Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzisiaj czuje się...


katrin123

Rekomendowane odpowiedzi

@bei @Maat no u mnie w rodzinie też w rodzinie zawsze było skromnie, w końcu była tylko mom, ale nie było biednie. Sam nie jestem przyzwyczajony do kokosów i nie mam też hrabiowskich wymagań. Gdybym miał 5k na rękę, to bym bez problemu się utrzymał. Ludzie żyjący razem mają łatwiej bo we dwoje zrzucają się na gospodarstwo, mnie związek nie grozi więc musiałbym sam. A mimo wszystko nie chcę sam mieszkać, żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma inną sytuacje. Ja postanowilam sie usamodzielnić i tyle. Jak podjęłam pierwszą próbę gdy mialam 20 lat, to mi nie wyszło, bo nie pracowałam. Przerażało mnie pracowanie po tym jak jeden czy drugi kierownik powiedział żebym więcej nie przychodziła. Raz mnie jeden wypieprzyl w środku nocy i siedziałam i ryczalam, bo nie wiem czy w ogóle był jakiś autobus wtedy, a bałam sie iść w nocy przez miasto. Bałam sie, że ludzie bedą mnie w pracy źle traktować. Drugi raz się wyprowadziłam jak mialam 23 lata i już nie odpuściłam. Miałam wtedy wsparcie psychiatry, dostalam leki, skierowanie na terapie, potem stopien niepelnosprawnosci i się udało... . Jedyne czego żałuję to, że nie udało się za pierwszym razem albo jeszcze wcześniej.  Ja też czasami sie porównuję do innych osób ktore np. zaraz po maturze pojechaly za granice zarobić konkretne pieniądze albo dostaly spoko prace, do osob które miały samochód wczesniej niż w wieku 27 lat, do osób które nauczyly się języków,gdy ja pierwszy podręcznik na poziomie B2 przerabiam po 30. Każdy ma swoją drogę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Grouchy Smurf napisał(a):

@bei jesteś odważniejsza i wytrwalsza ode mnie, zazdroszczę Ci.
A co takiego narobiłaś, że Ćię wywalono w środku nocy?

Nie przesadzaj. Niejedno w zyciu przeszedleś i ciagle probujesz. 

 

Nic nie narobilam, naprawdę. To była praca na nockę przy wykladaniu towaru, najpierw coś tam wykładałam, potem kierownik kazal mi układać zgrzewki z wodą, potem kazał mi ścierać kurze, a potem powiedział żebym sobie poszła (nie pamietam dokladnie co powiedział). Serio starałam się. Nie wiem czego on oczekiwał. Płacili wtedy chyba 6-7zl brutto/h bo to bylo przed wprowadzeniem stawki minimalnej.  Może był jakiś dodatek nocny, nie pamietam. Nie wiem czy on myślał, że za wolno, może miałam tam biegać, może nie umiałam układać towaru ani ścierać kurzy, pojecia nie mam. Pracowalam przez agencje pracy i po takich różnych akcjach bałam sie przyjmować kolejne zlecenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@bei też kiedyś pracowałem w markecie przy wykładaniu. Raz ciągnąłem paleciak, robiłem to wolno bo nie miałem wprawy i nie chciałem nic powywalać a pani kierownica mnie pyta czy jestem chory, bo tak wolno to robię. Oczywiście już mnie więcej tam nie było. Nie mogłem wtedy pracować na etacie bo bym stracił rentę rodzinną po tacie a i o pracę było ciężko tak długo pracowałem tylko w tego typu robótkach. Już wtedy miałem lęki przed pracą, to uczucie bycia odmiennym, i przez to lęk przed byciem ocenianym, zarówno jako pracownik jak i osoba czyli w sytuacjach formalnych i nieformalnych. Gdybym chociaż wiedział co chcę w życiu robić to bym to robił już od dawna i bym się w tym specjalizował i usprawniał a tak jestem po prostu jak ulotka wywiewana wte i wewte. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Grouchy Smurf napisał(a):

@bei

Gdybym chociaż wiedział co chcę w życiu robić to bym to robił już od dawna i bym się w tym specjalizował i usprawniał a tak jestem po prostu jak ulotka wywiewana wte i wewte. 

Ja też nie wiem co chciałabym robić. Nie każdy tak ma, że od dziecka wie co będzie robił. Teraz są zreszta takie czasy, że ludzie zmieniają prace/zawód itd. Może kiedyś trafimy na "coś" i pomyslimy to jest to co chce robic do emerytury 😉.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bei napisał(a):

Ja też nie wiem co chciałabym robić. Nie każdy tak ma, że od dziecka wie co będzie robił. Teraz są zreszta takie czasy, że ludzie zmieniają prace/zawód itd. Może kiedyś trafimy na "coś" i pomyslimy to jest to co chce robic do emerytury 😉.

Ja o emeryturze to nawet nie myślę, bo jej nie będę miał. Mam nadzieję, że i tak nie dożyję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.04.2025 o 20:44, Relfi napisał(a):

 

Właśnie tutaj. W tym co mówisz, czy myślisz. Nigdzie indziej. Albo w coś wierzysz i w jakiś sposób możesz tego doświadczyć mając otwarty umysł, albo nie wierzysz i nie zobaczysz.
Nie wydaje mi się, aby mogło być inaczej. Taka FIzYkA kWanToWa?  

 

Ale może zapodam taki przykład. Jeśli Ci się nie spodoba, spoko, nie obrażę się.

W miasteczku Almolonga w Gwatemali, można mówić o cudzie, braku już tak skrajnej biedy, braku przestępstw i przekształceniu całej społeczności w ciągu zaledwie jednego pokolenia, uzdrowieniom i wyjątkowo ogromnych warzywach które tam rosną i wszystko za sprawą bożej pomocy, czy osobistej wiary mieszkańców.


Z kolei można spojrzeć inaczej, i świat nauki który się tym zainteresował, wszystko tam zbadał i stwierdził, że te ogromne warzywa jakie tam rosną, to z powodu pestycydów, które zaczęto tam stosować i dobrym uwarunkowaniom naturalnym, a nie jakieś bożej pomocy czy innej wyższej ingerencji, dlatego można by jednoznacznie stwierdzić, że to tylko oszustwo i Boga żadnego nie ma, (czy wpływu na własne życie, odnosząc się do Twojej wypowiedzi w tym przypadku)


Więc, kto ma rację? Czy Bóg im pomógł i ich natchnął mądrością, czy może mieli trochę akurat szczęścia, przypadku.
A może obydwie strony mają rację?
Ale są przecież sprzeczne, więc trzeba wybrać jedną, by w jakiś sposób umniejszyć znaczenie tej drugiej.
Tylko jeśli jakaś z nich sprawia że ktoś czuje się szczęśliwszy, to może w nią uwierzyć, nawet jeśli inni twierdzili by inaczej.

Jednak mamy wpływ na wszystko tylko niewiele o tym wiemy.

 

Pamiętajcie. Tworzymy naszą rzeczywistość  a Bóg lub to co nim nazywamy nam pomaga.

Sam się o tym przekonałem jak wydarzyło się coś co przerosło moje oczekiwania i nie mogłem w to co się stało uwierzyć. 

Może przez to, że nie uwierzyłem do końca to jest co jest.....? Nie wiem. 

Ale nasza wiedza jest malutka.

Nam się wydaje, że wszystko już zostało wymyślone a to nawet nie jest początek.

 

Najtrudniej jest usiąść i nic nie robić. 

Przychodzą myśli które nie powinny. 

Dlatego tworzę coś ciągle. 

Zbudowałem głośnik na bt. 

Nikt nie wierzy,  że go zrobiłem własnymi rękami. 

Lecę zacharowywać się dalej. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Ja o emeryturze to nawet nie myślę, bo jej nie będę miał. Mam nadzieję, że i tak nie dożyję.

Ja tez nie licze na emeryture, bo jestem zdania ze bedzie tak niska ze vo najwyzej potraktuje ja jako dodatke na drobne przyjemności 😉. Co do dożycia to cóż, nie do mnie należy decyzja, jak dożyje to dożyje, jak nie to nie. 

 

@Grouchy Smurf odebralam dziś książkę z biblioteki i zaczęłam ją teraz czytać. W pierwszym rozdziale jest napisane: "Poznaj siebie samego i dowiedz się, co sprawia ci przyjemność. A następnie zastanów się, jak dzięki temu możesz zarabiać pieniądze. Najlepiej zadawaj sobie te pytania codziennie i codziennie szukaj na nie coraz lepszych odpowiedzi". Przypadek? Mój terapeuta mówi, że w życiu nie ma przypadków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, bei napisał(a):

Ja tez nie licze na emeryture, bo jestem zdania ze bedzie tak niska ze vo najwyzej potraktuje ja jako dodatke na drobne przyjemności 😉. Co do dożycia to cóż, nie do mnie należy decyzja, jak dożyje to dożyje, jak nie to nie. 

 

@Grouchy Smurf odebralam dziś książkę z biblioteki i zaczęłam ją teraz czytać. W pierwszym rozdziale jest napisane: "Poznaj siebie samego i dowiedz się, co sprawia ci przyjemność. A następnie zastanów się, jak dzięki temu możesz zarabiać pieniądze. Najlepiej zadawaj sobie te pytania codziennie i codziennie szukaj na nie coraz lepszych odpowiedzi". Przypadek? Mój terapeuta mówi, że w życiu nie ma przypadków.

Na rozmyślaniu da się zarobić? :P Otóż coraz mniej rzeczy sprawia mi przyjemność a w ogóle jeżeli do tej pory nie zacząłem się zajmować na serio rzeczami, które lubię to nic z tego. W dodatku przerabiałem już różne opcje i jak szybko przychodziły na myśl, tak szybko wylatywały. Chciałem być elektrykiem, operatorem koparki (co prawda nie zostałem, ale na wózek mam uprawnienia). filmów kręcić nie będę, gier pisać nie zacznę(miałem 3 podejścia do nauki programowania i zawsze na pewnym etapie przestawałem ogarniać - na przykład nauczyli mnie pętli ale już nie powiedzieli jak i gdzie, w jakim przypadku ją wykorzystać i nauka straciła sens bo przestałem rozumieć co z daną wiedzą zrobić. Kurs angielskiego nie robię z miłości do tego języka, po prostu skoro już jakąś wiedzę mam, to zrobię level up i zdobędę jakiś określony certyfikat i będę się mógł czymś pochwalić. Może wpadną jakieś korepetycje.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj jest w porządku, lecz znowu miałem myśli czy to wszystko jest warte, lecz odeszły mam 26 lat dużo przed sobą, praca dla mnie to serio miejsce dobrej ucieczki i znajomi, którzy mnie wspierają, mimo że nie wiedzą co czuje, jeszcze będzie pięknie, kiedyś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to wszystko na sens ? 

Widocznie ma skoro jeszcze tu jestem. 

Niedziele są ciężkie. 

Za dużo myśli. 

Wszystko się układa. Trzeba być silnym.

W tym roku rezygnuję z zawodów. Może już całkowicie. 

Pojechałem w tamtym tygodniu i wróciłem z pucharem. Nawet nie odebrałem. 

Nie cieszy już nic..... 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtorek uznaje za udany, może te wypociny są jakimś wyrzuceniem siebie, cieszy mnie dobry dzień w pracy, znowu wesoło, wszystko na spokojnie, rozmowa na temat tego co czuję, jedynie sytuacja jedna mnie rozwaliła, niepotrzebnie określam ludzi przez pryzmat. Leki działają, powoli znowu cieszę się z głupot

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Był człowiek.  Sportowiec, zdrowy tryb życia. 

Dziś rozmawiasz .... nie wiesz, że za kółka godzin zniknie...

Patryk i światło gaśnie.

Plany, marzenia, zobowiązania.... Nie ważne.... koniec.

Nie ma litości. 

Jak to zrozumieć? 

 

Szkolenie przebiegło bezpiecznie, wszyscy żyją. Śnieg i zimno, warunki bardzo złe ale wszyscy dali radę. 

Ważne, że pomogłem i zadowoleni.

 

W środku aż boli dzisiaj! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fatalny dzień. Fatalny tydzień. Fatalny miesiąc. Pobiłam się dzisiaj. Tak niefortunnie, że do teraz bolą mnie mięśnie płatowate oraz cała prawa ręka. Ciężko mi się nawet pisze na klawiaturze i mam migrenę. Ostatnio coraz więcej płaczę, za nic się nie mogę zabrać. Jutro czeka mnie okropny dzień w pracy. Chciałabym, żeby było już po wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×