Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co mi jest?Błędna diagnoza?


radek111

Rekomendowane odpowiedzi

Witam nazywam się Radek mam 22 lata. Na początek chciałem zaznaczyć ze jesteś świadomy że forum to nie jest miejsce do diagnozy ale liczę na jakieś podpowiedzi , sugestie doświadczonych użytkowników.

 

Na zaburzenia psychiczne leczę się od końca 2011 roku.

Powodem tego był duży stres przeżyty na studiach i problemy w domu.Nie wiem co wstyd przyznać jaka była początkowa diagnoza u pierwszego lekarza,ale leki które dostałem to początkowo OLZAPIN i nieco później Sulpiryd w dawce 200 rano 200 popołudniu.Moje objawy wtedy to:

 

Poczucie pustki

Łatwe stresowanie się

Wrażenie stępienia zmysłów :zapach, smak,

Poczucie wolniejszego myślenia,kojarzenia,rozumienia

Wrażenia stępienia emocji:można powiedzieć ze nie czułem ani pozytywnych ani negatywnych takie wyjałowienie.Chociaż chce zaznaczyć ze płaczliwość i smutek czasem się pojawiały

Obniżenie libido (znaczne)

Nieodczuwanie przyjemności z czynności które wcześniej ta przyjemność sprawiały:nauka,spotkana towarzyskie,czytanie książek,pocałunek z dziewczyną nie był taki jak kiedyś nie miał tej głebii

Kolejny objaw bardzo ważny dla mnie z racji tego ze zawsze byłem melomanem to nieodczuwanie muzyki i przyjemności jak gdyby przy słuchaniu ulubionych kawałków porostu nie czułem tej wibracji,nie potrafiłem się wczuć.

 

Po kuracji olzapinem I sulpirydem bylo ok przez jakieś 4 miesiące ale później stopniowo zaczeło mi sie pogarszać.

Później trafiłem do innego lekarza gdzie stwierdzono zaburzenia lękowo depresyjne

Dalej brałem Sulpiryd w dawkach 100 rano 100 po południu do tego Cital.20mg

Po jakimś miesiącu miałem wrażenie ze jest lepiej praz jakieś 4-5 tygodni było super.

następnie miałem wrażenie spadku energii,znów emocje jakby zanikły stałem się ociężały i senny niechętny do działania.

Włączono Elica 10mg+ Sulpiryd 100 rano 100 po południu podobnie jak po citalu po kilku tygodniach poprawa a pozniej znów spadek,energii,motywacji, pustka emocjonalna

 

Obecnie biorę tylko Sulpiryd na własna rękę. I nie wiem co mam dalej robić lekarka chce znów wróic do Citalu ale mam wrażenie ze leczenie u niej mija się z celem

 

Czy miał ktoś podobnie? Odnieście się proszę do objawów jakie mieliście diagnozy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę Ci dać tylko podpowiedzi.

To takie też moje spostrzeżenia, ale twierdzę że we wszystkich rodzinach w których występują problemy z psychiką, kontakt uczuciowy jest albo żaden, albo jest bardzo nieprawidłowy. Stąd takie później objawy, dezintegracji uczuć wyższych i bierność, pustka, tudzież rozregulowania o różnym przebiegu.

 

Ważna jest odpowiednia terapia w której nawiązujesz kontakt ze swoimi uczuciami, gdzie się znajdujesz z nimi, przez co i dokąd Cię one prowadzą. Gdzie jesteś i dokąd zmierzasz, po prostu, a po dłuższej terapii o ile doprowadzi ona do regeneracji i zaprzęgnięcia do życia intuicji-uczuć, te problemy które teraz nazywasz chorobą psychiczną przestaną mieć zasadność.

Dlatego polecał bym Ci kierowanie się na terapię, dłubanie w tym przez długi czas. Z tego co wiem zaburzenia lękowo-depresyjne dobrze poddają się działaniom terapeutycznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zgadza tylko że ja mam wątpliwości co do diagnozy(zaburzenia lękowo depresyjne)

W moim przypadku smutek i przygnębienie nie są dominującymi objawami.

Bardziej jest to pusta i wyjałowienie emocjonalne,apatia.Emocje nieadekwatne do sytuacji.

Śmieszne nie śmieszy, smutne nie smuci.Nie ma jak gdyby tej głębi uczuć.Tak samo smak i zapach jakiś jest ale nie taki jak kiedyś nie tak intensywne to odczuwam.

zauważyłem też ze wszytko robię na siłę bez polotu,mechaniczne wykonywanie wszystkiego bez zaangażowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaką byś chciał diagnozę, otępienie wczesne, czyli dzisiejsza schizofrenia? Co Ci to da, to kolejna umowa kliniczna i poszukiwania igły w stogu siana. Warto zająć się tym, co daje dobre efekty i nie spoczywać na laurach diagnostycznych nie robiąc nic ze swoim rozwojem psychicznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem porostu ciekaw czemu lekarka postawiła tka diagnozę i pakuje leki z grypy SSRI i SNRI(Wela) one nie pomagają(wszystkie brałem ponad 2 mesiace) a ona dalej każe SSRI brać.Czas zenić lekarza.

Czyli jednak moje objawy mogą mieć coś wspólnego ze schizofrenią lub schizo podobnymi.

Bez powodu chyba pierwszego lekarza tego OLAZAPINU nie brałem. lifeisaparadox, co miałeś na myśli mówiąc: "zająć się tym co daje dobre efekty"?

 

-- 03 cze 2013, 09:20 --

 

kasiątko, chodziłem do psychiatrów najpierw prywatnie pozniej na NFZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że gdy "poczujesz się porządnie poprzytulany diagnostycznie", to bądź jakie prochy sprawią że będziesz miał dobry okres kilku miesięcy na jakimś nowym odjazdowym psychotropie. Ewentualnie poczujesz się "w komforcie bycia schizofrenikiem/nerwicowcem/neurotykiem" i przejdzie Ci wszystko po odkryciu nazw i pojęć dla siebie, do czasu oczywiście "nawrotu choroby", gdy to pojawi się potrzeba poprzytulania innych tabletek, diagnoz, tudzież elektrowstrząsy dla odmiany.

Gdy to okaże się po czasie mało efektywne, znajdziesz sobie zaburzenia osobowości, poprzytulany przez terapeutów chwycisz kolejny zasób energii i zrozumienia swojej sytuacji oraz położenia, jego przyczyn i tak to będzie szło, do następnego kryzysu albo i nie.

 

Prawda jest taka, że gdybyś się zupełnie nie przejmował swoim "otępieniem", to przejdzie Ci ono w ciągu mniej niż minuty, góra po przespaniu się. Tak samo każdy inny objaw, co byś nie wymienił. Wystarczy zupełnie się tym nie przejmować.

Przejęcie się - szok, skurcz, spazm psychiczny.

Kurcz czaszkogłowia, epizodyczny i nawracający, pozornie utrwalony, bądź utrzymujący się pod wpływem kurczowego zmagania się z nim, puszczający pod wpływem nieprzejmowania się nim wcale.

 

Ludzie do tych objawów potrzebują rytuału, narzędzi. Medytacja, kolorowe kredki, psychotropy/terapia. Żeby to miało sens, postać logiczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lifeisaparadox,

Pewnie masz racje że to właśnie takie blednę koło.

Ale to że to samo przejdzie to trochę wątpię a próbowałem sportu (bieganie ,siłownia)zdrowej diety ekologicznej ale to tez nic nie dało.Wątpię ze terapia pomoże bo jedna przerobiłem.Ja wierze ze to jest kwestia chemii w mózgu.

Ciężko zignorować gdy nie czujesz pociągu seksualnego do kobiet,ciężko gdy kawa smakuje prawie jak woda,ciężko zignorować to ze jak się jest melomanem ma się w domu ponad 500płyt i nie czuje się muzyki.

Teraz zbliża się koncert mojego ulubionego zespołu a ja słuchając ich muzyki nic nie czuje.Ciężko to zignorować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobieństwo że to chemia w mózgu, jest dokładnie takie samo, jak demony i opętanie.

No bo widzisz jak działają tabletki na chemię w mózgu, w zależności od badań, jedne wykazują że ich skuteczność jest identyczna z placebo, niekiedy że placebo jest bardziej skuteczne od leku antydepresyjnego (!), a inne jeszcze że placebo powoduje uzdrowienie tylko w 25-30% wypadków, a w tych z prawdziwym lekiem około 50-65%.

Myślę że te wartości można by z powodzeniem odwrócić, jeśli placebo podawały by osoby energiczne i z poczuciem misji, natomiast prawdziwy lek wypalone i obojętne na los pacjenta.

 

Chyba z resztą jest to dokładnie to, czego doświadczasz obecnie ze strony zobojętniałej lekarki faszerującej Cię "nieskutecznym" lekiem ;)

Podobnie z resztą jest z efektami terapii.

 

Można się też pokusić o to, jakie są efekty diagnozy i do jakiego stanu psychicznego prowadzą jednostki, które się z nimi identyfikują. Można by zrobić eksperyment, w jednej grupie osobom bez historii leczenia zdiagnozować schizofrenię bezobjawową, a w drugiej grupie z faktycznymi problemami psychicznymi to samo. Pewnie zwariowało by ich po równo w takiej samej liczbie jak placebo i antydepresantów.

Doszukując się w sobie oznak niepoczytalności i zaburzeń psychicznych, to oddziaływanie jest progresywne. Znam bardzo dobrego terapeutę który w ten sposób ujmuje tą zależność.

 

No a jak ustosunkujesz się i/lub pokonasz swoje epizody otępienia, to już Twoja wygrana. Może faktycznie zmiana na lepszego lekarza psychiatrę, mocne ugruntowanie w prochach i zagrzaniu do życia, da Ci wystarczającego kopa do przodu, że się odetkasz. Albo po prostu jakaś forma rozumowania na ten temat prowadząca do ulgi. Tylko że to jest tak, że jednym faktycznie pomagają wysiłki sportowe, a drugim medytacja i wyciszenie. Każdy musi odnaleźć swoje własne skuteczności.

 

W każdym bądź razie, dobrego i zdrowego nastawienia do siebie Ci życzę, mam nadzieję że chociaż pomogłem Ci zdobyć krytyczne podejście do tych spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×