Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ohayo


Akae

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć ma być krótko więc może zacznę od tego że na moim koncie stuknęło już 24 lata z czego większość mojego życia to autentyczna nerwica lub bardziej profesjonalnie "zaburzenia nerwicowe" oraz "syndrom dorosłego dziecka", choć nie stwierdzono tego u mnie na oficjalnym papierze to żyję już z tym tak długo że czytając teraz dodatkowo owe kryteria wiem z czym to się jeże to coś więcej.

 

Pierwszą przyczyną zrypania mojej niewinnej psychiki był ojciec, który oficjalnie odszedł od nas kiedy miałam 4 lata gdzie już wcześniej pił i robił awantury, bić nie bił ani mnie ani mojego starszego rodzeństwa mamy również (choć sama nie wiem bo nigdy nie pytałam się mamy na jego temat, byłam za mała no i był jaki był ale żeby katem to chyba raczej nie).

Wiecie lub domyślacie się jak to jest gdy po czymś takim dziecko się obwinia że to przez niego odszedł do innej że woli 1 dziecko zamiast naszej trójki, nie kocha nas , te wizyty co tygodniowe/ co dwa ta typowa chwilowa radocha przekupne łakocie a potem i tak smutek razem z tęsknotą. Heh mimo wszystko może było by inaczej z moim teraźniejszym stosunkiem do niego ale jak taki *** nagle przyjdzie nagle pewnego wieczoru zrobić awanturę po pijaku i powiedzieć to czego dziecko nie powinno usłyszeć mianowicie: "że on ma tylko syna" i ja z siostrą się dla niego nie liczymy (nie pomijając widoku siostry która była trzymana za koszulkę i przywieszona i przytwierdzona do ściany) to musiał mi jeszcze dowalić uczuciem nienawiści do niego..

Do dziś nie żałuje dnia w którym psychicznie się go wyrzekłam ponieważ to już praktycznie przestało mieć znaczenie, pamiętam słowa mamy;że nie warto nienawidzić go przez tyle lat, tym bardziej że na nasze szczęście wyjechał za granice.

Lata mijają a z nienawiści została pustka (skrawki gniewu itp.rzecz jasne też zostały) której również chcąc nie chcą nie żałuje bo tak jak niegdyś podświadomie/świadomie chciałam zemsty tak teraz ją dostałam, wystarczy mi ta obojętność którą choć bym nawet i chciała ukryć to nie mogę.

Przy gościu jestem dobitnie niczym bomba z opóźnionym zapłonem lol. Jest pierwszym i jedynym przy którym nie potrafię maskować niechęci co do niego.

Potem doszło dokuczanie ze strony rówieśników w szkole itd.

 

U psychologa indywidualnie byłam pierwszy i ostatni raz gdy podczas zajęć plastycznych w zerówce (6 lat) nauczycielkę zaniepokoiło mój dość chaotyczny obrazek składający się z ciemnych kolorów. Nie wiem w sumie czy był to wtedy zaledwie początek czy po prostu zwyczajnie nie byłam otwarta do pani psycholog, chyba i jedno i drugie.

 

W porównaniu do szczenięcych/szkolnych lat moment gdy opuściłam jedną z ostatnich przeklętych klas w wieku 17 lat był czasem gdy wreszcie mogłam choć od tego wreszcie odpocząć.

 

Jak jest dzisiaj?! :

- Drżenie rąk mi zostało, trzęsą się nawet bez powodu,nie wspominając o jąkaniu się z nerwów i drżeniu ciała.

- Rytuał sprawdzania pokojowych ścian i pościeli by nie daj huhu spotkać tam owadziego nieproszonego gościa,tak nie cierpię robaków choć nie tak szczegółowy jak kiedyś wraz z innymi rytuałami typu sprawdzanie serca przed snem itp.

- Choć czuję niechęć do ludzi (nie przepadam za nimi,wolę zwierzęta i małe dzieci) i jestem wobec ich czujna to z drugiej strony nie chce być sama i zamknięta na nich.

- Nadmierne mycie rąk czy nawet i ciała kiedy mam do czynienia ze szkodliwą chemią byle by być pewnym że nie mam nawet zapachu na rekach, że jak się nie umyję lub danej części ciała(zwłaszcza kładąc się w swoim wyrku) to dostanę jakiegoś

draństwa lub też tak bardziej w wersji łagodnej i bardziej normalnej po prostu podczas wolnego mycia czuje komfort.

- Z zamykaniem klamką od drzwi wyjściowych też przerabiałam puki nie wbiłam se do głowy że nie ma sensu stania nad nimi przez 5 minut i co sekundę sprawdzanie i powtarzania sobie czy są zamknięte jak rzeczywiście były.

 

Dlaczego tu jestem,czemu dopiero teraz?! Głównym powodem jest to iż ponad rok temu przez niedbalstwo lekarzy straciłam matkę, W tamtej jednej chwili otworzyły się na nowo stare odczucia po stracie ojca i doszły nowe potworki, co dziwne do dzisiaj kiedy mówię o swym gniewie to nie robi to już na mnie wrażenia, mając i trzymając je w sobie przez tyle lat przywykłam zwyczajnie do negatywnych/ciemnych uczuć.

Nie na darmo w ten dzień powiedziałam z frustracji: że niech ten cały gniew ze mnie wyjdzie bo mam dosyć trzymania go w sobie skoro głownie to ja przez niego cierpię a nie ci przez których ja.

Byłam i w pewnym sensie nadal jestem czynnym użytkownikiem forum o "Borderline" lecz w moim przypadku to raczej jeszcze nie to. Choć wisi mi już to wszystko to chce zrobić ze swoimi uczuciami porządek, i choć zdaje sobie sprawę jak bardzo mnie skręca z tej niechęci od tamtego czasu do lekarzy, to chyba nie mam za specjalnie wyboru, reszta rodziny myśli że nic mi nie jest i że przesadzam, sama opcja pierwszej w życiu spowiedzi życiowej przed kimś obcym + lekarz który ma swoje lekarskie regułki i diagnozy też mi się nie podoba ale tak jak myślę to chyba nie mam wyboru.

 

To na tyle Dziękuję i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siemasz!

 

opcja pierwszej w życiu spowiedzi życiowej przed kimś obcym + lekarz który ma swoje lekarskie regułki i diagnozy też mi się nie podoba ale tak jak myślę to chyba nie mam wyboru.

Nie każdy lekarz na szczęście jest taki "regułkowy" i z podejściem "tak, tak, następna proszę" ;) Ja już za pierwszym razem trafiłem na spoko babkę więc niekoniecznie musi być tak strasznie :smile:

 

Co do "pierwszej spowiedzi przed kimś obcym" to normalne, strach jest. Też się bałem. Wlazłem do gabinetu, usiadłem - "więc co pana do mnie sprowadza?" - i jak ręką odjął wszystkie strachy i wątpliwości, jak zacząłem gadać to nie skończyłem aż wyrzuciłem z siebie wszystko - to było zajebiście oczyszczające. Okazało się że "spowiedź" przed "obcym" ma taki atut, że możesz powiedzieć wszystko, rzeczy o których nikomu się nie mówiło z takich czy innych powodów; możesz ponarzekać wreszcie na wszystkich którzy cię wkurzają bez konsekwencji :P Generalnie - dobra sprawa, pomocna jeśli serio się decydujesz naprawiać głowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akae, czy pójdziesz z tym do specjalisty zależy tylko od Ciebie. To Twoje życie i jeśli naprawdę chcesz coś zmienić, to pomimo strachu zrobisz wszystko, żeby jednak sobie pomóc.

Pierwsza wizyta na pewno jest stresująca, nie ma co udawać, że jest inaczej, ale to również pierwszy krok ku zmianie. Polecam wątek http://www.nerwica.com/1-wizyta-u-psychiatry-t3242.html, może trochę Cię uspokoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy lekarz na szczęście jest taki "regułkowy" i z podejściem "tak, tak, następna proszę" ;) Ja już za pierwszym razem trafiłem na spoko babkę więc niekoniecznie musi być tak strasznie :smile:

Co do "pierwszej spowiedzi przed kimś obcym" to normalne, strach jest. Też się bałem. Wlazłem do gabinetu, usiadłem - "więc co pana do mnie sprowadza?" - i jak ręką odjął wszystkie strachy i wątpliwości, jak zacząłem gadać to nie skończyłem aż wyrzuciłem z siebie wszystko - to było zajebiście oczyszczające. Okazało się że "spowiedź" przed "obcym" ma taki atut, że możesz powiedzieć wszystko, rzeczy o których nikomu się nie mówiło z takich czy innych powodów; możesz ponarzekać wreszcie na wszystkich którzy cię wkurzają bez konsekwencji :P Generalnie - dobra sprawa, pomocna jeśli serio się decydujesz naprawiać głowę.

 

A noo... Deader tylko trzeba mieć jeszcze to szczęście by trafić za pierwszym razem na tego odpowiedniego XP. Nie pomijam faktu że potrafię być ch***- uparcie zamknięta w sobie, jak mi osoba nie przypasi ale czasami trzeba schować dumę itp. i ugryźć się w język. To nie tylko strach czy zrobienie z tym po prostu porządku po tylu latach ale też głównie i ciekawość bo podobno ostatnio się dowiaduje że ludzie się mnie boją jak z nimi gadam bardziej otwarcie niż zwykle a przecież tak na serio gówno o mnie wiedzą, chociaż są chwile kiedy moje myśli,wyobrażenia są i nawet dla mnie nieco przerażające/dziwne a czasami mam to gdzieś po prostu.

 

Wielkie dzięki za czynną pomoc (miła odmiana po tych wszystkich ludzkich ścianach i gostkach którzy mają cię za zwykłą przesadzającą histeryczkę), teraz tylko pozostaje mi znowu czekać te 20 dni na wypłatę i kto wie ile jeszcze na samą wizytę. Po kilku próbach szukania znalazłam chyba jedynego ogólnego psychologa (inni to głównie od uzależnień, dla kierowców itp.), szkoda tylko że nie ma żadnych opinii o tej że pani.

Tak czy siak chcąc lub nie najlepiej wziąć i ten czynnik na pozytywną stronę (no w miarę), taki dodatkowy punkt w stronę niskiej samooceny i większej odwagi w stronę ludzi.

Nie wiem jeszcze jak to będzie w samej kwestii umówienia się przez telefon, bo z reguły i w takich przypadkach do pada mnie ten przeklęty stres i zaczynam się zwyczajnie ciąć i jąkać.W najgorszym przypadku zrobi to po prostu za mnie koleżanka w moim imieniu.

Pozostaje mi postawić wszystko na jedno kartę,a co będzie dalej się zobaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TXT, sorry za zwłokę ale potrzebowałam też profesjonalnej opinii z zewnątrz by w końcu iść na wizytę. Dostałam ją od nowej stażystki z urzędu pracy,która stwierdziła że nie zacznie ze mną współpracy puki się nie uspokoję i nie będę taka nerwowa ...( k***) Bez jej pomocy udało mi się znaleźć 2 prace na umowę zlecenie jednak nie popracowałam długo. W 1 musiałam dojeżdżać i zaczynało mnie trochę męczyć towarzystwo z którym pracowałam ,do tego zwyczajnie sknociłam bo byłam za wolna gdy przyszła 2 praca na akord.

Odnośnie 2 roboty również dotyczącej produkcji było to samo choć sama praca była trudniejsza, bardziej niebezpieczna i brudniejsza wiec nie mam za co się obwiniać. Teraz dostałam ponownie ofertę dotyczącej produkcji lecz innej z darmowym dojazdem i mimo wszystko chce spróbować. Od poniedziałku zaczynam na próbę, zaś co się tyczy psychologa to 1 wizytę mam za 6 dni a 2 za kolejne 5 dni więc się zobaczy w jakim stopniu jest moja nerwica i czy jest warta leczenia, tzn. o ile mi na to nowa praca pozwoli bo będę miała na 2 zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×