Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zazdrość o ex, problem z otwartościa


Miyu

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chyba i ja musze zglosić się tutaj. I chyba potrzebuje pomocy, choc chyba do konca nie potrafie nazwać jakiej. Z depresja/nerwica zetknełam się już kilka ładnych lat temu, gdy po dość poważnym załamaniu i próbie samobójczej wylądowałam u psychiatry. Choć podjęłam wymagane leczenie,( a raczej jego cześć bo nie łykałam zalecanych mi środków antydepresyjnych) leczenie zostało przerwane, wydawało mi się, że to co najgorsze mam już za sobą. Myliłam sie. Mineło od tamtego czasu kilka lat, wiele się zmieniło. A jednak czuję, jakby moja "choroba" schowała się gdzieś do kąta i teraz z niego wychodziła. Znów wracają dni, gdy rzeczy wydają się być bezbarwne, znów wracają chwile gdy siadam przygnieciona tak ogromnym ciezarem że niemal nie umiem oddychać, znów przychodza dni gdy proszę świat bym mogła nie istnieć. Jednak chyba nie to jest najgorsze. Jestem w związku, relacji z którą bądź co bądź wiążę spore nadzieje. Wiem, że jestem kochana, wiem że ktoś chce o mnie dbać i opiekować się mną. Wiem, że mu zależy i że jest mi tak wierny jak i oddany....a jednak to właśnie w tej relacji mam tak duży problem.

 

Jestem chorobliwie wręcz zazdrosna. Wiem, że to uczucie niszczące, wiem że to na co sama sobie pozwalałam w ramach mojej zazdrości przekracza jakiekolwiek usprawiedliwienia. I nie, tutaj nie ma miejsca na stwierdzenie, że milość bez zazdrości nie istnieje, bo doza zazdrości może nie jest kłopotem, ale to co ja przerabiam to już nie jest jakaś tam doza. Jestem okropnie zazdrosna o byłe partnerki mojego narzeczonego. I choc wiem ze mial prawo byc blisko kogos innego, to nie moge sie z tym pogodzic, ze kiedys komus innemu wyznawal milosc, przytulal i calowal, że z kimś innym planował w jakiś sposób życie. W żaden sposób nie udaje mi się znaleźć w tym wszystkim równowagi. Słyszę jego wyznania i nie raz gryzę się w język by nie spytać ile to jest warte skoro inne też to od niego słyszały i jak skończyły? Na nic jego wyjaśnienia że do mnie czuje coś innego, bo zaraz w głowie pojawia się pytanie ile jeszcze tak zapewniał. Wykańczam się już z tym, a co najgorsze wiem, że on (choć tego nie robi) ma prawo mieć do mnie jeszcze wiekszy żal bo ja byłam wcześniej w dość poważnym związku, a kontakt z byłym z pewnych względów muszę utrzymywać po dziś dzień. On uczy mnie że mogę pytać o wszystko, że powinnam, że inaczej nie damy sobie rady, a jednak....ja nawet takie słowa potrafię obrócić przeciwko nam. Czasem, gdy o coś zapytam, zbywa mnie, nie chce odpowiadać. Z jednej strony rozumiem jego zmieszanie, czy też nie chęć do wracania do pewnych kwestii lub też zawstydzenie. Z drugiej skoro uczy mnie pytac....rodzi sie we mnie sprzeciw wobec takiej sytuacji, no bo jaki jej sens zadawania pytań, gdy ktoś nie umie odpowiedzieć? Sprowadza się to do głupich sytuacji jak ta, gdy pokazuje mi coś, zapytany skąd to zna odpowiada "bywałem tam" a dopytany juz robi uniki. A we mnie odrazu bija wszytskie dzwony alarmowe. Nie wiem już co z tym robić. Czuje się z tym wszytskim źle. Czuję jakby stało za mną stado jakiś widm prześladujących mnie. Nie potrafię zwrócić się z tym do niego, przez takie sytuacje jak ta opisana nie umiem też powoli zwracać sie do niego z pytaniami bo po co skoro i tak układa się tak a nie inaczej? Przez brak rozmowy zaczynam szukać odpowiedzi w internecie, czytam przeróżne artykuły i fora, czym również nie potrafie podzielić się z nim. Widzę jaki ma żal przez to do mnie, bo z jedej strony zapewniam że nie mam nikogo, nie mam tajemnic, nic nie ukrywam, a z drugiej gdy pyta co czytam, lub co się dzieje nie umiem przemóc się i odpowiedzieć. Czuję się z tym wszytskim koszmarnie i źle. I nie wiem jak sobie z tym poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....nie moge sie z tym pogodzic, ze kiedys komus innemu wyznawal milosc, przytulal i calowal, że z kimś innym planował w jakiś sposób życie. W żaden sposób nie udaje mi się znaleźć w tym wszystkim równowagi. Słyszę jego wyznania i nie raz gryzę się w język by nie spytać ile to jest warte skoro inne też to od niego słyszały i jak skończyły? ...

Znaczy jak skończyły? Na cmentarzu?

 

Nie rozumiem, co takiego szczególnego, że kogoś przytulał i całował.

Był w związku, więc byłoby dziwne gdyby tego nie robił.

Zakończył poprzedni związek, rozpoczął kolejny.

Ten będzie trwał tak długo, jak mu na to pozwolisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V nie, nie skonczyły na cmentarzu. Nie wiem jak nazwać to co mam na myśli. Chodzi mi o to, że one też na pewien sposób na pewno wierzyły w jego zapewnienia, wyznania. Na swój sposób na pewno opierały na tym jakieś nadzieje. A skoro z nimi wyszło jak wyszło to jaką pewność mogę mieć ja, że dla mnie to nie skończy się tak samo? Nie potrafię odpowiedzieć sobie w tym wypadku na pytanie ile to jest warte. Zależy mi na nim, to pewne. Może stąd są tak chorobliwe i paniczne obawy? Z jednej strony cieszy mnie jego zaangażowanie, a z drugiej boję się, że uwierzę w coś, co rozpadnie się również i w moim wypadku.

 

Czuję się zagrożona w dwójnasób. Bo z jednej strony zadrażniają mnie koszmarnie myśli o jego bliskości z inną kobietą/dziewczyną i wizje z tym związane. Z drugiej czuję zagrożenie ze strony tych zapewnień, dekaracji którym choć chcę zawierzyć to jednak mam pewne, opisane tu obawy. Chciałabym rozwoju tego związku, a jednak czuję, że tym co się dzieje bardziej go cofam niż rozwijam. Chwilami już sama nie wiem czy nie powinnam trafić z tym na jakąś terapię, a jednak nie wiem czy ona by coś dała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miyu, wina leży po Twojej stronie, myślę, że w całości. Tak długo jak w głowie rozumowo nie przepracujesz, czy to na terapii czy samemu swojego podejścia do byłych kobiet Twojego faceta, tak długo nie pójdziesz do przodu, a będziesz jedynie wykańczać go psychicznie, co może w końcu doprowadzić do rozstania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×