Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

No i dolecialam :)

Troche nerwy na poczatku byly, ale takie do zaakceptowania. W sumie bardziej przeszkadzala mi sennosc i otumanienie. I raczej taki silny niepokoj mialam (ale nie panike). I tylko przed odlotem i na poczatku lotu, wiec tak standardowo.

I wiecie co... tak siedzac sobie w tym samolocie, wysoko nad ziemią, pomyslalam patrzac w okno : pier#$%le tą nerwice!

Bo tak, mam niby lęk wysokosci, klaustrofobie, boje się latac, ale co... siedze sobie spokojnie w samolocie, lecącym mega wysoko, w zamknieciu i jestem spokojna! Nawet sobie puls zmierzylam: 85 , to na takie warunki to tez calkiem niezly.

I potem jak jechalam pociagiem z lotniska (godzine drogi) pomyslalam po raz drugi! "pier%$$le tą nerwce!" Siedze sobie w pociagu, wszyscy znajomi, rodzina sa ze 2 tys km stad, jestem sama i czuje sie spokojna.

A kurde 2 dni temu umieralam ze strachu jadac z kims samochodem albo bedac w pobliskim markecie! To po prostu sie kupy nie trzyma :) dlatego chyba zaczynam mam gdzies to wszystko, te objawy, lęki i stresy!

 

-- 21 paź 2013, 19:58 --

 

Victta, Napisz jake zmiany masz na mysli, co to oznacza ta praca nad soba. Czy to oznacza, ze zmieniasz rzeczy które cię stresują, na przyklad masz głośnie mieszkanie, psujacy sie samochód itp, mniej stresujaca prace? Czy sa to takie zmiany w sobie? Na czym polega ta przemiana?

 

To ogolnie polega na tym, zeby miec tzw. wglad w siebie - w swoje emocje, uczucia, potrzeby itd.

Czesto sie zdarza, ze niestety tego nie mamy. I trzeba pracowac nad tym, zeby poznac to swoje wnetrze itd. Rzeczy nieswiadome zamienic na swiadome, i czasem tez zmienic cos w swoim zyciu, jesli nam nie odpowiada.

Ogolnie ciezka i mozolna praca, bo zazwyczaj wiekszosc rzeczy jest niezle poukrywanych...

Ale ja tam uwazam to za jedyna opcje na wyleczenie nerwicy. Leki nigdy jej nie wylecza, pozwola tylko "zaleczyc" objawy i jakos funkcjonowac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ogolnie polega na tym, zeby miec tzw. wglad w siebie - w swoje emocje, uczucia, potrzeby itd.

Czesto sie zdarza, ze niestety tego nie mamy. I trzeba pracowac nad tym, zeby poznac to swoje wnetrze itd. Rzeczy nieswiadome zamienic na swiadome, i czasem tez zmienic cos w swoim zyciu, jesli nam nie odpowiada.

Ogolnie ciezka i mozolna praca, bo zazwyczaj wiekszosc rzeczy jest niezle poukrywanych...

Ale ja tam uwazam to za jedyna opcje na wyleczenie nerwicy. Leki nigdy jej nie wylecza, pozwola tylko "zaleczyc" objawy i jakos funkcjonowac...

 

Całkowicie się zgadzam. Praca nad sobą jest mozolna, bardzo, ale jest to jedyna droga na pozbycie się nerwicy.

Polega na wzbudzeniu w sobie motywacji do zmian, ciekawości siebie i akceptacji cierpienia, jakie wywołuje nerwica.

Gdy ktoś pozbędzie się na lekach 100% swoich objawów nie ma nad czym pracować.

Praca nad sobą polega na zadawaniu pytań samemu sobie. Jeśli jest objaw (bóle, lęki itp) to znaczy, że jakas emocja je wywoluje, lub jakas potrzeba,która jest niezaspokojona, trzeba dojsc jaka i co ja wywoluje, dlaczego jest tak gwałtowna, moze nie chcemy jej czuc, a dlaczego nie chcemy itd. Po nitce do kłębka. Dobrze to robić pod okiem terapeuty. Ja z tego korzystałam, ale najwazniejsza jest motywacja. Zauwazylam tez, że nie chodzi o to by dane odpowiedzi wymyslec, niejako intelektuanie.Nie chodzi tylko o to, by powiazac fakty, ale przezyc objaw, zadac pytanie i czekac na odpowiedz z podswiadomosci. I te odpowiedzi sie pojawiaja. Nalezy zaufac sobie, swojej psychice, która robi wszystko, zeby przepracowac wypawarte czy stlumione czesci naszego "JA". Przydaje się tez swiadomosc relacji w rodzinie. To bardzo pomaga, przynajmniej mi to pomoglo.

Do tego dużo czytam na temat nerwicy, rozwoju, swiadomosci, rodziny itp. To mi tez pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy ktoś pozbędzie się na lekach 100% swoich objawów nie ma nad czym pracować.

Dokladnie, i dlatego mi np. psychiatra kiedys odradzal branie lekow jak sie chodzi na terapie. Tzn. czasem trzeba oczywiscie - wiaodmo. Ale jak zapytal mnie - czy mam mysli samobojcze, ja powiedzialam, ze nie, to on powiedzial, ze sugeruje odstawienie leków, bo wtedy jest wieksza szansa, ze terapia zacznie działac i szybciej to pojdzie (bo na lekach pewne rzeczy są stlumione niestety i dluzej trwa dotarcie do sedna).

 

Praca nad sobą polega na zadawaniu pytań samemu sobie. Jeśli jest objaw (bóle, lęki itp) to znaczy, że jakas emocja je wywoluje, lub jakas potrzeba,która jest niezaspokojona, trzeba dojsc jaka i co ja wywoluje, dlaczego jest tak gwałtowna, moze nie chcemy jej czuc, a dlaczego nie chcemy itd. Po nitce do kłębka. Dobrze to robić pod okiem terapeuty. Ja z tego korzystałam, ale najwazniejsza jest motywacja. Zauwazylam tez, że nie chodzi o to by dane odpowiedzi wymyslec, niejako intelektuanie.Nie chodzi tylko o to, by powiazac fakty, ale przezyc objaw, zadac pytanie i czekac na odpowiedz z podswiadomosci.

Wlasnie - bo tez najwazniejsze jest, nie RACJONALNA wiedza, tylko zeby co POCZUC. A to jest ogromna roznica. Zdawac sobie z czegos sprawe tak umyslowo - a emocjonalnie.

Kiedys fajne porownanie czytalam, ze jak mamy gotującą sie wode (pod przykrywka), ona w pewnym momencie wytwarza tyle pary wodnej, ze nie ma juz gdzie sie to pomiescic i pokrywka podskakuje (bo musi sie ulotnic jakos) i dokladnie tym samym są leki. Mamy pod pokrywką COS i to znajduje ujscie w lękach.

No i jest tak, ze nam sie wydaje, ze te lęki są bez powodu, biora sie znikąd - ale prawda jest taka, ze zawsze jest jakas przyczyna. Ja po takiej solidnej (paroletniej) pracy na terapii - naprawde czulam sie przez kolejne lata super! Teraz w nowej sytuacji, nowe problemy i pewnie znowu natworzyly mi sie jakies rozne rzeczy nieuswiadomione... Teraz nie mam opcji na terapie, ale powiem wam, ze korzystajac z tego czego sie tam wtedy nauczylam, staram sie dalej "ogarniac" te rzeczy i skupic sie znow na wgladzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tEMAT:ATAKI JAK WYGLĄDAJĄ....łAPIE MNIE ZA GARDŁO W CZASIE CWICZEN NA UCZELNI,GDY SIEDZIMY W LAWKACH....I PODCZAS WYKLADU GDZIE SIEDZI TLUM NA SALI...nie daje rade mimo brania lekow...zimno i goraco jednocześnie-serce wali jak oszalale...poce się..i chce uciekać..jak przezyc studia?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akceptacua cierpienia jest czys z czym najtrudniej mi sie pogodzic. Chcialbym zeby to przeszlo jak najszybciej. Najlepiej zarzyc jakas tabletkę po ktorej to wszytko przejdzie. Ale niestety tak nie jest. Kiedyś pomógł lek - paroxetyna bralem cala tabletke. Nie bylo komfortowo, ale dawalem rade. Z terapii zrezygnowałem, po pól roku bo czulem sie OK. No tak ze 3 lata na tym leku jechałem. Pod koniec stan byl praktycznie bezobjawowy. Nie mialbym

z czym chodzic na terapie. W trakcie byly takie epizody, kiedy myslalem ze lek nie dziala nawroty objawów. Kiedys trwalo to okrągly miesiąc, przyczyna był

kolega z ktorym zamieszkalemw kawalerce. Mieszkanie stało sie jedna wielka impreza, nie bylo kiedy odpoczać. Po miesiacu wiedziałem, że coś musze

zmienić bo było takie nasilenie objawów jak przed braniem leku. No i kolega sie wyprowadził i wsztko wrocilo do normy. Ludzie czasami pisza, że lek przestal dzialać, a to tylko tak im sie wydaje. Po prostu coś odziwłuje tak na ich psychikę, że nasila objawy. Przezwylem to wiele razy i zawsze pomagalo rozwiązanie

dręczącego problemu.

 

Ale wtedy nie chodziłem na terapie, po prostu obserwowałem siebie - co jest dla mnie dobre a co nie. Obecna nerwica to cos innego - inne objawy, dawniej

wiecej bylo lęku wolnoplynącego, wiecej lęku napadowego. Obecnie mam stany wzmozonego napięcia, bez lęku wolno plynącego i rzadkimi napadmi paniki.

Chodze też na terapię i w zasadzie na pewne kwestie sytuacyjne bardzo pomaga. Na przyklad odczuwam mocne napiecie w czasie placenie za paliwo

na stacji benzynowej. Omawiam na terapii jakie za tym kryja sie emocje i nasetpnym razem juz takich napięc mocnych nie ma. Jedak tak oglenie to spadek

napieć jest bardzo powolny, wszytko zależny co sie w życiu dzieje.

 

To ciekawe co piszecie, że do emocji nie trzeba dotrzec intelektualnie. Tylko zasyganlizowac i a podswiadomosć dojdzie sama.

nerwa, Lepiej sie czulaś 2000 km od domu w samolocie niz w pobliskim supermarkecie, to bardzo ciekawe i odkrywcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi walcz o psinkę

 

Ja dziś zaczynam brac tabsy. Staram sie na razie o tym nie myśleć, chociaż gula w gardle jest.

 

Czyli muisimy dotrzeć do tych wydarzen które spowodowały u nas lęki, sytuacje które nas strsują? Ja od dziecka miałam obawy przed wymotowaniem, ubzdurałam sobie że wnętrzności moge wypluć ( teraz jest to dla mnie śmieszne). Ostatnio miałam sytuację gdzie o dziwo sama zmusiłam sie do tego, pierwszy raz w zyciu ( połknełam niechcący te kuleczki co dodają do wieczka w witaminach rozpuszczalnych. Tekturka sie troszke obluzowała i a że miałam ost. witaminkę to wszystko razem wsypałam). Strach przed wypluciem wnetrzności minął, ale pojawił sie strach że mogły byc one toksyczne

 

Od 11 list. będe najprowdopodobniej bezrobotna. Firma w której pracuje nie uznaje L4 :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam obecnie tak, że mój system nerwowy jest strasznie pobudzony. Cokolwiek się zdarzy, dobrego lub trudnego, od razu objawy wracają, właśnie w postaci napięcia. Muszę wymienić piecyk gazowy, denerwuje się, bo stary grozi katastrofą i tak się tym przejełam, że sen poszedł. Zapisałam się na zumbę i tak nakręciłam energetycznie, że znowu problem ze snem. A jak nie śpie, lęki, pesymizm, zniechęcenie wracają. Trudne to jest, chociaż cieszę się, że nie jest targicznie jak rok temu.

Rozważam propozycję powrotu na terapie, ale sama nie wiem, czy to dobry pomysł.Zaliczyłam już terapie indywidualną i grupową. Każda mi coś dała. Moja psychiatra twierdzi, że łatwiej odstawić leki gdy się jest na terapi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victta, zgadzam się w 100% trzeba pracować nad sobą. Tylko teraz pytanie ile osób wie, że trzeba pracować nad sobą a i tak bierze leki...

 

To nie chodzi o to by nie brać leków, tylko, żeby nie dążyć no tego,by nie było żadnych objawów, by się czuć dobrze, jak przed rozkreceniem nerwicy.

I nie należy też skupiać uwagi na objawach, bo to nic nie daje, to tylko efekt, tego co się dzieje w środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enii, mnie tez zwolnili jak poszlam na l4 .. Niestety . Teraz dostalam swiadczenie rehabilitacyjne na 2 miesiace bo juz pol roku mi minelo zasilku chorobowego. A tymczasem jestem w takim stanie ze poki co pracy sobie nie wyobrazam. Kregoslup w rozsypce, nerwica pelna geba.

ja tez zaczelam tabsy i idzie bardzo ciezko a zaczelam o 1/4 tablety. Trzymam kciuki za jak namniej ubokow i jak najlepsze fekty lecznicze :great:

Nerwa Super ze dolecialas :) :yeah: Silna kobialka z Ciebie :)

 

Victta, czyli jednak leki tylko stlumily leki? Ale jak tak pomyslec to zawsze zycie bedzie stresujace sytuacje nioslo za soba , ja np znow musze skladac papiery o przedluzenie swiadczenia w zus a co za tym idzie znow komisje mnie czekaja i stres mega ogromny przez ktory teraz znow mam pogorszenie stanu. Nie da sie zyc bez stresow a skoro leki nie pomagaja w pelnia tytlko w jakims stopniu po co sie faszerowac? Taka chemia straszna. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victta- ja sie nie moge oswoić z tym ze mam nerwicę. Tzn wczesniej podejrzewałam, ze system nerwowy mam rozwalony. o sobotniej wyprawie na ostry dyzur nie potrafie sie wyluzować. Wstaje rano niby jest ok a zachwile juz cała sie spinam, kark mi sie taki dziwny robi (jakby nie mój) zaczyna mną trzęść itd. Później to przechodzi na chwile i od nowa. Nie mam nawet powodów do niepokoju :roll:

 

-- 22 paź 2013, 08:52 --

 

platek rozy dziekuje za słowa otuchy. Mam nadzieje ze to nie ten sam wyzyskiwacz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Enii,

 

Ja mam to samo, dzien w dzien :roll: a dzis wstalam z takim lekiem ...

 

 

W dodatku ja nie moge wspomoc sie benzo bo biore leki hormonalne a jednoz drugim sie wyklucza .Wiec nawet jak mam nasilone objawy po mobemidzie to dupa , musze je przetrwac bez benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie boje jutra. Idę na usg węzłów. Może to przez to. I praca tez sie stresuję, bo nie usmiecha mi sie z jednej pensji zyć. Ale jak sobie pomyślę ze to przez nią doprowadziłam sie do takiego stanu- to sie cieszę, ze nie musze tam wracać. Mobing, szpiegowanie na kamerach, za duzo obowiązków było przez te 2-3 m-ce. Zreszta system pracy też du..ny. Co z tego ze wolne co 4 dni jak i tak psychicznie i fizycznie nie odpoczełam. Do tego zmiany jakie maja byc w listopadzie.. Ile byśmy sie nie starali to i talk cały czas było/jest źle. Za mało sprzedanego Inferno, za mało zakładek, kawy, nakasówki, czemu taki utarg dzis mały, ulotki po całym mieście roznosić- po galerii mało osób z nimi wraca to nasza wina, ze źle je rozdawaliśmy. Robić jako sprzedawca, barista, roznosiciel ulotek, a i cukiernik od listopada. Żeby ktoś docenił to, przeroby nie do wyrobienia, premii zero. Chyba to wszystko przyczyniło sie do tego.

Musiałam sie wyrzalić-przepraszam :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo oswojenie się z nerwica wymaga czasu. Nerwica wprowadza człowieka w taki zamęnt, że nie wie jak się nazywa, a gdzie dopiero akceptcja. Po pierwszym wybuchu człowiek zbiera się długo do kupy. Potem zaczyna dopiero to wszystko sklejać w sobie i uczy się z nerwicą żyć.

 

Platek rozy. Ja wiem, ze tabletki to chemia i też mialam dlugo opory, zeby je brac, ale jak bylam w takim stanie, że ani spac, ani pracowac, ani wychodzić z domu to tabletki były wybawieniem. Nerwice dlugo sie leczy, a nie mam takiej możliwości, zeby odseperowac się od zycia na rok dwa i dojsc do rownowagi bez tabletek. Wiadomo, ze tabletki tlumia lęki, ale nie tłumią do zera, przynajmniej nie powinny. Konia z rzedem temu, tym wszystkim ortodoksm w kwestii wychodzenia z nerwicy bez tabletek, jak by sobie poradzili z zyciem, gdy trzeba wstac na 6 do pracy, nie spi sie, a ataki paniki szaleja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec stan byl praktycznie bezobjawowy. Nie mialbym

z czym chodzic na terapie.

Ale wlasnie o to chodzi - ze to nie objawy sa naszym problemem (chociaz tak to wyglada), one sa bardziej jako efekt uboczny. Jak ja poszlam na terapie to moim glownym celem bylo pozbycie sie tych objawow (i nic wiecej) dopiero jak terapeutka zaczela w ogole je olewac i skupiac sie na innych rzeczach, to ja zrozumialam, ze ja mam inne problemy do rozwiazania (a wtedy przy okazji znikna te efekty uboczne - objawy lękowe).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victta, leki tylko tłumią objawy i nie rozwiążą za nas problemów. Skoro piszesz, że trzeba zrozumieć problem i pracować nad sobą to po co leki? Co do leków sam brałem dwa tygodnie przed snem xanax i dwa miesiące zoloft, miałem dosłownie kosmos a trafiłem do psychiatry po dwóch miesiącach już trwania nerwicy i bieganiu po lekarzach i lądowaniu na pogotowiu. Obecnie leków nie biorę od 9 miesięcy a nerwicę mam rok z hakiem i mam duże porównanie i zmianę między wrzesień 2012 a wrzesień 2013.

platek rozy, dokładnie po co faszerować się tą chemią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×