Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 583
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Jest to lek cięższy, ostrzejszy od klomipraminy. Podobnie jak klomipramina wymaga regularnych kontroli EKG, jest kardiotoksyczna.
  2. Kochani! Jednym słowem - BIERZMY BENZODIAZEPINY WTEDY I TYLKO WTEDY, KIEDY SYTUACJA TEGO WYMAGA!!! To znaczy wtedy, kiedy zawiodą łagodniejsze doraźne środki przeciwlękowe - hydroksyzyna (do 100mg/d) czy nawet krople walerianowe (działają jako bardzo łagodny agonista receptorów GABA-A). Szczególnie wtedy, kiedy jest duże zagrożenie życia, występują bardzo silne zamiary samobójcze, silne pobudzenie zagrażające swojemu lub czyjemuś życiu czy też występuje silna bezsenność narażająca na skrajne wyczerpanie i ciężki stres. Wówczas benzodiazepiny są jak najbardziej wskazane. Benzodiazepiny to nie są leki na łagodne stany napięcia nerwowego związanego ze zwyczajnymi trudami dnia codziennego, np. stres przed rozmową kwalifikacyjną albo wystąpieniem publicznym.
  3. To prawda. Benzodiazepiny potencjalnie mogą stanowić czynnik ryzyka pogłębienia zaburzeń otępiennych (najprawdopodobniej w efekcie neurogenezy hipokampalnej). @snilek Przeczytaj to proszę. Myślę, że jesteś jeszcze na etapie, na którym można ci pomóc. Benzodiazepiny można zastąpić innymi, znacznie bezpieczniejszymi lekami. Po twoich ostatnich wpisach podejrzewam, że jesteś w sporej euforii, masz na wszystko "wyjebkę". Wiedz, że prędzej czy później będziesz miał zjawisko "z odbicia" - euforia przejdzie w dysforię, od której będziesz wręcz "umierał", staczał się w dół, tak jak pisała @acherontia styx. My chcemy dla ciebie dobrze, zgłoś się do lekarza, żeby ci pomógł bezpiecznie odstawić benzo. Inaczej w najlepszym razie skończysz na oddziale zamkniętym. Także masz jeszcze wybór. Jeśli doszło do uzależnienia od benzodiazepin, powinno się przeprowadzić badania pod kątem współwystępowania zaburzeń psychicznych (np. zaburzeń lękowych, depresyjnych czy osobowości). Benzodiazepiny powinny być stopniowo zastępowane innymi lekami, np. SSRI, jeśli jednak benzodiazepiny były stosowane głównie dla euforyzującego efektu, leczenie powinno się rozpocząć od detoksykacji. Detoksykacje można przeprowadzić poprzez zamianę leku, od którego występuje uzależnienie, jak np. alprazolam, lekiem, który wykazuje wolniejsze wchłanianie oraz dłuższy okres półtrwania (np. klonazepam). Następnie rozpoczyna się powolny, kilkumiesięczny proces zmniejszania dawki i stopniowego przyzwyczajania organizmu do mniejszych dawek.W ostatnim etapie detoksykacji warto przedłużyć czas przyjmowania najniższej możliwej dawki leku w celu stabilizacji organizmu i zapobieganiu nawrotów. Etap ten można także wspomóc terapią behawioralną i innymi lekami (np. trazodon, karbamazepina).
  4. eleniq

    Jakie lubicie kolory ?

    Granatowy, beżowy, ciemnoszary, grafitowy
  5. @MuminIDM Jak coś to w leczeniu GAD też można próbować kwetiapiny w dawce 50-300mg/d albo rysperydonu w dawce 0,5-1,5mg/d, ale z racji, że są to już neuroleptyki, to również trzeba je traktować jako leki dodatkowe w tym wskazaniu. To też są stabilizatory nastroju tak jak lamotrygina. Też skoro takie typowe antydepresanty na ciebie jakoś specjalnie nie działają, to może te zaburzenia lękowe są zwiastunem jakiejś choroby psychicznej (np. depresji czy nawet czegoś w rodzaju ChAD), nie wiem, nie znam się aż tak by to tak oceniać, ale ze mną tak po części było, że te zaburzenia lękowe się u mnie tak bardzo pogarszały, że mało co nie doprowadziły do najgorszego. Ale wiesz, ja to inna historia, u mnie już dobrano leki na tyle dobrze, że mogę normalnie funkcjonować, bo wcześniej było naprawdę niefajnie ze mną. Twój lekarz powinien to ocenić w odniesieniu do Ciebie. Oby udało ci się pokonać nerwicę lękową, bo wierz mi, że to zaburzenie potrafi dosłownie bardzo człowieka wykończyć. Trzymaj się, powodzenia!
  6. Wg mnie brałeś raczej wszystkie antydepresanty o komponencie przeciwlękowej. Klomipramina to ogółem ciężki lek dla organizmu, to już taki lek ostatniego rzutu. Tej mirtazapiny w sumie też mógłbyś spróbować na GAD, ma mniej działań niepożądanych od klomipraminy, bierze się ją na wieczór, bo ona ma też działanie nasenne. Mirtazapina w teorii, powtarzam - w teorii, powinna działać przeciwlękowo i to nawet dość mocno - z racji jej mechanizmu działania (blokada receptorów 5-HT2A, 5-HT2C, H1, alfa-2). Natomiast w praktyce to już trzeba by to u ciebie po prostu sprawdzić, każdy ma inne połączenia w mózgu, już to pisałem tutaj. Co do lamotryginy to ona sama w sobie nie ma działania przeciwlękowego, bo patrząc tak teoretycznie, to jej mechanizm działania (blokada kanałów sodowych, hamowanie uwalniania glutaminianu, blokada receptorów 5-HT3, agonizm receptorów sigma-1) nie ma nic wspólnego z działaniem przeciwlękowym. Tak jak napisał kolega @Dryagan to ona jest w dużej mierze lekiem pomocniczym. Jej mechanizm działania wskazuje na delikatne działanie antydepresyjne, stabilizujące nastrój, przeciwpadaczkowe, neuroprotekcyjne i poprawiające koncentrację.
  7. Stępienie emocjonalne po lekach podobno może się utrzymywać nawet kilka lat. Mózg to narząd o wyjątkowo dużych zdolnościach adaptacyjnych, jednak obawiam się, że po takim ostrym i długotrwałym traktowaniu go lekami może potrzebować więcej czasu na to takie polekowe "odrodzenie". Dobrze jest w razie czego powiedzieć o tym lekarzowi, jak to powinno wyglądać...
  8. Fluoksetyna jest silnym inhibitorem CYP2D6, który odpowiada za metabolizm rysperydonu i w mniejszym stopniu jego czynnej frakcji przeciwpsychotycznej. Im wyższa dawka fluoksetyny, tym większe ryzyko wzrostu stężenia czynnej frakcji przeciwpsychotycznej rysperydonu. I dobrze, że nie czujesz. To oznacza, że korzyści ze stosowania leku są w twoim wypadku wyższe niż szkody wyrządzane w wyniku terapii tym lekiem. Ja tak samo jak ty nie czuję działań niepożądanych kwetiapiny. Jest tylko lepiej. Akurat rysperydon ma wyjątkowo duże ryzyko wywołania hiperprolaktynemii z neuroleptyków 2 generacji z powodu bardzo wysokiego powinowactwa do receptorów D2.
  9. Rzeczywiście rysperydon może być z powodzeniem stosowany w leczeniu zaburzeń lękowych uogólnionych w dawce 0,5-1,5mg/d. Ma on udowodnioną skuteczność w leczeniu tego zaburzenia. Jednak z racji poważniejszych działań ubocznych (wyższe ryzyko wzrostu prolaktyny i wystąpienia objawów pozapiramidowych przez silne blokowanie receptorów D2 w stosunku do innych leków z grupy neuroleptyków) jest neuroleptykiem drugiego rzutu w tym wskazaniu, w przypadku niewystarczającej skuteczności kwetiapiny w dawkach 50-300mg/d.
  10. eleniq

    Powracam :)

    Witam Cię serdecznie! Bardzo mi się podobają Twoje sentencje życiowe w podpisie Są takie trafne, nie to co moje, hehe...
  11. Mój wykładowca z uniwersytetu medycznego powiedział, że w zespole ADHD (czy też w zespołach ADHD-podobnych) są zahamowane neurony odpowiedzialne za hamowanie aktywności kory przedczołowej. Owa kora zaś odpowiada za regulowanie głównych aspektów naszej osobowości, naszych zachowań społecznych np. poziomu impulsywności. Podawanie stymulantów ma za zadanie pobudzenie tych neuronów hamujących tą korę i to prowadzi do zmniejszenia impulsywności. W sumie ciekawe...
  12. Cześć @Fobic Jeszcze nie miałem okazji sprawdzić jak działa nitrazepam, bo nie mam ostatnio tej znacznej bezsenności z silnymi lękami. Ale dzięki za pamięć! Pamiętam, żeby dać znaka, jak zadziałał nitrazepam.
  13. No kwetiapina jest zapierająca, mnie też zapiera. Skoro codziennie leci ci gruz z dupy, to zadbaj o nawodnienie, pij co najmniej 3 litry wody, codziennie jedz kiszonki, jogurty. Na zmiękczenie stolca polecam Forlax codziennie 1-2 saszetki na czczo. Skoro robisz coś tam codziennie, to znaczy, że nie masz problemów z perystaltyką, tylko konsystencją stolca, a na to Forlax najlepszy wg mnie. Też możesz mieć kamienie kałowe, to też możesz spróbować kiedyś lewatywy Enema.
  14. Widzę, że Twoja mama chciała dla ciebie dobrze, wg mnie to naprawdę duży plus dla niej. Nie wiem niestety, co ten terapeuta miał na myśli, mówiąc, że "jesteś bardzo dojrzała, jak na swój wiek"? Ogółem odnosisz wrażenie osoby dość bystrej i odnajdującej się jako tako w życiu. Niestety nie wiem, co ci może dokładnie dolegać, ale myślę, że nie zaszkodziło by ci pójść z tym do psychiatry i jakiegoś psychologa-diagnosty. Oni jako fachowcy ci powiedzą co ci dolega i co z tym zrobić. Tylko nie diagnozuj sama siebie. Pozdrawiam ciepło.
  15. Zgadzam się, choć jeszcze bym coś od siebie do tego dodał. Nawet wymyśliłem sam takie przysłowie: "Ciągłe siedzenie w domu, to zjazd do dołu!". Praca zawsze jakaś powinna być, ona jednak pomaga trzymać się w pionie, to akurat zupełnie normalne, że w pracy można mieć większe/mniejsze atrakcje, ale to też dzięki temu się czegoś uczymy, wiem to po sobie. Co do ruchu, to zależy co rozumiemy przez ten cały ruch. Jeśli nie dajemy rady katować się ćwiczeniami takimi z grubej rury, to spacer jest super opcją, spokojniejszą, ma się więcej kontaktu z naturą, ze światem zewnętrznym. Też jakby ktoś chciał to od siebie bardzo polecam na przejście na zdrowe odżywianie, to potrafi dać motywację, pozwala poczuć się lepiej psychicznie i fizycznie. Pamiętajcie, że wszystko jest normą, dopóki coś nie wymyka nam się spod kontroli, nie dezorganizuje naszego życia i innych ludzi wokół. Co do leków, to fakt - nie ma złotego środka, cudownych tabletek. Gdyby tak było, to wszyscy by pewnie aż zaczęli latać ze szczęścia. Na prawdziwe szczęście trzeba sobie już samemu zapracować. Leki i terapia pomagają jedynie odzyskać siły, nabrać odpowiedniego dystansu do otaczającej rzeczywistości, ale nie dadzą nam szczęścia. Tego się nie kupi.
  16. Biorąc pod uwagę własne doświadczenia, nie polecam szpitala przy leczeniu zaburzeń lękowych. Może lepiej nie będę nikogo tutaj w to bardziej wtajemniczać, bo każdy inaczej widzi takie rzeczy i moja opinia może wydać się komuś mocno tendencyjna, ale ogółem i tak nie polecam. Tak żeby nie było rozczarowania.
  17. Ogółem nie polecam klomipraminy, sporo skutków ubocznych, a przy takiej dawce to już w ogóle może być nieciekawie. Ale skoro działa na kogoś dobrze, nie ma tych skutków ubocznych, to można próbować i takiej dawki.
  18. Biorę kwetiapinę i lamotryginę. Oba są stabilizatorami. Działają dobrze. I to są jedyne, które mi pomagają. Z lekami psychotropowymi to tak jak napisał kolega wyżej, różnie to bywa, każdy ma inne połączenia w mózgu.
  19. Od czasu 2 klasy liceum brałem jeden antydepresant - fluwoksaminę. Brałem ją przez 5 lat. W międzyczasie dostałem kwetiapinę z powodu silnych wahań nastroju, byłem młody i zaczęły mną bardzo targać lęki i myśli "S". Niestety to połączenie leków fluwoksamina + kwetiapina bardzo poważnie zaburzyło mój sen. Później przerabiałem po kolei 5 antydepresantów (wenlafaksynę, klomipraminę, duloksetynę, maprotylinę, moklobemid - wszystko w połączeniu z kwetiapiną) w przeciągu 1,5 roku i niestety przy każdym były niemalże te same atrakcje, o których napisałem wcześniej, ale najgorsze było to, kiedy moklobemid chciał mnie wpędzić w psychozę. Od tego czasu skończyła się zabawa z antydepresantami i zacząłem być na samych stabilizatorach (od stycznia 2022), tak jak teraz biorąc leki, które mam wymienione niżej. Ogółem to mam dość silne zaburzenia lękowo-depresyjne, leki odgrywają znaczącą rolę w ich leczeniu. Będę musiał te leki jeszcze pobrać z kilka-kilkanaście lat. Leki powodują, że nawroty depresji są coraz słabsze i krótsze, zaś jeśli chodzi o lęk, to tutaj muszę chyba jednak włożyć nieco więcej własnej pracy. Na psychoterapie różne chodziłem (indywidualne i grupowe), ale żadne się nie sprawdzały przez źle dobrane leki i pogorszenia stanu psychicznego. Nie chodziłem na terapię 10 miesięcy, bo nie byłem w stanie się zebrać po tych wszystkich nieudanych terapiach jakie ciągnąłem 3 lata z hakiem. Nie wiem, kiedy ja się w końcu zbiorę na to ponownie. Grunt, że leki coś tam robią. Dzięki dobrze dobranym lekom jestem w stanie pracować, uczyć się, uczestniczyć w życiu, ale to też dzięki przełamaniu barier, bo w międzyczasie sporo rzeczy mnie na tyle podbudowało, że teraz jest już chyba tylko coraz lepiej.
  20. To zależy od indywidualnej reakcji organizmu na tego typu leki. Ja to nawet po kwetiapinie, hydroksyzynie i benzo wziętymi na jedną noc potrafię obudzić się cały i zdrowy. Być może dlatego, że po dłuższym czasie brania leków antyhistaminowych/antyserotoninergicznych wyrabia się pewna habituacja organizmu względem takich leków. Diphergan to dość słaby lek. Hydroksyzyny jednorazowo to maksymalnie 100mg staraj się nie przekraczać. Te leki raczej gryźć się specjalnie nie będą. Diphergan będzie potencjalizował działanie antyhistaminowe hydroksyzyny.
  21. Nie no barbituranów na lęki to jednak nie powinno się raczej używać. Je to bardziej przy jakichś ciężkich padaczkach. Kiedyś zanim nie wynaleziono benzodiazepin to stosowano choćby pentobarbital na lęki i bezsenność. Nawet sama Marilyn Monroe zmarła młodo przez przyjęcie zbyt dużej dawki pentobarbitalu.
  22. W teorii Ketrel ma działanie promujące, pogłębiające, wyrównujące i wydłużające sen. Natomiast może na każdego różnie działać w tym zakresie. Wszystko to jest uwarunkowane jego mechanizmem działania w dawkach 25-50mg - antagonizm alfa-1 i H1. Ketrel jest lekiem wpływającym na sprawność psychofizyczną, szczególnie w początkowym okresie brania. Może wywoływać senność, zmęczenie, osłabienie także następnego dnia. Jednak powinno to być przejściowe. Jeżeli te objawy nie słabną/nie mijają po upływie co najmniej kilku tygodni, to skonsultuj się z lekarzem.
  23. No niestety lekarz to siła wyższa, to on jest specjalistą, bo ma dyplom, na który pracował ciężko całe 6 lat i jeszcze więcej. Także jedyne co można zrobić w takiej sytuacji, to zmienić lekarza. No miałeś po tej kwetiapinie dość poważne objawy rozregulowania układu wegetatywnego. Podejrzewam, że Twój lekarz mógł to uważać za objawy psychosomatyczne nerwicy i dlatego cały czas ci tą kwetę przepisywał. Kwetiapina to nie jest lek ani na bezsenność, ani na nerwicę, ani nawet na depresję, chyba że depresję w przebiegu ChAD-u albo rzeczy schizofrenopodobnych. Ona ma wyraźne wskazania w leczeniu schizofrenii i choroby dwubiegunowej. Tak jeszcze chcę dopowiedzieć, że po tej kwetiapinie nie mam takich objawów typu potliwość, drżenia, palpitacje. Ja się leczę na nadciśnienie, tachykardię i hipercholesterolemię, ale ja to mam już od 16. roku życia, genetycznie, wtedy jeszcze nie brałem żadnych leków psychotropowych. Z resztą osoby z takimi skłonnościami do schizofrenii często mają dodatkowo jakieś zaburzenia związane z nieprawidłowym pobudzaniem/hamowaniem czegoś tam - nadciśnienie, tachykardia, częstoskurcz nadkomorowy, padaczka itd.
  24. @Fobic Działanie przeciwlękowe leków neuroleptycznych jest dość specyficzne i chyba najbardziej zauważalne u osób ze skłonnościami do schizy. One takiego typowego lęku (np. społecznego) raczej nie zwalczą, ale taki bardziej paranoiczny, dziwny, silnie dezorganizujący lęk już tak. Mogę ci powiedzieć, że mam dość specyficzne lęki, czasem mające niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nic dziwnego, że terapie nic mi na to nie pomagały. A najlepszy tekst jaki słyszałem od jednej z terapeutek na to: "Proszę Pana, Pan musi nauczyć się żyć z tym lękiem, bo i tak leki będzie musiał Pan odstawić". Pfff, po pierwsze to skąd ona wie, czy ja nie mam schizy, to wtedy leki trzeba brać raczej do końca życia, a po drugie to życie z takim lękiem, który w wypadku bardzo silnego ataku przyjmował ZAWSZE postać silnych, kuszących myśli samobójczych, to jak ja miałem być obojętny wobec czegoś takiego?! A tak na marginesie, niestety wiem jak się zabić tak dość porządnie. Nawet słyszałem, że terapeuci często zalecają odstawianie leków, nawet mam koleżankę z ChAD-em(!!!), której terapeuta twierdził, że leki nic nie dadzą bez terapii. Z tymi całymi terapiami to jakaś dziwna sprawa. Lekarze ustawiają leki, kierują do terapeutów, a potem słyszy się takie rzeczy. Ale mnie to wnerwia! Z psychoterapią to wg mnie tak jak z korepetycjami. Możesz sobie chodzić i chodzić, a i tak koniec końców nic z tego może nie być. Za sesję przesiedzianą w milczeniu, z totalną dziurą w głowie i tak musisz zabulić. Sam jak się przygotowywałem do matury z matmy, to musiałem obskoczyć z 5 korepetytorów, by trafić na tego właściwego. Z terapią jest to samo, jak terapeuta jest do dupy, to i terapia jest do dupy. Mi terapeutka po 2,5 roku psychoterapii opłacanej prywatnie, powiedziała, że to moja wina, że nie umiem korzystać z psychoterapii. Z tym że ja ciągle nie miałem na tyle uregulowanego leczenia, by móc wykorzystywać cały swój potencjał. Nie rozumiem, dlaczego mnie nie skierowała do lekarza, nie poradziła nic na moją nieudolność, tylko mnie zbyła i wykorzystywała cały czas moją nieporadność, do momentu tej konfrontacji. Nawet umówiłem się na jeszcze jedno spotkanie, oczekując, że może do niej dotarło coś, że powinna mnie za to przeprosić, a ona nic, jakby się nic nie stało... Nie podoba się, to się żegnamy i nie ma co się patyczkować. Ja nie będę płacił za robienie ze mnie idioty. Proste? Poza tym najciekawsze jest to, że zawód psychoterapeuty nie jest regulowany prawnie, co oznacza, że każdy może otworzyć swój gabinet w prywatnym domu, nawet będąc po szkoleniu z psychoterapii. Nawet raz trafiłem na takiego ratownika medycznego, który zwał się terapeutą i próbował mi wmówić, że homoseksualizm to choroba i że mnie z tego wyleczy. Także ten... Mi nawet lekarz internista i lekarz medycyny pracy mówili, że schizę albo coś schizopodobnego mogę mieć skoro tak pięknie reaguję na tego typu leki. Długo by pisać, na ile aspektów funkcjonowania one mi ogromnie pomagają.
×