Skocz do zawartości
Nerwica.com

CBT a lęki których nie wywołują myśli


conditioner

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, w skrócie mam fobie społeczną, od kilku dobrych lat próbuje różnych terapii. Bardzo mnie ciekawi czy jestem odosobnionym przypadkiem jeśli chodzi o terapie poznawczo behawioralną. Mój problem co do tej terapii wynika z tego że u mnie atakom lęku nie towarzyszą ani nigdy nie towarzyszyły myśli. Ani przed, ani bezpośrednio w trakcie, po prostu ich nie ma, nie myślę o tym że zaraz dostanę ataku ani w sumie o niczym innym. Tak jakby fizyczny kontakt z czynnikiem który wywołuje napad stresu robi mi kompletny myślowy blackout, ale to moja teoria. Gdy próbuje się skupić by wydobyć myśli które ponoć wtedy mam ale w podświadomości to niestety doskonale zdaje sobie sprawę że je zmyślam by pasowały do tego czego oczekuje psycholog no i nic z tego nie wychodzi. Jestem za to w stanie zauważyć np. myśli dzień przed stresującym wydarzeniem i na nie reagować, przynosi to ulgę w ten dzień przed, ale w trakcie niestety nic nie daje. Jak to jest u was z myślami i stresem? Faktycznie macie najpierw myśl potem atak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten blackout moze jest jakims rodzajem zamrożenia. Wiesz te mechanizmy obronne przed zagrożeniem walcz/uciekaj/zamrożenie moze to jest twoj sposob na lęk, zamrażasz myslenie na jakis czas. Ono tam jest ale porostu na jakis czas je blokujesz zeby nie dodawac oliwy do ognia. I moze to na krótką mete działa ale w perspektywie długofalowej szkodzi funkcjonowaniu wsrod ludzi. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, neon napisał:

Ten blackout moze jest jakims rodzajem zamrożenia. Wiesz te mechanizmy obronne przed zagrożeniem walcz/uciekaj/zamrożenie moze to jest twoj sposob na lęk, zamrażasz myslenie na jakis czas. Ono tam jest ale porostu na jakis czas je blokujesz zeby nie dodawac oliwy do ognia. I moze to na krótką mete działa ale w perspektywie długofalowej szkodzi funkcjonowaniu wsrod ludzi. 

 

Zapewne tak właśnie jest, acz nie pamiętam jakichkolwiek myśli przy lęku od pierwszego razu gdy wystąpił. To znaczy, jestem pewien że od początku nie było u mnie myśli, bo z tego też powodu przestałem chodzić do psychologa po kilku pierwszych wizytach lata temu, narzucanie mi że mojemu lękowi na pewno towarzyszą myśli było dla mnie wtedy niedorzeczne.

Pytanie co mogę zrobić w takim dziwnym przypadku by wyciągnąć te myśli na wierzch

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, conditioner napisał:

Pytanie co mogę zrobić w takim dziwnym przypadku by wyciągnąć te myśli na wierzch

 

Iśc do przodu, stawiać jedną noge przed drugą, rozwijać sie, szukać, walczyć, płakać, modlić sié, czytać, słuchać, szukać pomocy, poddawać się, wstawać, iść dalej, głupieć. Wybieraj, moze trafisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2023 o 23:59, conditioner napisał:

Hej, w skrócie mam fobie społeczną, od kilku dobrych lat próbuje różnych terapii. Bardzo mnie ciekawi czy jestem odosobnionym przypadkiem jeśli chodzi o terapie poznawczo behawioralną. Mój problem co do tej terapii wynika z tego że u mnie atakom lęku nie towarzyszą ani nigdy nie towarzyszyły myśli. Ani przed, ani bezpośrednio w trakcie, po prostu ich nie ma, nie myślę o tym że zaraz dostanę ataku ani w sumie o niczym innym. Tak jakby fizyczny kontakt z czynnikiem który wywołuje napad stresu robi mi kompletny myślowy blackout, ale to moja teoria. Gdy próbuje się skupić by wydobyć myśli które ponoć wtedy mam ale w podświadomości to niestety doskonale zdaje sobie sprawę że je zmyślam by pasowały do tego czego oczekuje psycholog no i nic z tego nie wychodzi. Jestem za to w stanie zauważyć np. myśli dzień przed stresującym wydarzeniem i na nie reagować, przynosi to ulgę w ten dzień przed, ale w trakcie niestety nic nie daje. Jak to jest u was z myślami i stresem? Faktycznie macie najpierw myśl potem atak?

No tak na prawde to zwykle sie tak dzieje. Najpierw myśli które nakręcają powoli spiralę a potem atak. Bo jesli nie masz lęków antycypacyjnych to znaczy że Cię dana sytuacja nie stresuje i nie będziesz miał w tej sytuacji ataku. Generalnie tak to działa na pewno w zaburzeniach typu agorafobia. Jeśli jakaś sytuacja jest dla Ciebie trudna to od razu pojawiają się obawy i twoje myśli zaczynają krązyć wokól tego tematu i poraz kolejny najcześciej patrzysz na daną sytuacje w sposób zniekształcony (znieksztalcenia poznawcze) i to wszysto najczęściej to tak zwane myśli automatyczne czyli takie które nie są rejestrowane przez świadomość ale do których możesz dotrzeć zaczynając analizę od początku kiedy się pojawiły (najczęsciej sytuacja związana z lękiem - np. musze iść do koscioła - w wersji dla agorafobików). No i takie myśli automatyczne które pojawiają się lawinowo, tym mocniej czym bliżej do sytuacji lękowej zaczynają Ci indukować napięcie i lęk i zrobiły Ci juz w głowie zaburzoną narracje co się wydarzy jak bedziesz w tej trudnej sytuacji. Wtedy to juz wystarczy iskierka i BUM, jazda bez trzymanki aż do paniki 🙂 Oczywiscie możesz tą spiralę odpowiednio wcześcniej zatrzymać o ile przestaniesz się bać tej sytuacji (!) ale nie tak że już się jej nie boisz bo to oczywiście nierealne ale poprzez budowanie swojego poczucia bezpieczeństwa poprzez wystawianie się na sytuacje lękowe o odpowiednio niskim poziomie trudności i sprawdzanie że mimo lęku w takiej sytuacji nic się tak na prawdę nie stało. Wtedy twój chory umysł powoli uczy się że było trochę lęku ale w sumie było ok i potem czujesz że możesz spróbować więcej. Jest jeszcze jedna technika która daje bardzo dobrą redukcję lęku ale nabycie tej umiejętności to już wyższa szkoła jazdy. Musisz w obliczu lęku powiedzieć lękowi: chodź do mnie lęku i pokaż na co Cię stać, rozkreć się na maxa, pokaż swoją najwyższą moc. Oczywiscie takie myślenie jest naturalnie sprzeczne z tym czego byś oczekiwał bo Ty tak na prawde z całego serca chcesz żeby ten lęk sobie poszedł a tym czasem Ty go jeszcze zapraszasz do siebie i mówisz żeby się rozkręcił na maxa. Jeśli uda Ci sie pokonac tą barierę to wtedy gwarantuje Ci (sprawdzone nie raz) lęk zaczyna szybko odpuszczać. Z lękiem jest troche jak z natręctwami czyli czym bardziej nie chcesz lęku tym bardziej będzie Cie prześladować. Czym bardziej będziesz go chciał poczuć to on tym bardziej osłabnie. Tak to widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.01.2023 o 20:51, Mustafaa napisał:

No i takie myśli automatyczne które pojawiają się lawinowo, tym mocniej czym bliżej do sytuacji lękowej zaczynają Ci indukować napięcie i lęk i zrobiły Ci juz w głowie zaburzoną narracje co się wydarzy jak bedziesz w tej trudnej sytuacji. Wtedy to juz wystarczy iskierka i BUM, jazda bez trzymanki aż do panik

No właśnie tutaj w tym mam problem że głównie się nie pojawiają :D Potrafię być kompletnie wyluzowany i nagle dostać ataku stresu tak zupełnie się nie spodziewając się go wcześniej, w najmniejszym stopniu. Sam atak aż do kulminacji też przebiega bez żadnej najmniejszej myśli, jakby zamrożony obserwuje rosnące napięcie w moim ciele, gdzieś tam z tyłu się włącza automatyczna potrzeba ucieczki jak przy śmiertelnym zagrożeniu. No i tak potem opada i w sumie nie mam pojęcia co się stało heh. Oczywiście zdarza mi się też świadomy wyczekiwany stres, jakieś zabieranie głosu po kolei w grupie i czekanie na swój wyrok, ale w tym też nie ma żadnych myśli ani katastroficznych wizualizacji czy nie wiem czego, tak jakby emocje rosły same z siebie.

 

W dniu 5.01.2023 o 20:51, Mustafaa napisał:

Wtedy twój chory umysł powoli uczy się że było trochę lęku ale w sumie było ok i potem czujesz że możesz spróbować więcej. Jest jeszcze jedna technika która daje bardzo dobrą redukcję lęku ale nabycie tej umiejętności to już wyższa szkoła jazdy. Musisz w obliczu lęku powiedzieć lękowi: chodź do mnie lęku i pokaż na co Cię stać, rozkreć się na maxa, pokaż swoją najwyższą moc. Oczywiscie takie myślenie jest naturalnie sprzeczne z tym czego byś oczekiwał bo Ty tak na prawde z całego serca chcesz żeby ten lęk sobie poszedł a tym czasem Ty go jeszcze zapraszasz do siebie i mówisz żeby się rozkręcił na maxa. Jeśli uda Ci sie pokonac tą barierę to wtedy gwarantuje Ci (sprawdzone nie raz) lęk zaczyna szybko odpuszczać. Z lękiem jest troche jak z natręctwami czyli czym bardziej nie chcesz lęku tym bardziej będzie Cie prześladować. Czym bardziej będziesz go chciał poczuć to on tym bardziej osłabnie. Tak to widzę.

Z tym oczywiście masz rację, mniej więcej tak właśnie staram się sobie radzić. Tak na 100% to się raczej nieczęsto wystawiałem, ale małymi krokami próbowałem nieraz sobie pokazać że nie ma się co bać, no i to faktycznie działa. Lęk w tej danej sytuacji się zmniejsza, czasem nawet na chwilę praktycznie ustępuje, a potem mija kilka tygodni i zaczynam mieć napady stresu od czegoś nowego xD Tzn. wciąż głównie związanego z ludźmi ale np. z czerwienienia się przeszedłem płynnie w mega nadmierne pocenie, potem trzęsienie, potem gula w gardle, potem wysychające oczy potem łzawiące oczy, mega "krzywe" mruganie oczami, zacinanie się głosu, uderzenia gorąca i tak dalej bym mógł wymieniać. To samo z np. osobami które z jakiegoś powodu moja łepetyna wybrała, że ich obecność będzie mnie mega bardziej stresować. Powalczę z tym, coś ugram, zaraz się w trybach pozmienia i mega streserem zostanie ktoś inny kto wcześniej mnie ani trochę nie stresował a miałem z nim sporo kontaktów. U mnie to jest po prostu walka z wiatrakami, nigdy nic nie ugrałem na dłuższą metę, wydaje mi się że tak na prawdę to sama fobia raz ustępuje raz się pogarsza i tak leci sinusoidalnie, i łatwo można sobie przypisać że jakimś swoim działaniem miało się na to jakiś większy wpływ. Przynajmniej tak to wygląda u mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.01.2023 o 23:05, Redds napisał:

Traumy prenatalne mogą dawać takie objawy.

Ale bullseye 😮

 

Właśnie tak się składa że mój ojciec zmarł gdy miałem minus trzy miesiące - w sensie 6 miesiąc ciąży, i matka bardzo ciężko to przeżyła, z tego co udało mi się z niej kiedyś wydusić w ostrej kłótni to zmagała się z depresją, wypadły jej praktycznie wszystkie włosy i chciała się zabić, nic więcej niestety nie wiem bo nigdy nie chciała o tym rozmawiać.

Swego czasu dziewczyna bardzo mi truła tym że na pewno mam traumy prenatalne, ale była w tym tak histeryczna że brzmiało to jak kompletne brednie, heh. Ale teraz to mnie zatkało i nie wiem kompletnie co o tym myśleć xD

 

Mógłbym prosić o coś kompetentnego do poczytania na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.01.2023 o 09:18, conditioner napisał:

Mógłbym prosić o coś kompetentnego do poczytania na ten temat?

Z tego co kojarzę, to w książce  Psychoterapia dziś. Rozmowy jest o tym rozdział. W Nie zaczęło się od ciebie też coś było (tu nie jestem pewna, bo czytałam ją już dość dawno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.01.2023 o 21:18, conditioner napisał:

Mógłbym prosić o coś kompetentnego do poczytania na ten temat?

Po polsku jest dość mało materiałów, szczególnie jeżeli chodzi o książki. Natomiast jeżeli chodzi o pracę wglądową, to zajmuje się tym np. Maciej Żbik i ma sporo materiałów do poczytania na swojej stronie internetowej

(..)

Ten artykuł i wpisy blogowe.

Z "klasyków" to córka Wilhelma Reicha- Eva Reich zajmowała się traumą prenatalną u małych dzieci i opracowała cały system pracy z ciałem- łagodną bioenergetykę- ktory pomaga wrócić do wspomnień z okresu przed urodzeniem i je uwolnić, czy "zintegrować".  W Pl. jest dostępna chyba tylko jedna książka o jednej z metod bjoenergetyki-"Masaż Dotyk Motyla", ale koncentruje się głównie na technice masażu, nie ma tam zbyt wiele o samej teorii traumy prenatalnej. 

Odzyskiwaniem wspomnień tamtego okresu zajmują się też niektórzy hipnotyzerzy, więc podejrzewam, że mają to w swoich materiałach. 

Raczej trzeba szukać wiedzy w internecie, np. takiej:

https://kobietainatura.pl/zdrowie-w-zyciu/nieplodnosc-i-swiadome-rodzicielstwo/psychologia-prenatalna-emocje-matki-ksztaltuja-siec-neuronalna-dziecka/

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tu masz jeszcze jak wolisz czytać bardziej sceptyczne stanowiska ;). Tytuł jest zdecydowanie bardziej sceptyczny, niż sam artykuł, więc tak czy inaczej warto przeczytać 🙂

https://www.hellozdrowie.pl/nabici-w-butelke-traumy-prenatalnej-to-nie-jest-tak-ze-matka-jest-czemus-winna-bo-za-bardzo-przezywa/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×