiekiem ale nie wiem czy ja się nadaje. Powiem ci że przez rok słuchałam jego problemów bo żona go zdradzała i przechodziłam przez to razem z nim. Przeżywałam wspierałam i pocieszałam. Bo dzieci cierpiały jego bo on cierpiał. Bo ciągle cos. Teraz czuję że mam  tego poprostu dość. Może to przez to że aktualnie czuje się kiepsko ale poważnie się zastanawiam nad dalszymi losami tego związku. 

Współczuję i na prawdę nie rozumiem takiego postępowania,wiedząc,że ma się żonę,dzieci... Bo na pewno był to pierwszy syndrom do złego stanu psychicznego no i dodatkowo oprócz swoich problemów,przeżyć żyłaś/żyjesz nadal próbując pomóc sobie i partnerowi a to dla organizmu duże obciążenie.A partner próbował jakoś sobie z tym radzić czy ma wsparcie tylko w Tobie,chodzi Mi o jakąś pomoc lekarsko-farmakologiczną.I w ogóle wie jak się czujesz czy to dusisz w sobie i nie dajesz  poznać? 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Tomi77 napisał(a):

Współczuję i na prawdę nie rozumiem takiego postępowania,wiedząc,że ma się żonę,dzieci... Bo na pewno był to pierwszy syndrom do złego stanu psychicznego no i dodatkowo oprócz swoich problemów,przeżyć żyłaś/żyjesz nadal próbując pomóc sobie i partnerowi a to dla organizmu duże obciążenie.A partner próbował jakoś sobie z tym radzić czy ma wsparcie tylko w Tobie,chodzi Mi o jakąś pomoc lekarsko-farmakologiczną.I w ogóle wie jak się czujesz czy to dusisz w sobie i nie dajesz  poznać? 

 

Miał mnie jako wsparcie i żadnego innego. Teraz jest już stabilnie tylko czasem była coś odwali. A mnie się już tego nie chce słuchać. 

Wie jak się czuje siedział przy mnie po nocach. Wozil na pogotowie i był kiedy pogotowie było u mnie. Bo działo się działo powiem Ci😂 ale obawiam się że nie do końca rozumie istotę problemu.. a mnie to strasznie denerwuje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Karola 1981 napisał(a):

Miał mnie jako wsparcie i żadnego innego. Teraz jest już stabilnie tylko czasem była coś odwali. A mnie się już tego nie chce słuchać. 

Wie jak się czuje siedział przy mnie po nocach. Wozil na pogotowie i był kiedy pogotowie było u mnie. Bo działo się działo powiem Ci😂 ale obawiam się że nie do końca rozumie istotę problemu.. a mnie to strasznie denerwuje. 

Doskonale Cie rozumiem jeśli chodzi o sor czy pogotowie,bo był tydzień gdzie trzy razy Mnie "wywozili" a że jakoś trafiałem na tego samego ratownika,mówił że jego karetka jest oddelegowana na wyjazdy do Mnie 😃

A kończyło się jak zawsze ekg,krew czasem tomograf ok.12 godzin czekania i do domu.Oczywiscie jeśli byłem sam w domu to zabierali a jak byłem z kimś,to zastrzyk I po kilkunastu minutach spałem no i niezliczona liczba skierowań,które na nfz może przed pięćdziesiątką bym wykonał.

To może szczera rozmowa przyniesie jakiś efekt,kurcze nie wiem jak to nazwać,ale po prostu powiedzieć,że już masz dość i wtedy zrozumie 🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No u mnie typowo nerwobóle, szybsze bicie serca, mam zdrowe bo byłem w szpitalu akurat przez nie więc mi zbadali. Oprócz tego kiedyś przez tydzień miałem zawroty głowy no i cały czas to nasilalem myślami że to jakiś guz mózgu. Chodzę do dwóch psychologów i od grudnia do psychiatry. Co będzie dalej to się okaże najwyżej rzeczywiście wyjdzie mi ten guz mózgu :0

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.11.2024 o 21:18, Tomi77 napisał(a):

Doskonale Cie rozumiem jeśli chodzi o sor czy pogotowie,bo był tydzień gdzie trzy razy Mnie "wywozili" a że jakoś trafiałem na tego samego ratownika,mówił że jego karetka jest oddelegowana na wyjazdy do Mnie 😃

A kończyło się jak zawsze ekg,krew czasem tomograf ok.12 godzin czekania i do domu.Oczywiscie jeśli byłem sam w domu to zabierali a jak byłem z kimś,to zastrzyk I po kilkunastu minutach spałem no i niezliczona liczba skierowań,które na nfz może przed pięćdziesiątką bym wykonał.

To może szczera rozmowa przyniesie jakiś efekt,kurcze nie wiem jak to nazwać,ale po prostu powiedzieć,że już masz dość i wtedy zrozumie 🤔

 Już z nim rozmawiałam ale jakoś ciężko mu to ogarnąć. Narazie odpoczywamy od siebie i zobaczymy. Doszłam do wniosku że co ma być to będzie. Napewno do niczego nie zamierzam się zmuszać. 

A Ty pewnie w pracy jesteś. Powiem Ci że nocki dla nas nie sypiajacych  to całkiem dobre rozwiązanie 😂

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Karola 1981 napisał(a):

 Już z nim rozmawiałam ale jakoś ciężko mu to ogarnąć. Narazie odpoczywamy od siebie i zobaczymy. Doszłam do wniosku że co ma być to będzie. Napewno do niczego nie zamierzam się zmuszać. 

A Ty pewnie w pracy jesteś. Powiem Ci że nocki dla nas nie sypiajacych  to całkiem dobre rozwiązanie 😂

 

 

 

Ja znowu nie śpię😞już jestem strasznie zmęczona tym wszystkim. Nie pisałam Ci jaki mam problem z synem. Od kilku lat miał problemy ze spaniem . Ale to były takie dwie noce trzy. I wracało do normy. Od prawie roku jest tragicznie. Od lutego jeżdżę z nim do psychiatry. Dostał lek ale na depresję a problem ciągle narastał. Brał hydroksyzynę na poczatku był spokój pozniej coraz gorzej. Teraz już nie śpi prawie wogole. Chodzi tłucze pięściami płaczę. Dziś musi że wolaby umrzeć niż tak się meczyc. Serce mi pęka. Staram się załatwić psychologa ale albo nie pracują z młodzieżą albo jest już za duży. Ręce opadają. Dostal od lekarza rodzinnego lek typowo na spanie. Już psychotrop bo naprawdę nic nie działa. Po wielkich płaczach w końcu zasnął godzinę temu. Mam nadzieję że dospi do rana. Ja oczywiście już z tego wszystkiego dostałam ataku. Teraz dochodzę do siebie ale jestem wykończona. Muszę mu pomóc jakoś bo wiem jak to męczy. Ma dopiero 19 lat a już takie problemy.  Będę szukać pomocy gdzie się da . Tylko w chwili obecnej nie wiem gdzie zacząć. Lekarka mi dala namiar na klinike leczenia bezsenności. Spróbuję tam może się uda dostać. Jestem załamana😭

Tak się czasem zastanawiam ile człowiek musi znieść żeby w końcu było dobrze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Karola 1981 napisał(a):

Ja znowu nie śpię😞już jestem strasznie zmęczona tym wszystkim. Nie pisałam Ci jaki mam problem z synem. Od kilku lat miał problemy ze spaniem . Ale to były takie dwie noce trzy. I wracało do normy. Od prawie roku jest tragicznie. Od lutego jeżdżę z nim do psychiatry. Dostał lek ale na depresję a problem ciągle narastał. Brał hydroksyzynę na poczatku był spokój pozniej coraz gorzej. Teraz już nie śpi prawie wogole. Chodzi tłucze pięściami płaczę. Dziś musi że wolaby umrzeć niż tak się meczyc. Serce mi pęka. Staram się załatwić psychologa ale albo nie pracują z młodzieżą albo jest już za duży. Ręce opadają. Dostal od lekarza rodzinnego lek typowo na spanie. Już psychotrop bo naprawdę nic nie działa. Po wielkich płaczach w końcu zasnął godzinę temu. Mam nadzieję że dospi do rana. Ja oczywiście już z tego wszystkiego dostałam ataku. Teraz dochodzę do siebie ale jestem wykończona. Muszę mu pomóc jakoś bo wiem jak to męczy. Ma dopiero 19 lat a już takie problemy.  Będę szukać pomocy gdzie się da . Tylko w chwili obecnej nie wiem gdzie zacząć. Lekarka mi dala namiar na klinike leczenia bezsenności. Spróbuję tam może się uda dostać. Jestem załamana😭

Tak się czasem zastanawiam ile człowiek musi znieść żeby w końcu było dobrze. 

Tak,nocki są zbawienne,bo człowiek nie śpi tak jak w domu i może tak nie myśli a potem pada i śpi tylko jak Mnie dopadnie w pracy to już tragedia,bo co tu zrobić...w biurku mam cisnieniomierz i pulsyksometr no i tabletki.Dzisiaj coś się odezwało tzn.uderzenie gorąca i niepokój po ok.godzinie przeszło,ale cisnienie i puls oczywiście w górę...

Kurczę na prawdę Ci wspólczuję,bo jesteś z tym wszystkim sama i jeszcze z podobnymi objawami zmaga się syn co pewnie przekłada się na Twoje zdrowie psychiczne,samopoczucie no i bezsennosć.

A syn jest typem samotnika czy wychodzi gdzieś do kina,basen czy na spotkania z kolegami ?

Albo może jak nie na pewno Ty się zamartwiasz o Niego a on o Ciebie.

Próbowałaś lub syn leku Relanium,bo klinika bezsenności tu może i  pomoże,ale wydaję Mi się,że musiałby być to pobyt na oddziale,chociaż jak pisałem wcześniej każdy organizm jest inny a szkoda w takim młodym wieku faszerować się psychotropami tak czy inaczej trzeba szukać rozwiązania a żeby to się nie pogłebiło,ale łatwo powiedzieć.

System leczenia jest tragiczny,wszystko jest traktowane taśmowo no może prywatnie trochę lepiej,ale podczas terapii czuję się jakby psychiatra miał gotową formułkę te pytania i wracania do czasów przedszkola i wyolbrzymiania problemów,które w ogóle nie były związane z wizytą.Wiem,że to nie wyrwanie zęba i trzeba czasu aby jakoś złagodzić czy wyeliminować objawy,ale powinny być to jakieś etapy jeden za drugim a nie za każdym razem od nowa.

Musisz trafić na dobrego lekarza,który się zajmie leczeniem przyczyny a nie objawem,poszukać w necie tam są też opinie są też telefony zaufania,nie wiem na jakiej zasadzie to działa to chyba coś w stylu teleporady,ale może akurat zostaniesz pokierowana gdzie i co zrobić....ważne aby się nie poddawać...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2024 o 15:18, Tomi77 napisał(a):

Tak,nocki są zbawienne,bo człowiek nie śpi tak jak w domu i może tak nie myśli a potem pada i śpi tylko jak Mnie dopadnie w pracy to już tragedia,bo co tu zrobić...w biurku mam cisnieniomierz i pulsyksometr no i tabletki.Dzisiaj coś się odezwało tzn.uderzenie gorąca i niepokój po ok.godzinie przeszło,ale cisnienie i puls oczywiście w górę...

Kurczę na prawdę Ci wspólczuję,bo jesteś z tym wszystkim sama i jeszcze z podobnymi objawami zmaga się syn co pewnie przekłada się na Twoje zdrowie psychiczne,samopoczucie no i bezsennosć.

A syn jest typem samotnika czy wychodzi gdzieś do kina,basen czy na spotkania z kolegami ?

Albo może jak nie na pewno Ty się zamartwiasz o Niego a on o Ciebie.

Próbowałaś lub syn leku Relanium,bo klinika bezsenności tu może i  pomoże,ale wydaję Mi się,że musiałby być to pobyt na oddziale,chociaż jak pisałem wcześniej każdy organizm jest inny a szkoda w takim młodym wieku faszerować się psychotropami tak czy inaczej trzeba szukać rozwiązania a żeby to się nie pogłebiło,ale łatwo powiedzieć.

System leczenia jest tragiczny,wszystko jest traktowane taśmowo no może prywatnie trochę lepiej,ale podczas terapii czuję się jakby psychiatra miał gotową formułkę te pytania i wracania do czasów przedszkola i wyolbrzymiania problemów,które w ogóle nie były związane z wizytą.Wiem,że to nie wyrwanie zęba i trzeba czasu aby jakoś złagodzić czy wyeliminować objawy,ale powinny być to jakieś etapy jeden za drugim a nie za każdym razem od nowa.

Musisz trafić na dobrego lekarza,który się zajmie leczeniem przyczyny a nie objawem,poszukać w necie tam są też opinie są też telefony zaufania,nie wiem na jakiej zasadzie to działa to chyba coś w stylu teleporady,ale może akurat zostaniesz pokierowana gdzie i co zrobić....ważne aby się nie poddawać...

 

Chwilę mnie nie było ale miałam jakoś zastój myślowy. Wogole jakoś mi źle może ta pogoda tak działa. 

Nie relanium nie próbowaliśmy jeszcze i mam nadzieję że nie będzie takiej potrzeby. Dalej szukam ale się nie poddam. Tak syn to prawdziwy samotnik. Jest bardzo zamknięty w sobie. Ciężko coś wydobyć na zewnątrz. Wszystko tłumi w sobie i to się przekłada na spanie zapewne. Dobrze że mogę z Tobą popisać bo tak mi jakoś lżej jak ktoś rozumie . Tu nie muszę udawać że jest zajebiście. A Ty jak się czujesz ? Ostatnio pisałeś że w nocy były jakieś wyskoki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Karola 1981 napisał(a):

Chwilę mnie nie było ale miałam jakoś zastój myślowy. Wogole jakoś mi źle może ta pogoda tak działa. 

Nie relanium nie próbowaliśmy jeszcze i mam nadzieję że nie będzie takiej potrzeby. Dalej szukam ale się nie poddam. Tak syn to prawdziwy samotnik. Jest bardzo zamknięty w sobie. Ciężko coś wydobyć na zewnątrz. Wszystko tłumi w sobie i to się przekłada na spanie zapewne. Dobrze że mogę z Tobą popisać bo tak mi jakoś lżej jak ktoś rozumie . Tu nie muszę udawać że jest zajebiście. A Ty jak się czujesz ? Ostatnio pisałeś że w nocy były jakieś wyskoki.

Ale syn ma napięcie psychiczne , lęki , że nie śpi ? Ja też od młodych lat miałem problemy ze snem i niestety wspomagam się zolpidemem , bo uważam że dla organizmu lepiej przespać noc na lekach niż nie przespać , jednak w czasie snu mózg mocno odpoczywa i się regeneruje 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2024 o 01:41, Karola 1981 napisał(a):

Lekarka mi dala namiar na klinike leczenia bezsenności.

W Warszawie na NFZ jest Poradnia Leczenia Zaburzeń Snu (skierowanie niepotrzebne). Mi pomogli bardzo a duże problemy ze snem miałam przez ponad 2 lata. Tylko na mnie żadne leki nie działały i psychiatra skapitulował stwierdzając że odsyła mnie do kogoś mądrzejszego.
Z tym, że tam leki owszem, ale pierwsze czego wymagają bezdyskusyjnie to przestrzegania higieny snu. I z góry uprzedzają, że leczenie bezsenności może trwać nawet pół roku. No i jeśli młody ma stwierdzoną depresję to mogą odesłać do psychiatry "w rejonie" uznając że bezsenność wynika z depresji, a oni takim typem bezsenności się nie zajmują, bo wtedy trzeba leczyć depresję a nie bezsenność, bo ona jest tylko objawem.

W dniu 16.11.2024 o 15:18, Tomi77 napisał(a):

Próbowałaś lub syn leku Relanium,bo klinika bezsenności tu może i  pomoże,ale wydaję Mi się,że musiałby być to pobyt na oddziale,chociaż jak pisałem wcześniej każdy organizm jest inny a szkoda w takim młodym wieku faszerować się psychotropami tak czy inaczej trzeba szukać rozwiązania a żeby to się nie pogłebiło,ale łatwo powiedzieć.

Jesteś lekarzem, że zalecasz leki osobie której w dodatku nigdy nie widziałaś na oczy?
Twoja wypowiedź pokazuje, że nie masz bladego pojęcia o leczeniu bezsenności. Miałam stwierdzoną ciężką bezsenność, którą wyleczyli w poradni leczenia zaburzeń snu. W moim przypadku nawet o lekach za bardzo nie było mowy, bo one nie działały i lekarz po samym wywiadzie stwierdził, że mogę to wszystko wyrzucić do kosza bo u mnie nie będą działać Ile czasu spędziłam w szpitalu w związku z leczeniem bezsenności? Ani minuty.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tak, lekarze z takich poradni mają swoje wymagania i zasady, których musisz przestrzegać chcąc sobie pomóc. Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że uznasz je za absurdalne bo będąc pod opieką poradni często na początku leczenia nie śpisz wcale a jest absolutny zakaz położenia się chociażby na 5 minut w ciągu dnia. Łóżko w ciągu dnia dla pacjenta nie istnieje, nie ważne czy spał w nocy 3h, 1h czy ani minuty. Barbarzyństwo? Nie, regulowanie często rozwalonego totalnie rytmu dobowego drzemkami w ciągu dnia, leżeniem i oglądaniem telewizji. A niestety jak się nie zwracało przez X lat uwagi na higienę snu to tego się nie odwróci w tydzień czy nawet w miesiąc. 
Jak uznają że pacjent totalnie nie zna i nie przestrzegał wcześniej higieny snu to pierwszym skierowaniem jakie pacjent dostanie jest skierowanie na grupową terapię poznawczo-behawioralną w celu nauki prawidłowych nawyków, a nie leki.

I tak, jest to najlepszy ośrodek w Polsce jeśli chodzi o leczenie bezsenności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, acherontia styx napisał(a):

W Warszawie na NFZ jest Poradnia Leczenia Zaburzeń Snu (skierowanie niepotrzebne). Mi pomogli bardzo a duże problemy ze snem miałam przez ponad 2 lata. Tylko na mnie żadne leki nie działały i psychiatra skapitulował stwierdzając że odsyła mnie do kogoś mądrzejszego.
Z tym, że tam leki owszem, ale pierwsze czego wymagają bezdyskusyjnie to przestrzegania higieny snu. I z góry uprzedzają, że leczenie bezsenności może trwać nawet pół roku. No i jeśli młody ma stwierdzoną depresję to mogą odesłać do psychiatry "w rejonie" uznając że bezsenność wynika z depresji, a oni takim typem bezsenności się nie zajmują, bo wtedy trzeba leczyć depresję a nie bezsenność, bo ona jest tylko objawem.

Jesteś lekarzem, że zalecasz leki osobie której w dodatku nigdy nie widziałaś na oczy?
Twoja wypowiedź pokazuje, że nie masz bladego pojęcia o leczeniu bezsenności. Miałam stwierdzoną ciężką bezsenność, którą wyleczyli w poradni leczenia zaburzeń snu. W moim przypadku nawet o lekach za bardzo nie było mowy, bo one nie działały i lekarz po samym wywiadzie stwierdził, że mogę to wszystko wyrzucić do kosza bo u mnie nie będą działać Ile czasu spędziłam w szpitalu w związku z leczeniem bezsenności? Ani minuty.

2 grudnia mam dzwonić bo będą zapisy na pierwszy kwartał 2025r. Jak Ci się udało z tego wyjść? 

30 minut temu, acherontia styx napisał(a):

W Warszawie na NFZ jest Poradnia Leczenia Zaburzeń Snu (skierowanie niepotrzebne). Mi pomogli bardzo a duże problemy ze snem miałam przez ponad 2 lata. Tylko na mnie żadne leki nie działały i psychiatra skapitulował stwierdzając że odsyła mnie do kogoś mądrzejszego.
Z tym, że tam leki owszem, ale pierwsze czego wymagają bezdyskusyjnie to przestrzegania higieny snu. I z góry uprzedzają, że leczenie bezsenności może trwać nawet pół roku. No i jeśli młody ma stwierdzoną depresję to mogą odesłać do psychiatry "w rejonie" uznając że bezsenność wynika z depresji, a oni takim typem bezsenności się nie zajmują, bo wtedy trzeba leczyć depresję a nie bezsenność, bo ona jest tylko objawem.

Jesteś lekarzem, że zalecasz leki osobie której w dodatku nigdy nie widziałaś na oczy?
Twoja wypowiedź pokazuje, że nie masz bladego pojęcia o leczeniu bezsenności. Miałam stwierdzoną ciężką bezsenność, którą wyleczyli w poradni leczenia zaburzeń snu. W moim przypadku nawet o lekach za bardzo nie było mowy, bo one nie działały i lekarz po samym wywiadzie stwierdził, że mogę to wszystko wyrzucić do kosza bo u mnie nie będą działać Ile czasu spędziłam w szpitalu w związku z leczeniem bezsenności? Ani minuty.

Ale spokojnie po co te ataki. Każdy tu tylko podpowiada a nie zaleca. Szukamy rady i wsparcia przecież nikt nikogo do niczego nie zmusza

53 minuty temu, powerade33 napisał(a):

Ale syn ma napięcie psychiczne , lęki , że nie śpi ? Ja też od młodych lat miałem problemy ze snem i niestety wspomagam się zolpidemem , bo uważam że dla organizmu lepiej przespać noc na lekach niż nie przespać , jednak w czasie snu mózg mocno odpoczywa i się regeneruje 

Ciężko stwierdzić czy ma lęki. Jedyne czego teraz się boi to to że nie będzie mógł spać. 

Jak długo to bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Karola 1981 napisał(a):

2 grudnia mam dzwonić bo będą zapisy na pierwszy kwartał 2025r. Jak Ci się udało z tego wyjść? 

Ale spokojnie po co te ataki. Każdy tu tylko podpowiada a nie zaleca. Szukamy rady i wsparcia przecież nikt nikogo do niczego nie zmusza

Ciężko stwierdzić czy ma lęki. Jedyne czego teraz się boi to to że nie będzie mógł spać. 

Jak długo to bierzesz?

Oj długo próbowałem schodzić z tego ale teraz mam taki okres że biorę również Escitalopram bo mam straszne napięcie psychiczne - nie lęk bo nie boję się tylko takie napięcie psychiczne że aż boli głowa , dlatego aby się wyspać na noc biorę zolpidem , ale staram się trzymać jednej tabletki , ale długo od młodych lat a mam teraz 35 lat , niektórzy poprostu mają bezsenność ”fabrycznie ” i muszą się czymś wspomagać . A branie np neuroleptyków na sen tak jak większość lekarzy zaleca moim zdaniem jest do bani i uwarzam że już lepiej brać zolpidem tylko się trzymać dawki  mniej szkodliwy niż te neuroleptyki. Może sproboj od lekarza załatwić zolpidem -nasen - i mu podawać pół tabletki też działa jak ktoś nie ma tolerancji . Sproboj 5mg zobacz jak śpi , ale moim zdaniem nie faszeruj dzieciaka neurlopetykami bo zaraz przytyje i się ”zwarzywi”, ewentualnie możesz spróbować pregalabiny u niego może też pomoże bo niektórzy chwalą to sobie na sen .   

Edytowane przez powerade33

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

W Warszawie na NFZ jest Poradnia Leczenia Zaburzeń Snu (skierowanie niepotrzebne). Mi pomogli bardzo a duże problemy ze snem miałam przez ponad 2 lata. Tylko na mnie żadne leki nie działały i psychiatra skapitulował stwierdzając że odsyła mnie do kogoś mądrzejszego.
Z tym, że tam leki owszem, ale pierwsze czego wymagają bezdyskusyjnie to przestrzegania higieny snu. I z góry uprzedzają, że leczenie bezsenności może trwać nawet pół roku. No i jeśli młody ma stwierdzoną depresję to mogą odesłać do psychiatry "w rejonie" uznając że bezsenność wynika z depresji, a oni takim typem bezsenności się nie zajmują, bo wtedy trzeba leczyć depresję a nie bezsenność, bo ona jest tylko objawem.

Jesteś lekarzem, że zalecasz leki osobie której w dodatku nigdy nie widziałaś na oczy?
Twoja wypowiedź pokazuje, że nie masz bladego pojęcia o leczeniu bezsenności. Miałam stwierdzoną ciężką bezsenność, którą wyleczyli w poradni leczenia zaburzeń snu. W moim przypadku nawet o lekach za bardzo nie było mowy, bo one nie działały i lekarz po samym wywiadzie stwierdził, że mogę to wszystko wyrzucić do kosza bo u mnie nie będą działać Ile czasu spędziłam w szpitalu w związku z leczeniem bezsenności? Ani minuty.

A czy Ja zalecam lub namawiam do zażywania jakichkolwiek leków ?

Każdy tutaj opisuje swój problem z objawami jak się leczy lub leczył co pomogło a co nie I co można zasugerować lekarzowi.

Nigdy bym się nie odważył nawet osobie,która znam KAZAĆ zażywac leki bez konsultacji z lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Ale tak, lekarze z takich poradni mają swoje wymagania i zasady, których musisz przestrzegać chcąc sobie pomóc. Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że uznasz je za absurdalne bo będąc pod opieką poradni często na początku leczenia nie śpisz wcale a jest absolutny zakaz położenia się chociażby na 5 minut w ciągu dnia. Łóżko w ciągu dnia dla pacjenta nie istnieje, nie ważne czy spał w nocy 3h, 1h czy ani minuty. Barbarzyństwo? Nie, regulowanie często rozwalonego totalnie rytmu dobowego drzemkami w ciągu dnia, leżeniem i oglądaniem telewizji. A niestety jak się nie zwracało przez X lat uwagi na higienę snu to tego się nie odwróci w tydzień czy nawet w miesiąc. 
Jak uznają że pacjent totalnie nie zna i nie przestrzegał wcześniej higieny snu to pierwszym skierowaniem jakie pacjent dostanie jest skierowanie na grupową terapię poznawczo-behawioralną w celu nauki prawidłowych nawyków, a nie leki.

I tak, jest to najlepszy ośrodek w Polsce jeśli chodzi o leczenie bezsenności.

 

W dniu 19.11.2024 o 21:53, Karola 1981 napisał(a):

Chwilę mnie nie było ale miałam jakoś zastój myślowy. Wogole jakoś mi źle może ta pogoda tak działa. 

Nie relanium nie próbowaliśmy jeszcze i mam nadzieję że nie będzie takiej potrzeby. Dalej szukam ale się nie poddam. Tak syn to prawdziwy samotnik. Jest bardzo zamknięty w sobie. Ciężko coś wydobyć na zewnątrz. Wszystko tłumi w sobie i to się przekłada na spanie zapewne. Dobrze że mogę z Tobą popisać bo tak mi jakoś lżej jak ktoś rozumie . Tu nie muszę udawać że jest zajebiście. A Ty jak się czujesz ? Ostatnio pisałeś że w nocy były jakieś wyskoki.

Przepraszam,że dopiero teraz odpisuję,ale z mamą byłem we wtorek i środę u lekarzy tzn.we wtorek miała pobranie krwi i w środę pojechaliśmy do diabetologa z wynikami i trochę się zeszło a trzeba z nią być na wizycie,bo ma znaczną utratę słuchu i mimo aparatu za bardzo nie słyszy i potem nie wiadomo co lekarz nakazał a lekarskie pismo na kartce jest jak dowcip Strasburgera nie do rozszyfrowania...

Teraz chyba po każdym Moim wpisie będę dodawał formułkę.

Po przeczytaniu i wątpliwościach skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Może syn w ciągu dnia powinien znaleźć jakiegoś dodatkowe zajęcie typu basen czy siłownia a żeby wymęczyć organizm dobry byłby też rower,ale przy tej pogodzie odpada.

No i najlepiej żeby poszedł z inną osobą wtedy człowiek czuje się pewniej.

We wtorek wieczorem znów przyszedł jakiś taki jak Ja to nazywam "odchył" 20 minutowy czyli w górę puls,ciśnienie I to podczas posiłku,musiałem się położyć i zeszło,ale rzeczywiście tak jak piszesz pogoda nie sprzyja,deszcz,śnieg i wiatr w ogóle czuje się jakiś rozdrażniony.

Dziś nawet po spałem 23-4:30 i może spał bym dłużej,ale teraz mam dniówki na 7 .Jeszcze spałem przy otwartym oknie i stopy zmarzły,że piętami mogę gwoździe wbijać 😉

A Ty jak ogólnie się czujesz,śpisz coś może dłużej?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tomi77 napisał(a):

 

Przepraszam,że dopiero teraz odpisuję,ale z mamą byłem we wtorek i środę u lekarzy tzn.we wtorek miała pobranie krwi i w środę pojechaliśmy do diabetologa z wynikami i trochę się zeszło a trzeba z nią być na wizycie,bo ma znaczną utratę słuchu i mimo aparatu za bardzo nie słyszy i potem nie wiadomo co lekarz nakazał a lekarskie pismo na kartce jest jak dowcip Strasburgera nie do rozszyfrowania...

Teraz chyba po każdym Moim wpisie będę dodawał formułkę.

Po przeczytaniu i wątpliwościach skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Może syn w ciągu dnia powinien znaleźć jakiegoś dodatkowe zajęcie typu basen czy siłownia a żeby wymęczyć organizm dobry byłby też rower,ale przy tej pogodzie odpada.

No i najlepiej żeby poszedł z inną osobą wtedy człowiek czuje się pewniej.

We wtorek wieczorem znów przyszedł jakiś taki jak Ja to nazywam "odchył" 20 minutowy czyli w górę puls,ciśnienie I to podczas posiłku,musiałem się położyć i zeszło,ale rzeczywiście tak jak piszesz pogoda nie sprzyja,deszcz,śnieg i wiatr w ogóle czuje się jakiś rozdrażniony.

Dziś nawet po spałem 23-4:30 i może spał bym dłużej,ale teraz mam dniówki na 7 .Jeszcze spałem przy otwartym oknie i stopy zmarzły,że piętami mogę gwoździe wbijać 😉

A Ty jak ogólnie się czujesz,śpisz coś może dłużej?

 

No dziś zaszalalam przespalam 6 godzin. Od soboty tyle nie spalam🫣 Ale odkąd wstałam męczy mnie puls. I już się nakręcam. 

Powtarzam młodemu że trzeba wyjść ruszyć się , znaleźć jakieś zajęcie. Powtarzam to od lat ale chyba dopiero teraz zaczyna docierać. Sam widzi że coś jest ewidentnie nie tak. Ale odkąd śpi to jest zupełnie inny. Zaczął się uśmiechać ,nie ma tych nerwów i tej agresji. 29 mamy lekarza zobaczymy co będzie 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Karola 1981, super, że coś pospaliście. Sen jest mega ważny. 

 

Dobrze, ze idziecie do lekarza, to konieczność. Serce się kraje na to, że tak młodzi ludzie już mają problemy.

WArto też moim zdaniem pomyśleć o psychologu, terapeucie. Może syn ma jakieś problemy?

 

Trzymam kciuki! Musicie walczyć o zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×