Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie to był jeden wielki budynek z dwoma wejściami. Połowa to była jak się później okazało poradnia psychologiczna (a ja tam chciałam znaleźć psychiatrę -.-) a 2 połowa to zwykła przychodnia-chirurdzy, dentysta itd. I oczywiście wlazłam w te 2 wejście i jak ten ostatni debil pytałam o psychiatrę. Fail

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak studiowałem, to miałem dość i chciałem iść do roboty, bo sądziłem, że to jest lepsze. Teraz roboty nie mam a jak jest to z tego stresu mam ochotę się gdzieś wysadzić. Tak źle i tak chujowo.Człowiek to jest głupi jednak. Ludzie studiujcie sobie ale jednocześnie korzystajcie z ostatnich lat względnej wolności i komfortu. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Peter88, jaki tam komfort.

Nie wiem co to życie studenckie. Nie wiem co to brak kontroli rodziców (mieszkam z nimi, dojeżdżam). Nie byłam na żadnej imprezie. Nie upiłam się, bo nie miałam kiedy.

 

Tylko stres, że w okienku nie mam gdzie pójść, bo nie mieszkam w mieście studenckim. Nie chodzę na imprezy. Wieczny stres, jak mnie zasypie i busy nie jeżdżą, a jest egzamin. Nie ma komu dać zwolnienia lekarskiego, bo jestem 30km od uczelni.

 

Wolność i komfort? Nie wiem co to takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, tak tylko piszę hipotetycznie. Ja mieszkałem w DS (choć miałem blisko do domu-89 km i wracałem na weekendy) a i tak byłem łącznie na tylu imprezach, że można by je na palcach 2 rąk zliczyć. Nawet jak obok w pokoju coś się działo i wychodziło na korytarz to mnie to nie dotyczyło, nie zawsze ale w większości przypadków. A jak już się poszło gdzieś, to 10 min później chciałem stamtąd spierdalać. Miałem jedynie 1 rok, gdzie mieszkałem w pobliżu takiego hardkorowego i wpływowego środowiska, że doszło nawet do kontaktu z grubszymi używkami ale to jednorazowo. No i spałem zazwyczaj sam :-|. Summa sumarum był to fajny okres (również z chwilami mniejszych czy większych załamań z momentami totalnego zrezygnowania i pogubienia się) ale wykorzystałem może 10% potencjału jaki miałem do dyspozycji. No cóż, różnie to można interpretować, niby z jednej strony zmarnowałem sobie młodość, ale z drugiej nie jest to zmarnowanie encyklopedyczne (alkohol, dragi, konflikty z prawem,). Ale w głębi czuję jak bym miał z 80 lat, mimo, że wyglądam na 18, zawsze tak siebie widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się tak czuję, ewelka91. Przez te pięć lat bardzo mało się bawiłam, ale z drugiej strony tu wolontariat, tam praktyki, tu praca, tam jeszcze jeden kurs językowy... Teoretycznie nie był to czas stracony, ale teraz mam ochotę się ubrać w seksowną sukienkę i szpilki i tańczyć w klubie tak, jak to zdarzało mi się przez rok w czasie liceum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

QAbled, to raczej uczucie czegoś, co mogło być, a nie było.

Ciężko mi to nazwać. Przez niską samoocenę nigdy w liceum nie wychodziłam "na piwko", nigdy. Mimo zapraszania, nie chciałam. Studia się kończą, 4 rok, więc coraz bliżej końca. A teraz mam ochotę tańczyć, śpiewać, pić i bawić się, wariować. Przekraczać granice.

Tylko, że wtedy było przyzwolenie...w sensie materialnym, to rodzice dawaliby mi na zabawy, teraz mówią, że sama mam sobie zarobić na zachcianki.

Coś straciłam.

 

-- 30 sty 2014, 10:39 --

 

Ostatnio zacząłem spadać,z nastorojem,z życiem.Wszystko się psuje i zmierza ku gorszemu.

 

Ja też. Z dnia na dzień spadek energii i chęci do życia

 

-- 30 sty 2014, 10:40 --

 

Udawanie, że wszystko jest dobrze, na dłuższą metę prowadzi do porażki :-| nienawidzę siebie.

 

bo trzymasz emocje w sobie. Zauważ, że nasze ciało nie jest głupie. Tłumione emocje wypadają w takim momencie, kiedy wstydzimy się za to. Tak jest. Wściekasz się na ludzi, przed którymi udajesz, a potem wydzierasz się na niewinnego bezdomnego w markecie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

 

Korzystając z możliwości "jęczenia" chciałbym napisać kilka słów.

 

W swoim życiu przechodziłem już kilka razy załamania nerwowe, stany depresyjne i wszystko to, co możemy nazwać "wielkim dołem psychicznym". Byłem na skraju, chciałem odebrać sobie życie. Za każdym razem takie stany powodowały u mnie nieudane związki z płcią przeciwną. Myślałem, że skoro udało mi się przetrwać ten najgorszy okres w którym chciałem targnąć się na swoje życie, to będzie mi tylko łatwiej. Niestety, kolejny raz okazuje się, że rozstanie powoduje u mnie nawrót wszystkich złych myśli, emocji i reakcji, które wiążą się z wpadnięciem w depresję. Oczywiście jako osoba już nauczona, aby rozpoznawać takie stany wcześniej sięgam po pomoc do psychiatry. Kolejny raz w swoim życiu jestem na lekach, które aktualnie dopiero mają zacząć działać. Jak zapewne wielu z was wie na początku leki antydepresyjne mają zupełnie inne działanie niż tego chcemy. Ja właśnie teraz odczuwam jeszcze większy spadek nastroju. Staram się, próbuję, ale w którymś momencie będę miał po prostu dosyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

headless, witamy!

Nie martw się, na każde leki trzeba czasu.

Znam to z autopsji, może nie lekowej, ale dietowej - mój organizm potrzebował 3 miesięcy, żeby się oczyścić.

 

Postaw sobie pytanie DLACZEGO po nieudanych związkach masz takie stany? Jesteś w lepszej sytuacji, jak zauważyłeś na forum, dużo osób nigdy nie miało nikogo. Obwiniają się o posiadanie dziewictwa/prawictwa w dorosłym wieku. A ty sam piszesz, że byłeś w związkach , czyli podobasz się kobietom, nieprawda? Gdyby tak nie było, nikt z Tobą by nie był.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powód znam doskonale. Takie stany rodzą się u mnie przez to, że czuję się odrzucony. Słowo klucz to zawsze było u mnie odrzucenie. I zawsze obwiniam się za powodu zakończenia. Nawet teraz, gdy miałem sytuację w której nie czuję się winnym. Zostałem bardzo brzydko potraktowany, nie potrafię tego zrozumieć i zaakceptować. Logicznym wyjściem z tej sytuacji byłoby powiedzieć "walić to, tak chciałaś, to spadaj". Ja niestety nie potrafię tak zacząć myśleć. Zadręczam się tym i zatracam jednocześnie. Lekarz podpowiada, że przydałaby mi się jakiegoś rodzaju terapia. Jestem sceptycznie do tego nastawiony. Miałem okres w którym chodziłem na terapię, ale nie widziałem żadnych pozytywnych efektów. Tylko siedzenie i wymuszanie na sobie, aby coś o sobie powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×