Skocz do zawartości
Nerwica.com

Najtrudniejszy okres w zyciu


Pawel19851985

Rekomendowane odpowiedzi

Zaczne moze od mojego wieku mam 37 lat w styczniu bede miec 38. W dziecinstwie i do okresu 16 lat mialem powiedzmy "normalnie zycie" jakkolwiek to zabrzmi. Rodzice raczej dawali mi prawie wszystko pod wzgledem materialnym co chcialem, wyjezdzalem na wakacje itp ale... No wlasnie mialem nieobecnego ojca, ciagle pracowal, duzo pil, mialem z nim fatalny kontakt, wrecz go nie lubilem, nie bylo zadnej wiezi pomiedzy nami moze poza pilka nozna. Matka dominujaca, nadopiekuncza, kontrolujaca, wymagala ode mnie tylko nauki i dobrych ocen w szkole. Wtedy nie wiedzialem, ale chyba znecala sie nade mna psychicznie. W podstawowce wszystko bylo okej bo mialem dobre stopnie, problemy zaczely sie w liceum. Poszedlem do dobrej szkoly w miescie i mialem najgorsze stopnie i problemy w nauce. Presja matki i szkoly zniszczyly mnie doszczetnie psychicznie, mialem ciagle kary zabierano mi konsole, komputer, zreszta to tez sie zdarzalo w podstawowce. Po dwoch latach zmienilem szkole na inne liceum, wtedy zaczalem brac narkotyki i pic alkohol. Zdalem mature potem tulalem sie po uczelniach i skonczylem ledwo co studia prywatne, trwalo to dosyc dlugo. W miedzyczasie mialem problemy z dziewczynami w podstawowce mi sie jedna bardzo podobala, mielismy chwilowy bliski kontakt ale ucieklem od niej ze strachu. W liceum probowalem chodzic z kilkoma dziewczynami, ale nic z tego nie wychodzilo. Albo mnie rzucaly, albo bylo cos nie tak, nie dochodzilo do seksu. Zwiazki trwaly kilka miesiecy lub kilka tygodni. Z poczatkami problemow z nauka zaczalem brac twarde narkotyki i eksperymentowac. Bylo to zwiazane z ogromnym stresem w szkole wywolanym przez matke, nauczycielki, wszelaka presja otoczenia. Zawsze bylem dobry w sporcie, glownie pilka nozna i interesowalem sie grami komputerowymi, ale nic z tego nie wyszlo gralem tylko amatorsko. Rodzice mnie nigdy w tym nie wspierali, matka nie chciala slyszec o pilce noznej, ojciec siedzial cicho. Nigdy nie mialem predyspozycji do nauki moze poza jezykiem angielskim i matematyka. Po wyjsciu z liceum i zdaniu matury zaczalem odczuwac strach wywolany przez stres i branie twardych narkotykow. Zachorowalem na nerwice lekowa, nie moglem spac, balem sie wszystkiego, mialem omamy, slyszalem dzwieki i glosy. Nie zdawalem sobie sprawy jak jestem chory, musialem pic alkohol na studiach zeby normalnie funkcjonowac na imprezach. Trwalo to jakos kilka lat az poszedlem do psychiatry w miedzyczasie nie moglem znalezc zadnej pracy. Wyjezdzalem czasami do siostry za granica zeby sobie dorobic. O chorobie powiedzialem matce, zaprowadzila mnie do psychiatry, zaczalem sie leczyc farmakologicznie do momentu znalezenia stalej pracy w korporacji w wieku 31 lat, caly czas mieszkalem z rodzicami, mialem malo prywatnosci. W okresie gdy nie moglem znalezc pracy bardzo czesto pilem duze ilosci alkoholu z czasem bylo coraz gorzej. Mieszalem leki z alkoholem, czasami byly to narkotyki. W pewnym okresie przestalem brac bo przez to mialem coraz wieksze schizy. W okresie po liceum nie mialem zadnej kobiety, moze jakies pojedyncze spotkania i jednorazowy seks. Zawsze sie balem podejsc do dziewczyn ktore mi sie podobaja, powiem szczerze jestem przystojnym facetem duzo osob mi to mowilo, ale choroba i moje usposobienie mnie ograniczaja. Jakis czas temu wyprowadzilem sie z domu, kupilem auto i w wieku 36 poszedlem na terapie indywidualna do psychologa. Przestalem brac leki, nie mam juz fobii spolecznej, ale zachorowalem na depresje. Mialem jedna probe samobojcza, a mysle o nastepnej co jakis czas. Na terapii jest raz lepiej raz gorzej. W wieku dojrzewania nie mialem problemow z nawiazywanie kontaktow z ludzmi, bylem bardzo otwarta osoba to sie zmienilo podczas fobii spolecznej. Jestem strasznie samotny, nie mam zycia prywatnego, seksu, bliskosci. Jestem zupelnie inna osoba niz ta z podstawowki, nigdy wtedy nie myslalem ze bede chcial ze soba skonczyc. W trudnym okresie ratowal mnie sport, pilka nozna, ale mam zniszczone kolano i nie moge grac. Przerzucilem sie na rower dwa lata temu w tym malo jezdzilem. Mam tylko starych znajomych, nie umiem zawierac znajomosci jak to bylo kiedys. Niestety wiekszosc z nich ma juz rodziny dzieci lub wyjechalo za granice. Wpadlem w alkoholizm w ostatnich latach kazdy weekend to spozywanie ogromnej ilosci. Moje zycie wyglada tak praca, weekend upijanie sie do nieprzytomnego - przestalem to kontrolowac w tygodniu terapia i siedzenie w domu. Nie cieszy mnie juz pilka nozna, gry ktore byly moja pasja. Terapia pomogla mi poznac moje problemy, napewno mi bardzo pomogla, lecz nie potrafie zaleczyc tych ran. Nie widze sensu zycia, jestem tym wszystkim juz zmeczony, nie wiedzialem ze to moze sie tak potoczyc. Zaczalem pracowac nad soba, rozwijac sie w sferze emocjonalnej, ale to nie pomaga. Czuje, ze przegralem zycie dlatego chwytam sie ostatniej deski ratunku i szukam pomocy w roznych kregach dlatego chcialem sie podzielic z wami swoja historia na forum. Mysle, ze moja sytuacja jest uwarunkowana tym ze jestem sam emocjonalnie i fizycznie od prawie zawsze, rodzice byli zimni, siostra za granica, a ja nie mam zadnej dziewczyny, mam kumpli ale to nie to samo. Czekam na komentarze co o tym sadzicie, moze macie jakies spostrzezenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj 🙂

Sporo o sobie nam powiedziałeś i swoim życiu. Były różne momenty ale dobrze, że coś zaczęłes robić ze swoimi problemami. 

Pytasz o spostrzeżenia... alkoholizm i w mojej opinii dobrze by było abyś przezwyciężył problem. Jeżeli nie potrafisz sam to są różne miejsca i grupy AA. Alkohol działa depresjogennie więc nawet jak pracujesz nad sobą to może być sporo przeszkodą w osiągnięciu dobrego samopoczucia. 

Dlatego pierwsze co sugeruje to powalczyc z uzależnieniem i stać się trzeźwym. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Melodiaa napisał:

Witaj 🙂

Sporo o sobie nam powiedziałeś i swoim życiu. Były różne momenty ale dobrze, że coś zaczęłes robić ze swoimi problemami. 

Pytasz o spostrzeżenia... alkoholizm i w mojej opinii dobrze by było abyś przezwyciężył problem. Jeżeli nie potrafisz sam to są różne miejsca i grupy AA. Alkohol działa depresjogennie więc nawet jak pracujesz nad sobą to może być sporo przeszkodą w osiągnięciu dobrego samopoczucia. 

Dlatego pierwsze co sugeruje to powalczyc z uzależnieniem i stać się trzeźwym. 

Byl okres 8 miesiecy gdzie nie pilem nic kompletnie zero. To bylo jakies rok temu, dosyc trudny okres bo czasami czlowiek chcial sie zresetowac w weekend np. Najtrudniej chyba wyjsc do ludzi i nawiazywac nowe znajomosci. Tymbardziej, ze era smartfonow wdg mnie wyrzadzi ogromne problemy w przyszlosci dla niektorych. Nosze sie, aby wlasnie w ktoryms momencie moze zakonczyc calkowicie picie bo w mojej rodzinie chyba to jest dziediczne. Jeden wojek jest alkoholikiem, drugi sie zapil, dziadek bodajze tez sie nie oszczedzal, nie znalem go. Wiec chyba trzeba znowu sprobowac, tylko trudno sobie zorganizowac czas w weekend aby robic cos sensownego. Bo gdy mysle o przeszlosci coraz wiecej to wtedy dosiega mnie depresja, ze zmarnowalem wiele szans. Gdy potrafie sie czyms zajac to wszystko zaczyna funkcjonowac normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.10.2022 o 21:46, Pawel19851985 napisał:

Bo gdy mysle o przeszlosci coraz wiecej to wtedy dosiega mnie depresja, ze zmarnowalem wiele szans. Gdy potrafie sie czyms zajac to wszystko zaczyna funkcjonowac normalnie.

Każdy zmarnowal jakąś szanse lub kilka. Grunt to nie traktować przez całe życie jak porażki i rozpamiętywać. Życie też ma za zadanie uczyć nas i myślę, że warto wyciągnąć wnioski na przyszłość. 

Widocznie różne rzeczy dzieją się w naszym życiu aby poprowadzić gdzieś dalej... 

Błądzimy wszyscy bardziej lub mniej ale z czasem odnajdujemy właściwą drogę w życiu. Z pewnością rozpamiętywanie u Ciebie i zapijanie przykrych myśli nie służy. Spróbuj weekendy wykorzystać bardziej efektywnie...z pewnością sport wytwarza endorfiny. Zmęcz się fizycznie...biegi, basen lub inną forma aktywności. Może jekies grupowe zajęcia w której złapałbyś kontakt z innymi przyniosłyby satysfakcję. Czynienie dobra dla siebie i innych daje radosc. Pokochaj siebie z całym bagażem doświadczeń jakie doświadczyłeś i spraw aby teraźniejszość była pozytywna bo przeszłości nie zmienisz. Ona jeż była i trzeba ją zaakceptować ale to też nie znaczy, że nie czekają na Ciebie jeszcze inne fajne rzeczy w życiu 🙂💪

Bądź silny 😉 Pozdrawiam. 

Edytowane przez Melodiaa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.10.2022 o 14:38, Pawel19851985 napisał:

Zaczne moze od mojego wieku mam 37 lat w styczniu bede miec 38. W dziecinstwie i do okresu 16 lat mialem powiedzmy "normalnie zycie" jakkolwiek to zabrzmi. Rodzice raczej dawali mi prawie wszystko pod wzgledem materialnym co chcialem, wyjezdzalem na wakacje itp ale... No wlasnie mialem nieobecnego ojca, ciagle pracowal, duzo pil, mialem z nim fatalny kontakt, wrecz go nie lubilem, nie bylo zadnej wiezi pomiedzy nami moze poza pilka nozna. Matka dominujaca, nadopiekuncza, kontrolujaca, wymagala ode mnie tylko nauki i dobrych ocen w szkole. Wtedy nie wiedzialem, ale chyba znecala sie nade mna psychicznie. W podstawowce wszystko bylo okej bo mialem dobre stopnie, problemy zaczely sie w liceum. Poszedlem do dobrej szkoly w miescie i mialem najgorsze stopnie i problemy w nauce. Presja matki i szkoly zniszczyly mnie doszczetnie psychicznie, mialem ciagle kary zabierano mi konsole, komputer, zreszta to tez sie zdarzalo w podstawowce. Po dwoch latach zmienilem szkole na inne liceum, wtedy zaczalem brac narkotyki i pic alkohol. Zdalem mature potem tulalem sie po uczelniach i skonczylem ledwo co studia prywatne, trwalo to dosyc dlugo. W miedzyczasie mialem problemy z dziewczynami w podstawowce mi sie jedna bardzo podobala, mielismy chwilowy bliski kontakt ale ucieklem od niej ze strachu. W liceum probowalem chodzic z kilkoma dziewczynami, ale nic z tego nie wychodzilo. Albo mnie rzucaly, albo bylo cos nie tak, nie dochodzilo do seksu. Zwiazki trwaly kilka miesiecy lub kilka tygodni. Z poczatkami problemow z nauka zaczalem brac twarde narkotyki i eksperymentowac. Bylo to zwiazane z ogromnym stresem w szkole wywolanym przez matke, nauczycielki, wszelaka presja otoczenia. Zawsze bylem dobry w sporcie, glownie pilka nozna i interesowalem sie grami komputerowymi, ale nic z tego nie wyszlo gralem tylko amatorsko. Rodzice mnie nigdy w tym nie wspierali, matka nie chciala slyszec o pilce noznej, ojciec siedzial cicho. Nigdy nie mialem predyspozycji do nauki moze poza jezykiem angielskim i matematyka. Po wyjsciu z liceum i zdaniu matury zaczalem odczuwac strach wywolany przez stres i branie twardych narkotykow. Zachorowalem na nerwice lekowa, nie moglem spac, balem sie wszystkiego, mialem omamy, slyszalem dzwieki i glosy. Nie zdawalem sobie sprawy jak jestem chory, musialem pic alkohol na studiach zeby normalnie funkcjonowac na imprezach. Trwalo to jakos kilka lat az poszedlem do psychiatry w miedzyczasie nie moglem znalezc zadnej pracy. Wyjezdzalem czasami do siostry za granica zeby sobie dorobic. O chorobie powiedzialem matce, zaprowadzila mnie do psychiatry, zaczalem sie leczyc farmakologicznie do momentu znalezenia stalej pracy w korporacji w wieku 31 lat, caly czas mieszkalem z rodzicami, mialem malo prywatnosci. W okresie gdy nie moglem znalezc pracy bardzo czesto pilem duze ilosci alkoholu z czasem bylo coraz gorzej. Mieszalem leki z alkoholem, czasami byly to narkotyki. W pewnym okresie przestalem brac bo przez to mialem coraz wieksze schizy. W okresie po liceum nie mialem zadnej kobiety, moze jakies pojedyncze spotkania i jednorazowy seks. Zawsze sie balem podejsc do dziewczyn ktore mi sie podobaja, powiem szczerze jestem przystojnym facetem duzo osob mi to mowilo, ale choroba i moje usposobienie mnie ograniczaja. Jakis czas temu wyprowadzilem sie z domu, kupilem auto i w wieku 36 poszedlem na terapie indywidualna do psychologa. Przestalem brac leki, nie mam juz fobii spolecznej, ale zachorowalem na depresje. Mialem jedna probe samobojcza, a mysle o nastepnej co jakis czas. Na terapii jest raz lepiej raz gorzej. W wieku dojrzewania nie mialem problemow z nawiazywanie kontaktow z ludzmi, bylem bardzo otwarta osoba to sie zmienilo podczas fobii spolecznej. Jestem strasznie samotny, nie mam zycia prywatnego, seksu, bliskosci. Jestem zupelnie inna osoba niz ta z podstawowki, nigdy wtedy nie myslalem ze bede chcial ze soba skonczyc. W trudnym okresie ratowal mnie sport, pilka nozna, ale mam zniszczone kolano i nie moge grac. Przerzucilem sie na rower dwa lata temu w tym malo jezdzilem. Mam tylko starych znajomych, nie umiem zawierac znajomosci jak to bylo kiedys. Niestety wiekszosc z nich ma juz rodziny dzieci lub wyjechalo za granice. Wpadlem w alkoholizm w ostatnich latach kazdy weekend to spozywanie ogromnej ilosci. Moje zycie wyglada tak praca, weekend upijanie sie do nieprzytomnego - przestalem to kontrolowac w tygodniu terapia i siedzenie w domu. Nie cieszy mnie juz pilka nozna, gry ktore byly moja pasja. Terapia pomogla mi poznac moje problemy, napewno mi bardzo pomogla, lecz nie potrafie zaleczyc tych ran. Nie widze sensu zycia, jestem tym wszystkim juz zmeczony, nie wiedzialem ze to moze sie tak potoczyc. Zaczalem pracowac nad soba, rozwijac sie w sferze emocjonalnej, ale to nie pomaga. Czuje, ze przegralem zycie dlatego chwytam sie ostatniej deski ratunku i szukam pomocy w roznych kregach dlatego chcialem sie podzielic z wami swoja historia na forum. Mysle, ze moja sytuacja jest uwarunkowana tym ze jestem sam emocjonalnie i fizycznie od prawie zawsze, rodzice byli zimni, siostra za granica, a ja nie mam zadnej dziewczyny, mam kumpli ale to nie to samo. Czekam na komentarze co o tym sadzicie, moze macie jakies spostrzezenia.

Cześć Paweł. Jak czujesz się dzisiaj?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.10.2022 o 14:38, Pawel19851985 napisał:

Zaczne moze od mojego wieku mam 37 lat w styczniu bede miec 38. W dziecinstwie i do okresu 16 lat mialem powiedzmy "normalnie zycie" jakkolwiek to zabrzmi.

Mimo trudnej sytuacji próbuje ją poprawić. Miewam zmiany nastroju. Raz czuję, że będzie dobrze innym razem  czuje się nikim. Ostatnio uczęszczam na szkolenie pt. "Projektowanie grafiki komputerowej".

 

Moje trudności opisałem w moich wpisach. Nie będę ich przytaczał.

 

Życzę Ci powodzenia i miłego dnia:)

johnn

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.11.2022 o 16:43, Magda_ napisał:

Cześć Paweł. Jak czujesz się dzisiaj?

Czesc dziekuje ze pytasz ostatnie tygodnie sa zajebiste. Pewne rzeczy sie pozmienialy, mialem problemy fizyczno-nerwicowe. Mianowicie napięcie w łydkach, ucisk w klatce piersiowej i ciezki oddech. Terapia zaczyna coraz lepiej dzialac i zaczalem brac Alprox 0,25 mg doraznie podczas tych lekow od czasu do czasu. Strasznie sie odpalilem, nie mysle o przeszlosci i samotnosc przestala mi doskwierac i nabieram pewnosci siebie jak w podstawowce. To byly dla mnie najlepsze czasy, wtedy nie mialem prawie zadnych problemow. Mam nadzieje ze tak pozostanie bo idzie trudny okres mianowicie zima. Bede probowac sie bardziej otwierac na ludzi i wiecej wychodzic, mam troche planow 🙂 W miedzyczasie spotykam sie z kumplami i duzo rozmawiam przez telefon.

 

A u Ciebie Magdo ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.11.2022 o 07:38, Pawel19851985 napisał:

Czesc dziekuje ze pytasz ostatnie tygodnie sa zajebiste. Pewne rzeczy sie pozmienialy, mialem problemy fizyczno-nerwicowe. Mianowicie napięcie w łydkach, ucisk w klatce piersiowej i ciezki oddech. Terapia zaczyna coraz lepiej dzialac i zaczalem brac Alprox 0,25 mg doraznie podczas tych lekow od czasu do czasu. Strasznie sie odpalilem, nie mysle o przeszlosci i samotnosc przestala mi doskwierac i nabieram pewnosci siebie jak w podstawowce. To byly dla mnie najlepsze czasy, wtedy nie mialem prawie zadnych problemow. Mam nadzieje ze tak pozostanie bo idzie trudny okres mianowicie zima. Bede probowac sie bardziej otwierac na ludzi i wiecej wychodzic, mam troche planow 🙂 W miedzyczasie spotykam sie z kumplami i duzo rozmawiam przez telefon.

 

A u Ciebie Magdo ?

Tak wlasnie mysle ze zrodlem twoich problemow jest tylko samotnosc od samego dziecinstwa. Bo czytajac twoj zyciorys wydajesz mi sie silna osoba. Takze jak w tej kwestii ci sie poprawi, to depresja czy nerwica powinna ustepowac. Takze super ze sie rozkrecasz :D ciesze sie. Aa skad jestes?

A alkoholizm jest dziedziczny, w sensie predyspozycje, tak sadze bo jest tak i u mnie. Dziadkowie i ojciec. Takze duza szansa ze bedziesz jak twoj ojciec, ale mozesz tez to wygrac 

 

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Dalja napisał:

Tak wlasnie mysle ze zrodlem twoich problemow jest tylko samotnosc od samego dziecinstwa. Bo czytajac twoj zyciorys wydajesz mi sie silna osoba. Takze jak w tej kwestii ci sie poprawi, to depresja czy nerwica powinna ustepowac. Takze super ze sie rozkrecasz :D ciesze sie. Aa skad jestes?

A alkoholizm jest dziedziczny, w sensie predyspozycje, tak sadze bo jest tak i u mnie. Dziadkowie i ojciec. Takze duza szansa ze bedziesz jak twoj ojciec, ale mozesz tez to wygrac 

 

No z alkoholem troche zluzowalem tylko jakies piwa w weekend albo trzeba calkowicie zrezygnowac. Cos w tym jest, ze rzeczywiscie okres dojrzewania czulem jakbym byl sam, podstawowka, liceum generalnie bardzo malo wsparcia od kogokolwiek. Tak jest do tej pory tak naprawde, kiedys ja zabiegalem o uczucia innych. Teraz to sie zmienilo jak zaczalem pracowac nad soba, probuje sie cieszyc, dbam o wyglad, i charakter. Moze mam mniej znajomych, ale cos rusza sie do przodu. Chce mi sie wychodzic z domu i jestem na wiele rzeczy otwarty. Krakow pozdrawia was serdecznie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.11.2022 o 11:32, Pawel19851985 napisał:

No z alkoholem troche zluzowalem tylko jakies piwa w weekend albo trzeba calkowicie zrezygnowac. Cos w tym jest, ze rzeczywiscie okres dojrzewania czulem jakbym byl sam, podstawowka, liceum generalnie bardzo malo wsparcia od kogokolwiek. Tak jest do tej pory tak naprawde, kiedys ja zabiegalem o uczucia innych. Teraz to sie zmienilo jak zaczalem pracowac nad soba, probuje sie cieszyc, dbam o wyglad, i charakter. Moze mam mniej znajomych, ale cos rusza sie do przodu. Chce mi sie wychodzic z domu i jestem na wiele rzeczy otwarty. Krakow pozdrawia was serdecznie :D

Czulam ze pytam po cos. Studiuje w krakowie, mozna kiedys wyjsc razem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×