Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam walczących o lepsze jutro


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mam na imię Mateusz i pochodzę ze Szczecina.

Zapewne co niektórych z Was zdziwił fakt, iż postanowiłem podać na forum moje pełne dane z nazwiskiem włącznie. To oczywiście nie jest przypadkiem, a stosowne wyjaśnienia znajdziecie poniżej.

 

Od ponad trzech lat walczę... No właśnie, z czym ja w ogóle walczę? Gdybym miał posługiwać się terminologią i szczegółowymi diagnozami, każdego z badających mnie do tej pory lekarzy, nie doszedł bym do jakichkolwiek konstruktywnych wniosków. Przyjmijmy, że targają mną zaburzenia lękowe z somatyzacją w postaci problemów sercowych. Chociaż ta diagnoza nie jest zbyt wyczerpująca.

 

W sierpniu 2009 roku byłem hospitalizowany w szczecińskiej klinice psychiatrycznej PUM (pozdrowienia dla siostrzyczek z bloku CD). Wychodząc ze szpitala poczułem się dużo lepiej - bezstresowo. Paroksetyna w dawkach rzędu 40 mg zrobiła swoje ;). Prawdziwy high life. Problemy odeszły w zapomnienie, oczywiście do czasu. Od tamtego dnia przyjmowałem jeszcze sertralinę, escitalopram, amisulpiryd, moklobemid, trazodon, nootropil i zolpidem.

Więcej grzechów nie pamiętam, bywałem zbyt naćpany...

 

W każdym razie, przez prawie trzy kolejne lata, pieprząc wszelkie inne metody terapii szukałem magicznej "pigułki szczęścia", która miała nigdy nie istnieć. Uzależniłem się psychicznie od leków przeciwdepresyjnych, uzależniłem się również od poszukiwań leku dopasowanego do mnie.

Setki godzin zbierania materiałów naukowych, relacji innych ludzi i eksperymentów z substancjami psychoaktywnymi było prawdziwą obsesją. Nie chcę wymieniać w tym miejscu wszystkich skutków zdrowotnych i konsekwencji życiowych, które dopadły mnie podczas tego maratonu. To na razie nie jest istotne. Istotne jest to, że od ponad 6-ściu miesięcy jestem "czysty".

 

Nadal zmagam się z problemami natury emocjonalnej, lecz nie zamierzam się poddawać. Bogatszy w doświadczenia, postanowiłem szukać alternatyw, które pomogą mi w walce z moimi demonami.

 

Zjawiłem się na tym forum nie po to by prawić Wam morały. Na mnie to nigdy nie podziałało.

Nie chcę również wpływać na Wasze metody leczenia i wmawiać Wam co jest dla Was dobre a co złe. Prędzej czy później każdy się o tym przekona. Nie jestem żadnym Mesjaszem, Guru czy wybitnym naukowcem. Podobnie jak Wy próbuję wydostać się z piekła. Czasem idzie mi lepiej, a czasem gorzej, niemniej jednak teraz jestem już ostrożniejszy...

 

Wyrażam jednak nadzieję, że będziemy mogli wspólnie podzielić się naszą wiedzą i doświadczeniem, oraz wyciągnąć z tych darów pozytywne wnioski. Chciałbym również zwrócić powszechną uwagę na pewne ciemne aspekty współczesnego lecznictwa psychiatrycznego. Nie, nie jestem antypsychiatrą i nie neguję istnienia chorób psychicznych. Niemniej jednak ja wiem i niektórzy z Was wiedzą jak wyglądają obecne realia ich diagnostyki i leczenia. Zbliżamy się do czasów w których leki psychotropowe będą dobre na wszystko, tak jak kiedyś dobre były lobotomie przedczołowe czy wstrząsy insulinowe. Gdy zjawiłem się około trzech tygodni temu w poradni psychologicznej, prosząc lekarza psychiatrę o skierowanie na terapię dzienną, wyszedłem z receptą na Californian Rocket Fuel (wenlafaksyna + mirta) i zaleceniem powrotu za miesiąc... Pewni ludzie zaczynają się gubić w kwestii oszacowania "zysków i strat" leczenia swoich pacjentów. Ten lekarz na przykład doskonale wiedział o tym, że byłem wpie***ny w leki...

Tak na marginesie... Moje serce nie lubi noradrenaliny.

 

Ale o kwestiach które tu poruszam będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać (i zapewne kilka razy również posprzeczać ;) )

 

Moje personalia są w dużej mierze upublicznione, ponieważ nie wstydzę się swoich poglądów, jak również tego kim jestem i nie mam zamiaru otaczać się przez całe życie aurą "tajemniczego wariata po przejściach". To bezsensowne. Im więcej osób milczy lub próbuje się ukryć, z tym większym tematem tabu i fałszywymi poglądami społecznymi na życie psychiczne ludzi chorych mamy do czynienia. Nieliczni, którzy nie chcieli tego zrozumieć, odeszli z mojego życia na zawsze...

Całą resztę serdecznie pozdrawiam :smile:

 

I Was drodzy forumowicze również.

 

Matt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam :smile:

 

kasiątko Nie jestem tak odważny jak może Ci się wydawać ;) Raczej nie nadaję się do uprawiania sportów ekstremalnych... Nie jestem również pewien czy podołałbym w zawodzie strażaka. Ale jestem pewien, że ujawnienie mojego nazwiska, zmusi mnie choćby do tego, że 10 razy przeczytam to co napisałem przed publikacją. Spada dzięki temu prawdopodobieństwo nieumyślnego rozpieprzenia komuś psychiki ;)

 

Jeszcze raz pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z okolic Szczecina

 

A ja wiem skąd dokładnie :D Poznałem po Twoich zdjęciach. Mieszkałem tam ponad cztery lata, kończyłem gimnazjum i liceum ;) Teraz przyjeżdżam czasem do rodziców.

 

Gdzie chciałbyś iść na terapię

 

Myślę, że na Broniewskiego - mam sentyment do tego miejsca ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ZIP słyszałem pozytywne opinie, ale nie mam osobistych doświadczeń. A na Broniewskiego jest klinika PUM-u, nie pierwszy lepszy szpital czy poradnia jak na Żołnierskiej. Tam przynajmniej próbują udawać, że leczą na poziomie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×