Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam wszystkich!


Alex111

Rekomendowane odpowiedzi

Korzystając z chwili czasu wolnego postanowiłem zalogować się na tym forum.

Krótko opisze swoją historię.

mam 25 lat. Z depresją zetknąłem się pierwszy raz jeszcze w trakcie liceum. Skoki nastroju, lęki, problemy ze snem i problem z kontaktem z rówieśnikami. Typowe. "Dramat" zaczął się w drugiej klasie przy okazji jednej z kontuzji rowerowych. Rower to moja pasja, a kontuzja spowodowała uraz lewego kolana. I od tego zaczęło się coś co nazywają nerwicą natręctw. Kontuzja towarzyszyła mi w niemal każdej chwili życia i była hamulcem do działania i dobrego nastroju. Sam postanowiłem zgłosić się do psychiatry. Oprócz istniejącej już depresji kierowały mnie tam czynniki genetyczne - moja mama cierpi na cyklofrenię, a ojciec na schizofrenię. Sami rozumiecie, że nie raz napatrzyłem się na wiele sytuacji, które w "normalnych" rodzinach nie mają miejsca.

Pierwszy kontakt z lekami to Sulpiryd, Lerivon, a później Fluoksetyna. Szczerze mówiąc po rozpoczęciu leczenia odczuwałem stany euforyczne, a po tygodniu lub dwóch znów następował dołek. Bardzo przypominało mi to objawy obserwowane u mamy.

Po około 2-3 latach zaniechałem wizyt u psychiatry (ta wizyta zawsze mnie dołowała), bo stan się poprawiał, a na wizyty nie zawsze był czas. Leków nie przyjmowałem przez niecały rok, a później doraźnie brałem fluoksetynę, ale już nie konsultując tego z psychiatra tylko wypisując receptę u lekarza rodzinnego.

Na początku tego roku znów napadło mnie jedno natręctwo, które wiem, że nie jest tak silne jak poprzednie, ale jest. W głowie siedzi mi wygląd twarzy - po kontakcie z jedną dziewczyną skojarzyłem z nim pojawiające się na mojej twarzy wypryski. Od zawsze coś mi tam wyskakiwało, ale nigdy nie przybrało znamienia natręctwa.

Wiem, że to głupie, ale jeżeli drogi Czytelniku dotarłeś do tego miejsca to być może wiesz z własnego doświadczenia, że z perspektywy człowieka cierpiącego na depresje nawet najmniejszy problem jest powodem do końca świata.

Zawsze czułem się jakiś gorszy, m. in. przez rodziców takich, a nie innych. Teraz jestem z nich dumny, bo cierpiąc na tak poważne choroby dali radę mnie wychować, choć nie brakowało ciężkich momentów, w tym kilku prób samobójczych ich obojgu. Zadziwiająca jest historia ich poznania w szpitalu psychiatrycznym. Moim zdaniem dwójka osób chorych psychicznie nie powinna się łączyć i mieć dzieci. Chciałbym im jakoś pomóc, bo są coraz starsi, a warunki mieszkaniowe są fatalne. Mama dodatkowo mając schorowane nogi musi wychodzić do toalety na zewnątrz domu (!)

Mimo przejść jestem umiarkowanym optymistą. Wiem, że udało mi się wiele osiągnąć. Jeszcze w liceum wygrywałem konkursy przedmiotowe, udało mi się nawet wygrać jeden z odcinków popularnego teleturnieju 1 z 10. Jestem również przewodnikiem oraz pilotem wycieczek i czasami z tych uprawnień korzystam. Piszę również do lokalnej gazety. Mam dobrą opinię wśród mieszkańców swojej miejscowości, co sprawiło, ze dwa lata temu startowałem w wyborach samorządowych. Choć radnym nie zostałem to z wyników byłem zadowolony.

na razie jestem młody, problemy jeszcze nie sa tak wielkie jakie mogą być, a i tak często mnie przytłaczają tak, że jestem bezsilny. Boję się o swoją przyszłość. Często myślę o tym, że może mnie spotkać podobny los jak moich rodziców. W chwilach dobrego nastroju ta obawa odchodzi, a ja jestem pełen energii i skłonny do zrobienia wszystkiego. Moim największym marzeniem jest to, aby móc podołać życiu bez smutku i z energia, czego życzę również wszystkim forumowiczom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×