-
Postów
4 068 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez take
-
tak, w dzieciństwie byłem u nich Nie lubisz brać prysznica?
-
Gdzie można zdiagnozować zespół Aspergera?
take odpowiedział(a) na johnn temat w Zaburzenia osobowości
Mnie na przykład w ogóle nie interesuje psychicznie dostosowanie się do innych, nie czuję potrzeby np. brania prysznica czy dbania o elegancki wygląd. Jawi mi się to jako chora fanaberia, dbać o takie androny jak częsty prysznic czy gustowny strój. Nawet chęć posiadania żony czy religie zdają się mnie obecnie nie motywować do dbania o te "durności". Sukcesem jest, jak wezmę prysznic, nawet raz na kilkadziesiąt dni. W ostatnich latach zdarzało mi się nie brać prysznica przez ponad dwa miesiące pod rząd. Czytałem gdzieś o schizofreniku, który nie mył się przez dwa miesiące. "Wkurza" poważnie moją fizyczność bardzo to, że nie mam żony, która byłaby dobra, czysta i ładna i z którą miałbym intymność fizyczną i bliskość cielesną. Może bym się częściej mył, abyśmy nie śmierdzieli np. podczas wspólnego spania w łóżku Od dzieciństwa mam "obsesję" na punkcie posiadania partnerki. Chyba o czymś takim na forach o zaburzeniach psychicznych nie czytałem. Nie mam diagnozy samego zespołu Aspergera, ale np. po dwóch pierwszych pobytach na oddziale dziennym miałem cztery diagnozy na wypisie jednocześnie. Może mnogość zainteresowań rekompensuje jakoś mnogość zaburzeń Najwcześniejsze wspomnienie mam może z okresu, kiedy miałem 2 - 3 lata, coś z samochodem, tatą i łóżkiem (nowym). Nie mam pamięci fotograficznej. W praktyce myślę słowami, nie obrazami. Wręcz nie wykorzystuję myślenia obrazowego, chociaż nie mam afantazji (niezdolności do wyobrażenia sobie w myślach czegokolwiek obrazowo). Szczególnie słabo radzę sobie z wyobrażaniem rzeczy trójwymiarowych. Nie mam talentu technicznego, z WF-u miałem słabe oceny względnie (zwykle trójki na koniec). Nie interesowało mnie majsterkowanie czy samochody. W szkole lubiłem pisać, robić notatki, wypisywać długopis, zwłaszcza jak ładnie dla mnie pisał. Nie musiało mnie coś interesować, abym się tego nauczył. Nauka była też sposobem na spędzenie czasu, zajęciem, teoretycznie pożytecznym w dodatku. Szkoła i praca to zupełnie inna bajka! W liceum i na studiach pilnowałem, aby nie wyjść na "głupka", któremu dokuczaliby. Udało się. Mobbingu nie było. Może dzięki temu, że trafiałem do raczej inteligentnych grup uczniów, studentów, a nie do jakichś ogólnie słabo uczących się mobberów, którzy zdarzali się w szkole podstawowej i gimnazjum. Na życie zawodowe w zasadzie nigdy w życiu nie miałem pomysłu... Kiedy doszły problemy religijne i "zakażeniowe", mój poziom funkcjonowania według mnie się pogorszył, całkiem nieźle nawet. Gdy byłem mobbowany, tych problemów nie miałem, zdarzały się tylko natręctwa magiczne, kompulsje kontrolujące, takie "zabobony", ale nie było lęku przed piekłem bolesnym czy trwogi przed zakażeniem (z ziemi czy przez koronawirusa).- 340 odpowiedzi
-
- asperger
- (i 1 więcej)
-
Bóg nie ma płci, ciała, zapachu. Takie perwersje są wynikiem zepsucia natury spowodowanego grzechem pierworodnym. To problem zdrowotny, zaburzenie psychiczne. Nie zaspokajam ich i może nie cierpię z tego powodu. Gorszy jest brak żony jako posiadaczki intymnych części ciała, które można dotykać i widzieć, zaznawać cielesnej bliskości i fizycznej intymności. Mam "obsesję" na punkcie posiadania partnerki, jakby obsesyjne zainteresowanie związane z zespołem Aspergera, który mam zdiagnozowany. To było już w dzieciństwie. I perwersje, i "pragnienie" partnerki. Nie byłem jeszcze w okresie dojrzewania. Moja natura ma dość bycia bezżennym. Chce jej się stworzyć święte małżeństwo. Jeszcze co do śmierdzących tyłków - mam "wiarę", że kobiety nie mają cuchnących tylnych części ciała albo nawet w ogóle nie mają pupy, odbytu, szpary międzypośladkowej, odbytnicy, jelit. Mogę wierzyć w to bezkrytycznie. Czuć tak, mieć takie przekonanie. Ktoś mógłby to wziąć za urojenie. I takie coś jest bardzo dziwne. Mam to chyba od ponad 10 lat. W gimnazjum sam wstydziłem się tego, że mam tyłek. Doświadczam "czegoś niezwykłego". Mam "obsesje" na punkcie koleżanek ze studiów. Ciekawi mnie, co się z nimi teraz dzieje. Czy mają męża. Dzieci. Ile zarabiają? Gdzie pracują? Ja skończyłem jako "świr" na rencie, mimo tego, że skończyłem magistra. Żadnej dziewczyny. Życie uczuciowe do arsena totalnie.
-
Gdzie można zdiagnozować zespół Aspergera?
take odpowiedział(a) na johnn temat w Zaburzenia osobowości
Dla mnie bardzo ważne jest to, aby była wygoda fizyczna. "Nie toleruję" cierpienia fizycznego i się go "patologicznie" boję. Nienawidzę za zimnego lub za chłodnego prysznica. Nie powiedziałbym, że mam problemy ze sztywnością i nieelastycznością. Miałem wiele zainteresowań. Nie ciągnę jednego zainteresowania przez całe życie! U mnie to "zespół patologicznego nonkonformizmu", a nie typowy asperger. W dzieciństwie interesowałem się znakami drogowymi, ale lubiłem też gry telewizyjne, oglądanie telewizji, interesowałem się zjawiskami paranormalnymi, niewyjaśnionymi. Teraz już znakami drogowymi zbytnio się nie interesuję. Ale mapy lubię. I geografię ogólnie. Drogi mnie interesują. Miałem ponad 95% na maturze z geografii (rozszerzonej) mimo tego, że nie miałem tego przedmiotu rozszerzonego w liceum.- 340 odpowiedzi
-
- asperger
- (i 1 więcej)
-
tak (w wieku ok. 10 lat chyba) Masz młodszą siostrę?
-
chyba nie Widzieliście kiedyś UFO?
-
nie Czy chcielibyście, aby powietrze zawierało 78% tlenu i 21% azotu, a nie na odwrót, jak jest obecnie?
-
bluza z kapturem wodór czy azot?
-
ból brzucha piorun kulisty czy "zwyczajny"?
-
Mam myśl, że jestem jedyną świadomą istotą, która istnieje i może istnieć, co oznaczałoby, że jestem de facto Bogiem jedynym. Nie wierzę w to, w ten pyszny egoteistyczny solipsyzm. Takie idee to już szczyt wszystkiego, dowód "zapadnięcia się w osobliwość" psychiki. Świrostwo absolutne! Lęk przed złem jest u mnie na tyle wyraźny, że powstała "osobliwość". Strach przed piekłem, wieczną torturą w nieskończoność według mojej mentalności tak zmaltretował moją naturę, że powstało coś skrajnego, "nie z tej ziemi", coś "nieskończonego". Kara dla potępionych według katolików i zdecydowanej większości muzułmanów jest nieskończona. Dla mojej psychiki to niedopuszczalna kara, czyniąca z Boga większego złoczyńcę niż ze wszystkich grzeszników razem wziętych, nieskończoności razy bardziej. Nauczycielka w liceum powiedziała o mnie, że jestem "okaleczony przez religię", to było ponad 10 lat temu. Skończyło się rentą socjalną i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, diagnozami takimi jak zaburzenia schizotypowe, schizofrenia paranoidalna lub niesprecyzowana, ale raczej przez "koincydencje". Moja psychika chce dokonać czegoś wielkiego, ma myśli posłannicze, wielkościowe i odniesieniowe. Mam myśl, że jestem kimś wyjątkowym w historii stworzenia, a moje życie to znakomita epika. Że mam głosić całemu stworzeniu jedyny prawdziwy monoteizm, który nie jest oparty na Koranie czy Biblii. I tu pojawia się sprzeczność z wiarą katolicką. Muzułmańską też. Psychika chciałaby, aby ognia piekielnego nie było. Nawet dla najgorszych grzeszników. Może myśleć, że Szatan napisał Koran i umieścił w nim MNÓSTWO "koincydencji", aby ludzie myśleli, że to Bóg to napisał. Że "koincydencje" Koranu to ultymatywny cud Szatana! Największe jego arcydzieło. Największy przejaw jego inteligencji w historii. Interesująca jest sprawa Rashada Khalify. Żył w XX w., ur. 19.11.1935, zm. 31.01.1990. Jeden z najsławniejszych koranistów. Odrzucił hadisy. Ogłosił siebie "Posłańcem Przymierza". Pod koniec życia uznał, że 9 rozdział Koranu ma 127, a nie 129 wersetów. Ma o tym świadczyć mnóstwo zależności związanych z liczbą 19. Cuda liczbowe są związane z datą jego urodzin i śmierci oraz rozdziałem 19 Koranu. Przeżył 19 798 dni (łącznie z dniami urodzin i śmierci). 19798/19 = 1042. Bez 19 na początku liczby 19798 będzie liczba 798 i ona też jest podzielna przez 19 (19x42 = 798). W 19 rozdziale Koranu (który, co ciekawe, nosi tytuł "Maria" (chodzi tu o Matkę Jezusa)) litery będące inicjałami w pierwszym numerowanym wersecie tego rozdziału występują razem 798 razy (licząc nienumerowaną basmalę). Wartość gematryczna imienia i nazwiska "Rashad Khalifa" to 1230. Pierwszy werset rozdziału 19 (który ma inicjały w pierwszym numerowanym wersie) to werset nr 1230 licząc od początku Koranu tylko wersy w tych rozdziałach, które mają inicjały w pierwszym numerowanym wersecie (chodzi tu chyba tylko o wersety numerowane, pomijamy zapewne nienumerowane basmale). Z kolei ostatni werset sury 19 to będzie w tejże części Koranu werset numer 1327. Jeżeli skonkatenujemy liczby w dacie 31.01.1990, otrzymamy liczbę 31011990. Liczba ta dzieli się przez 19. Co więcej, dzieli się też przez 1230 i 1327! Można zapisać ją jako iloczyn: 19x1230x1327!
-
Odkopuję dość stary wątek. Może nie taki stary Ja nie słyszałem głosów, ale i tak miałem problemy związane ze spowiedzią i religią. I określiłem siebie kiedyś jako "supernerd", to słowo widzę też w nicku autora wątku, z dołączoną liczbą 27. Zdarzało mi się bardzo często spowiadać. Kilkanaście razy odbyłem spowiedź generalną. To było straszne. Mogę myśleć, że to fajnie byłoby mieć głosy, lepsze to niż uprowadzenie przez UFO, za głosy to jeszcze rentę i orzeczenie o niepełnosprawności można dostać, co może podnieść jakość życia Jestem takie nie wiadomo co psychiatrycznie, tylko OCD i parafilię mam typowe, całościowe zaburzenia rozwoju i chorobę psychiczną mam zdiagnozowaną, ale to nie są typowe wersje tych problemów.
-
Czyli nie uważasz fetyszu cuchnącej pupy i wydzielin z odbytu za coś nagannego i nienormalnego? Nie tylko Kościół nie akceptuje takich rzeczy, tak myślę. Koran każe być czystym. Mi trudniej jest z czystością higieniczną i rytualną niż seksualną... Uwaga! Nie chcę nikogo zgorszyć moim tekstem! Same fantazje nie wystarczą mojej seksualności. Nawet filmy i dźwięki. Chciałaby żywej, osobowej, ładnej kobiety. Jako partnerki albo może ewentualnie bycia taką kobietą (autofilia), jednak preferuje moja seksualność inną ładną kobietę (nawet, gdybym sam miał być urodziwą kobietą). Jakbym w pewnym sensie miał element autoseksualnej i poliamorycznej lesbijki w sobie, transseksualizm, autogynefilia. Zboczeniu marzy się może orgia pełna kobiet atrakcyjnych z pupami, kupami, bąkami, siuśkami, siusianiem. Odgłosy seksu mnie mogą nie podniecać, ale dźwięki puszczania wiatrów lub ciśnięcia dwójki już tak. Dla mojej seksualności kobieta musi mieć pewne obrzydliwości w ciele. Może ją podniecać np. to, że ładna kobieta ma silną potrzebę wydalenia moczu i siusia (nawet w ubranie) lub ma poważną biegunkę i nie wytrzymuje. Moja natura lubi wulgarne słowa na wydalanie i związane z nim części ciała. D**a, s**ć, g***o, pier***eć, r*w, szcz** itp. Może nie bolałoby mnie to, gdybym nie miał dzieci. Gdybym był kobietą, zapewne miałbym wyraźny "lęk" przed bólami porodu czy trudami ciąży i nigdy nie chciał zajść w ciążę. Może nie mam instynktu rodzicielskiego? I tu przychodzi na myśl zaawansowana teologia: posiadanie dzieci ma być dla dobra potomstwa, aby było ono na wieki w niebie bez grzechu, szczęśliwe i niezaznające bólu, dobro potomstwa i rodziców ma przynieść chwałę Bogu, który oczywiście nie jest sadystą. Religia jest "bezlitosna". Za folgowanie pociągowi seksualnemu karze straszliwie. W związku z tym nie akceptuję wynurzeń, jakie pojawiają się w mojej seksualności.
-
Czasami wzruszałem się pod wpływem muzyki lub czegoś poruszającego w serialu (np. gdy w dzieciństwie oglądałem digimony, może i pokemony), przy czym mogła mnie do płaczu i wyraźnych uczuć "przyjemnych i nieprzyjemnych" jednocześnie sytuacja, w której jakiś stworek zmienia się w silniejszego czy dokonuje podziwianego przeze mnie ataku itp. Wulgaryzmy mnie w ogóle nie zniesmaczają, tylko rozśmieszają, w filmach raczej też. Kiedy zmarła siostra mojego dziadka, bardziej było mi smutno i nieprzyjemnie z powodu tego, że babcia (która żyła) cierpiała z powodu tej śmierci, smuciła się, niż z tego, że siostra dziadka umarła (może nawet nie czułem smutku z tego powodu albo był on mały). Widok czy słyszenie cierpiących osób może sprawić, że poczuję coś nieprzyjemnego, także na filmie.
-
Przepraszam, ale nie wiem, czy chodzi o stopień niepełnosprawności na orzeczeniu (ja też mam umiarkowany), czy stopień niepełnosprawności intelektualnej Sam nieprecyzyjnie się wyraziłem, w sumie to moja wina, że teraz nie wiem, o jaki stopień chodzi
-
Nie wiem, czy moja natura byłaby w stanie osiągnąć pełną przyjemność seksualną bez moich nienormalnych fetyszy. Sam stosunek płciowy z żoną może nie być ulubionym doświadczeniem seksualnym, jakiego chce zaznać moja seksualność. Mam zaburzenia preferencji seksualnych, nawet miałem taką diagnozę. Mogę czuć chęć obmacywania żony po pupie, klepania jej po niej, widoku jej bruzdy pośladkowej. I sprawdzić, czy z jej pupy śmierdzi, co najgorsze. Takie rzeczy mnie "interesują"! To, czy z okolicy pośladkowej i odbytu cuchnie kobiecie, czy nie. To jest bardzo "creepy". Chciałbym się tego pozbyć. To pomylone. I mam tak od dzieciństwa. Już w wieku kilku lat mnie takie rzeczy interesowały, nawet zdarzyło mi się powąchać pupę dziewczyny, gdy byłem dzieckiem (miałem może z 9 lat) i to było wbrew jej woli, poczułem smród. Charakterystyczny smród tyłka, kupy. Miałem też obsesję na punkcie tej dziewczyny. Może dla kogoś jest to przezabawne, może ktoś uzna to za [cenzura], ale może niektórzy nie będą widzieć w tym czegoś bardzo nienormalnego i uznawać to za naturalny fetysz, wariant ludzkiej seksualności. Taka seksualność jest nieprokreacyjna i w tradycyjnej (a nawet nietradycyjnej, jak przynajmniej myślę?) etyce katolickiej jest uznawana za coś śmiertelnie grzesznego. Największym afrodyzjakiem jest dla mnie cuchnąca (potem spomiędzy pośladków, bąkami, kupą) pupa ładnej kobiety. Gdyby pupa nie była śmierdząca, nie byłaby tak atrakcyjna, może by nie pociągała za bardzo? Fetysz smrodu z tyłka. Kto to słyszał? Chyba nic dziwnego, że chodziłem do seksuologa. Na ostatniej wizycie (27.11.2019) zaproponowano mi zastrzyki w związku z zaburzeniami preferencji seksualnych. W życiu miałem kilka wizyt u seksuologa, pierwsze w 2016 r. Drugiej połowie tego roku. Po oddziale dziennym, na wypisie z którego miałem F65.8.
-
Katolicyzm czy islam grożą wiecznymi torturami w piekle tym, którzy odrzucą te religie. "Koincydencji" nie trzeba szukać, dobra "koincydencja" jest niespodziewana. Ważniejsze jest to, co w wieczności, niż to, co w doczesności. Wydaje się, że "znalazłem" coś, co może być dowodem na istnienie patriarchy Jakuba (Izraela) i jego dwunastu synów: [url=https://yfull.com/tree/J-Z18271/]haplogrupę J-Z18271 (Y-DNA)[/url] - taka prosta męska linia rodowa całkiem popularna wśród Żydów na całym świecie. Datowana jest ona na około 2800 lat, ale strona, która podaje takie szacunki, może zaniżać wiek prostych linii męskich o 15-25%, a może nawet więcej. Nie jest wykluczone, że ostatni wspólny przodek posiadaczy tej haplogrupy żył ok. 3500 - 4000 lat temu. Czyli wtedy, kiedy żył Jakub według Biblii! Linia ta nagle dzieli się na co najmniej ok. 10 podlinii. Czy to dowód na istnienie synów Jakuba? Możliwe! Moja psychika skojarzyła to z teorią antykatolicką i antybiblijną, według której Exodus odbył się nie w XV w. p.n.e., ale pod koniec XIII w. n. e., za panowania Ramzesa II, ewentualnie Merneptaha. Zdaje się, że wśród muzułmanów najpopularniejsza jest teoria, że faraonem, który utonął w Morzu Czerwonym, był Ramzes II. Spojrzenie na chronologię biblijną zdecydowanie wyklucza tę hipotezę (Exodus umieszcza ona ok. XV w. p.n.e.). Mam straszną "fiksację" na Koranie. "Strasznie" przekonują moją mentalność matematyczne zależności związane z jego tekstem. "Obsesja". Ktoś powinien to wyjaśnić! Nie jestem ateistą. Istnienie jedynego, niepodzielnego Boga jest dla mnie logiczne. Mogę mieć skrupuły antykatolickie mówiące, że Bóg jest unitarny, a nie trynitarny (główną przyczyną tych skrupułów może być oczywiście... Koran). Nie chcę być heretykiem. Moja psychika stwierdziła, że zarówno religia katolicka, jak i religia koraniczna, są bardzo trudne, wymagające. Biblia i Koran są kluczowe dla gorliwych wyznawców tych religii. Te religie mogą "ograniczać" człowieka według tych, co nie wyznają tych religii. Moja psychika "stworzyła" sobie własną religię, w której nie ma surowych kar bożych i każdy ma zbawienie z automatu... Nie jest to zgodne z wiarą katolicką i Koranem.
-
Nigdy Co jest lepsze: zupa czy kisiel?
-
pop mniej groźny chyba samolot czy łódź podwodna?
-
trzeszczące krzesło widok mężczyzny w podeszłym wieku czy widok kobiety w podeszłym wieku?
-
Umiarkowaną niepełnosprawność intelektualną (F71) czy umiarkowany stopień niepełnosprawności (który i ja mam)? Jeżeli masz niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, to mogło Ci być łatwiej o orzeczenie o niepełnosprawności i rentę niż gdybyś miał niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim (F70), za którą nawet orzeczenia o niepełnosprawności w najniższym stopniu nie dają (co według mnie jest bardzo nie fair!).