Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bezsensowne porzucenie pracy


Białoczarna

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bym nie próbował tylko starał się znaleźć inną pracę. Ja też kiedyś rzuciłem pracę po jednym dniu, chociaż miałem umowe o pracę i 2500 zł na reke, co wtedy dla mnie było dobrą ofertą, obiadki i inne multisporty. Wiadomo tak się nie powinno robić i nic dobrego z tego nie wynika. W nowej pracy trzeba spróbować miesiąc a najlepiej 3 i wtedy można odejść z czystym sumieniem. Tymniemniej i tak uważam, że bym się tam nie odnalazł więc niczego niestraciłem.

Białoczarna Osiem miechów to dużo, może spróbuj coś na pół etatu, no ale musisz próbować. A w dużej mieszkasz miejscowosci? I nie ma co dramatyzować to tylko praca. W Poznaniu jest tyle pracy, że ostatnio Ukraińców  ściągają na potęgę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w ostatnim czasie też miałam chęć rzucić pracę i poszukać innej , bo miałam dość ,strasznie czułam się przemęczona ,siły mnie opuściły,ale jakoś znowu ciągne dalej bo co robić , jeśli nie wyrzucają to trzeba siedzieć ,już prawie 2 lata ,sama się czasem zastanawiam jak ja wytrzymałam tyle w jednej pracy z moim charakterem i osobowością ,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja24 zaraz po tej pracy w sortowni dostalam ptace w biedronce,ale zrezygnowałam z badań wstepnych z urojonych lękow. Teraz jestem w poważnej de.

 

Siarlek mieszkam na zadupiu z praca kiepsko. Wybrancy dostaja w biedronce . Chyba pozostajr mi strzal w łeb

. W sortowni balam sie ze czyms sie zakaze. Tetaz mi to obojetne moglabym zdechnac. Mam praktycznie 30 lat i jestem na utrzymaniu matki. Wstyd jak tak moje zycie ma dalej wygladac ...a chyba tak bedzie to pozostaje mi jedno wyjscie. Sama przez swoja ułomnosc i zle decyzje zniszczyłam sibie życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam praktycznie 30 lat i jestem na utrzymaniu matki. Wstyd jak tak moje zycie ma dalej wygladac ...a chyba tak bedzie to pozostaje mi jedno wyjscie.
Nie Ty jedna. Ja też byłem na garnuszku rodziców nawet w późniejszym wieku i do tego jestem facetem.

W Polsce pracuje tylko niecałe 50% kobiet w wieku produkcyjnym także nie jesteś żadnym wyjątkiem, wiem że trudno się pocieszać statystykami ale nie ma się co uważać za najgorszą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze i tak.ale one wychowuja dzieci. Dba o nie maz. To zupelnie inna sytuacja. Ja nawet nie potrafie zadbac sama o diebie to jedt zgroza.
Musisz znaleźć męża. :mrgreen:

No ale przynajmniej szukasz pracy ja kiedyś przez ponad rok nie wysłałem żadnego cv, w ogóle pracy nie szukałem bo taki wstręt do niej miałem, Ty przynajmniej coś tam próbujesz, na razie może bez rezultatu ale może się to zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak bez rezultatu? Przeciez niedawno olałam dwie prace. Porażka. Nie wiem /cenzura/, chciałam oszukac los czy co. Cholera żałuje odejscia z tego wysypiska.
Bez rezultatu w sensie podjęcia pracy. Kiedyś rozważałem zatrudnienie się w sklepie typu biedronka ale u siebie w mieście bym się wstydził, jakby mnie jakiś znajomy ze szkoły zobaczył i by powiedział że tak się zapowiadałem dobrze( że dobrze sie uczyłem i poszedłem na studia w czasach gdy jeszcze wszyscy na nie nie szli) a tak marnie skończyłem. W sumie moje ostatnie prace były nawet mniej prestiżowe niż praca na kasie ale nikt mnie tam nie widział bo nie miałem kontaktu z klientami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym sie nie wstydziła. Tylko ta praca na sortowni ,psychicznie z nia nie mogłam sobie poradzic i odeszlam. Glupia bylam. Widocznie do innej sie nie nadaje. Miałam ja pod nosem. Teraz nie mam nic. I sie juz nie rozwine. Beda albo mi wspolczuc albo mna gardzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, bo jednak nauka w szkole, a prawdziwe życie to zupełnie co innego. Z moich rówieśników nie znam nikogo, kto skończył jako takie dno jak ja, chociaż w czasach szkolnych, to ja byłam typem wzorowego ucznia, a oni miewali nieraz problemy przejściem z klasy do klasy. Nie wiem skąd się wziął ten stereotyp, że nauka to potęgi klucz, ucz się to wyjdziesz na ludzi. Owszem w pewnej wąskiej liczbie przypadków może tak, ale generalnie w życiu liczy się zaradność, spryt, błyskotliwość, pewność siebie, siła przebicia, niski poziom neurotyzmu. Tego szkoła już nie uczy, a prawda jest taka, że bez tego, jest się skazanym na pożarcie przez rekiny sukcesu życiowego, choćby się miało na tych durnowatych świadectwach szóstki z góry na dół. Ja z perspektywy czasu cholernie żałuję, że będąc w szkole w ogóle do jakiejkolwiek książki zaglądnęłam, przecież jak bym tego nie zrobiła, to z tym moim zjebanym mózgiem, dzisiaj też byłabym i tak w tym samym punkcie co teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, bo jednak nauka w szkole, a prawdziwe życie to zupełnie co innego. Z moich rówieśników nie znam nikogo, kto skończył jako takie dno jak ja, chociaż w czasach szkolnych, to ja byłam typem wzorowego ucznia, a oni miewali nieraz problemy przejściem z klasy do klasy. Nie wiem skąd się wziął ten stereotyp, że nauka to potęgi klucz, ucz się to wyjdziesz na ludzi. Owszem w pewnej wąskiej liczbie przypadków może tak, ale generalnie w życiu liczy się zaradność, spryt, błyskotliwość, pewność siebie, siła przebicia, niski poziom neurotyzmu. Tego szkoła już nie uczy, a prawda jest taka, że bez tego, jest się skazanym na pożarcie przez rekiny sukcesu życiowego, choćby się miało na tych durnowatych świadectwach szóstki z góry na dół. Ja z perspektywy czasu cholernie żałuję, że będąc w szkole w ogóle do jakiejkolwiek książki zaglądnęłam, przecież jak bym tego nie zrobiła, to z tym moim zjebanym mózgiem, dzisiaj też byłabym i tak w tym samym punkcie co teraz.
Racja, ale rodzice i nauczyciele wciąż powtarzają te bzdury o tym jak ważna jest nauka i że bez niej skończysz na łopacie czy miotle. Ja jakoś bardzo dużo nie zakuwałem w szkole ale żałuje straconych nerwów na szkołę na jakieś głupie przejmowanie się ocenami, sprawdzianami a nigdy mi się to w życiu nie przydało. Mój były nauczyciel historii( akurat z niej byłem najlepszy w szkole ale to była słaba szkoła) podobno bardzo zdziwił się ze pracuje w firmie która w okolicy nie ma dobrej renomy i w mało cenionej branży, nie mógł zrozumieć że tak nisko wylądowałem, pewnie myślał że zostanę tzw kimś, no ale to nauczyciel starego rocznika i chyba ma małe rozeznanie w dzisiejszych realiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój były nauczyciel historii( akurat z niej byłem najlepszy w szkole ale to była słaba szkoła) podobno bardzo zdziwił się ze pracuje w firmie która w okolicy nie ma dobrej renomy i w mało cenionej branży, nie mógł zrozumieć że tak nisko wylądowałem, pewnie myślał że zostanę tzw kimś, no ale to nauczyciel starego rocznika i chyba ma małe rozeznanie w dzisiejszych realiach.

Zapewne "słabość" szkoły determinuje "słabość" nauczyciela i "słabość" ucznia. :lol:

Przyznaj się, carlosbueno, że tak sobie pościeliłeś, dlatego się nie wysypiasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, mnie nie dziwi, że nauczyciele to powtarzają, przecież z tego niejako żyją, bo uczniowie, którzy nabiorą się na te brednie, są dla nich przecież źródłem sukcesu pedagogicznego i prestiżu jako nauczycieli, a to, że taki jaś czy małgosia, wzorowy uczeń, skończy potem jednak przy łopacie czy miotle, to już kwestia bez większego znaczenia.

A rodzicie z resztą podobnie.. "bo mój jasiu, to taki zdolny, ma same piątki, a jak tam twoja zosia?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A rodzicie z resztą podobnie.. "bo mój jasiu, to taki zdolny, ma same piątki, a jak tam twoja zosia?"

To jakby nie było bardzo proste metody dowartościowania się kosztem dzieci, tylko w dorosłym życiu niekoniecznie się to musi przełożyć na sukces.

A nauczyciele to osobny temat przecież oni swój często bzdurny, czy mało życiowy przedmiot uważają za najważniejszy bez którego se nie poradzisz w życiu, a prawda jest taka że to czego nauczają nigdy się w życiu nie przyda.

 

Przyznaj się, carlosbueno, że tak sobie pościeliłeś, dlatego się nie wysypiasz.
W sumie to już od jakiegoś 15 roku życia wiedziałem że marnie skończę, a naukę kontynuowałem dla kogoś lub dlatego żeby nie iść do pracy za szybko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze i tak.ale one wychowuja dzieci. Dba o nie maz. To zupelnie inna sytuacja. Ja nawet nie potrafie zadbac sama o diebie to jedt zgroza.

tez mam dziecko i pracuje. A na meza nie ma co sie ogladac, bo zleci kometa, miazga zostanie i kto zarobi na kinder?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja, ale rodzice i nauczyciele wciąż powtarzają te bzdury o tym jak ważna jest nauka i że bez niej skończysz na łopacie czy miotle. Ja jakoś bardzo dużo nie zakuwałem w szkole ale żałuje straconych nerwów na szkołę na jakieś głupie przejmowanie się ocenami, sprawdzianami a nigdy mi się to w życiu nie przydało. Mój były nauczyciel historii( akurat z niej byłem najlepszy w szkole ale to była słaba szkoła) podobno bardzo zdziwił się ze pracuje w firmie która w okolicy nie ma dobrej renomy i w mało cenionej branży, nie mógł zrozumieć że tak nisko wylądowałem, pewnie myślał że zostanę tzw kimś, no ale to nauczyciel starego rocznika i chyba ma małe rozeznanie w dzisiejszych realiach.

w niektorych zawodach musisz sie uczyc wyobrazasz sobie lekarza bez studiow?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×