Skocz do zawartości
Nerwica.com

Denial

Użytkownik
  • Postów

    348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Denial

  1. Denial

    Co teraz robisz?

    Jem. Obiadokolację. Właśnie wróciłam z zajęć. Chleb z pasztetem... Rany, ale byłam wygłodniała! Każde jedzenie jest pyszne, gdy aż tak się go pragnęło
  2. Denial

    Skojarzenia

    śmieciowe jedzenie - podstawa mojej diety
  3. Zrobiłam test. O rrrrrrrrrranyyy *przewraca oczami* Dwie trzecie choleryka i jedna trzecia melancholika. Ani sangwinika ani flegmatyka we mnie się nie uświadczy.
  4. Byłeś choćby na badaniach podstawowych (krew, mocz), żeby wstępnie ocenić czy wszystko w porządku?
  5. Hmmmm... lata 90-te kojarzą mi się z filowaniem przy radiu i nagrywaniem ulubionych piosenek, słonecznikiem do łuskania za 2500, Disco Relax w niedzielę, McGyverem, gumą do skakania, serialem Dwa Światy... W ogóle z miejscem, które zwałam domem. W 2000 musiałam się wyprowadzić i skończyło się na szybko nadrabiane dzieciństwo. W ogóle się nie siedziało w domu. Nie ważne samemu czy z bandą - byle na zewnątrz. Tam się zawsze coś działo. Nie to co dziś. Szkoda mi tych dzieciaków... Śniadanie, szkoła, basen, obiad, lekcje angielskiego, sztuki walki, nauka gry w tenisa, na gitarze, kolacja, spać.
  6. No cholera jasna! A miało być takie łatwe to koło! "Pięć minutek, łatwe pytania, uczcie się tylko tego co Wam się przyda". Jasne. Skończyło się na szczegółowych danych liczbowych. Co za baba... teraz już rozumiem czemu mam na nią taką alergię... I teraz niech jeszcze się okaże, że tego nie zdam. Debili z nas zrobiła Po co mi akurat teraz te zaliczenia a potem sesja... Abo: po co mi teraz taka ja. Nie mogłam sobie wybrać lepszego terminu na gówniane samopoczucie i dekoncentrację?
  7. Sprawa nie jest prosta, jeśli się patrzy na dobro dziecka, a nie swoje własne. Problem jest tego rodzaju: co będzie gdy dziecko po latach się dowie (a rzadko coś takiego udaje ukryć), że tatuś nie jest tatusiem? Może nie pomyśleć, że usunąłeś się dla jego dobra. Za to może pomyśleć na przykład, że prawdziwy ojciec nie zabiegał o kontakt... że nie chciał. Może się poczuć odrzucone.
  8. Denial

    Skojarzenia

    Edyta Górniak - piłka nożna
  9. Denial

    Kwestia samooceny

    *** Sorensen. Wątpię, żebym zdołała Ci jakoś wystarczająco udowodnić, że nie ma czegoś takiego jak adekwatna niska samoocena. Z prostego powodu - mam wrażenie, że patrzysz przez pryzmat własnej (ale mi się dostanie) niskiej samooceny.
  10. Drogi Panie Doktorze , mogę Ci JUŻ odpowiedzieć, że właśnie jestem po badaniach, bo lekarka powiedziała, że mam zrobić, bo jestem przezroczysta. "Aaaaaa, elektrolity niech też Pani zrobi". Enzymy wątrobowe mam kontrolowane co roku (takie studia - wymóg odgórny). Cukier jak ta la la - badam kontrolnie dla świętego spokoju co jakiś czas, bo cukrzyca jest powszechna w mojej rodzinie. Wszystko w normie. Pozostają te nieszczęsne hormony dla pewności. Nie mniej nie mam żadnych innych typowych objawów nadczynności. Dzięki! BTW z ciekawości - jesteś może z branży, czy to wiedza dodatkowa?
  11. Denial

    Kwestia samooceny

    Nie musisz. Nie każdy też musi być w czymś wybitny, ale stwierdzenie, że ktoś się zupełnie do niczego nie nadaje to przesada. I co wtedy? Ma stwierdzić radośnie "jestem kompletnie do dupy i wszystko co robię, wszystko co mnie spotyka jest do dupy - czyżby długo oczekiwana stabilizacja"? Co dalej? Jeśli ktoś jest już na półmetku życia i niczego nie znalazł to ja mu współczuję, bo widocznie szukał nie tam gdzie trzeba.
  12. Denial

    Kwestia samooceny

    To ja to powiem: TO NIEMOŻLIWE. Każdy się do czegoś nadaje. Jeśli twierdzi, że nie to znaczy, że jeszcze nie znalazł swojego miejsca.
  13. Denial

    Kwestia samooceny

    Jak w tym kawale. - Panie doktorze, mam kompleks niższości. - Och nie, Pan jest po prostu gorszy. Nie ma ludzi ewidentnie do dupy. Co to w ogóle znaczy, że ktoś jest do dupy? To krzywdzące. Poniżające.
  14. Jeśli się naprawdę człowiek postara to jest w stanie znaleźć we wszystkim egoizm. To teraz ja się postaram. Robię co mogę dla ludzi których kocham, którzy mnie obchodzą. Dlatego, że uważam, że tak powinnam. Taki jest mój standard. Dla innych to za wysoka poprzeczka. Ot i tu cały egoizm - staram się sprostać własnym standardom. Przeskoczyć swoje własne oczekiwania względem siebie. Mi się udaje. Im nie. Poza tym, że skoro kocham (nieważne jaki to rodzaj miłości) to chciałabym być kochaną. Skoro daję komuś poczucie bezpieczeństwa to czasem chciałabym je otrzymać zwrotnie. Transakcja wiązana To chyba nie zbrodnia. Nikt nie lubi kochać samotnie. Abstrahując już w ogóle od tego, że czasem wybiera się nieodpowiednie osoby, które nawet nie próbują się minimalnie zrewanżować, okazać jakiejkolwiek wdzięczności, tylko są zadowolone, że mają debila na ich usługi za darmo.
  15. Dziękuję :) Fakt, lista jest długa - niektóre odpadają na wstępie, innych nie wykluczam. I dlatego najpierw spróbuję ze swoją głową co jest chyba najbardziej prawdopodobne. Jeśli to totalnie nie wypali zacznę szukać gdzie indziej. Tylko muszę. Kurde. Wytrzymać. I nie rzucać terapii bo mnie wnerwia.
  16. Taaa, to są skubańce. Rzucają się na człowieka znienacka i znajdują dziwne miejsca. Co prawda mnie kiedyś jeden wczepił się w łydkę a drugi w biodro... ale historie są różne.... Mój wujek jako dziecko przekonał się na własnej skórze, że nie należy załatwiać... grubszych potrzeb na łonie natury
  17. Zgadzam się. Czyli tę moją nadreaktywność? Sama nie wiem jak to nazwać. Byle stres, minimalna presja - a mi już tak adrenalina uderza do głowy, że aż mi ciemno przed oczami. Jakaś denerwująca głupota - wpadam w przeogromny gniew. Jestem jak jakieś dzikie zwierzę. Każdy nacisk, lub opór ze strony otoczenia - a ja już mam reakcję typu fight or flight. Zresztą... cały dzień mam taki... stan ciągłej gotowości? Od dziecka. O relaksie nie ma mowy. Nie pamiętam, żebym się kiedyś zdrowo, normalnie zrelaksowała i wyciszyła. Żebym była naprawdę spokojna. Zazwyczaj to mija tak szybko jak przyszło. Ale gdy do tego dochodzi ból, rozpacz - przestaję myśleć. Chciałam to leczyć. Coś z tym zrobić. Zrozumieć dlaczego. Po tym jak miałam z tego powodu epizody z piciem. I co? Lekarz zapisał mi diazepam. Bez sensu. Próbowałam psychoterapii. Ale ona sama tak na mnie działa. Błędne koło. Zapisałam się znowu. Mam termin na czerwiec. Ciekawe ile sesji tym razem wytrzymam. Jestem już tym wszystkim po prostu wyczerpana. Mam dość.
  18. Chciałabym myśleć, że chodzi o niewinnego kleszcza... Mam przed oczyma jakieś insekty
  19. Poważnie w to wątpię. Zakażenie wirusem HIV następuje poprzez kontakt seksualny lub krew. To znaczy całkiem przyzwoitą jej ilość. Np. jeżeli nosiciel kaszle to tylko, jeżeli mamy kontakt z wydzieliną z widoczną gołym okiem domieszką krwi. Inaczej korzystanie z publicznych toalet czy basenu (hmmm... wiadomo gdzie niektórzy oddają swoje potrzeby fizjologiczne) byłoby w zasadzie niemożliwe.
  20. Hahahaha, jak zobaczyłam ten temat w wyszukiwarce to aż się uśmiechnęłam Może zróbcie sondę wśród użytkowników i w ten sposób zagadka zostanie rozwiązana? Pisał skorpion. Uhm, właśnie.
  21. No właśnie. To też bym chyba jeszcze poczekała, że łohohohohoooooooooooo Mam 24 lata. Seks to ja i tak znam od niedawna, bo od trzech lat. Jeszcze rok studiów przede mną. A zanim zyskam niezależność finansową - o ile dostanę normalną pracę i pensję - będę miała chyba trzydziestkę na karku Wiadomo jak jest ciężko z pracą dla absolwenta. Mamy XXI wiek, wystarczy się zabezpieczać. A jak coś nie wypali i zawiedzie? No trudno. Co ma nas nie ominąć to nie ominie... Jakoś by to było. Dziecko w tym wieku to nie koniec świata. A pomocy od rodziny w dzisiejszych czasach potrzebują nawet Ci, których bez problemu stać na dzieci. Bo np. muszą pracować, żeby zarobić na utrzymanie rodziny, dziecko jest zbyt małe by zostawić je same, a w żłobkach nie ma miejsc.
  22. Aktualnie: internet. Reszta - kiedyś - była efektem nieudolnych prób okiełznania emocji. Bardzo nerwowo reaguję na wszystko. To mnie wyczerpuje. Tak więc zorientowałam się pewnego dnia, że jestem na prostej drodze do alkoholizmu. Jednak w miarę złapałam w tym równowagę. Chyba ze strachu, że stanę się swoim ojcem. Przy diazepamie już równowagi nie złapałam. Trwało to ponad rok. W końcu opamiętałam się sama. Do tego autoagresja która zawsze miała dla mnie jakieś rysy uzależnienia. Przestałam niemal równolegle. Dziś jeszcze - papierosy w chwili słabości. Czyli w tym tygodniu jeden za drugim. Zaczynam dopiero zauważać - po 1,5 roku, że to nie ja tu rządzę. Reszta moich wyskoków to raczej ciekawość, albo wspomniane wyżej impulsy, tylko na mniejszą skalę jeśli chodzi o dawki i częstość. Różne rzeczy. Z pozytywnych lub obojętnych: kawa i muzyka. Chyba najgorsze w nałogach jest to, że lubią się wymieniać. Kończysz jedno - zaczynasz drugie. Więc nie wiem czy powinni leczyć tylko alkoholizm, czy lekomanię. Raczej do tego jeszcze "nałogowość".
  23. O tu choćby coś jest: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2136411/ Prawy górny róg - można pobrać PDF i sobie przeczytać jeśli ktoś rozumie branżowy english. Zmartwił mnie ten artykuł, bo było w nim napisane, że po odstawieniu leków objawy zawsze wracają... Oj, potrafią być. Zależy od człowieka. Ja tej dumy z nałogu, którą niektórzy prezentują nie trawię.
  24. Tak na marginesie przerabiałam kiedyś artykuł naukowy, że ostry stres, zwłaszcza ten chroniczny - w dzieciństwie gdy wszystko dopiero się kształtuje i łapie równowagę powoduje TRWAŁE (tak tam było napisane ) rozregulowanie osi hormonalnej podwzgórze-przysadka-nadnercza i może prowadzić w przyszłości do kłopotów w postaci takich zaburzeń jak ChAD, czy depresja. Oś ma niższy próg pobudzenia i z tego wszystkie kłopoty. Badania trwają. Nie mogę teraz znaleźć linka....
  25. Denial

    Pomocy...

    No to jak? My Ci tu nie pomożemy profesjonalnie i fachowo, a do psychologa nie pójdziesz? To chcesz pomocy czy nie? Jak nie do psychologa to na początek chociaż do dietetyka. Wytłumaczy Ci kiedy waga jest prawidłowa... (Żeby mieć nadwagę przy 55 kilogramach musiałabyś mieć z półtora metra wysokości, dziewczyno...) Poza tym zapotrzebowanie na kalorie też zależy od masy Twojego ciała. I nie liczy się tylko ile ale i czego. Proporcje węglowodanów/tłuszczy/białek. Dietetyk mógłby otworzyć Ci oczy. W ogóle... ile masz lat?
×