Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 635
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Depresja depresji nierówna. Zawsze jest jakieś ryzyko nawrotu, szczególnie kiedy pierwszy epizod depresji był długi. Ryzyko nawrotów zmniejszają przeważnie odpowiednio dobrane leki przeciwdepresyjne/stabilizujące nastrój. Mają one naukowo udowodnioną skuteczność w zapobieganiu nawrotom depresji. Psychoterapia zaś pomaga na odnajdywanie pewnych "narzędzi" do radzenia sobie z nawracającymi przykrymi myślami, dyskutowania z nimi, nabierania do nich dystansu. Też dobre są techniki relaksacyjne, ekspozycja na przyjemne i kojące bodźce (patrzenie w miłe obrazy, słuchanie pociesznej muzyki), wypoczynek w ulubionym miejscu itd.
  2. Wydaje mi się, że podchodzisz do tej całej terapii w taki dość nieelastyczny i surowy dla siebie sposób, jakby ci ktoś wręcz kazał na nią iść. To Ty sam musisz czuć w sobie tą chęć, gotowość i siłę na podjęcie terapii, nikt ci tego nie może nakazywać, dlatego że to Ty decydujesz się na uczestnictwo w tej terapii i będziesz robił to dla siebie, a nie dla kogoś. Nie musisz wszystkiego od razu wywlekać, jakbyś był na dywaniku u dyrektora. To tylko od ciebie zależy jakie tematy ruszysz, kiedy je ruszysz i ile czasu będziesz chciał im poświęcić, bo to są w końcu wyłącznie Twoje tematy, a nie czyjeś. Terapeuta ma za zadanie ułatwić ci tą całą przeprawę przez Twoje nierozwiązane, uciążliwe i niepodomykane sprawy, pomóc nadać im jakieś logiczne wytłumaczenie, podyskutować odpowiednio z nimi, nabrać do nich dystansu. Ważne też abyś miał z wybranym przez siebie terapeutą ten wspólny język, dzięki któremu nabierzesz do terapeuty odpowiedniego zaufania i odczujesz od niego zrozumienie Twojego problemu, co znacznie ułatwi ci pracę na terapii. Nie ma co się cackać, jeżeli terapeuta ci zwyczajnie nie podpasuje, bo to Ty go sobie wybierasz, ty decydujesz, kto ci będzie towarzyszył na tej drodze do odbudowywania wiary w siebie! Też dobrze, żeby terapeuta umiał wskazać ci odpowiedni nurt terapeutyczny, bo to też może być istotną sprawą. Nie każdy nurt jest dla każdego, każdy ma inne możliwości z tym związane. Wszystkiego dobrego!
  3. @KarinaMarina Widzę, że bardzo często ulegasz swoim zniekształceniom poznawczym. Zniekształcenia poznawcze to takie jakby "pułapki myślowe", które nasz mózg sam wytwarza, kiedy jest zalewany dużą ilością negatywnych emocji. Żaden człowiek nie jest wolny od tych zniekształceń, każdy człowiek wpada w jakieś pułapki, popełniając przez to pewne logiczne błędy w myśleniu i działaniu. Tu ważna jest kwestia, na ile ktoś potrafi zauważać te zniekształcenia i podejmować z nimi pewną dyskusję. Raz się uda, raz się nie uda. Tak działa nasz mózg, po prostu! Tu muszę zaznaczyć, że zniekształcenia poznawcze potrafią być na tyle uporczywe, że mogą na tyle poważnie zdezorganizować nasze myślenie, że może nas to doprowadzić nawet do choroby psychicznej. Długotrwały stres i nagromadzenie negatywnych, nieodreagowanych emocji potrafi powodować, że te zniekształcenia przybierają tak bardzo na sile, że w pewnym momencie w ogóle nie dajemy sobie z nimi sami rady. Myślę, że Twój problem polega w dużej mierze właśnie na tym. Zniekształcenia poznawcze bardzo wpływają na nasze zachowanie, mogą wywoływać dziwne nawyki typu wspomniane przez ciebie "zgadzanie się na wszystko". Twój lęk przed odrzuceniem również jest irracjonalny, bo trzeba wiedzieć, że w rzeczywistości świat nie jest taki czarno-biały, że albo można cię lubić, albo nie lubić. To jest dychotomia myślenia i tym samym jest to zniekształcenie poznawcze! Od razu ci mówię, że każdego nawyku można się oduczyć - to nie jest tak, że jak się czegoś ktoś nauczy, to jest to w niego wpisane na całe życie! Twój problem samotności i odrzucenia ujawnia się w bardzo często w Twoim życiu. Im bardziej ulegasz tym zniekształceniom, tym bardziej je do siebie zapraszasz, pozwalasz na kontrolowanie sobą. Być może nie miałaś w dzieciństwie zapewnionego takiego odpowiedniego "treningu emocjonalnego", który by cię nauczył oswajać z negatywnymi emocjami, podejmować z nimi dyskusję. Może to być wynik nieodpowiedniego wychowania, choć nie wiem tego, bo nie napisałaś nic o tym. I tu myślę, że najlepsza była by dla Ciebie terapia poznawczo-behawioralna, która pomogła by ci zrozumieć Twoje zniekształcenia poznawcze, byś mogła z nimi podyskutować, wyciągnąć z nich jakąś lekcję, oswoić je i nie pozwalać, by rządziły Tobą i Twoim życiem. Przy okazji będziesz mogła pracować nad zmianą swojego nieadekwatnego stylu zachowania, ulegania w niektórych sytuacjach. Wychowanie to jedno, zaś praca nad sobą i wyciąganie z tego lekcji to już o wiele więcej. Zmiany są możliwe, o ile jest się na nie gotowym, jest się zebranym w sobie, zmotywowanym! Za to podejmowanie kursu prawa jazdy cię podziwiam. Ja w chwili obecnej trafiłem na bardzo dobrych psychologów i potrafię podejmować dyskusję ze swoimi zniekształconymi myślami, które czasem mój umysł mi nasuwa. Od pewnych rzeczy nie ma ucieczki, ale najważniejsze jest to, jak sobie z nimi radzimy. Bardzo wiele ludzi czuje lęk przed pierwszą jazdą. Ja totalnie odpuściłem sobie robienie prawa jazdy. Uważam, że nie mam co nawet o tym myśleć, bo od urodzenia mam problemy z koordynacją wzrokowo-ruchową. Nie chcę stwarzać niebezpieczeństwa dla siebie i innych na drodze. Nie daj Boże zagapię się albo stracę zdolność logicznego myślenia w pewnym momencie i... No właśnie. Jak się czegoś nie umie, nie czuje, to się tego nie robi, bo po co się pogrążać. Mimo to jedna psycholog próbowała mnie przekonać bym spróbował, bo nikt mi nie da w mordę za to, że będę się chciał ubiegać o prawo jazdy. No cóż, to racja, ale ja po prostu nie czuję tego. Też mi nie jest to prawo jazdy potrzebne, bo nie wyjeżdżam nigdzie daleko, też od czego są autobusy i pociągi. Bardziej w tym momencie potrzebuję ukończenia dobrych studiów, zawsze chciałem robić coś dla ludzi, przyznam, że nawet chciałbym odkryć lek przyczynowy na jakąś ciężką i nieuleczalną do tej pory chorobę, choćby na FOP, autyzm czy epidermolysis bullosa. Też nie musisz nikogo o tym informować, oświadczać, bo to Twoja sprawa, że robisz sobie ten kurs dla siebie, a nie dla brata czy kogoś innego, jesteś w końcu dorosły. Życzę powodzenia na kursie i na drodze!
  4. Kwetiapina może powodować problemy z oddawaniem moczu poprzez swoje dodatnie działanie noradrenergiczne, które powoduje m.in. skurcz mięśni zwieracza cewki moczowej, prawdopodobnie na drodze pobudzania receptorów alfa-1 adrenergicznych. Też widzę, że zamieściłeś listę swoich pozostałych leków, z których wenlafaksyna i bupropion również działają aktywująco na układ noradrenergiczny. To powoduje zsumowanie się efektów tych trzech leków w odniesieniu do ich dodatniego działania noradrenergicznego. Ze swojej strony myślę, że konieczna by była modyfikacja dawek owych leków, ponieważ nadmierna aktywacja układu noradrenergicznego może doprowadzić do wystąpienia tzw. polekowego zespołu sympatykomimetycznego, w którym jednym z objawów jest choćby ostre zatrzymanie moczu, które będzie wymagało udzielenia natychmiastowej pomocy medycznej poprzez założenie cewnika. Swoją drogą to sam miałem zatrzymanie moczu już przy samej kwetiapinie, także wiesz... Radziłbym czym prędzej zgłosić się z takimi objawami do lekarza, bo możesz mieć prędzej czy później z tego trochę niemiłe atrakcje na szpitalnym oddziale ratunkowym.
  5. Ogółem nic wielkiego nie powinno się dziać. Co najwyżej możesz spodziewać się pogorszenia samopoczucia psychicznego, drażliwości, bólów/zawrotów głowy, nudności, zaburzeń snu, szumu w uszach. Nie wszystkie z tych objawów muszą wystąpić, ale wszystko powinno wrócić do normy w ciągu co najwyżej paru dni po wznowieniu regularnego brania leku. Też wortioksetyna ma bardzo długi okres półtrwania wynoszący 66h, co oznacza, że jej stężenie w osoczu powinno utrzymywać się przez taki czas od momentu wchłonięcia ostatniej dawki.
  6. W teorii za aktywizujące neuroleptyki II generacji można uznać: sulpiryd, amisulpryd, lurazydon, zyprazydon, arypiprazol i kariprazynę. Z czego dwa pierwsze będą mogły wykazywać działanie aktywizujące jedynie w niższych dawkach rzędu 50-300mg/d. W przypadku sulpirydu i amisulprydu może być to spowodowane preferencyjnym antagonizmem względem presynaptycznych receptorów D2 i D3, co w teorii może powodować zwiększone uwalnianie dopaminy i zjawisko "odhamowania". Pozostałe cztery neuroleptyki charakteryzuje silny antagonizm względem receptora serotoninergicznego 5-HT2A i częściowy agonizm względem receptora receptora serotoninergicznego 5-HT1A. Taki mechanizm działania może powodować zwiększone uwalnianie noradrenaliny i dopaminy w płatach czołowych, co może dawać kliniczny efekt aktywizacji. Dodatkowo dwa ostatnie neuroleptyki wykazują częściowy agonizm względem receptorów dopaminergicznych D2 i D3, co może dawać dodatkowy efekt "prodopaminergiczny". Wszystkie wymienione neuroleptyki są pozbawione działania przeciwhistaminowego i antycholinergicznego, które mogłyby odpowiadać za efekt sedatywny (tzn. uspokajający - przeciwny do aktywizującego) niektórych neuroleptyków atypowych mających taki mechanizm działania - kwetiapiny, olanzapiny i klozapiny. Warto zaznaczyć, że pozbawienie neuroleptyków takiego działania może powodować pewien efekt "prolękowy". Innym neuroleptykiem mającym działanie aktywizujące jest flupentyksol, który jest klasyfikowany jako "częściowo atypowy" neuroleptyk. Flupentyksol wykazuje silne działanie przeciwdepresyjne i aktywizujące w niższych dawkach 0,5-3mg prawdopodobnie poprzez przypuszczalne preferencyjne blokowanie presynaptycznych receptorów dopaminergicznych D2 i D3 oraz poprzez silny antagonizm względem receptorów serotoninergicznych 5-HT2A i 5-HT2C. Oprócz tego flupentyksol wywiera także silne działanie przeciwlękowe w całym zakresie dawek, prawdopodobnie poprzez połączenie silnego antagonizmu względem receptorów serotoninergicznych 5-HT2A i 5-HT2C oraz silnego działania przeciwhistaminowego. Flupentyksol jest całkowicie pozbawiony działania antycholinergicznego.
  7. Moje postanowienie to podjęcie regularnej aktywności fizycznej na basenie po 50min. 3x w tygodniu, zgodnie z zaleceniami WHO Dla zdrowia i przyjemności!
  8. Zaburzenie schizotypowe nie wyklucza możliwości normalnego funkcjonowania, nawet na wysokim poziomie. Bardzo wiele zależy od motywacji danej osoby do życia i podejmowania pracy przy tym zaburzeniu. Da się z tym żyć, wiem to po sobie. Sam ostatnio miałem diagnozę zaburzenia schizotypowego. Ostatnio pierwszy raz w życiu miałem pewne halucynacje wzrokowe z powodu silnego stresu. Halucynacje wzrokowe w schizofrenii jako takiej zdarzają się bardzo rzadko. Takie rzeczy są bardziej typowe choćby w zaburzeniach transowo-opętaniowych.
  9. Witaj! Pamiętaj, że młody wiek dla nikogo z nas nie był i nie jest łatwy, ponieważ w takim wieku intensywnie dorastamy, uczymy się zupełnej samodzielności, podejmowania ważnych decyzji, przeskakiwania pewnych barier, pokonywania trudności. Każdy ma inną reaktywność, inny sposób reagowania na pewne sytuacje, dlatego u niektórych osób mogą się pojawiać z tego powodu silne reakcje nerwicowe. Badania pokazują, że nadmierne reakcje nerwicowe w trudnych sytuacjach co najmniej raz w życiu obecnie przejawia nawet ok. 30-40% społeczeństwa, przy czym znacznie częściej zdarza się to u kobiet bądź obywateli krajów rozwijających się czy dużych miast. Cały ten pęd za bardzo intensywnym rozwojem powoduje u niejednego z nas wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Skoro wygląda na to, że podstawowe badania masz w normie, to jeszcze pozostaje pytanie, czy lekarz potwierdził brak obciążeń somatycznych, bo tego tu nie napisałeś. Choć zaburzenia nerwicowe mogą się łączyć z rzeczywistymi chorobami somatycznymi, bowiem mogą wynikać po prostu z genetyki. W takich wypadkach zwykle nerwica jest jakby jednym z powodów ujawnienia się takich zaburzeń, bo to też są czynniki środowiskowe. Duszności niewiadomego pochodzenia rzeczywiście mogą budzić niemały niepokój, jednak pytanie z czym to ujawnienie się duszności się łączy. Czy z nagłym zachorowaniem czy może jakimś stresującym życiowym wydarzeniem, które miało miejsce w Twoim życiu i nie zostało odpowiednio odreagowane, przepracowane? Twój problem wymaga Twojego zaangażowania w jego rozwiązanie. Niestety Twój opis jest na tyle lakoniczny, że nie będziemy w stanie ci nic konkretnego doradzić, dlatego zachęcam cię do kontaktu z lekarzem internistą w celu faktycznego potwierdzenia przyczyny tych dolegliwości. Lekarz internista pokieruje cię z tym dalej - do psychiatry, jeśli problem ma podłoże psychiczne, bądź do pulmunologa, alergologa czy nawet kardiologa (duszności mogą być objawem choćby niewydolności serca), który poszerzy diagnostykę Twojego układu oddechowego w celu stwierdzenia rzeczywistej choroby somatycznej i wprowadzeniu odpowiedniego leczenia przyczynowego. Czasem pewne dolegliwości somatyczne ujawniają się nagle w późniejszym wieku bez wyraźnej przyczyny, w tym np. różne alergie. Pozdrawiam, życzę zdrówka i Szczęśliwego Nowego Roku!
  10. eleniq

    Silna depresja

    Jak to moja lekarz mówi... Samo wymienienie objawów to za mało by coś określać. Najistotniejsza jest dynamika danych objawów i to, jak wpływają one na codzienne funkcjonowanie pacjenta. Wtedy układa się pewien obraz kliniczny, który może wskazać orientacyjnie konkretne zaburzenie. Potem lekarz różnicuje to z innymi zaburzeniami o podobnym obrazie i wydaje ostateczną diagnozę, pod którą dopasowuje odpowiednie leczenie. To tak w bardzo dużym skrócie... Myśli samobójcze nie muszą występować w depresji, nawet tej ciężkiej. Mogą one mieć bardzo rozmaite podłoże oraz nasilenie. Też przy diagnostyce lekarz wspomaga się nie tylko samym wywiadem lekarskim ale też różnymi kwestionariuszami.
  11. Witaj! Na początku powiem Ci, że bycie dobrym dla innych niestety nie wystarczy, by zdobyć czyjąś sympatię. Ale spokojnie, postaram ci się to wyjaśnić. Z Twojej wypowiedzi wynika, że masz zaniżone poczucie własnej wartości, mimo ukończonych studiów i zdobycia pracy. Myślę, że tu nie chodzi stricte o Twoją naturę, tylko o Twoje poczucie wartości. Charakter buduje się na poczuciu własnej wartości. Wyobraź sobie poczucie wartości jako grunt, na którym układa się cały charakter. Jeśli poczucie wartości jest niestabilne, grunt jest niestabilny, to i cała psychika, cała osobowość jest niestabilna. Nawet jeśli człowiekowi uda się wiele osiągnąć, a jego poczucie wartości będzie ciągle mało stabilne, to oznacza, że nie odkrył w sobie jeszcze tych zasadniczych zasobów, które mówią o nim jaki naprawdę jest, jakie ma granice itd. Fakt, że nie da się zmienić natury, bo każdy ma inną - jedni są bardziej analityczni, myślący, spokojni, zaś drudzy są bardziej dynamiczni, zdecydowani, aktywni. Tu rozróżniamy akurat odpowiednio - introwertyzm i ekstrawertyzm. Każdy ma coś do zaoferowania innym ludziom i światu, musi to tylko w sobie odkryć. Tu na forum nikt nie wskaże ci tej drogi do odnalezienia tego, bo każdy będzie miał inną. Skoro studia i praca nie dały rady ci tego wskazać (nie wiem niestety jakie ukończyłeś), to może spróbuj innych aktywności, w których odkryjesz swoje mocne strony, może jakiś sport - basen, siłownia, fitness? Może w tym jesteś dobry? Kiedy poznasz siebie, odkryjesz swoje zasoby, będziesz stabilniejszy i żyjący w zgodzie ze sobą, ludźmi i światem, co będzie dla ciebie naturalne!
  12. Dobrze dobrany lek albo leki potrafią bardzo pomóc, nieraz nawet bardziej niż psychoterapia. Wspominasz o depresji, a depresja jest chorobą psychiczną przy której podstawą leczenia jest farmakoterapia. Niestety nie wiem, czy jest to diagnoza jaką otrzymałaś od lekarza czy tylko jakieś Twoje "nazwanie" swojego stanu psychicznego. Z depresji da się całkowicie wyjść, leki też pomagają zapobiegać dalszym jej nawrotom. Przy psychoterapii leki mają za zadanie utrzymać pacjenta w ryzach, tonować dezorganizujący lęk, zapobiegać nadmiernym atakom paniki czy wyjątkowo natrętnym myślom samobójczym, jakie mogą pojawiać się w trakcie tzw. "stresu terapeutycznego". No i w końcu mogą poprawiać funkcje poznawcze, rozjaśniać myślenie, jeśli było by to konieczne. Najważniejsze jest zapobiegać temu całemu "powiększaniu się" depresji.
  13. Ze swojej strony radzę być ustabilizowanym, w pełnej gotowości i przede wszystkim mającym zdolność jasnego myślenia przed rozpoczęciem psychoterapii. Też jeśli masz jakieś mocne objawy depresji, które czujesz, że mogłyby ci utrudniać psychoterapię, to koniecznie zwróć się do lekarza z prośbą o ustabilizowanie stanu psychicznego do możliwie najwyższego poziomu, który pozwoli Ci wykorzystać wszystkie Twoje zasoby do przepracowywania problemów. Mocno skrzywione myślenie na pewno nie pomoże ci w psychoterapii. W takim wyraźnie nieustabilizowanym możesz mieć poważne trudności z adekwatnym odczytywaniem pewnych myśli, emocji, informacji zwrotnych. Psychoterapia potrafi w takich przypadkach wręcz jeszcze bardziej zaszkodzić! Musisz być sama z siebie gotowa na terapię. Kryzys psychiczny musi minąć, natomiast na przepracowanie emocji później przyjdzie czas. Mam nadzieję, że rozjaśniłem sprawę Wszystkiego dobrego i powodzenia życzę!
  14. Psychoterapia to uznana metoda leczenia zaburzeń psychicznych. Jak każda metoda leczenia może nieść za sobą zarówno korzyści, jak i szkody dla zdrowia pacjenta. Istotne jest to, z jakiego powodu psychoterapia zostaje zalecona, ponieważ w pewnych przypadkach psychoterapia może być niewskazana, a w pewnych może się wydawać wręcz jedyną drogą do wyzdrowienia. Pacjent ma prawo być o tym wszystkim rzetelnie poinformowany przez lekarza bądź psychoterapeutę. Są różne nurty psychoterapeutyczne, które zostały opracowane z myślą o wieloaspektowości psychoterapii w leczeniu różnych zaburzeń psychicznych - nie każdy nurt jest dla każdego. Dlatego bardzo ważne jest to, żeby psychoterapeuta informował pacjenta o nurtach w jakich prowadzi psychoterapię, by mogła ona jak najlepiej pomóc pacjentowi w odnajdywaniu drogi do upragnionego poczucia zdrowia psychicznego. Psychoterapia ma za zadanie przede wszystkim nakierowywać pacjenta na bazę problemu z jakim się wzmaga, na jego przyczynę, bowiem psychoterapia jest leczeniem przyczynowym. Po nakierowaniu na przyczynę rozpoczyna się odnajdywanie możliwości naprawy problemu poprzez narzędzia, których możliwości były dla pacjenta nieosiągalne przez problem, jaki w nim cały czas siedział - choćby narzędzie rozmowy z własnymi emocjami czy dyskutowania z niechcianymi myślami, które są jednymi z najpotężniejszych narzędzi do radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Tu trzeba zaznaczyć, że każdy ma do tego inny potencjał i będzie miał inne możliwości do rozwiązywania własnych problemów. To ma za zadanie pozwolić pacjentowi otworzyć drogę do nowego życia - do życia, w którym to pacjent będzie jasno decydował sam o sobie, opierając się przy tym na własnym, racjonalnym i przy tym bardzo stabilnym poczuciu wartości, dzięki któremu będzie mógł żyć w upragnionej równowadze ze sobą, innymi i światem. Właśnie zrujnowane poczucie własnej wartości na całej życiowej linii w ogromnej mierze przyczynia się do złego samopoczucia psychicznego. I to jemu, według mnie, powinniśmy się najbardziej przyglądać w procesie psychoterapii, bo jest ono tak naprawdę tym najbardziej zasadniczym gruntem do budowania stabilnego poczucia "ja". Jeszcze na koniec warto nadmienić, że psychoterapia sama w sobie nie jest jedynym sposobem do budowania stabilnego poczucia "ja". Pewne kroki na tej drodze do upragnionego nowego życia musi i tak postawić sam pacjent, bo to on decyduje o własnym życiu i o zmianach jakich chciałby w nim dokonać, dlatego musi sam wprowadzać kolejne małe zmiany w życiu, by w końcu tymi małymi kroczkami wyznaczyć sobie tą odpowiednią drogę, bo nikt inny mu tej drogi nie wskaże.
  15. Tak, to prawda. Mama mojej koleżanki miała halucynacje wzrokowe, bo nie spała dwie noce przez zarwanie ich pracą. Ale u niej te halucynacje nie miały charakteru paranoidalnego jak u mnie, żebym je jakoś dziwnie odczytywał i utrudniały mi funkcjonowanie. Bo jej mama po prostu miała te haluny i tyle, tak mi opowiadała. U mnie to wystąpiło w zasadzie samo z siebie, po prostu zaczęło tak mnie łapać, bez udziału mojej woli. Dlatego u mnie należy traktować takie coś jako objaw zaburzenia, a nie przypadkowe zdarzenie. Jakiś gościu na tym forum pisał, że dostał właśnie memantynę na lęki... No cóż, ciekawe. Akurat lamotrygina powinna stabilizować w pewnym stopniu układ glutaminergiczny, a nie GABA-ergiczny, tak jak karbamazepina. Zaś np. kwas walproinowy albo topiramat już działają bezpośrednio na układ GABA. No ta ketamina to w sumie też ciekawy lek, ale bardzo droga jest kuracja nim i obawiam się, że mógłby nasilać objawy paranoidalne, bo piszą o występowaniu halucynacji po jej przyjęciu. Z takich suplementów nootropowych to sobie biorę Ashwagandhę, ale z przerwami, w schemacie 5+1 (5 miesięcy brania ciągiem i 1 miesiąc przerwy między ciągami). Teraz akurat na grudzień przerwałem jej branie, żeby troszkę dać spokój receptorom. Ale to tylko suplement. Biorę go jednak bardziej na libido niż poprawę działania mózgu.
  16. @Fobic Bo też bardziej miałem wtedy złudzenia wzrokowe niż słuchowe wtedy, a złudzenia wzrokowe podobno ogółem nie są typowe dla stanów psychotycznych czy quasi-psychotycznych, więc rzeczywiście to mogło być zaburzenie transowe. Też nie jest normalnym, żeby nawet w jakimś niezwykle silnym stresie mieć takie objawy. Może jakaś hipnoterapia by tu była dobra? Bo też jeśli było to z nerwów, to leki mogą tego nie zlikwidować tak na stałe... I tak doktor powiedziała, że nitrazepam mam mieć wręcz obowiązkowo przy takich rzeczach.
  17. No mógł to być trans. Ogółem to mam też pewną przeczulicę słuchową w nocy, kiedy zasnąć nie mogę. Te zwidy wszystkie powodowały jedynie dyskomfort, lęku i myśli "S" w ogóle wtedy nie miałem, co jest w moim wypadku fenomenem przy takich silnie niepokojących objawach. Lekarz też to brał pod uwagę i myślał o ewentualnym zwiększeniu lamotryginy, choć i tak biorę już jej sporą dawkę 200mg. Jeden lekarz mi mówił, że nie ma sensu brać dawek wyższych niż 200mg jeśli chodzi o zaburzenia psychiatryczne. Jak sądzisz? Czy są jakieś inne leki, podobne do lamotryginy, regulujące ten układ GABA? Magnez i B6 biorę cały czas w sporych dawkach w postaci suplementu. Cynk biorę w dawce 25mg w leku też cały czas. Ja po lorazepamie miałem nasilenie lęku do stanów dysocjacyjnych. Najgorsze, że w jednym szpitalu nikogo z personelu to nie obchodziło i po prostu ładowali go we mnie tak długo, aż dostałem takiego napadu paniki, że grozili mi, powtarzam GROZILI izolatką i to jeszcze przy tym jak byłem w lęku. Do tego wszystkiego dawali mi jeszcze olanzapinę, przez którą po wyjściu ze szpitala miałem zaklinowanie kału i mało nie dostałem parkinsonizmu polekowego. No... profesjonalizm godny pochwały. Ale w innym szpitalu już inaczej do tego podeszli i nie dawali mi tego szajsu.
  18. Słuchajcie! Miałem taką nietypową sytuację w zeszłym tygodniu. Pierwszy raz coś takiego mi się w życiu przydarzyło. Stało się to dzień po odczytaniu mojego życiorysu na grupie terapeutycznej na oddziale dziennym, więc mogło to wynikać z bardzo dużego stresu. Choć i tak naprawdę bardzo dzielnie to zrobiłem. Ale do rzeczy... Tego dnia spotkałem się z kolegą u niego w domu. Kolega zauważył, że jestem bardzo spięty i faktycznie byłem strasznie spięty, ręce trzymałem mocno przy sobie. Miałem pewną trudność w skupieniu uwagi na czymś innym niż moje myśli. Próbowałem się od nich oderwać, ale nie dawało rady. Niestety wizyta u kolegi nie pozwoliła mi w ulżelniu temu jakby napięciu. Wsiadłem do autobusu i trochę to pochłonięcie myślami mi się nasiliło, próbowałem skupić uwagę na rozmowach ludzi w autobusie, ale nic nie dawałem rady wyłapać, mówili dla mnie dziwnie szybko. Potem moją uwagę mocno przykuły mrygające przyciski STOP, wydawały się mrygać bardzo wściekle, jakby chciały mi coś przekazać. Potem wysiadłem z autobusu i zwróciłem uwagę na migające światła w samochodach na parkingu, wszedłem do sklepu po żelki, nie wiedziałem przez jakiś czas, po co wszedłem do sklepu. Wróciłem do domu, jechałem windą i tam był kolejny "znak" - porysowana ściana. Przekroczyłem próg mieszkania i starałem się tłumaczyć sobie, że już jestem bezpieczny. Niestety to pochłonięcie czymś tam (w ogóle nie wiem jak to nazwać) narastało. Wziąłem leki i próbowałem spokojnie zasnąć, ale kompletnie nie dało rady, i teraz UWAGA - zaczynałem mieć zwidy, zauważyłem odkształcenia na poduszce przypominające twarz, słyszałem jakieś dźwięki chodząc po pokoju i te zwidy były na tyle mocne, że już nie dawałem rady pomyśleć, że są niemożliwe, swoje zwidy wzrokowe miałem ochotę dotykać aż! Przy tym ciało cały czas miałem dość spięte. Chciałem dzwonić na pogotowie, bo robiło się bardzo nieciekawie, ale też przypomniałem sobie, że mam nitrazepam, który mógłby mnie z tego wyratować. Zasnąłem. Spało mi się bardzo dobrze, obudziłem się cały i zdrowy, wszystko jak ręką odjął. Jeszcze chciałem dopowiedzieć, że nie czułem wówczas ani lęku, ani jakichś depresyjnych myśli, tylko odczuwałem to jako mocno niekomfortowe i wymęczające. Opowiedziałem o tym zdarzeniu lekarzowi na oddziale, to stwierdziła, że to wynikało z przeładowania mózgu bodźcami, mózg miał trudność w porządkowaniu i prawidłowym odbieraniu bodźców i też nie mógł sam się wyregulować, dlatego to wszystko narosło do takich objawów paranoidalnych. Dlatego ten nitrazepam zadziałał tutaj jak taki "bezpiecznik", który pomógł mojemu mózgowi przestawić się na ten właściwy tryb czuwania. Także mimo tego, że brałem cały czas kwetiapinę 300mg i lamotryginę 200mg, to jednak to przebodźcowanie musiało być naprawdę bardzo silne, nawet jeśli tylko jakiś tam stres to spowodował. Też się cieszę, że mam ten nitrazepam, bo poprzedni temazepam mógłby być chyba za słaby na to. Uff! Dlatego nitrazepam to bardzo dobra rzecz dla mnie i brana doraźnie raz na miesiąc będzie mogła tylko pomagać. Choć niepokoi mnie odrobinę to, że te stany jakby miały tendencję do nasilania się z czasem. Ale ja chcę tą terapię przejść i wiem, że ona mi pomoże! Tylko niestety z moim mózgiem ostatnio coś niezbyt halo się dzieje chyba, a jestem bardzo młody i chcę być zdrowy! Mam duże zasoby, chcę pracować i robić coś dobrego dla ludzi! Tylko oby jakaś cholera mi tego nie odebrała.
  19. eleniq

    Nie potrafię rozmawiać

    Jak chodziłem do gimnazjum też byłem bardzo cichy, ale był w klasie ze mną jeszcze taki jeden chłopak, który miał mutyzm wybiórczy. Był mocno nierozumiany przez kolegów i nawet poniekąd nauczycieli, choć miał nawet dwóch takich kolegów, którzy mimo to, go lubili, a mnie z kolei nikt z nich nie trawił za mocno, no cóż. Nawet ten kolega z mutyzmem tak zaczął w pewnym momencie, delikatnie mówiąc, dziwaczeć, że ciągle gapił się na jedną koleżankę i jeszcze gorzej go zaczęto traktować. Jest to mega przykre, nawet chciałem mu pomóc, ale on ode mnie nie chciał pomocy, bo też mnie nie trawił z racji, że ci inni jego koledzy mnie nie trawili. Nie wiem, co się z nim teraz dzieje, choć coś słyszałem, że ukończył bardzo dobry kierunek studiów - jakąś inżynierię elektroniczną czy coś takiego...
  20. Nie ma nic w ulotce odnośnie jakichś znaczących interakcji farmakokinetycznych albo farmakodynamicznych paroksetyny z propranololem. Ta dawka propranololu którą bierzesz jest malutka. Jest też następująca informacja w ulotce paroksetyny: Zaburzenia naczyniowe Niezbyt często: przemijające podwyższenie lub obniżenie ciśnienia tętniczego krwi, niedociśnienie ortostatyczne. Przemijające podwyższenie lub obniżenie ciśnienia tętniczego krwi zgłaszane było po leczeniu paroksetyną, zazwyczaj u pacjentów z wcześniej występującym nadciśnieniem lub lękiem Czyli z farmaceutycznego punktu widzenia nie ma jasno udowodnionego związku z paroksetyną i wahaniami ciśnienia tętniczego krwi, ponieważ są to doniesienia jedynie ze spontanicznych raportów zgłaszanych przez pacjentów po wprowadzeniu leku do obrotu. Wobec tego skoro niepokoją cię te objawy, to najlepiej byś skonsultował takie coś ze swoim lekarzem prowadzącym, bo nie znamy całej Twojej historii leczenia, dlatego nie jesteśmy w stanie udzielić ci rzetelnej odpowiedzi na Twoje pytanie. I pamiętaj, że objaw sam w sobie jeszcze nic nie święci, bo najważniejsza jest dynamika danego objawu.
  21. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że tak naprawdę nie ma żadnego sensu uczęszczać na jakąkolwiek terapię psychologiczną w okresie wzmożonego kryzysu psychicznego, kiedy to dostosowanie psychologiczne do pewnych rzeczy jest wręcz niemożliwe. Jeżeli sytuacja tego wyraźnie wymaga, to ze swojej strony radzę najpierw zabezpieczyć swoją głowę odpowiednimi lekami, by nie poruszać, nie targać za mocno pewnych spraw mogących spotęgować kryzys tą całą psychoterapią. Niestety zdążyłem się przekonać na własnej skórze, że lekarze bywają w tych sprawach mocno nieuważni, wysyłając wykańczającego się pacjenta na psychoterapię. Oczywiście wiadomo, że leki nie zastąpią psychoterapii, bo nie nauczą nas rozmawiać ze swoimi emocjami, ale chodzi mi o to, by dzięki lekom móc jakoś dźwignąć te swoje utrudniające życie sprawy, by móc jaśniej na nie spojrzeć i konstruktywnie je rozwiązać, bo inaczej to może być tylko takie nieefektywne "toczenie się po ziemi" w tej całej terapii i na tym terapeuta nieraz potrafi czerpać korzyść finansową z takiego niezorientowanego i nieporadnego pacjenta, wiem co mówię! Bezsenność jest bardzo niebezpieczna. Niekontrolowana może prowadzić do ciężkich depresji, stanów lękowych i psychoz, ponieważ bez snu mózg "sam się zjada". Sen to jest jak jedzenie - wszelkie jego zaburzenia są na dłuższą metę wykańczające.
  22. Te leki, które wymieniłeś są lekami silnie działającymi. Klonazepam to lek benzodiazepinowy o silnym i długotrwałym działaniu przeciwlękowym. Mirtazapina to lek przeciwdepresyjny o dużym potencjale uspokajającym i przeciwlękowym. Cavinton to lek poprawiający krążenie mózgowe przy zaburzeniach neurologicznych. Proaxon to pomocniczy lek stosowany w zaburzeniach funkcji poznawczych. Skoro Twój stan psychiczny nie ulega satysfakcjonującej poprawie na owych lekach, to może oznaczać, że konieczna będzie modyfikacja leczenia farmakologicznego. Niestety leki psychotropowe nieraz potrafią wyrządzić niemałe szkody w organizmie, w tym też psychice, ale spokojnie. Mózg jest organem niezwykle plastycznym i póki jest młody, można go przywrócić do stanu sprzed choroby w 100%. Więc głowa do góry. I tak samo jak pisali poprzedni użytkownicy - uzbrój się w cierpliwość, ponieważ leki psychotropowe bardzo długo się rozkręcają, bo potrzebują czasu na pełne "dopasowanie się" do twojego mózgu, by mogły działać znamienicie Jeśli zaś chodzi o kliniki psychiatryczne, które mógłbym ci polecić w celu zmiany leczenia farmakologicznego, to od siebie mogę polecić bardzo przyjazny i nowoczesny oddział kliniczny psychiatryczny w Szpitalu Wolskim. Jednak do tego szpitala są przyjmowani wyłącznie pacjenci z Woli, dlatego musiałbyś podać w skierowaniu adres znajdujący się na Woli. Jeśli nie mieszkasz na Woli, to możesz podać adres kogoś z rodziny mieszkającego na Woli albo w ostateczności - jakiegoś znajomego. Mam porównanie tego szpitala ze szpitalem Tworkowskim i to jest niewątpliwie niebo a ziemia! Życzę ci zdrowia i wszystkiego dobrego! Pozdrawiam ciepło!
  23. U mnie arypiprazol powodował straszną arytmię i stany jakbym miał zaraz zemdleć, do tego spinał moje mięśnie, okazał się w moim wypadku tragiczny, odstawiłem go po jakichś niecałych 2 tygodniach. Przy tym też jestem wysokociśnieniowcem, biorę cały arsenał leków na nadciśnienie. W ulotce arypiprazolu widzę w niezbyt częstych działaniach szybkie bicie serca i ortostatyczne spadki ciśnienia mogące prowadzić do omdleń. I to są działania wymienione wśród tych obserwowanych w badaniach klinicznych jeszcze przed wprowadzeniem leku do obrotu. Zaś wysokie ciśnienie krwi wymieniono wśród skutków ubocznych o nieznanej częstości, pochodzących jedynie z przypadkowych raportów po wprowadzeniu leku do obrotu, niepopartych żadnymi wiarygodnymi badaniami. Dlatego myślę, że skoro arypiprazol tak genialnie poprawia Twoje funkcje psychiczne, że nie powinieneś go odstawiać, to ja bym się udał na Twoim miejscu z tym wysokim ciśnieniem do internisty bądź kardiologa, by zlecił ci odpowiednią diagnostykę (holter, echo serca, badania krwi itd.) i dobrał leki, które zmniejszą ci to ciśnienie. Też bardzo ważne pytanie czy to ciśnienie masz podwyższone jakby raz na jakiś czas czy jest ono podwyższone przy niemal każdym pomiarze, no i też jak wysokie jest to ciśnienie, bo sam objaw to za mało, istotna jest dynamika tego objawu. Też chcę ci powiedzieć, że bardzo dużo ludzi ma nadciśnienie, a leki nadciśnieniowe kosztują grosze. Także głowa do góry
  24. Skoro 25mg to za dużo, to spróbuj brać 10mg. Każdy inaczej na nią reaguje, ale senność przy niej jest bardzo częsta. Hydroksyzyna u mnie senności nie powoduje, a jedynie wyciszenie, a potrafię wziąć do 4x25mg w ciągu dnia i nic.
×