Skocz do zawartości
Nerwica.com

Denial

Użytkownik
  • Postów

    384
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Denial

  1. Uważam, że ta skala jest bardzo powierzchowna i niemiarodajna. I przestarzała. W najlepszych okresach życia, gdzie czułam się szczęśliwa, na swoim miejscu i świat należał do mnie wychodziła mi ciężka depresja To chyba kwestia światopoglądu, nie obecnego epizodu afektywnego... Dobrze prawisz, milordzie.
  2. Leki nie są przepisywane na "chybił-trafił". Są schematy przepisywania leków, kolejne etapy. Widocznie tak to "ma sens" i się "sprawdza". (Jakby mnie kto pytał to nie, nie za bardzo. Za to bardzo zgadzam się z punktem widzenia booboo...) Bardzo mnie martwi to, że ludzie podchodzą do leków jak do remedium na wszelkie zło. Wezmę pigułkę - polepszy mi się. Nie, nie polepszy się. Nie od samych leków. Leki mogą jedynie stworzyć Nam do tego większe "pole manewru" (ale nie muszą). Dojście do siebie wymaga pracy. Gdyby leki zmieniały sytuację natychmiast to byłyby - jak większość środków, które tak działają - nielegalne. A skoro ktoś bierze leki i nie ma oczekiwanej poprawy to zaraz może sobie pomyśleć "na mnie już nawet dziesiąte leki nie działają, jestem beznadziejnym przypadkiem" co oczywiście wcale nie polepsza samopoczucia.
  3. Sssie mnie, a przykazałam sobie nie palić. Nawet nie mam papierosów. Cola się skończyła - przecież nie będę pić samej wódki (tak, mam problem). Muszę jutro iść do Urzędu Skarbowego. To znaczy, że muszę bardzo wcześnie wstać. Czuję się... nie wiem... sama? A przecież obiecałam sobie nigdy więcej tak się nie czuć. Idę spać. To może się pomodlę: K...a, k...a, k... a...
  4. No to dziś rzuciłam. Oby. Tak myślę. Wiedziałam, że muszę się pozbyć papierosów więc wypaliłam co miałam (intensywnie próbując to przemyśleć za każdym razem). Najobrzydliwszy z innej paczki zostawiłam sobie specjalnie na koniec. Nic nie kupiłam. Żadnej paczki. Nawet chwilowo nie mam kasy, wiec to poniekąd też rozwiązuje problem. Nie chcę już palić. Od dłuższego czasu nie wiem po co to w ogóle robię. Nie chcę już smrodu i kluchy w gardle. No i hipochondrii. Myślę, że dorosłam do tego by rzucić. Nie mam ochoty męczyć dłużej mojego ciała i przeżywać paniki "bo została ostatnia fajka". Po prostu nie chcę. Tak mi dopomóż. Ssie mnie nieco, ale cholera - nie takie rzeczy się wytrzymywało. Toż to pikuś w porównaniu z np. odstawianiem leków.
  5. Zawsze miałam wrażenie, że leki "przykrywają" emocje, całą wrażliwość. To gdzieś tam ciągle jest, ale jakby za wielką zasłoną. Traci się z tym kontakt. Tak to odczuwałam. I strasznie mnie wnerwia, że jak raz zaczniesz brać to jakoś końca nie widać. Komu lekarz powiedział - proszę pana/pani jest już dobrze, kończymy z leczeniem farmakologicznym? Może na forum ktoś taki jest. W realu nie znam takich osób. Ci Co odstawiali - robili to na własną rękę z różnych powodów. Dziś mówią mi, że bywają wzloty i upadki, ale tak to już jest i do leczenia nie wrócą. Reszta dalej odbiera recepty i niestety wcale nie wygląda kwitnąco.
  6. Wędzona mozarella. Tylko. I aż. Składam dzięki temu, kto to wymyślił.
  7. Nie rozumiem co ma wspólnego kukurydza ze świadomością śmierci. Poproszę o solidny naukowy argument
  8. Denial

    Pod Trzeźwym Aniołem

    W mojej opinii: Patrząc z perspektywy dni, miesięcy - wszystko w porządku. Patrząc z perspektywy lat - marnowanie własnego zdrowia.
  9. Ja o autoagresji znam tylko to: http://dziendobry.tvn.pl/video/samookaleczanie-niebezpieczny-nalog,1,newest,11710.html
  10. Rzucam. Jak znowu kupię to chyba się wścieknę. Nie chcę. Mam dość. Skombinowałam sobie książkę Allena Carra i zamierzam zrobić z niej użytek.
  11. Denial

    Wkurza mnie:

    Palenie!!! (mówię to siedząc z papierosem w ręku... nienawidzę go)
  12. Denial

    Suchar na dzisiaj :)

    To mnie wczoraj rozwaliło (wiem, niewiele mi trzeba ): - Podaj mi śrubokręt - Gwiazdkowy? - Nie, ku*wa, wielkanocny.
  13. Denial

    Czy masz?

    nawet czterech czy masz jakieś specjalne plany na majówkę?
  14. Spróbuj w szkole. Potrafiłabyś sobie z tym poradzić? Słuchaj, napisze Ci to co sama sobie powtarzam: sytuacja na rynku pracy jest bardzo, bardzo trudna. Ale to nie jest Twoja wina. Tak po prostu teraz jest. Odpowiadasz za sytuację gospodarczą w tym kraju? No właśnie. A może to depresja, która jest po prostu chorobą. ___________________ Ja tylko chciałam nadmienić, że nie chcę nigdzie iść. Dlaczego, dlaczego nie mogę wrócić do łóżka? Chcę do łóżka. Chcę sobie poleżeć i nie robić nic, a nie wolno mi... Ech, te zmuszanie się do aktywności....
  15. Nie wiem jak tam u Ciebie, ale wiem, że coraz to nowe "obsesje" (tak je nazywam) są tym co mi ratuje tyłek codziennie. Prawda, człowiek się bardzo angażuje - aż do zapamiętania. Gdy czytam Twojego posta mam własnie przed oczami takie zainteresowanie na granicy pasji. Problem jest jedynie w tym jakiego rodzaju to pasja. Bo np. oglądanie filmów ma mniejsze szanse, żeby skończyć się czymś bardzo złym.
  16. Denial

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Zaglądałam w ten temat od jakiegoś czasu i jakoś głupio mi było odpisywać trzymając znowu szklankę... Nie piję na maxa, bo nie chcę stać się kopia mojego ojca. W sumie tylko wieczorem, tyle, że bywa, że cały tydzień z rzędu. Bo uspokaja, bo pomaga się zrelaksować, zasnąć, odsuwa myśli... Najczęściej piję, nawet nie dlatego, że coś się stało, czy wyprowadziło mnie z równowagi, ale dlatego, że po prostu boję się jutra. Boję się zasnąć. Bo znowu będę musiała wstać... Im dłużej o tym myślę tym bardziej widzę jakie to głupie z mojej strony. Chyba wszystko zależy od perspektywy. Racja - na pewne rzeczy należy spojrzeć z dystansu - dopiero wtedy widać... Święte słowa. Wiecie co? Posłucham Was i pogadam o tym z kimś kompetentnym. Kalebx3, Apofis, Michał 1972 - dziękuję.
  17. Denial

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Jakieś 4 lata. Z różnym natężeniem. Nie zawsze - bo jak jest dobrze to jest dobrze. Jak jest gorzej - to oczywiście częściej. Mam 25 lat.
  18. Denial

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Paweł, dziękuję bardzo. Z jednej strony nie warto sobie tworzyć więcej problemów niż się ma i histeryzować. Z drugiej strony - nie mam ochoty ładować się w coś znowu (zauważyłam, że nałogi mają tendencję do wymiany...), a jak znowu zastaję siebie przy ladzie w sklepie, albo stwierdzam, że to już drugi tydzień, gdy siedzę wieczorami nad szklanką to jakoś mi się dziwnie robi (rzekłam pijąc, choć w sumie nie planowałam - tylko tak jakoś wyszło). Bądź tu człowieku mądry. To moje picie (nałogowe czy też nie) w sumie opiera się na zalewaniu smutków i frustracji. Racja, skombinuję sobie jakąś książkę. Zawsze się można dokształcić.
  19. Nie mogę. Mam jedną stronę. Jedną stronę, naprawdę - a męczę się z tym od stycznia. Tak wewnątrz. Absurd. To po prostu przerażające. Część praktyczna też nie wyszła jak trzeba - a to potwornie rutynowe, nudne i bezsensowne badania. Dwie trzecie do kosza. Muszę wrócić do laboratorium. Horror. Porozmawiam jutro z promotor. Chyba jesień i dla mnie będzie odpowiednia. Może jak wrócę do domu to w wakacje się ogarnę - nie wiem...
  20. Walczę z pracą dyplomową. A raczej ona ze mną. Za trzy miesiące powinnam skończyć studia, a ja mam szczerą ochotę to rzucić w piz... Od roku najprostsza czynność z nimi związana sprawia mi ogromne trudności. Nie mam siły........... Można by rzec, że się wypaliłam. Kochałam to, a teraz tego z całego serca nienawidzę. To jest jakiś koszmar. Ktoś z boku by rzekł, że każdy tak ma, wszyscy jęczą, a w końcu się bronią. Nie wiem czy każdy tak ma. Czasem zaczynam wyć, zanim w ogóle otworzę ten dokument tekstowy. Jak ktoś mnie pyta jak postępy w pracy to dosłownie ciśnienie mi skacze - serce mam w gardle. Ciężko to wszystko w ogóle opisać. Najczulszy z czułych punktów. Ile ja bym dała, żeby mieć to już za sobą...
  21. Denial

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Jeżeli się zastanawiam czy mam problem z alkoholem to znaczy, że mam problem czy jeszcze nie? Kiedy tak naprawdę alkoholizm staje się alkoholizmem?
  22. No naprawdę, mam ochotę się nawalić. Co za beznadzieja...
×