Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam nerwicę i nie mam przyjaciół...


Stefa99

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 17 lat, nerwicę i zero przyjaciół, nie wiem czy piszę to w dobrym wątku, jeśli już taki istnieje proszę o przeniesienie tego posta (nie znalazłam podobnego wątku, ale mogłam coś przeoczyć ;) ). Już w podstawówce miałam trudność w nawiązywaniu kontaktów. Nie miałam przyjaciółki aż do drugiej klasy kiedy mama poprosiła nauczycielkę żeby przesadziła mnie do innej ławki, a nuż się uda. Trwało to w nieskończoność aż poznałam moją przyjaciółkę Anię. Przyjaźniłyśmy się aż do końca szkoły, jednak mama w pewnym sensie zmuszała mnie jeszcze do przyjaźni z dwiema córkami swoich koleżanek, one nie traktowany mnie zbyt dobrze. Podśmiewały się, mówiły że mnie nie lubią, odrzucały mnie, potem zaczął się że mnie śmiać jeden chłopiec, jednak Ania obroniła mnie (ja zawsze byłam wycofana) doniosła wychowawczyni i chłopak musiał mnie przeprosić przy całej klasie! Jednak nadszedł koniec szkoły. Mama nie pozwoliła mi iść do szkoły z Anią bo stwierdziła że to zła szkoła. Oczywiście straciłam z nią kontakt. Musiałam iść do szkoły z córkami koleżanek mamy żebym miała "blisko po lekcje". Zaczął się mój horror. Na początku był to "tylko" ból po stracie przyjaciółki, jednak to było w wakacje. Mimo że tamte dziewczyny przysięgły przed matkami że będą się że mną kolegować, siedzieć w ławce, w szkole porzucił mnie. Były tam jeszcze ich koleżanki razem było ich 6, nigdy żadna nie usiadła ze mną w ławce. Jednak nie to było najgorsze. Po pewnym czasie zaczęły się prześladowania. Przez ludzi z mojej i nawet innych klas. Wyśmiewanie z najróżniejszych powodów, obrażanie a nawet przemoc fizyczna na wf. Nauczycielka wf w ogóle nie zwracała na to uwagi, "koleżanki" też. Jedynie wychowawczyni starała się coś zrobić, nie udało się. Oni mnie zniszczyli. Skopana psychicznie skończyłam rok. Dostałam nerwicy która teraz odbiera mi życie. Już w połowie wakacji zaczęłam płakać źle nie wrócę do szkoły. Na początku mama nie chciała mi zmienić szkoły. Dopiero pod koniec wakacji się przełamała. Poszłam do innego gimnazjum. Na początku było dobrze, jednak zaczęło się robić coraz gorzej, zaczęli się Podśmiewały (tak jak w podstawówce) A nerwica przejęła kontrolę nad moim życiem. (Najgorsze są jej objawy ze strony żołądka, nie dają mi żyć.) Mam w drugiej klasie zapisała mnie na angielski dodatkowy i tam poznałam Natalię. Za Przyjaźniłyśmy się po angielskim potrafiłśmy gadać po pół godziny w zimie na dworze, zanim poszły my do domów. Jednak nerwica dawała się we znaki w trzeciej klasie wpisałam się z angielskiego i dostałam nauczanie indywidualne. Straciłam kontakt z Natalia, ja do niej pisałam, ona do mnie nie. Ostatnio nawet nie odpowiedziała na wiadomość ani życzenia urodzinowe. Trzecią klasę na nauczaniu indywidualnym, mimo że z potworną nerwicą która nadal atakował a mój żołądek, skończyłam z wyróżnieniem. Jednak byłam sama, całe wakacje siedziałam zupełnie sama w domu... aż poszłam do liceum (tym razem to ja wybrałam sobie szkołe). W liceum poznałam Wiktorię. Oczywiście zaprzyjaźniłyśmy się, jednak moje szczęście nie trwało długo - Wiktoria była z innego miasta i wróciła tam, nawet bez pożegnania... Zostałam sama. W międzyczasie zaczęłam brać leki na nerwicę, bo objawy mnie wykańczały. Teraz skończyłam 1 klasę liceum i jestem całkiem sama. Tylko w szkole mam jakieś koleżanki, ale to są znajomości na poziomie "Cześć, a co tam na chemii?". Poza szkołą w ogóle się mną nie interesują, wszystkie są rok starsze. Jestem strasznie samotna i nie wiem już co robić, nie mam żadnej przyjaciółki, a bardzo chciałabym poznać taką prawdziwą, z którą mogłabyś my pogadać na temat moich i jej problemów, taką która zrozumiała by mnie z moją nerwicą (bo chciałabym móc jęj o tym powiedzieć, poprzednie koleżanki nie wiedziały). Nie wiem już tylko co mam robić. Do psychologa chodzę od 13 roku życia, na grupę wsparcia chodziłam od trzech lat i nic to nie dało, nie wiem czemu nikt nie chce się że mną zaprzyjaźnić tak naprawdę, czuję się strasznie samotna, proszę doradźcie coś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, napisałaś że nikt nie chcę się z Tobą zaprzyjaźnić, ale z twojego postu wynika, że były w Twoim życiu osoby z którymi się kolegowałaś, miałaś dobre relacje. Twoja przyjaciółka Ania, czy też wyżej wspomniana Natalia polubiły Ciebie jaką jesteś, a wydajesz się być wrażliwą, godną zaufania osobą. Na pewno miałyście wiele wspólnych tematów, zainteresowań, dzięki czemu wasza przyjaźń mogła zaistnieć, przypomnij sobie co to było, o czym gadaliście, a przybliży Ciebie to do zrozumienia swojej osoby, tego co w Tobie lubią inni, co lubisz w sobie sama, jakie masz mocne strony. Chciałbym również przekazać Ci że Twoje dobre znajomości zakończyły się nie z Twojej winy, a jakby to powiedzieć czynników zewnątrz, które postawiły Ciebie w tej sytuacji, a nie innej, mimo to wydaje mi się jakbyś obarczała siebie winą zadając sobie pytanie, dlaczego nie mam przyjaciół?, kierując to do siebie szukając nieprawidłowości w sobie, a dobrze byłoby gdybyś spojrzała na cała sprawę "surowo". Życie Tobie tak się potoczyło, a nie inaczej, teraz możesz tylko podnieść głowę, zwalczyć chorobę, a wszystko zacznie się powoli układać, wystarczy trochę czasu, zrozumienie i zaprzestanie dołowania siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź i wsparcie :) napewno przemyśle całą sprawę tak jak piszesz, spróbuję żyć bardziej pozytywnie i może zapiszę się znowu na grupę wsparcia, być może kontakt z ludźmi i psychologiem prowadzącym grupę mogą mi pomóc nie tylko pokonać nerwicę ( której dostałam właśnie przez innych ludzi) ale i dowiedzieć się właśnie więcej na temat tego co ludzie we mnie lubią a co im przeszkadza a to może pomóc mi w znalezieniu przyjaciół, nawet tam na grupie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem nigdy, co prawda siedemnastolatką, ale...

 

"co ludzie we mnie lubią a co im przeszkadza"

Nie, że chcę Cię dobić, ale zapytam- po co?

Oczywiście, człowiek powinien się dostosować do pewnych konwencji, ale nie dajmy się zwariować.

Na serio jesteś gotowa wbrew sobie ( skoro tego nawet nie zauważasz ), się dostosowywać i jakąś mimikrę uskuteczniać?

Owszem, rozumiałbym, gdyby problemem było np dłubanie w nosie, podczas uroczystej kolacji, czy plucie na podłogę, gdy stoisz pod tablicą i odpowiadasz na lekcji... ale jak rozumiem, nie w takich oderwanych zachowaniach problem.

 

Ja, akurat, sobie cenię, że uchodzę za jednostkę aspołeczną- życie mnie nauczyło, że jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę :why: Teraz, mając w nosie, co o mnie inni myślą i jak mnie postrzegają, mam jednak łatwiej w życiu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Jestem starsza od Ciebie o kilka lat, ale wiem co czujesz. Szczególnie jesli chodzi o to zdanie:

 

Tylko w szkole mam jakieś koleżanki, ale to są znajomości na poziomie "Cześć, a co tam na chemii?".

 

A jak z Twoją otwartością w relacjach z innymi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Mezus jeśli chodzi o jakieś dostosowanie się do kogoś wbrew sobie, na siłę, to nie, nie mam zamiaru się tak dostosowywać :) wolę też być postrzegana jak a społeczna niż żeby ktoś zaczął mną rządzić ;) chodziło raczej oto że może powinnam być jakoś bardziej pozytywnie nastawiona do ludzi jeśli chcę kogoś poznać ;)

@Michellea jeśli chodzi o moją otwartość, to jeśli kogoś nie znam to jestem nieśmiała, a wręcz wycofana, ale jeśli już się z kimś zaprzyjaźnię to jestem raczej otwarta na tą osobę i potrafię z nią swobodnie rozmawiać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"może powinnam być jakoś bardziej pozytywnie nastawiona do ludzi jeśli chcę kogoś poznać ;)"

 

Jak się domyślasz, słusznie, nie mam(y) pojęcia, jakie jest Twoje nastawienie do obcych czy świeżo poznanych osób. Możemy, co najwyżej, domniemywać, że albo rzucasz się na "każdego" będąc złaknioną kontaktów lub wprost przeciwnie- mając takie a nie inne doświadczenia, unikasz-chowasz się-wycofujesz.

 

 

Może, po prostu, nie miałaś jeszcze (?) okazji poznać kogoś, kto będzie tym prawdziwym przyjacielem do grobowej deski.

Ja ze swoim najlepszym przyjacielem znam się... ponad trzydzieści lat, mamy już pewne więzy rodzinne, klucze do domów, itp. Co nie przeszkadza nam się tygodniami nie kontaktować czy nie widzieć. A z kilkoma osobami, z którymi wydawało się, że jesteśmy nierozłączni i np przez liceum czy studia niemal się nie rozstawaliśmy, kontakt nagle, bez powodu się urwał i świat się nie zawalił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×