Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 583
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. @Ronie Ja w sumie zacząłem źle się czuć na pregabalinie raptem po 2-3 dniach jej brania, potem było tylko gorzej i po 1,5 tygodniu brania odstawiłem ten szajs. Choć żeby nie było, z tego co czytam na forum, to niektórym osobom ten lek bardzo odpowiada, np. Lusesita Dolores bierze pręgę i dobrze jej się żyje. Nie wiem, czy po jednej tabletce mogło ci się to zdarzyć, może to była jakaś twoja (zmyślna) "reakcja szokowa" na nową substancję, ale się nie znam aż tak. Z tego co czytam w ulotce to ona potrzebuje 24-48h by "rozejść się" w organizmie, więc jest to raczej niemożliwe, to co przypuszczasz.
  2. To ciekawe, co mówisz. Ja biorę kwetiapinę i czuję, że mi poprawia myślenie i wyrównuje pięknie nastrój. Gdybym jej nie brał, to była by kaplica. Kwetiapina to jeden z najbezpieczniejszych i najłagodniejszych leków neuroleptycznych. Skoro doznałeś po niej parkinsonizmu, to znaczy, że nie była ona dla Ciebie. Nie wolno podawać neuroleptyków osobom, które ich nie potrzebują. Rzeczywiście bywa "wciskana" często jako lek nasenny i wg mnie jest to pewne jej nadużycie, to też wciskają ją innym osobom, które wymagały by leczenia neuroleptykami jako neuroleptyk pierwszego i najbezpieczniejszego rzutu. A skoro już rozmawiamy o polekowych uszkodzeniach mózgu, to zachęcam do przeczytania artykułów na temat pregabaliny i jej potencjału do wywołania i/albo nasilania encefalopatii u osób ze skłonnościami do niej. Nawet jest ostrzeżenie o tym w ulotce. Pregabalina działała na mnie fatalnie i dobrze, bo mogłem ją odstawić, cieszę się, że nie muszę jej brać, tylko mam swoją kochaną kwetiapinkę i lamotryginkę.
  3. No teraz jest taka tendencja. Powstają coraz to nowocześniejsze metody - ponad 20 lat dla medycyny to epoka.
  4. Kiedy ja leżałem na intensywnej terapii noworodkowej, to podali mi fenobarbital, bo miałem dwukrotne drgawki po podaniu midazolamu do znieczulenia. Tak wyczytałem z wypisu z oddziału noworodkowego. Nie wiem, może i nie jest jakoś szczególnie często używany, ale jednak może się przydawać
  5. Fenobarbital podaje się przy napadach padaczkowych "grand mal" opornych na diazepam albo klonazepam albo przy hiperbilirubinemii noworodkowej. Nasennie to już chyba w absolutnej ostateczności, ale teraz barbituranów używa się wyłącznie w warunkach szpitalnych na intensywnej terapii. Są to silne leki narkotyczne, silniejsze od benzodiazepin, stąd mają poważniejsze działania niepożądane.
  6. No właśnie pamiętam, że mnie ostrzegałeś, że nitrazepam może zmieść z planszy nawet chyba następnego dnia po wzięciu na noc. Ten temazepam to faktycznie był leciutki w moim odczuciu, ale powiedziałem lekarzowi, że chciałbym spróbować czegoś mniej uzależniającego, bo już się zdarzyło mi wziąć temazepam 2 dni z rzędu. Lekarz bez najmniejszego wahania się zgodził Nie no, ten nitrazepam traktuję jako ostateczność. Jestem bardzo ciekaw jego działania przeciwlękowego, choć z tego co słyszałem, to on podobno bardziej zamula i uspokaja zamiast zmniejszać napięcie psychiczne i tonować lęki, ale to tylko teoria, trzeba się przekonać w praktyce. Klonazepam i diazepam odpadają, nie słyszałem o nich wiele dobrego, są to benzodiazepiny stosowane dziś prawie wyłącznie w stanach padaczkowych albo silnego pobudzenia w przebiegu zaburzeń rozwojowych, osobowościowych czy afektywnych niż w takich bardziej typowych wyjątkowo silnych stanach lękowo-depresyjnych wymagających natychmiastowego zagłuszenia z uwagi na choćby intensywne myśli samobójcze albo ciężkie i uporczywe zaburzenia psychosomatyczne. No a estazolam to już wyłącznie nasennie, ponoć zwykle mało skuteczny, z tego co pisali niektórzy w wątku o bezsenności.
  7. O to, to, to! No właśnie ona mi powiedziała, że to nadwrażliwość słuchowa. Nawet mi to napisała w zaświadczeniu! Bo mam diagnozę Aspergera, z którą się nie zgadzam. Ciągle się u mnie tego doszukują, w ogóle naciągają aż niektóre rzeczy... Mi nadwrażliwość słuchowa kojarzy się z tym, że pewne dźwięki wywołują dyskomfort, powodują rozdrażnienie, lęk itd. To się też inaczej nazywa nadwrażliwość sensoryczna, ale jest też coś takiego jak podwrażliwość albo niedowrażliwość sensoryczna. Ponoć osoby z takimi zaburzeniami albo przystawiają sobie uszy do głośników, albo dostają paniki, kiedy słyszą jakieś zbyt głośne czy zbyt wysokie dźwięki, np. dźwięki syreny karetki potrafią je bardzo rozpraszać i denerwować. A u mnie czegoś takiego nie ma, słowo daję... Znaczy zdarzyło mi się z tym spotkać, że właśnie jakby tego nie rozróżniali, ale może te osoby po prostu były jakieś niedouczone, delikatnie mówiąc, no sorry, jak mówiłem, wiedza podstawowa. Z góry przepraszam, jeśli coś źle ująłem
  8. Witajcie Kochani! Jedna psycholog powiedziała mi, że mam nadwrażliwość słuchową WYŁĄCZNIE na tej podstawie, kiedy powiedziałem jej, że przy słuchaniu muzyki fortepianowej zwracam szczególną uwagę na brzmienie fortepianu, że widzę różnicę w brzmieniu fortepianu o różnych markach. Mark fortepianów nie jest aż tak dużo: Yamaha, Steinway&Sons, Bosendorfer, Fazioli. Tu akurat wymieniłem te, które produkują największe fortepiany koncertowe (mające więcej niż 240cm długości). Akurat moją ulubioną jest Steinway&Sons bo ma moim zdaniem wyjątkowo głębokie i przenikliwe brzmienie. Co ciekawe, zauważyłem bardzo często, że szarzy ludzie nie wiedzą nawet czym jest pianino, a czym jest fortepian, no cóż... Ale no to jest jednak taka wiedza dość ogólna, wynoszona ze szkoły podstawowej czy nawet przedszkola. Szkoda, że się nie spytałem tej jaśnie Pani psycholog, czy w ogóle wie, co to jest fortepian, bo to co mi powiedziała mnie jakoś dziwnie ugięło... Według mnie, takie wyłapywanie różnic brzmieniowych jest w rzeczywistości wszechobecne, choćby w tak prozaicznym przypadku, jak odróżnianie rodzimego akcentu od obcego akcentu. Załóżmy, że Polak da radę odróżnić akcent rosyjski od polskiego, ale dla Niemca rosyjski i polski będą brzmiały tak samo. Dlaczego? No bo wrażliwe słowiańskie ucho wyczuje nawet najmniejszą różnicę w łudząco podobnym drugim języku, bo też obcuje ze swoim językiem na tyle długo, że to jest zjawisko wręcz naturalne. Zaś gdyby Polak miałby odróżnić choćby arabski od perskiego, to było by to już dla niego niemożliwe, bo dla Polaka te języki to już jest w ogóle drugi wymiar. Tak samo dla człowieka niesłuchającego muzyki poważnej stanie się dość trudne odróżnienie brzmień tych samych instrumentów.
  9. Z neuroleptyków to niewątpliwie kwetiapina przoduje w działaniu przeciwlękowym i przeciwdepresyjnym. Wiesz, leki psychotropowe mają prawo "otępiać", zaburzać koncentrację, zagłuszać myśli, spowalniać, powodować senność, ALE takie objawy zwykle są przejściowe i występują na początku leczenia i na to nie ma rady, trzeba to przetrwać do czasu, aż lek oswoi się z receptorami i zacznie działać w sposób zrównoważony. Sulpirydu bym za bardzo nie polecał, bo miesza w hormonach, mój znajomy miał po nim obniżony testosteron.
  10. Słuchajcie Kochani! Właśnie dostałem od lekarza nitrazepam. Bo ten temazepam powiem szczerze coraz bardziej średni w tym działaniu. Ostatnio zdarzyło mi się ten temazepam wziąć 2 dni z rzędu i już trochę nie chciałem go brać, bo w końcu jest krótkodziałający i bardziej uzależniający. Dlatego teraz nitrazepamu będę próbował doraźnie, on jest chyba najdłużej działającą benzo na sen. Gdy tylko zdarzy mi się go wziąć, to zdam relację i porównanie do temazepamu Trzymajcie się!
  11. Napisałeś wszystko bardzo chaotycznie, nie ukrywam, że bardzo ciężko mi się to czytało. Akurat nie mam na myśli treści, ale tego jak złożyłeś wypowiedź. Na tej podstawie nie trudno się domyśleć, że jesteś strasznie pogubiony w sobie, tak pogubiony, że aż słuchając ciebie można się pogubić. Ale no cóż, przejdźmy do rzeczy... Najważniejsze to akceptować samego siebie. Bez tego daleko nie zajdziesz, taka jest prawda. Staraj się widzieć jak najwięcej dobrego w sobie i zmieniać się na lepsze, sam nawet napisałeś, że coś zacząłeś robić, żeby poprawić swój wygląd. Ale ciągle jeszcze zdarza ci się przywoływać to, jak inni cię oceniali z wyglądu. Jednak zauważaj to, że pracujesz teraz nad tym, odkrywasz siebie lepszego. Nawet nie wiesz jak tym dziewczynom, by kopara opadła, gdyby się dowiedziały, że robisz w końcu ze sobą coś dobrego, zdrowo się odżywiasz itd., nie każdy ma taką silną wolę, tak naprawdę mało jest takich ludzi. A tak swoją drogą... Wiesz, np. ludzie łysi też potrafią wyglądać atrakcyjnie, swego rodzaju "brzydota" też potrafi pociągać i to bardzo często się zdarza. Mnie np. bardzo pociągają obfite kształty, nie lubię modeli z potwornie widocznymi mięśniami i żyłami na ciele, fe! Wg mnie dobrze jest mieć troszkę tłuszczyku, jest się do czego przytulić hihi... Sam nawet mam sporawy brzuch, jak na swój wiek (24 lata), jednak moim atutem są naturalnie bardzo umięśnione nogi, mało kto takie ma jak ja. Widzisz, jedno przebija drugie. Z resztą ludzie się zmieniają z wiekiem, rysy twarzy nabierają ostrości, wszystko jest możliwe. Nikt z nas nie zmieni Twojego złego myślenia, bo to tylko Ty masz na to wpływ.
  12. Ja bym polecał żeń-szeń. Ale skonsultuj to z lekarzem. Najważniejsza jest przyczyna zmęczenia. Jeśli farmakologiczna to trzeba zmodyfikować leczenie, jeśli psychosomatyczna to można spróbować suplementów.
  13. Prawda, prawda, oj, prawda! Choćby moi rodzice bardzo wielu rzeczy nie zauważali, nie rozmawiali ze mną o problemach, wszystko zawsze było na mojej głowie. Nawet żeby coś w szkole załatwić między nauczycielami czy psychologami musiałem sam chodzić, moi rodzice tylko się pokazywali, że są opiekunami i tyle. Wiem, że pewnie niektórzy mi w to nie uwierzą, bo jest to w zasadzie nie do pomyślenia, ale wierzcie mi, że tak było. Czasem nawet odnoszę wrażenie, że moi rodzice totalnie nie znali się na wychowaniu. Wszyscy mi teraz diagnozują zaburzenia rozwojowe, z czym nie potrafię się zgodzić. Bardziej bym celował w zaburzenia osobowościowo-nerwicowe. Potrafię myśleć abstrakcyjnie, lubię przebywać z ludźmi, pracuję i studiuję jednocześnie, może i mam jak to jedna psycholog nazwała "inne" zainteresowania - muzyka poważna, szeroko pojęta kultura (języki, sztuka i inne rzeczy o człowieku), nauki medyczne, to jednak uważam, że potrafię się obchodzić z ludźmi. Choć miewałem też dość poważne problemy z racjonalnym myśleniem swego czasu, ale to już inna bajka... Wiem, że to nie wątek "jęczarnia", ale pozwólcie, że coś wam opowiem... Najwyżej przekierujecie mój wątek gdzie indziej... Otóż, najgorszym urazem jest dla mnie to, że jako dziecko dość zauważalnie nie doganiałem rówieśników w rozwoju ruchowym. Miałem trudności w jeździe na rowerze, koordynacji wzrokowo-ruchowej, przez co nie miałem koordynacji ręka-oko, myli mi się lewa z prawą, nie potrafię się bić, nie mogę prowadzić samochodu. Moi rodzice powinni się tym przejąć i pójść do neurologa albo terapeuty integracji sensorycznej, żeby mi pomóc, zrobić dla mnie dobrze. I niestety tego nie zrobili. Nie wiem, co stało na przeszkodzie. Zwłaszcza, że jestem wcześniakiem po wylewach i poważnych zapaleniach. Dziecko samo sobą przecież nie pokieruje, bo nie ma takiego doświadczenia życiowego jak rodzice. Rodziców nie obchodziło to, że nauczyciele WF-u i koledzy z klasy gadali, że jestem taką "kaleką", że nic ze mnie nie będzie itd. Przecież można mi było tego oszczędzić, potraktować sprawę indywidualnie, że np. zamiast zajęć WF bym chodził na jakąś rehabilitację czy coś tam, żebym miał jakiś dobry substytut tych nieszczęsnych zajęć WF. No powiedzcie sami. Nikt, dosłownie nikt, nie raczył się tym zainteresować, porozmawiać nawet, tylko machali na to ręką. I skutki tego czuję dziś, pisałem wyżej. Ale to i tak nie wszystko, ale nie chcę się za bardzo rozpisywać...
  14. eleniq

    Szkoda słów

    To samo mnie spotkało ze strony, uwaga, PSYCHOTERAPEUTY!!! I to jeszcze prywatnie. Powiedziała, że to moja wina, że nie szło mi na terapii, bo nie potrafiłem z niej korzystać. Ale ja przestałem już czasem zauważać, że jednak nie miałem tego racjonalnego myślenia, które by mi bardzo ułatwiło tą psychoterapię. Na dodatek terapeutka bardzo dobrze znała się z moją ówczesną psychiatrą, do której chodziłem 7 lat, a do psychoterapeuty 2,5 roku. Po takich słowach mimo wszystko spotkałem się z psychoterapeutką na jeszcze jedno spotkanie, licząc, że mnie za to przeprosi i tym sposobem byśmy sobie wszystko wyjaśnili. Jestem przekonany, że to ona powinna mnie przeprosić, bo to co powiedziała jednak było oczerniające. Oczywiście ja nic nie mówiłem, czekałem aż samo jej to do głowy przyjdzie, podczas tego decydującego spotkania. Nie przyszło... To podziękowałem za taki "profesjonalizm". Nie mogę czegoś takiego tolerować. Ale trzymałem tą kulturę i tłumaczyłem się ze wszystkiego terapeutce. Psychoterapeuta, mimo że nie jest zawodem regulowanym prawnie, a więc nie jest nawet sklasyfikowany odpowiednio gdzieś w jakichś przepisach prawnych, hierarchii zawodów medycznych, to jednak trzeba to traktować, choćby potocznie, jako pewną profesję medyczną. Jeżeli terapeuta widzi, że pacjent nie daje rady z czymś, że coś mu utrudnia psychoterapię, to jednak ma pewną powinność kierować do psychiatry, a nie wykorzystywać nieporadność młodego pacjenta (mam 24 lata), żeby na nim zarabiać, aż pacjent stwierdzi, że terapia nic mu nie daje, że zacznie wyrażać swoje wątpliwości co do terapii, to terapeuta go zjedzie takimi słowami i wszystko zwali na pacjenta. Swoją drogą podczas tej psychoterapii miałem znaczne nasilenie napadów paniki. I teraz jak słyszę słowo "psychoterapia" to zapala mi się w głowie taki bardzo głośny alarm. Przepraszam, że się rozgadałem, ale chcę przy okazji uświadomić wam, że takie fałszywe i w pewnym sensie niedopuszczalne zachowania nie zdarzają się wyłącznie między szarymi ludźmi.
  15. Jeżeli chcesz dostać się do psychoterapeuty w ramach NFZ, to idziesz do swojego lekarza prowadzącego w Twoim rejonie, który powinien wypisać ci skierowanie do psychologa/psychoterapeuty i wskazać, gdzie możesz się do niego zgłosić w Twoim rejonie. Tak zrobili, że do psychologa/psychoterapeuty wymagane jest skierowanie, zaś do psychiatry już nie. Jeżeli natomiast chcesz chodzić gdzieś prywatnie, to po prostu wybierasz sobie dowolną prywatną klinikę psychologiczną w Twoim mieście, ogółem tam gdzie będziesz w stanie dojeżdżać, która świadczy usługi psychoterapeutyczne i tam dzwonisz albo udajesz się osobiście i się zapisujesz, bo prywatnie to na pewno zostaniesz przyjęta. A tak swoją drogą, skoro ci się aż tak ciężko myśli, to nie wydaje ci się, że terapia może cię jeszcze bardziej obciążyć? Rozumiem Twój stan, sam byłem w takim stanie i trafiłem do szpitala z ciężką depresją i tylko leki były w stanie mnie z tego wyprowadzić. Oczywiście w żadnym wypadku cię nie zniechęcam, ale od razu ci mówię, że psychoterapia to ciężka praca w kamieniołomach i wymaga zdolności tego kreatywnego myślenia i adekwatnego analizowania swoich emocji, odczuć, przeżyć. Zawód psychoterapeuty nie jest regulowany prawnie, więc nóg im nie obetniesz, jak Twój stan się pogorszy przez terapię, tylko będziesz czuła frustrację, że straciłaś czas i/albo pieniądze. Czasem warto w pierwszej kolejności skontaktować się z psychiatrą, który doradzi ci, która droga leczenia jako pierwsza, będzie bardziej odpowiednia odnośnie Twojego stanu psychicznego - farmakologiczna czy psychoterapeutyczna. Bo też nie wszystko na raz.
  16. O IPiN-ie słyszałem dość mieszane opinie, ale szpital wygląda na porządny. Jednak ja w nim nie byłem. Byłem w Tworkowskim i Wolskim. Szpital Tworkowski wg mnie to chyba najgorszy szpital jaki może być, trzeba mieć dużo cierpliwości, by tam wytrzymać, bo w szpitalu Tworkowskim nie ma praktycznie żadnej opieki psychologicznej, nawet osoby po próbach samobójczych są zostawione same sobie, sam byłem świadkiem, jak jeden chłopak próbował się powiesić w izolatce, to personel nie mógł się opanować i chłopak nie dostał żadnej pomocy, a to potrafi okaleczyć na całe życie. Zaś szpital Wolski jest już dużo bardziej profesjonalny, jednak by się tam dostać musisz być z Woli i tylko z Woli, żadna inna dzielnica nie wchodzi w grę. Natomiast IPiN przyjmuje pacjentów wyłącznie z Mokotowa, Wilanowa i Ursynowa. Tworkowski przyjmuje z zachodnich obrzeży Warszawy i okolic. Jeszcze jest Bielański, który chyba tylko Bielany przyjmuje, bo tam jest maluteńki oddzialik psychiatryczny, ale nie dam sobie ręki uciąć, że tylko Bielany. No i jeszcze jest Drewnica, ale tam już się nie orientuję. Ale z własnego doświadczenia bardzo polecam Wolski. Oferują już jakąś tam poradę/opiekę psychologiczną dla osób w kryzysie.
  17. Owszem są. Ale i tak dobrze na to zwrócić uwagę. Nie u każdego człowieka metabolizm przebiega z taką samą szybkością. To jest zależne choćby czynników genetycznych. Jeżeli ktoś ma wolniejszy metabolizm, to dany lek może w jego organizmie działać dłużej. Kolega prosił o dokładną wypowiedź w tym temacie, to ją dostał
  18. Mocne kombo bierzesz. Widzę po tym forum, że bywają tacy lekarze psychiatrzy, którzy jednak lubią sobie poeksperymentować. Co do metabolizmu arypiprazolu, to zgodnie z jego charakterystyką produktu leczniczego, jego metabolizm spowalniają substancje hamujące cytochromy CYP3A4 i CYP2D6. Czytam w ChPL, że escitalopram hamuje cytochrom CYP2D6. Memantyna i metylofenidat nie mają istotnego wpływu na te cytochromy. Czyli wychodzi na to, że escitalopram może spowalniać metabolizm arypiprazolu. Niestety nie wiem, po jakim czasie arypiprazol zostaje wydalony z organizmu, podobno da się to przeliczyć, ale tu już nie pomogę, bo nie mam takiego wykształcenia farmaceutycznego.
  19. Idź za głosem serca, dąż do swoich celów, pokonuj bariery. Studia to jedno z najciekawszych doświadczeń i wiele osób ich pragnie, ale z różnych przyczyn nie może studiować. Warto wykorzystywać swoje możliwości, swój potencjał.
  20. Na terapię musisz być sam z siebie gotowy, czuć gotowość i chęć do wprowadzania zmian. Jeżeli masz utrudnione składanie w sobie myśli, to na terapii może być ci ciężko i możesz stracić przez to czas, siły i pieniądze. Zanim rozpoczniesz jakąkolwiek terapię, skonsultuj się z lekarzem i powiedz mu wszystko czego się obawiasz, czy wymagasz ustabilizowania lekami przed terapią. Niestety terapeuci nie zawsze zwracają na to uwagę i mogą robić sobie eksperymenty na takich nieustabilizowanych pacjentach i jeszcze na tym zarabiać, fee. Wiem, że to, co mówię, może wzbudzać kontrowersje, ale chcę przestrzec przed tym, że psychoterapia jest tak naprawdę "pracą w kamieniołomach" i nie ma co się tłuc, jeśli nie jest się w pełni sił.
  21. Leki psychotropowe mogą wpływać na sprawność psychofizyczną. Jednak nie u każdego będą na nią jakoś bardzo istotnie wpływały. To już ocenić musi lekarz, który będzie cię kwalifikował na prawo jazdy. Choć mam znajomych, którzy biorą leki psychotropowe i nie mają żadnych problemów z prowadzeniem auta.
  22. Wygląd może pomagać w życiu, dodawać pewności siebie, ale wiedz, że to nie szata zdobi człowieka tylko człowiek szatę. Jak miałem 15 lat, to myślałem, że wyglądem można sporo osiągnąć, choć charakterologicznie zawsze byłem mizerią. Moje myślenie oczywiście było wtedy jak najbardziej błędne, choć też na swój sposób normalne w takim młodym wieku. Lubienie czy nawet kochanie kogoś wyłącznie z powodu wyglądu jest bardzo niedojrzałe i pozbawione głębszego sensu. Znam osoby, które w moich oczach nie są urodziwe, ale mają w swoim charakterze to coś, co przyciąga do nich ludzi. Zdecydowanie charakter góruje nad wyglądem. Tylko trzeba się o tym przekonać w rzeczywistości, na własnych oczach. Bo na zasadzie takiego sobie gdybania, to może nie dotrzeć do końca.
×