Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

khaleesi, zadałem pytanie odnośnie imigrantów: co wierzący na to, że Franciszek (głowa KK jakby nie patrzeć) zaapelował, by parafie przyjmowały uchodźców, a ludzie otworzyli swe serca na nich. Oczywiście zostałem obrzucony błotem przez katolików <3, ale znam też Twoje stanowisko. Zatem pytam raz jeszcze - jak rozumieć pobożne działanie człowieka wierzącego wobec tego, że głowa kościoła daje wyraźny sygnał, jak należy postępować, a robi się dokładnie odwrotnie (już jakiś ksiądz rzekł, że on nikogo nie wpuści, a wierzący, to w ogóle najchętniej pozabijaliby islamistów). To jak to jest?

 

ego, a dlatego, że mogę sobie być hipokrytą na własne potrzeby i to jest do przyjęcia. Jeśli zaś nakłaniam miliony ludzi do czegoś, w co sam nie wierzę (lub postępuję niezgodnie z tym, co głoszę), to jest to hipokryzja większego kalibru, czyni większe szkody itp. itd. Rozpatrujemy tu ogół zagadnienia, a nie jednostkowe przypadki.

 

Owszem, wszystko może się zlać w nasze sumienie, ale jako człowiek wolny (ateista), mogę czerpać z jakichkolwiek kultur, norm, nakazów i stworzyć sobie własny zbiór "mądrości". Człowiek wyznający jedną religię jest już z góry ograniczony ("nie będziesz miał bogów cudzych przede mną...").

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai, bo tu chodzi o bezpieczeństwo naszego narodu i naszą sprawę a przyjazd imigrantów nie zadziała na nasza korzyść a obecni katoliccy księża to nie jest wzór cnót obywatelskich więc ich to można jednym uchem słuchać a drugim wypuszczać.. Jesli by to chodziło tylko o mnie to pal licho niech przyjeżdzają ale tu nie chodzi tylko o moje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a obecni katoliccy księża to nie jest wzór cnót obywatelskich.

 

A widzisz, czyli sama relatywizujesz. :P Pobożność w łatwych czasach jest prosta (choć dla mnie i tak nie do przyjęcia). Spróbuj być pobożna, gdy nadchodzą ciężkie czasy, trudne wybory...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai, ale ja nie jestem katoliczką :bezradny: co mnie to obchodzi co głosi kościoł skoro z reguły to same herezje? Wiesz juz widzę jak plebania przyjmuje i proboszcz parafii w pobliżu mojego zamieszkania. Bezdomnego by nie wpuścili i to nie są osoby które uważam za pobożne tylko zwykłe cwaniaki. O ile rozumiem sprawę muzułmanów bo to religia nie szanuje kobiet tak bezdomnego winny wpuścić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, tak, wiem, ale czy głowa Twojego kościoła mówi coś innego niż Franciszek?

 

(poza tym w Polsce ponoć większość jest katolicka, a opór wobec imigrantów jest ogromny, więc moje pytanie nie traci na znaczeniu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai, napisałam nie uważam by rozważne było wpuszczanie osób które nie szanują innych i kierują sie zasadą wojny z innowiercami. To nie jest relatywizm tylko zdrowy rozsądek. Temat jest wiary więc obojętne jakiej wiary jesteśmy w temacie cały czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, dziwne pytanie :shock: w jaki sposób krzywdzenie kogos może być dobre ?
Normalnie, wystarczy, że ktoś określi sobie krzywdzenie innych jako coś dobrego, słusznego, bo np. prowadzące go do osiągnięcia jakiegoś tam celu.\( czyli dobre jest to, co prowadzi mnie celu).

 

 

Pytanie do wierzących/nie wierzących: Czy krzywdzenie innych jest wg Was czymś złym, czy dobrym, (czy może raczej różnie to bywa) i dlaczego?

Tak naprawdę nie istnieje dobro ani zło, ale agresja rodzi przemoc, a zło się rozpowszechnia, więc powinno się kierować jakimś rozsądnym kodeksem moralnym, żebyśmy sami nie obrywali.

Skoro nie istnieje dobro ani zło, to jak zło może się rozprzestrzeniać? :)

 

 

ego, a dlatego, że mogę sobie być hipokrytą na własne potrzeby i to jest do przyjęcia.
Podaj przykład takiej hipokryzji, nie dotykającej innych i wyjaśnij dlaczego, to jest do przyjęcia, w przeciwieństwie do hipokryzji dotykającej.

 

Jeśli zaś nakłaniam miliony ludzi do czegoś, w co sam nie wierzę (lub postępuję niezgodnie z tym, co głoszę), to jest to hipokryzja większego kalibru,....Rozpatrujemy tu ogół zagadnienia, a nie jednostkowe przypadki.

A skąd Ty w ogóle wiesz, że klechy masowo nie wierzą, w to co mówią? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalnie, wystarczy, że ktoś zdefiniuje sobie krzywdzenie innych jako coś dobrego, słusznego, bo np. prowadzące go do osiągnięcia jakiegoś tam celu.\( czyli dobre jest to, co prowadzi mnie celu).
Krzywdzenie innych może nie jest dobre, ale może być koniecznoscią, np. żeby nie krzywdzić większej liczby osób, trzeba skrzywdzić jedna :arrow: odizolować ją i wsadzić do pierdla, żeby nie kradła i nie zabijała :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, dlaczego u ateistów sprawa jest prosta? Idąc tym tokiem myślenia, u osób wierzących sprawa jest prostsza, bo mają określone wytyczne, których powinni się trzymać ( i znów Nasza - Wasza sprawa ;) ). Ateiści - dla informacji niedowiarków - też mają zasady, moralność, hierarchię wartości, sumienie, wady, zalety, uczucia i emocje. Też mają trudności w wyborach. I również się czymś przy tych wyborach kierują. Różnicą jest to, że granic nie wyznacza religia tylko wyuczone normy postępowania, prawo ogólne, własne doświadczenie, logika, wewnętrzny system wartości ukształtowany przez całe życie. Tak na dobrą sprawę, to i u ludzi wierzących jest podobnie. Wiele czynników kształtujących postępowanie się pokrywa. Po prostu różne są źródła norm, którymi wszyscy się kierujemy, władza, którą uznajemy. Innymi słowy: wszyscy są ludźmi, a podziały na mają - nie mają sumienia, mają łatwiej - mają trudniej, mają lepiej - mają gorzej przy podejmowaniu decyzji, obrażają bardziej - obrażają mniej, bardziej przestrzegają zasad - mniej przestrzegają zasad, są trochę ograniczone...

tak tylko ja pisałam, że mój osąd może być błędny przez NN wiem, że to absurdalne ale jako że mam myślenie magiczne i to co zdążyłam sama tu zaobserwować na forum wynika to co napisałam i stąd też tyczyło się tych osób bo jak dla mnie osoba która świadomie krzywdzi, obraża innych nie ma wyrzutów sumienia bo gdyby je miała by tak nie postępowała. Znowu błędnie interpretuje? Tylko mnie chodzi na ile to działanie kierowane jest przez osobowość świadomie a na ile ma to czynnik danego zaburzenia bo skoro z wiarą niewiarą to nie ma nic wspólnego to na czym się oprzeć, że ktoś lubi ranić innych? (u mnie ściśle wiąże z wiarą i wychowaniem a jest to spójne więc ja dylematów tu nie odczuwam, więc ja tak to postrzegam przez własny pryzmat)

bonsai nie odpowiem Ci na forum ponieważ sobie urządzą kolejną kpinę a nie lubię być w centrum uwagi

 

bittersweet, ale to nie jest krzywdzenie tej osoby tylko sprawiedliwość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, dziwne pytanie :shock: w jaki sposób krzywdzenie kogos może być dobre ?
Normalnie, wystarczy, że ktoś określi sobie krzywdzenie innych jako coś dobrego, słusznego, bo np. prowadzące go do osiągnięcia jakiegoś tam celu.\( czyli dobre jest to, co prowadzi mnie celu).

 

To jest właśnie relatywizm. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie relatywizm. ;)
Wiem o tym. Jednak, gdy ktoś robi coś, tylko dlatego,że ktoś/coś np religia, społeczeństwo mu karze, też jego czynom nie odejmuje relatywizmu. Tylko w pierwszym wypadku(wątpię czy takie są), bo on ma na to ochotę, a drugim bo ktoś mu ją wtłoczył(?). Myślę, że każdy z nas gdzieś w swoim życiu, realizuje chcicę innych. ;)

 

 

A wierzycie w istnienie obiektywnego dobra i zła, czy Waszym zdaniem dobro i zło, to tylko kwestia subiektywnej oceny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie relatywizm. ;)
Wiem o tym. Jednak, gdy ktoś robi coś, tylko dlatego,że ktoś/coś np religia, społeczeństwo mu karze, też jego czynom nie odejmuje relatywizmu. Tylko w pierwszym wypadku, ktoś robi coś, bo on ma na to ochotę, a drugim bo ktoś mu ją wtłoczył(?). Myślę, że każdy z nas gdzieś w swoim życiu, realizuje chcicę innych. ;)

 

 

A wierzycie w istnienie obiektywnego dobra i zła, czy Waszym zdaniem dobro i zło, to tylko kwestia subiektywnej oceny?

Subiektywnej oceny. Obiektywizm to w ogóle jakaś ściema.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, tak to raczej pewne ale osoba religijna kodeks postępowania ma jakby wyłożony a osoba niewierząca w Boga sama sobie to tłumaczy po swojemu czyli jest jakby relatywizm moralny bo kieruje się sama własnym rozumem i ona decyduje o tym co jest dla niej dobre a co złe i tu zależy wszystko co to za osoba. Nie zawsze jest to dobre dla innych. Wszystko jest ok dopóki nie dzieje się coś kosztem drugiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, dziwne pytanie :shock: w jaki sposób krzywdzenie kogos może być dobre ?
Normalnie, wystarczy, że ktoś określi sobie krzywdzenie innych jako coś dobrego, słusznego, bo np. prowadzące go do osiągnięcia jakiegoś tam celu.\( czyli dobre jest to, co prowadzi mnie celu).

 

To jest właśnie relatywizm. ;)

A to ciekawe, bo dla mnie relatywizm to właśnie głównie z ideologiami, a przede wszystkim z religia jest związany - wyższe cele, wyznawane wartości, realizuje się kosztem innych, bo one sa ważniejsze. Ponizej przykład praktyczny tzw, "klauzula sumienia"

 

Kolejna polska sprawa dotycząca zdrowia reprodukcyjnego w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu

 

W 2008 roku Z., matka 25-letniej Polki, przy wsparciu adwokata z Zespołu Pomocy Prawnej działającego przy Federacji oraz Center for Reproductive Rights, złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu oskarżając Polskę między innymi o złamanie artykułu 2 Konwencji Praw Człowieka – prawa do życia. (sprawa Z. przeciwko Polsce).

 

Opis sprawy

 

Powódka złożyła skargę na fakt, że postępowania, które wszczęła nie pozwoliły na szybkie i skuteczne ustalenie odpowiedzialności za śmierć jej córki. Twierdzi, że Państwo nie zastosowało środków prawnych, które zapobiegłyby śmierci jej córki. Podważa w szczególności sposób, w jaki klauzula sumienia jest regulowana i przestrzegana. Uważa także, że lekarze leczący jej córkę nie przeprowadzili niezbędnych testów diagnostycznych w celu zapewnienia wymaganego leczenia. Powódka uważa, że jej córka była przedmiotem nieludzkiego i upokarzającego leczenia na skutek świadomego niezapewnienia koniecznego leczenia medycznego przez lekarzy.

 

Jak opisywaliśmy wcześniej na stronach Federacji, 25-letnia Polka była w ciąży, gdy stwierdzono u niej wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Lekarze nie traktowali jej cierpień wynikających z choroby poważnie, koncentrowali się bowiem na ciąży. Nie przeprowadzono pełnego badania endoskopowego. Lekarz tłumaczył się klauzulą sumienia. Żądania matki i narzeczonego, by lekarze rozpoczęli skuteczne leczenie bez względu na konsekwencje dla płodu, pozostawały bez echa. Po czterech miesiącach dziewczyna zmarła. Ostatnie miesiące życia spędziła w szpitalach w kilku miastach Polski.

 

Obecnie Europejski Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu skierował pytania do rządu polskiego, jak doszło do śmierci kobiety i czy państwo polskie zrobiło wszystko, by zagwarantować jej prawo do życia

http://www.federa.org.pl/projekty-miedzynarodowe/unia-europejska/sprawy-federacji-strasburg

POlecam pouczającą lekturę z tej strony dotycząća wyroków Trybunału w Strassburgu w sprawach przeciwko Polsce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za bardzo tu wszystko intelektualizujecie. Ludzie nie kierują się żadnymi kodeksami. W większości wypadków kiedy człowiek stanie przed jakimś "moralnym" dylematem, to w sposób naturalny wybiera co robić. Nie konsultuje się z żadnym kodeksem postępowania. To nie działa tak, że człowiek wierzący nie zaija, bo tak nakazuje mu religia. Jeśli ktoś straci wiarę, to nadal będzie czuł taki sam opór przed zabijaniem jak wcześniej.

 

Z drugiej strony w wypadku moralnego konfliktu, kiedy nie wiadomo jaką podjąć decyzję, kodeks postępowania nie jest w stanie (z reguły) takiego konfliktu usunąć. Jeśli ktoś ma do wyboru zabić człowieka i uratować 5 osób lub nic nie zrobić i w ten sposób skazać te osoby na śmierć, to mocno wątpię, aby jakikolwiek kodeks, który jasno nakazuje wybór jednej z tych opcji, był w stanie zniwelować wewnętrzne poczucie wątpliwości jak się zachować. Taki kodeks może pomóc zrzucić część odpowiedzialności, ale nie więcej.

 

Mówiąc, że ludzie nie kierują się kodeksami nie stwierdzam jednocześnie, że "moralne postępowanie" chrześcijanina nie różni się od "moralnego postępowania" humanisty. Oczywiście, że się różni, ale to nie jest różnica, którą da się ująć przy pomocy "kodeksów".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie kierują się żadnymi kodeksami. W większości wypadków kiedy człowiek stanie przed jakimś "moralnym" dylematem, to w sposób naturalny wybiera co robić.

 

.

no nie do końca sie zgodzę bo ja kieruje się nakazami wiary ale bywają ustępstwa gdy coś może mi zaszkodzić czyli tak jak temat imigrantów. Pomoc pomocą ale niech będzie taka sama dla wszystkich inna sprawa to, że ich wiara kłóci sie z moją. Moja jest pokojowa a ich nastawiona na zabicie mnie więc jak mogę popierać by osiedlili się w Europie?

 

Z drugiej strony w wypadku moralnego konfliktu, kiedy nie wiadomo jaką podjąć decyzję, kodeks postępowania nie jest w stanie (z reguły) takiego konfliktu usunąć. Jeśli ktoś ma do wyboru zabić człowieka i uratować 5 osób lub nic nie zrobić i w ten sposób skazać te osoby na śmierć, to mocno wątpię, aby jakikolwiek kodeks, który jasno nakazuje wybór jednej z tych opcji, był w stanie zniwelować wewnętrzne poczucie wątpliwości jak się zachować. Taki kodeks może pomóc zrzucić część odpowiedzialności, ale nie więcej.

 

 

W tym wypadku nie powinniśmy mieć takiego wyboru wcale bo to nie jest w naszej mocy.

To Bóg decyduje o życiu innej osoby (a tutaj na ziemi niekiedy inny człowiek) a nie my.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi, osoba co ma wprost wyłożone i się nawet do tego stosuje, też dalej realizuje relatywizm moralny, tylko nie "swój", a czyjś.

 

Wszystko jest ok dopóki nie dzieje się coś kosztem drugiej osoby.
Dlaczego? uzasadnij nierelatywnie, czyli niezależnie od czyjejkolwiek chcicy. :angel:

 

 

Ludzie to jak z tym dobrem i złem, istnieją obiektywnie? i jeśli tak, to jak je odkryć? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, z tematu wywnioskowałam, ze relatywizm dotyczy jednych i drugich. Dla mnie większe pole do popisu mają ateisci w tym zakresie teoretycznie zresztą nie wiem ateistką nigdy nie byłam. :bezradny:
Nie sadze, ateiści potrafią być tak samo zaslepieni jedynie słuszna ideolo jak religianci. Przykład to politycy na ślepo opowiadający się za imigrantami w Europie, bo "tak trzeba" niezależnie od konsekwencji dla obu stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×