Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie da się iść naprzód........


stracony

Rekomendowane odpowiedzi

......bez zerwania z przeszłością. Wciąż próbuję się otrząsnąć, czasami jest to już na wyciągnięcie ręki, czasami przeszłość wciąga jak bagno. Nie byliśmy dobrym małżeństwem, ona wredna do szpiku kości a ja beznadziejny i nie potrafiący zrobić czegoś by zmienić sytuację. Gdyby mi na niej zależało to byłoby inaczej, ale ja wolałem tak funkcjonować by mieć najwięcej ile to możliwe świętego spokoju. Wykorzystywała to a ja byłem ślepy. Zrzuciła winę na mnie, że nie otrzymywała ciepła, zrozumienia i docenienia, że nie zapewniłem jej odpowiedniego wsparcia i prawdziwego domu. Sama dawała prawie że nic a jedynie wymagała. Nie byłem szczęśliwy, uważałem że tak już musi być, nieudacznik do kwadratu smętnie snujący się przez życie. Myślałem jak zejść z tego świata by zapewnić jej i naszemu dziecku jakieś pieniądze po śmierci, planowałem wypadek ale byłem za słaby by cokolwiek zrobić. Próbowałem z tym walczyć, były antydepresanty, dla niej to były moje fanaberie, nigdy nie wiedziała jak mi źle i co czuję. Dla niej byłem człowiekiem bez uczuć, do którego można było dotrzeć jedynie przez ranienie. Uodporniałem się i zamykałem w skorupie, nawet śmierć najbliższego nie spowodowała przypływu ludzkich uczuć, no tylko jednorazowy wybuch żalu, może bardziej z powodu samego siebie, że nie potrafiłem nawiązać odpowiednich więzi praktycznie z nikim.

no i stało się w końcu, żona odeszła. Perfidnie zaplanowała sobie sposób działania ale na moje szczęście wszystko wyszło na jaw. Po drodze próbowała mną tak zakręcić by się mnie pozbyć, widziała jak odbierałem sytuację, święty spokój stał się iluzją i była dość blisko choć nie aż tak żebym choć spróbował odejść.

Chociaż po tym co się dowiedziałem umarła jakaś cząstka mnie. Bo chociaż jej nie kochałem od dawna to była mi jednak bliską osobą, wręcz częścią mnie. Wiecie jak może człowieka dobić, że jego życie było nieprawdziwe od lat. Lepiej nie wiedzieć za dużo. Zostałem sam, dobrze pamiętam to uczucie żalu, złości, tęsknoty, zawiedzenia, osamotnienia i jeszcze wielu innych występujących w tym samym czasie. Na analizach tego wszystkiego dostawałem rozdwojenia jaźni, gubiłem się ...a jednocześnie żyłem w miarę normalnie dl otoczenia......przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Nie potrafiłem pogodzić się z sytuacją, nawet symboliczne próby zerwania z żoną, wyimaginowany pogrzeb związku niewiele pomógł. Może dlatego, że w głębi ducha przyznałem jej rację, to była moja wina, gdybym był inny, gdybym wiedział..... ale czy byłbym w stanie się zmienić to czy zmieniła by się też ona? Wątpię, bo byliśmy całkowicie nie pasujący do siebie.

Teraz już po rozwodzie już mi jej nie brakuje ale irracjonalnie wciąż gdzieś jakaś cząstka mnie ma nadzieje, że tak jak za dawnych lat kiedy znęcała się psychicznie nademną powie po okresie burzy, że tylko żartowała, a ja przecież nigdy nie potrafiłem odróżnić jej prawdy od kłamstwa, ale zazwyczaj przynosiło to błogosławione uczucie ulgi...... choć na krótki czas.

Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się otrząsnąć, jestem po kuracji seronilem, chodzę na psychoterapię i wciąż stoję w miejscu, a raczej cofnąłem się bo jestem przecież sam, a ona idzie śmiało naprzód z podniesioną głową.

Czy jest sens walczyć (retoryczne), psycho powiedziała, że popełnię w przyszłym związku te same błędy, zresztą nie da się chyba wyleczyć mnie ze mnie i to wszystko jest tak kosmicznie daremne. Wiem, że nie chcę być sam i chcę wykorzystać szansę jaką dostałem bo bardziej niż kiedykolwiek brakuje mi bliskiej osoby, ciepła i wzajemnej miłości......jednak nie chcę nikogo więcej już zranić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedynie cotygodniowe wizyty u psychoterapeuty. Nie poruszaliśmy spraw związanych z depresją, bardziej to idzie w kierunku poznania prze zemnie sposobu własnego myślenia i postępowania. Ciężko idzie bo idziemy metodą, że dochodzę do wszystkiego sam, a cały czas mam wrażenie, że nie ogarniam tego wszystkiego. Potrzebuję prostych recept a ona nie chce mi ich dać, może zresztą dlatego że i tak bym je zanegował wg schematów swojego myślenia. :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zatracony, terapeuta Ci nie powie zrób tak i tak.Nie może bo to by było pozbawienie prawa do własnych decyzji,często właśnie decydować uczymy się na terapii.

Myślę,że powinieneś skontrolować swój stan u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×