Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

A ja myślę, że możesz się sama zastanowić co jest w Tobie takiego że nie potrafisz skorzystać z psychoterapii.

 

Dlaczego byłaś u tylu osób (nie pisz mi że byli marni) ?

W jakim momencie przerywałaś terapie ?

 

A może twoim problemem jest bliskość z 2 osobą (tutaj ter.), problem żeby być zależną od niego, żeby uzyskać pomoc ... ? Tylko ty to wiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma dobrych terapeutów, byłam już u 8.

Mogłabyś tak stwierdzić będąc u każdego.

 

Niektórzy są oporni na zmiany. Obojętnie jak "idealny" byłby terapeuta, będzie nieidealny dla opornych.

Czyli na opornych na zmiany: TERAPIA NIE DZIAŁA.

 

-- 23 mar 2013, 09:30 --

 

480248_347508092015374_424820177_n.jpg

Nie znoszę poppsychologicznycjh komunałow z fejsa.

 

-- 23 mar 2013, 09:31 --

 

A ja myślę, że możesz się sama zastanowić co jest w Tobie takiego że nie potrafisz skorzystać z psychoterapii.

 

Dlaczego byłaś u tylu osób (nie pisz mi że byli marni) ?

W jakim momencie przerywałaś terapie ?

 

A może twoim problemem jest bliskość z 2 osobą (tutaj ter.), problem żeby być zależną od niego, żeby uzyskać pomoc ... ? Tylko ty to wiesz.

Moim probemem jest między innymi bliskość, ale z pomocy korzystam bardzo chętnie.

 

-- 23 mar 2013, 10:41 --

 

jaga70, wiesz, ze Cie lubie i to co napisze nie jest wymierzone w Ciebie. Nikt nie da Ci konkretow co zrobic zebys poczula sie lepiej. Zaden terapeuta nie ma gotowej recepty na Twoje problemy. Sami musimy przelamywac nasze leki. Banał? pewnie tak ale tylko to dziala. Kiedy dopadla mnie depresja przestalam wychodzic z domu. Im dluzej nie wychodzilam tym bardziej balam sie swiata poza bezpiecznymi drzwiami . Schudla 10 kg bo brak jedzenia nie byl dostatecznym powodem zebym zaczela przelamywac lęk. Ale zaczelam walczyc. Malymi kroczkami. Kolezanka wyciagnela mnie prawie na sile do siebie na weekend... wytrzymalam 3 godziny i ucieklam do domu bo myslalam ze oszaleje. MIalam ochote zakopac sie w lozku i tam umrzec. Ale wiedzialam, ze musze znowu sprobowac. Nie czulam sie usprawiedliwiona swoim stanem. Wiedzialam ze nikt nie zawalczy o mnie jezeli ja sama tego nie zrobie. No i powoli, z bolem probowalam od nowa. Udalo sie. Mysle, ze gdybym wtedy sie poddala, uznala ze mam fobie, nie musze nic robic bo jestem chora juz by mnie nie bylo. Zawalcz o siebie bo mam wrazenie , ze sie poddalas.

Fajnie, że chociaż jedna mnie lubi... Przecież się przelamałam i poszłam na spotkanie, nikt nie wie ile mnie to kosztowało, bo po mnie prawie tego nie widać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, tak, na opornych nie działa. Ale zależy co masz na myśli pisząc "oporny". Jeśli bezwiednie odrzucasz wszystko, co mówi terapeuta, to rzeczywiście tu nie ma co Ci pomóc i takie spotkania nie mają sensu. Ja też jestem oporna, ale w innym sensie, bo to kwestia mechanizmów obronnych. I to, co usłyszę na sesji, choć początkowo budzi sprzeciw, to jednak potem zmusza do myślenia, spojrzenia na coś z innej strony. Gdybym nie miała żadnych refleksji o tym, co mówi terapeuta, to nie miałoby to wszystko sensu. I mówię tu o dłuższym okresie, bo na początku wiadomo, jest różnie, więc trudno weryfikować terapię po paru spotkaniach. Może jesteś naprawdę oporna, a może po prostu już zmęczona wszystkim. Tu nie masz co siebie obwiniać. Widać, że niektórych irytuje Twoje zachowanie, ale w tym też mimo wszystko kryje się jakaś chęć pomocy i bezsilność. Banał banałem, ale naprawdę zawalczyć o siebie możesz tylko Ty sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, tak, na opornych nie działa. Ale zależy co masz na myśli pisząc "oporny". Jeśli bezwiednie odrzucasz wszystko, co mówi terapeuta, to rzeczywiście tu nie ma co Ci pomóc i takie spotkania nie mają sensu. Ja też jestem oporna, ale w innym sensie, bo to kwestia mechanizmów obronnych. I to, co usłyszę na sesji, choć początkowo budzi sprzeciw, to jednak potem zmusza do myślenia, spojrzenia na coś z innej strony. Gdybym nie miała żadnych refleksji o tym, co mówi terapeuta, to nie miałoby to wszystko sensu. I mówię tu o dłuższym okresie, bo na początku wiadomo, jest różnie, więc trudno weryfikować terapię po paru spotkaniach. Może jesteś naprawdę oporna, a może po prostu już zmęczona wszystkim. Tu nie masz co siebie obwiniać. Widać, że niektórych irytuje Twoje zachowanie, ale w tym też mimo wszystko kryje się jakaś chęć pomocy i bezsilność. Banał banałem, ale naprawdę zawalczyć o siebie możesz tylko Ty sama.

Wiem, że irytuje. Ale chyba nie można tak poddawać się presji opinii społecznej i bezmyślnie przytakiwać słowom, które wydają się niezgodne z własnymi przekonaniami. Nie odrzucam wszystkiego co mówi terapeuta. Mam to do siebie, że każdą sytuację, sprawę, problem przetestowuję, przerabiam, wykonuję, aby móc sobie samej uczciwie powiedzieć, "próbowałam, robiłam, ale nie wyszło". Waściwie to co mowi terapeuta nie budzi mego sprzeciwu, bo mam tego świadomość, a samoświadomość mam niezwykle poszerzoną. Terapia oczywiście pozwala mi zrozumieć moje poglady i działania, ale nie widzę po niej żadnej drogi ich zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież się przelamałam i poszłam na spotkanie, nikt nie wie ile mnie to kosztowało, bo po mnie prawie tego nie widać.

Ile Cie to kosztowalo domyslam sie. Chodzi mi bardziej o to, ze zrezygnowalas po pierwszej probie i wycofalas sie znowu do bezpiecznego zaułka. Probuj Jagus dalej a bedzie Cie to kosztowac coraz mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70,

 

z tego co sie orientuje, Twoja szkola psychoterapii nie wie dlaczego dziala. :D

dlatego nie zgadzam sie z osobami, ktore doszukuja sie w tym Twoich bledow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70,

 

z tego co sie orientuje, Twoja szkola psychoterapii nie wie dlaczego dziala. :D

dlatego nie zgadzam sie z osobami, ktore doszukuja sie w tym Twoich bledow.

Co przez to rozumiesz? Jestem trochę tempa, czy mógłbyś rozszerzyć swoją wypowiedz, ponieważ mnie zainteresowała....?

 

-- 23 mar 2013, 13:22 --

 

Jaga a moze wolisz mniejsze grupy? Moze same sie umowimy na pogaduchy jak bede w Gdansku?

Tak oczywiście....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70,

 

po prostu zbyt zwiezle sie wyrazilem, wiec troche to rozwine metaforycznie, zalozmy ze sa jakies prymitywne ludy i dochodza na podstawie obserwacji, ze w wiekszosci przypadkow roslinka X pomaga na tradzik, ale nie wiedza czemu pomaga, nie sa w stanie w obrebie swojego swiatopogladu tego wytlumaczyc i w tych przypadkach, kiedy nie pomaga, na tej samej zasadzie nie wiedza czemu tak sie dzieje.

 

otwiera sie jedynie pole do spekulacji i mozna przedstawiac to tak, jakby roslinka X zawsze byla cacy, a blad jest po stronie pacjenta, przykladowo, nie ma intencji by roslinka mu pomogla itd.

chyba nie trzeba dodawac, ze jest to nierzetelne podejscie.

 

Twoja szkola psychoterapii w obrebie swoich ram teoretycznych, rowniez nie wie czemu ich forma terapii skutkuje, to znaczy jakies teorie moze miec, ale przypomina to mity o roslince, wiec jak nie skutkuje, to uwazam, ze nie powinno sie arbitralnie doszukiwac w tym Twojego bledu, pomimo tego, ze jak piszesz staralas sie, stosowalas, itd.

 

 

Dopiero od niedawna neruonaukowcy odkrywaja, czemu dane psychoterapie dzialaja, polecam bardzo ciekawa ksiazke

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/105000/neuronauka-w-psychoterapii-budowa-i-przebudowa-ludzkiego-mozgu

jak lubisz takie scisle konkretne podejscie, to mysle, ze sie spodoba. wiem, ze na chomiku mozna wypozyczyc, ale nie wiem czy to legalne, ja sobie kupilem ta ksiazke w ksiegarni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70,

 

po prostu zbyt zwiezle sie wyrazilem, wiec troche to rozwine metaforycznie, zalozmy ze sa jakies prymitywne ludy i dochodza na podstawie obserwacji, ze w wiekszosci przypadkow roslinka X pomaga na tradzik, ale nie wiedza czemu pomaga, nie sa w stanie w obrebie swojego swiatopogladu tego wytlumaczyc i w tych przypadkach, kiedy nie pomaga, na tej samej zasadzie nie wiedza czemu tak sie dzieje.

 

otwiera sie jedynie pole do spekulacji i mozna przedstawiac to tak, jakby roslinka X zawsze byla cacy, a blad jest po stronie pacjenta, przykladowo, nie ma intencji by roslinka mu pomogla itd.

chyba nie trzeba dodawac, ze jest to nierzetelne podejscie.

 

Twoja szkola psychoterapii w obrebie swoich ram teoretycznych, rowniez nie wie czemu ich forma terapii skutkuje, to znaczy jakies teorie moze miec, ale przypomina to mity o roslince, wiec jak nie skutkuje, to uwazam, ze nie powinno sie arbitralnie doszukiwac w tym Twojego bledu, pomimo tego, ze jak piszesz staralas sie, stosowalas, itd.

 

 

Dopiero od niedawna neruonaukowcy odkrywaja, czemu dane psychoterapie dzialaja, polecam bardzo ciekawa ksiazke

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/105000/neuronauka-w-psychoterapii-budowa-i-przebudowa-ludzkiego-mozgu

jak lubisz takie scisle konkretne podejscie, to mysle, ze sie spodoba. wiem, ze na chomiku mozna wypozyczyc, ale nie wiem czy to legalne, ja sobie kupilem ta ksiazke w ksiegarni.

 

Wielkie dzięki, to bardzo interesująca hipoteza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, generalnie to powrzechnie wiadomo że podczas psychoterapii odbudowują się neurony jak i podczas długotrwałego stresu w wyniku nadmiernej i długotrwałej produkcji kortyzolu neurony ulegają zniszczeniu w hipokampie, miejscu sinawym w pniu mózgu, ciele migdałowatym...

Ciekawa ta ksiażka zmienny, :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZNALEZIONE W SIECI:

 

W terapiach humanistycznych głównym kryterium skuteczności jest subiektywne odczucie klienta.

Mogę Ci zamiast opowiedzieć kawał.

 

Był sobie pacjent, dorosły mężczyzna, całkowicie zdrowy, który się moczył w czasie snu. Po wykluczeniu przyczyn medycznych został skierowany na psychoterapię behawioralną. Gdy po dłuższym czasie nie przyniosła ona poprawy, behawiorysta skierował pacjenta do psychoanalityka. Po roku, przypadkiem, na ulicy, spotkali się psychoanalityk z behawiorystą.

Panowie wdali się w rozmowę.

- I jak ten moczący się klient? - zapytał behawiorysta. - Widzisz poprawę?

- No pewnie - odparł psychoanalityk.

- Przestał się w końcu moczyć?

- Nie, ale za to jak to polubił!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×