Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skrajny brak pewności siebie, hashimoto


Nnnnn

Rekomendowane odpowiedzi

Sprawa wygląda tak: mam zapalenie tarczycy, czyli hashimoto. Choroba ta ma to do siebie, że wpływa negatywnie na cały organizm, odbija się też na wyglądzie: może powodować np. osłabienie włosów, skoki wagi, pogorszenie stanu skóry itd. (Być może są tu osoby które też zmagają się z tą chorobą - i wiedzą o co chodzi).

Do tej pory nie zaburzało to jakoś szczególnie mojego życia, nie przejmowałam się a wręcz widziałam pozytywy sytuacji. Miewałam co prawda epizody depresyjne, fazy gdy włosy wyłaziły mi garściami, albo nadmiernie chudłam lub tyłam - jednak zawsze udawało się z tego wyjść i przywrócić zarówno psychikę, jak i wygląd do normalnego stanu.

Tym razem jednak stało się coś, czego nie da się odwrócić: padło na skórę.

Stała się mocno przesuszona - na ciele nie rzuca się to w oczy, jednak twarz postarzała się o kilka lat w bardzo krótkim czasie (około pół roku).

 

Zdaję  sobie sprawę, że liczy się przede wszystkim to, jak traktujemy innych, wnętrze i tak dalej - ale no, nie oszukujmy się - ciało wpływa też na poczucie własnej wartości, a co za tym idzie, na nasze relacje z innymi.
W dodatku jestem osobą nieśmiałą z natury, od dzieciństwa moją największą wadą były problemy w relacjach z ludźmi. Jednak w końcu otwarłam się na innych, stałam się bardziej kontaktowa i znalazłam znajomych, miałam ciekawe życie.
A teraz znów stałam się skrajnie niepewna siebie.
Co innego, gdy taka zmiana zachodzi powoli, a co innego, gdy następuje się w krótkim czasie i nagle widzi się w lustrze zupełnie innego człowieka. Może nie jest jakoś tragicznie, ale po prostu nie mogę się przyzwyczaić. Czuję się obco w swoim ciele - tak, jakby wyjęto mnie z dawnego ciała i przeniesiono do innego, które nie jest moje... Można sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji człowiek ma wrażenie, jakby stracił część swojej tożsamości i trudno mu się odnaleźć wśród innych. Mam spowolnione myślenie, problemy z koncentracją itp, przez co często nie potrafię zrozumieć prostych rzeczy i sprawia wrażenie jakiegoś przytrzymanego bezmózga. Nie mogę się skupić na niczym, jestem strasznie rozkojarzona, więc często coś zawalam, albo zachowuję się w sposób nielogiczny i dziwny - to powoduje nieustanne poczucie wstydu.

 

Dlatego póki co unikam ludzi. Ograniczyłam kontakty do minimum, odcięłam się - dosłownie, izolacja. Bo po prostu mam dość ciągłego wychodzenia na kretyna, nieustannego poczucia wstydu i winy. Zdaję sobie też sprawę, że póki co jestem osobą budzącą niechęć, albo litość - po prostu nie umiem udawać radosnej, jestem teraz apatyczna i małomówna. Wolę się za wiele nie odzywać, bo nie potrafię rozmawiać tak swobodnie jak kiedyś. A ludzie nie lubią takich wylęknionych, ponurych gburów, jeśli z nimi rozmawiają to zwykle z litości, przez grzeczność - a nie dlatego że im to sprawia przyjemność. Więc nie chcę nikogo męczyć swoim towarzystwem. Ludzie i tak nie mają teraz ze mnie pożytku i nie potrzebują mnie, a i ja w ich towarzystwie nie czuję radości i swobody, każdy kontakt z nimi mnie strasznie stresuje. Przebywanie wśrod nich tylko zwiększa poczucie poczucie samotności.

 

Nie wiem, jak wyjść z tego dziwnego stanu bezgranicznej pustki, zniechęcenia, apatii i odzyskać choć okruszki wiary w siebie.

(Jeśli chodzi o leczenie tarczycy, biorę leki, sprawdzam regularnie TSH itd, ze zdrowym odżywianiem też nie mam problemu).

 

Tak, wiem że ludzie mają poważniejsze problemy, prawdziwe dramaty i dla kogoś to co napisałam może być śmieszne, ale dla mnie ten drobiazg jest sporą trudnością. (Żeby nie było, nie jetem jakimś zimnym egoistą, właśnie dawniej zawsze bardzo się przejmowałam problemami innych i przeżywałam je - zresztą nadal tak mam, to się odbija jeszcze bardziej na moim aktualnym stanie psychicznym, więc po prostu musiałam się od tego odciąć).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Też mam problem z tarczycą i jeszcze inne zaburzenia hormonalne, więc temat zmiany wyglądu, wagi nie jest mi obcy. Jeszcze parę lat temu bym się tym przejmowała, ale teraz kompletnie mi to wisi. Ale rozumiem, że dla innych to jest problem, dla mnie też powinien być, zwłaszcza jak trzeba wymieniać pół szafy. A jednak mniej się przejmuję. 

Myślę, że nie powinnaś się do niczego zmuszać, nie robić niczego na siłę ani narażać na dodatkowy stres. Nie ma sensu zmuszać się do kontaktów z innymi, jeśli czujesz się przy tym niekomfortowo. Chyba że są to ludzie zaufani i znający problem. Pomyśl o sobie. Daj sobie czas aż zacznie działać leczenie. Rób to co lubisz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×