Skocz do zawartości
Nerwica.com

Denial

Użytkownik
  • Postów

    384
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Denial

  1. Nie masz wpływu na to jak ktoś coś odbiera. Nie możesz też tego dowolnie zmieniać. Każdy może się czuć, jak mu się podoba. Dobrze, albo źle. Każdy ma prawo do własnej interpretacji rzeczywistości. Ile ludzi - tyle prawd. To normalne. Nie jesteś tez odpowiedzialny za stan cudzych emocji, umysłu (chyba, że świadomie manipulujesz kimś, albo go krzywdzisz). Nie jest Twoim przeznaczeniem zapewnianie innym dobrostanu psychicznego za każdą cenę. Ona ma prawo do kochania Ciebie i nawet do pierniczenia sobie w życiorysie z tego powodu. To jej życie. Ty masz prawo do nie kochania jej. To twoje życie. Jeśli nikt nie narusza granic np. szantażem emocjonalnym, presją, wykorzystywaniem - nie ma podstaw do wielkiego reagowania. Pilnuj swoich granic i bądź szczery. Przecież możesz np. powiedzieć jej, że Ci jej szkoda i trzymać sprawy jasno. Tylko nie milcz w imię ochrony przed krzywdą, bardzo proszę. Prawda bywa bolesna, ale lepsza prawda niż kłamstwo. Można ją komunikować łagodnie. A to, co dalej się dzieje - no trudno... Ale jeśli zbyt wielką przykrość sprawia Ci patrzenie na to wszystko - zerwij kontakt. Tez masz prawo. Zapytaj siebie czego pragniesz. Chcesz się z nią widywać? Może po prostu nie chcesz, tylko dopisujesz do tego szlachetną ideologię, że chodzi o uniknięcie krzywdy (ludzka rzecz - nie to, że posądzam Cię o niecne intencje - po prostu nikt z nas nie jest kryształowy, choć bardzo byśmy tego chcieli). Ludzie się krzywdzą nawzajem w życiu, choć nie mają złych intencji. Zdarza się. Przykre to, ale to zwyczajna część życia. Zapytaj siebie dlaczego fakt, że ona Cię kocha i coś widzi tak, a nie inaczej Tobie przeszkadza.
  2. Może pora na terapię? Dla niej, albo dla Was obojga. Postaw ultimatum. Powiedz, że to Cię wykańcza, że tak nie możesz, że brakuje Ci sił. Może zrozumie (pewnie nie natychmiast, ale nie zrażaj się wybuchem). Może dajcie sobie szansę? Można "przegrupować" związek, jeśli są chęci do tego. W innym wypadku pozostaje rozstanie - przykre bardzo, jeśli kocha się dalej, tylko rozum wybiera radykalne rozwiązanie, które nie jest samozniszczeniem....
  3. Robi coś wbrew Twojej woli? Jest w jakiś sposób męcząca? Narusza twoje granice? Czy "tylko" kocha?
  4. Denial

    Spamowa wyspa

    Jak czytam o bolących kręgosłupach to już mnie boli, tak niemal na zapas, profilaktycznie (dyskopatia ). Życzę szybkiego powrotu do sprawności!
  5. Zmieniacie te nicki, czy uciekacie? Gdzie Korba? I paradoksy? I _asia_ ? Lubiłam czytać ich posty.
  6. Polecam książkę: http://www.wuj.pl/page,produkt,prodid,1599,strona,Lek_i_fobia,katid,84.html Wiem, gruba książka i tak dalej, ale zawiera dużo ćwiczeń i wskazówek do uczciwego zabrania się za siebie. Może się komuś przyda...
  7. Bardzo podobne. Żeby nie rzec - identyczne. Choćby wczoraj czytałam o medytacji polegającej na uważnym ruchu i jak w każdej książce tego typu było tam napisane, co się komu przydarzyło: jakiś koleś próbował uważnie się rozciągnąć i zarejestrował w sobie panikę w pewnym momencie. Wytłumaczenie tego jest... Otóż miał kiedyś wypadek, w wyniku którego doznał urazu pleców. Jest już wszystko w porządku, ale ta ostrożność dalej w nim siedzi. Cóż, zawsze coś nowego o sobie wie :) Ciekawy pomysł, żeby zwrócić się do własnego ciała w dochodzeniu do siebie po traumie. Drobne, głupie rzeczy uruchamiają stras pourazowy Tak pewnie można je dostrzec, hm?
  8. Denial

    Co dziś na obiad?

    Chyba będę totalnym leniem i sobie zamówię makaron ze szpinakiem do domu... Jestem chora i nigdzie nie wyłażę, w związku z czym lodówka świeci pustkami (już prawie), a mi się znudziło spaghetti z tuńczykiem z puszki i fasolka ze słoika (ziemniaki "wyszły" dawno temu).
  9. O, możliwe :) Żeby poczuć swoje ciało? Nie wiem, oddech, ubranie na skórze, wrażenie pod stopami, jak stoją na podłodze, czy nawet ruch itp.? Wtedy na bank zbliżone. Znam takie ćwiczenia.
  10. Pewnie, przesadna pewność siebie tez może być szkodliwa i wręcz chorobliwa. Może z czasem znajdziesz ten balans. Życzę Ci tego. Depresja ma różne fazy. Żeby być kreatywnym, trzeba nawiązać kontakt z własnymi uczuciami. Tym ludziom się udało. Problem w tym, że najczęściej depresja jest jakimś owijającym nas szczelnie tworem, który zamyka nas na świat i nawet nas samych i prowadzi do odrętwienia, w którym kreatywność jest niemożliwa, a jej brak bardzo dotkliwy. Człowiek się czuje odarty ze wszystkiego i okaleczony. No jak to? Był taki wyjątkowy i kreatywny. I co się stało? Jest tylko strzępkiem. Można się na swojej wyjątkowości zawieść. To bardzo przykre. Rozumiem, że czasem cierpieniu trzeba nadać jakiś sens. To, że ono w jakiś sposób uszlachetnia, czy też czyni kogoś wyjątkowym - to właśnie próba nadania sensu. Mam nadzieję, że zrozumiesz, że to ślepa uliczka, która potrafi wszystko spotęgować do punktu, w którym staje się nie do zniesienia. Cierpienie w chorobie będzie się przydarzać tak, czy inaczej. Nie ma potrzeby go podkręcać. Można się sparzyć. Cieszę się, że masz taki głosik. I że się leczysz. katia010, bardzo dobrze napisane. Aha i żeby nie było, że ja taka mądra d...a jestem i robię wykłady - ja tez kiedyś myślałam, że jestem wyjątkowym płatkiem śniegu. Pierdzielenie. To, co przywraca życie jest w poczuciu jedności,, przynależności do świata (tak se), społeczeństwa (fffuu), albo natury (ok). Co kto woli. No ale tą drogę pewnie przyjdzie Ci przedreptać na własnych nogach, Yvaine i w sumie nic w tym złego. Po prostu jak przeczytałam tamten Twój post, to skóra mi scierpła, bo wiem jak niebezpieczna może być taka postawa. Zdrowia życzę.
  11. Zwracanie świadomej uwagi na to co się dzieje tu i teraz, obecność w chwili bieżącej. Podejście do doświadczeń w sposób otwarty i akceptujący. Pozwolenie rzeczom na bycie takimi, jakie są (myślom, emocjom, odczuciom w ciele). Także rozróżnienie zdarzeń od ich interpretacji i naszej reakcji na tą interpretację. Praktyka tzw. nieformalna skupia się na przyjmowaniu tej postawy umysłu w trakcie codziennych czynności np. jedzenia, chodzenia itd. Praktyka formalna to medytacje. Dużo z nich opiera się na oddechu, ale nie chodzi o to, by go kontrolować, tylko żeby go zauważać i pozwalać mu być. W sumie w ten sposób nawiązuje się kontakt z własnymi myślami, emocjami, ciałem i światem. No i można zacząć reagować na zdarzenia rozumnie, a nie tylko jak to mawiam "jechać na autopilocie". Ile razy człowiek przechodzi z domu do pracy np. i nie pamięta co się działo po drodze, bo np. się zamyślił? Jak się jest uważnym to się wie, że się idzie, ale i wie się, że się myśli. Tak trochę inaczej, trochę przestrzeni w psychice się załapuje. Mam nadzieję, że to zrozumiałe. Starałam się.
  12. Powiem Wam, że wpadła mi w oko książka o uważności, na temat której już się w internetach wśród publikacji naukowych rozeznałam, zaczęłam i... To może być strzał w dziesiątkę jak dla mnie. Minęły dwa miesiące. Nie będę wciskać kitu, że lepiej się czuję, czy coś - stany depresyjne miałam i mam - ale czuję się... inaczej i to ma dla mnie sporą wartość. Inaczej do wszystkiego podchodzę, inaczej funkcjonuję. Rozumniej, nie jak przestraszone zombie. Będę kontynuować - bez dwóch zdań. Czasem mam wrażenie, że to mi naprawdę ratuje dupę, że doświadczając takich stanów bez tego już dawno bym poległa i zaczęła sobie różne krzywdy wyrządzać, żeby się tylko oderwać od cierpienia. Tymczasem żyję i to, że nie jest super przestaje mi tak przeszkadzać. Zaleta metody to to, że jest prosta jak konstrukcja cepa i nie wymaga przygotowań (chyba, że ktoś lubi takie rzeczy - ja nie lubię), ani zagłębiania się w jakieś dziwaczne ideologie. Wszystko jasne i przejrzyste. Mój racjonalny umysł w ogóle na tym nie cierpi (wręcz przeciwnie) i nie przewracam w duchu oczami, na jakieś wieści o czakrach-srakrach (sorry, to po prostu nie moja bajka, ja nie jestem tym typem człowieka).
  13. *unosi brwi ze zdziwienia* Dziewczyno... Cierpienie nie czyni nikogo wyjątkowym. Cierpienie to po prostu cierpienie. Wiele osób cierpi. Natomiast romantyzacja depresji jest szkodliwa - zarówno dla jednostki, jak i społecznie....
  14. To się nazywa samoleczenie metodą alkoholową. Zaczęłam tak robić i dzień w dzień chlałam wódkę. Po kilku miesiącach codziennego picia wybąkałam o tym terapeutce (chyba dlatego, że jej ufałam). Alkohol zamieniłam na leki, z solenną obietnicą abstynencji. W leki już nie wierzyłam co prawda, ale przyrzekłam, że spróbuję. Ostatni raz. Szczęśliwie tym razem... lek był odpowiedni (ogromne zaskoczenie z mojej strony), a skutki uboczne łagodne i dało się je przeżyć. Po jakimś czasie poczułam się trochę lepiej. W międzyczasie przewinęłam się tu i ówdzie przez grupy AA... i choć nie zostałam z nimi na dłużej, bo zrozumiałam, że tam nie pasuję, to jednak nauczyłam się wiele o alkoholizmie, ludziach, ich emocjach, słabościach i o tym ile może znaczyć więź. (Jeśli abstynencji utrzymać się nie da, to trzeba się zastanowić nad uzależnieniem. To jest na dłuższą metę szkodliwe, wyniszczające i działa na człowieka jeszcze bardziej depresyjnie). Nieprawda. Nie do końca. (Zależy jakiej). Niektórzy mają nawroty, a inni ich nie mają. A jeśli mają - można to z długoletnim doświadczeniem w chorowaniu rozpoznać szybciej i szybciej poszukać pomocy. Pewnie brzmię jak jakaś spokojna, hinduska święta krowa, ale to tylko staż w chorobie (9 lat). Z czasem zaczyna się patrzeć na to nieco inaczej. Dokładnie, wszystko mija - również przykre stany emocjonalne. Nie zawsze trzeba na to czekać aż do śmierci. Można w trakcie życia też spróbować z nimi zawalczyć. Choć na pewno epizod depresyjny w życiu zmienia sposób w jaki na nie patrzymy. Ale do tego można się zaadoptować.
  15. Prowadzi ktoś w mieście terapię poznawczo-behawioralną opartą na uważności? (Warto spytać, ale nie nastawiam się na wiele :| Kiepsko z pomocą psychologiczną w tej okolicy... Trudno znaleźć lekarza - a kolejki na NFZ trwają 4-5 miesięcy! Terapeutów od groma, ale raczej dla dzieci, młodzieży, małżeństw, a indywidualna - w ujęciu systemowym, za co podziękuję :/ Mój research w temacie na niewiele się zdał, jak dotąd).
  16. Czasami mam takie zrywy... Nie, nie, nie, to nie jest znowu depresja, tak, owszem, źle się czuję, fatalnie się czuję, ale to pewnie niedobór witamin, anemia, niedoczynność tarczycy itp. itd. Kilka badań krwi co epizod sprowadza mnie na ziemię - jesteś chora i już będziesz. To tylko Twoja głowa. Lepiej pilnuj leków, tak dla własnego dobra. Także jestem chyba na etapie targowania się.
  17. Denial

    Test AQ i Aspie Quiz

    ASD 149/200 NT 51/200 Swego czasu zrobiłam ten test, a potem jakieś 12 innych, typu AQ (38), EQ (16), SQ (72), rozpoznawanie emocji na podstawie ekspresji, itp. i wszystkie sugerowały, że zaburzenia ze spektrum mogą nie być mi obce. Przemyślałam swoje zachowania, dzieciństwo i okres dorastania pod tym kątem i moje wątpliwości co do własnej osoby jeszcze wzrosły (np. miałam absolutnego świra jeśli chodzi o litery i czytanie, bardzo wcześnie). Nie wiem czy to "syndrom studenta medycyny", prawda, czy też moja odmienność (której jestem świadoma, ale wcale nie jestem z jej powodu dumna - wręcz przeciwnie) wynika z innych powodów np. depresja nawracająca (oficjalnie stwierdzona), czy też jakieś zaburzenia lękowe (domniemane, jako alternatywa)? Nie mogę się odważyć, żeby pójść do specjalisty i spytać, co sądzi na ten temat, bo wydaje mi się, że skoro funkcjonuję normalnie (znaczy żyję samodzielnie, mam pracę, płacę swoje rachunki - tylko tyle, że nie mam znajomych, nie lubię związków itd. i ta sfera życia u mnie praktycznie nie istnieje, ale nie powiedziałabym, że wielce przez to cierpię), generalnie zazwyczaj rozumiem rzeczy nie tylko dosłownie (sama bardzo często posługuję się kwiecistymi, poetyckimi metaforami!) i zdaje mi się (może tylko zdaje), że mam sporo wrażliwości (chyba nawet za dużo) i empatii (no... pominąwszy fakt, że nigdy nie wiem co zrobić i jak postąpić względem innych, chociaż im bardzo współczuję), to pewnie nic ze mną takiego nie jest i nie ma po co zawracać sobie tym głowy. No i podobno nie jest łatwo takim osobom w szkole. W sensie: są zdolni i inteligentni, ale na oceny to się może nie przekładać. Ponoć zdolna jestem (tak słyszałam), inteligencję też mam powyżej przeciętnej - ale należałam do wzorowych uczniów (typ z ostatniej ławki, który do żadnej grupy nie przystaje, ale i nie jest gnębiony - być może dlatego, że ma respekt nauczycieli i dobry z nimi kontakt, dlatego jest w stanie załatwić np. przełożenie sprawdzianu i dlatego jest potrzebny), przynajmniej do szkoły średniej - bo studia to trochę porażka. Skończyłam, ale z trudem. Przepraszam za przydługi post. Myślę obsesyjnie o tym wszystkim od wielu miesięcy... Nie wiem, może muszę się przełamać i w końcu zapytać... Ostatnie co chciałabym usłyszeć, to to, że "wymyślam". Ja po prostu całe życie szukam co jest ze mną nie tak... Chciałabym w końcu zrozumieć Właściwie do niczego by mi się ta diagnoza nie przydała. Może najwyżej byłaby wytłumaczeniem "po prostu taka jesteś i tyle"...
  18. Denial

    [Piła]

    Statek Piła Tango Czarna Bandera Nadajemy sygnał! Może jakiś meet & greet? Kawa, herbata, gorąca czekolada? Nie znam nikogo w tym cholernym mieście.
  19. Denial

    Spamowa wyspa

    LATEK1962, dziękuję! -- 28 kwi 2014, 20:43 -- Ja też lecę się kąpać. Strasznie mi się nie chce, ale kiedyś trzeba
  20. Denial

    Spamowa wyspa

    Marcin2013, ja z Piły jestem. Zjadłabym surową cebulę...
  21. Denial

    Spamowa wyspa

    Głupoty? Oj, to się na pewno zrobić!
  22. Denial

    Spamowa wyspa

    Może to i dobrze. Przynajmniej nie jestem w tym sama. Znaczy, ogólnie to niedobrze oczywiście - wiadomo. Tylko w kupie raźniej.
  23. Denial

    Spamowa wyspa

    Ja też jestem, tylko nie wiem co powiedzieć. Znaczy napisać. Ja wróciłam z pracy, zjadłam całą pizzę z Biedry jako śniadanioobiadokolację, a teraz leżę w łóżku i trochę smutno mi, bo nie mam do kogo ust otworzyć. Tak jakoś... No to wklepałam forum w pasek adresu :)
  24. Denial

    Spamowa wyspa

    Ooo, właśnie! Fajne, takie wesołe :) Aż się uśmiechnęłam do monitora.
  25. Denial

    Spamowa wyspa

    khaleesi, jakie piękne kankany z wieczora, no, no! Auman, Marcin2013, hej hej :) jer, czesć.
×