Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to Chad, czemu leki nie działają?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

Jestem Łukasz Mam 27 lat leczę się od ponad 3 lat... Korzenie mojej choroby do której nie do końca znam nazwę i znaczenie zaczynają się od dzieciństwa. Żyłem od małego w rodzinie, w której mój ojciec znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie (okaleczaniem). Przez to byłem nieśmiały, wycofany i mało mówny ogólnie tak wyglądały moje zaburzenia do studi nic wielkiego. Na studiach zebrałem siły, chciałem opuścić dom pełen przemocy i pojechałem na erasmusa do Grecji gdzie poczułem się jak ryba w wodzie, dostałem +200% do wartości i chęci życia w tym miejscu, dostałem w tym miejscu wszystko to o czym wcześniej mógłbym tylko sobie pomarzyć - kobietę (a nawet 3, jedna po drugiej), pracę którą na prawdę lubiłem, mieszkanie zdala od hałasów i agresji i wartość siebie. Gdy wróciłem do Polski po 5 miesiącach, wróciłem tak jakby silniejszy. Od razu pragnę tutaj zaznaczyć, że nie czułem się jakimś ,,wysłannikiem Boga" ale człowiekiem wartościowym. Zebrałem kolejne siły i po paru miesiącach znalazłem w Polsce kobiete, związek na stałe co przerodziło się w tragedie, która trwa do dziś... Widocznie nie byłem na tyle jeszcze "silny" żeby temu wszystkiemu w tak krótkim czasie sprostać. Ta kobieta zaczeła wchodzić już po paru miesiącach mi na głowę, zaczęła robić awantury, że ją niby zdradzam, nie jestem o nią zazdrosny, nie spędzam z nią 100% wolnego czasu (ludzie przecież jak można od kogoś wymagać żeby spędzał z nim 7 dni w tygodniu, całe dnie?). Znowu przez awantury, które płynęły z tego związku, w którym po pewnym czasie zostałem zdominowany przerodziły się w związek toksyczny. Głowa nie dała sobie rady, tyle stresu ile dostałem w związku, który ogólnie trwał dwa lata. Już po roku załamałem się, sam stres, awantura za awanturą - w domu tak jak było wcześniej kłótnie z ojcem, "obiecany azyl" z kobietą który przerodził się w piekło to kolejny stres i skończone studia stres w poszukiwaniu pracy - totalna załamka. Gdy napisałem że po roku się załamałem, po prostu przestałem się wysypiać, gdzie nigdy nie miałem problemów ze spaniem, nagle codziennie bez przerwy spałem maksymalnie 4h, gdzie zwykle 9h to była moja norma. Zakończyłem związek od którego nie potrafiłem uciec, totalnie rozbity, poszedłem do lekarza psychiatry i lekarz stwierdził depresję lękową. Ale żadne lekarstwa nie przynosiły ukojenia w postaci spania. Owszem z antydepresantami dulsevia, lafactin czy aciprex czułem się lepiej, ale i tak nie spałem dobrze - wyniszczałem się dalej.  Dostałem pracę bardzo niestresową przy 1/2 etatu i po roku myślałem, że jestem już zdrowy, bo zacząłem spać "w miarę dobrze" i odstawiłem leki, przeprowadziłem się od ojca do innego miasta, wynajmować pokój - wszystko wróciło. Wróciłem znowu do punktu wyjścia i do innego lekarza, który kolejny 2 rok przepisywał antydepresanty i nasenniki, które niewiele dają. Jesteśmy teraz na przełomie 3 roku - tutaj nastąpił moment kulminacyjny, podjąłem pracę w której wymagali mojej obecności od 6:00 rana do 14:00 na produkcji, po 3 miesiącach takiej pracy nie dałem już całkowicie rady i znowu wpadłem w totalną załamkę - sypiałem już raz na 4h co 2-3 dni. Byłem tak wyniszczony tym niespaniem i zmęczony, że wiedziałem - dłużej już tak nie pociągne. Zabrany kredyt, który pół roku wcześniej wziąłem na durne wakacje, ciągnął się za mną. Nic nie szło tak jak powinno - podjąłem próbę samobójstwa a raczej po prostu wszystko przygotowałem i całą noc walczyłem w swojej głowie żeby tego nie zrobić. Na drugi dzień w totalnym dołku poszedłem do mojego lekarza psychiatry i zawiozła mnie do szpitala. W szpitalu poczułem się bezpiecznie i miałem obiecane od mojej lekarki, że w szpitalu na pewno będę spał dobrze. Po 3 dniach spałem po 8h dziennie, po 2 tyg wyszedłem i miałem wpisane, że w wyśmienitym nastroju. Trafiłem do 3 lekarza psychiatry i teraz już psychologa i stwierdzili, że to choroba afektywna dwubiegunowa ale ja już niczego nie jestem pewien. Sprawa wygląda następująco - gdy czuję się bezpiecznie i nie ma całkowicie stresu (stresem może być nawet budzik nastawiony na 8 rano) ja mogę spać z mianseciem sobie 7h. Gdy pojawia się stres nie mogę wcale usnąć, miansec nie może tego zrobić, dodatkowo estazolam też nie może mnie w stanie stresu uśpić. Zasypia nad ranem całkowicie wyczerpany na 3-4h. Codziennie podczas próby uśnięcia mam strasznie drgające obie powieki (magnez nic nie daje), rano i po południu gdy zamknę oczy tego nie ma. Oraz drżenie mięśni.

Co się ze mną dzieje dlaczego żadne leki na tą bezsenność nie pomagają, dlaczego tak na mnie destrukcyjnie działa stres?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Heledore napisał:

@lukasz91u witaj na forum.

Jednakże nikt z nas nie udzieli Ci odpowiedzi na to pytanie- w końcu nie jesteśmy lekarzami. Jeśli masz wątpliwości dotyczące diagnozy, to warto byłoby je przedyskutować z lekarzem, który taką diagnozę wystawił. Z tego, co piszesz jednak bardziej wychodzą na pierwszy plan zaburzenia depresyjne i lękowe- obniżony nastrój, problemy ze snem. Przede wszystkim- nie odstawiaj nigdy leków na własną rękę, bo należy je przyjmować przez określony czas- o ich odstawieniu możesz porozmawiać z lekarzem prowadzącym- w przeciwnym wypadku objawy szybko wrócą.

Co do stresu- każdy z nas ma inną wytrzymałość. Jedni są w stanie wytrzymać więcej, inni mniej. Myślę, że warto byłoby omówić ten problem z psychoterapeutą- powinien Ci pomóc nauczyć się radzić sobie ze stresem.

Odkąd jestem chory ta podatność na stres jest nie do wytrzymania ;/ mam zmiany nastroju zauważyłem przez cały dzień, rano może nie chcieć mi się wstać z łóżka, po południu mogę czuć się całkiem dobrze, przyjdą znajomi mogę czuć się znakomicie i mega podekscytowany a wieczorem znowu zasypiać z jakimś poczuciem bezsilności, lęku ;/ poczucie dumy i zawyżonej oceny też zdałem sobie sprawę, że zniszczyła niejedną relację w moim życiu, bo nie dopuszczałem myśli do siebie, że mogę być gorszy.

Od kiedy biorę Kvelux SR , Valprolek i Ketrel  czuję się stabilniej ale bez tego całego mega optymizmu, które czasem miałem. A ze spaniem kwestia stresu albo może to stan depresyjny w nocy się objawia?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×