Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

W ulotce jest napisane, że może. Psychiatra zapytał mnie dziś o krwawienia i o wagę. Powiedziałam, że mam krwawienia podskórne, krwawiące dziąsła i obfite miesiączki, a waga spadła o 4 kg w ciągu 3 miesięcy, na co on, że tak się właśnie dzieje przy paroksetynie i że co jakiś czas trzeba robić morfologię i łykać żelazo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ulotce jest napisane, że może. Psychiatra zapytał mnie dziś o krwawienia i o wagę. Powiedziałam, że mam krwawienia podskórne, krwawiące dziąsła i obfite miesiączki, a waga spadła o 4 kg w ciągu 3 miesięcy, na co on, że tak się właśnie dzieje przy paroksetynie i że co jakiś czas trzeba robić morfologię i łykać żelazo.

 

Zależy od organizmu i dawki, mi np. przy 30mg zwiększa się apetyt i tyję, od października ubiegłego roku do dzisiaj z 78 do 91kg. A z natury miałem szybką przemianę materii i ciężko było mi przytyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też przytyłem 4 kg od początku kuracji w październiku, ale przy moim wzroście to niewielki problem.

Na paro nie czuję sytości podczas posiłku. Mogę jeść i jeść i jeść. Ile by nie było nawalone na talerzu, tyle pochłonę.

Dodając do tego lenia, jakiego czuję, nie dziwię się, że waga leci do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedzcie mi, jak jest u Was z decyzjami takimi życiowymi. Zastanawiam się czy nie wziąć kredytu na mieszkanie. No wiadomo, mam nerwicę i nie wiem czy i kiedy się z niej wyleczę. no ale pracuję już z nią dwa lata i jakoś idzie.

 

Podejmowaliście się większych decyzji, czy raczej zrezygnowaliście ze zbyt dużego ryzyka?

 

Miłego dnia wszystkim,

 

-- 28 lut 2014, 10:44 --

 

Apropo tycia, ja mam +5 i jestem zdania, że składa się na to zwolniony metabolizm, mniej ruchu, apetyt na słodycze. Nie wiem ile kilo na poszczególny czynnik, ale to wszystko wiąże się z paro, no ale nie mam jakieś tragedii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

woowoo

Ciekawe pytanie.

Nikt nie wie, co nam przyniesie życie. Może jutro już nas nie będzie? Liczy się tylko dzisiejszy dzień i dziś żyjmy tak, żeby zapewnić sobie lepsze jutro.

Nie odkładałbym ważnych decyzji, tylko z powodu nerwicy. Sam zdecydowałem się na drugie dziecko, mam kredyt na 30 lat i staram się żyć normalnie. Na razie daję radę. A co będzie dalej, Bóg jeden wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_Nerwusik, ja drugie dziecko urodziłam w przerwie między braniem leków,tzn.na początku brałam,ale to już inna para kaloszy.wychowywałam małe dziecko między atakami nerwicy.jestem chora,ale nigdy nie zrezygnowałabym z dzieci,domu,rodziny.zobowiązania pomagają mi w chorobie.daję radę,jak Bóg pozwoli to będzie dobrze.wszystko trzeba przeżyć,choć nie jest lekko :D

 

-- 28 lut 2014, 10:17 --

 

Kupiłam dziś zamiennik Seroxatu - Parogen (sama wybrałam go spośród zamienników). Jutro rano zaczynam. Mam nadzieję, że mnie nie potelepie :P

 

 

podziel się swoimi doznaniami,bo też niebawem chcę przejść na coś tańszego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam jestem tu nowy. Bylem wczoraj na wizycie u psychiatry. Stwierdzila ze mam poczatki depresji polaczone z silnymi stanami lekowymi. Przepisala mi Paroxinor 20mg-4 dni 1/4 tal 2 tyg 1/2 tab pozniej 1 tab w razie jakby bylo za silne wrocic do 1/2tab. Mam to brac rano oraz Cloranxen 1/2 lub 1 tab na noc. Jestem zapisany na kolejna wizyte oraz wizyte u psychologa. Poki co dzis wzialem 1/4 tab Paroxinor. Moze macie jakies sugestie czy to dziala jak co itp? Z gory dziekuje za pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nerwicy, czy depresji nie zrozumie ten, kto tego nie doświadczył.

Rok temu śmiałem się z depresji, myślałem że ludzie sobie to wmawiają. Uważałem, że psycholog jest dla wariatów i to takie sranie w banie.

Życie jest cholernie przewrotne. Dziś sam się leczę i chodzę na psychoterapię, bo sam nie byłem w stanie sobie poradzić z nerwicą. Wręcz błagałem psychologa o pomoc, bo nie dawałem sobie rady z własną głową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam podobnie w liceum, aż do momentu, kiedy w III klasie mnie to spotkało. Kiedy dostałam skierowanie od lekarza rodzinnego do psychiatry wyszłam z gabinetu totalnie załamana i zszokowana, bo jak to? Ja u psychiatry??? Pamiętam jak siedziałam na poczekalni do psychiatry wyłączona i przerażona. Miałam ochotę krzyknąć tamtym ludziom, czekającym na swoją kolej, że to oni są walnięci, a nie ja i że to jakaś cholerna pomyłka. Jednak było już za późno, bo przyszła moja kolej i stało się. Pierwsza wizyta i leki... I tak do dziś, z remisjami. Są chwile, kiedy nawet nie mam nic przeciwko byciu inną... ale są też momenty, kiedy zazdroszczę tym zdrowym i mam chęć na płacz, skargi i krzyk...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magnolia84, ja od dziecka, po tym co mi fundowala matka, wiedzialam, ze wyladuje w koncu u psychiatry i zaluje, ze stalo sie to tak pozno... Gdyby stalo sie to wczesniej, uniknelabym wielu powaznych bledow, ktore popelnilam...

A z nerwica i depresja mialam kontakt od malego, wiec to dla mnie nic niezwyklego. Najpierw moja matka chorowala i wyzywala sie na mnie, pozniej ja zachorowalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, ja chyba nie podejrzewałam, że skończę u psychiatry, mimo tego, że miałam sporo okropnych doświadczeń za dzieciaka, a mój ojciec od kiedy sięgam pamięcią jest alkoholikiem. Uświadomiłam to sobie dopiero na pierwszej wizycie u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja u psychiatry? Nigdy bym w to nie uwierzył. Prędzej w zęby bym dał, temu kto by mnie tam pokierował.

Wydawało mi się, że całe życie mam pod kontrolą. Zawsze opanowany i pociągający za sznurki własnego losu. Jeden dzień, jeden atak paniki i z podkulonym ogonem, grzecznie siadłem w poczekalni do psycha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooo, ja od zawsze wiedziałem że coś jest nie tak ze mną i moją rodziną zresztą też, i było dla mnie oczywiste że prędzej czy później wyląduje w gabinecie psychiatrycznym. A już w ostatniej klasie podstawówki i na początku liceum wiedziałem że muszę tam trafić jak najszybciej. Niestety, wtedy lekarka nie potrafiła mi pomóc, ale też mi brakowało dyscypliny żeby brać leki odpowiednio długo, co chwila odstawiałem i szedłem po nowe bo "te nie działają"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak wolałabym nie mieć tej świadomości będąc jeszcze dzieckiem i tak jak napisałam wyżej - nie miałam jej.

Za młodu byłam silną i temperamentną osobą. Stawałam w obronie mamy przed atakami psychicznymi i fizycznymi ojca. Ona stawała też w mojej obronie. Jako jedynaczka, musiałam sobie radzić z tym w pojedynkę.

Jeżeli chodzi o mój pierwszy lek, to okazał się najlepszym na jaki mogłam trafić. Czułam się po nim nawet lepiej, niż kiedy byłam jeszcze zdrowa :D Później był już inny psychiatra i tony innych, od czapy przepisywanych i zupełnie nietrafionych leków, aż do kwietnia ubiegłego roku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×