Skocz do zawartości
Nerwica.com

Denial

Użytkownik
  • Postów

    348
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Denial

  1. Denial

    Ohayo :)

    Ależ, ależ - pogadać można. Tematów Ci tu dostatek. Witam serdecznie.
  2. Gorąco dzisiaj było. Mało przyjemnie jak dla mnie - ubrałam się zbyt ciepło. Ale teraz zrobiło się ciemno i zbiera się na deszcz. Otworzyłam okno, żeby trochę wywietrzyć. Ptaki pięknie śpiewają. Fajnie. Może nawet burza będzie - coś wisi w powietrzu.
  3. Denial

    Co dziś na obiad?

    Szpinak na poprawę humoru...
  4. A gdzie tam... jakie przepraszam. Stary z matką się rozwiódł to i ze mną przy okazji. Przepadł - tylko alimenty przychodzą to wiem, że żyje. Zaraz osiągnę taki wiek, że alimenty się skończą i już nawet nie będę wiedziała czy mam gdzieś tam ojca, czy nie. Rozumieć mogę, że choroba, bla bla - ale współczuć nie będę, ani wielkodusznie wybaczać. Ja to ja... Gdyby mi zrobił krzywdę - tylko mi - mogłabym się zastanowić nad przebaczeniem. Ale nie jestem wielkoduszna gdy ktoś krzywdzi moich bliskich. Sam miał mi być bliski i co? Zrobił z domu piekło. Nie będę się na to porywać. Gdyby tylko chciał się opamiętać - gdyby chociaż próbował może miałabym inne podejście. Nie próbował. Był odpowiedzialny za moje życie. Pokpił sprawę. Należy mu się kara. Mam nadzieję, że karma czy cokolwiek go doścignie, bo ja sobie brudzić rąk nie będę. Głęboko nim gardzę.
  5. Denial

    Wkurza mnie:

    ...że większość badań do mojej pracy dyplomowej to ch*j
  6. Nie próbuj mnie nawet do tego przekonywać. Wiara jest albo jej nie ma. Próżne gadanie. Inaczej to jak rozmowa głęboko wierzącego z ateistą. Internet jest tego pełen, a nie prowadzi to do niczego. Psychologicznie udowodniono wiele innych pie...ół, co nie znaczy, że wszystkich trzeba mierzyć jedną miarą Jest też teoria, że w populacji panuje rozkład normalny (czegokolwiek by się nie dotknąć). Można mnie tam wrzucić daleko, daleko od mediany i sprawa załatwiona. Jasna statystycznie - i ma ręce i nogi. Na zasadzie żyj i pozwól umrzeć. Ja nie będę Tobie narzucać moich teorii. Każdy ma jedyną słuszną. Tak. Po tysiąckroć.
  7. W życiu. To nie próba generalna przed czymś większym, tylko ostatni akt... Uważam tak jak najbardziej serio. Chyba niczego nie jestem aż tak pewna. Nie ma się czego bać - śmierć to naturalna kolej rzeczy. Można się tylko bać, że straciło się ten podarowany czas. Masz prawo i trzymaj się tego mocno, skoro Tobie pomaga
  8. Muszę wyjść z domu, załatwić tyle spraw... a nie mogę zebrać tyłka.... ech..... no już, już....
  9. Co mnie trzyma przy życiu? Przede wszystkim śmierć. Perspektywa śmierci. Nie wierzę w życie pozagrobowe. Żyjemy więc tu i teraz. Jak się skończy - game over. Nie chodzi o strach przed tym - po prostu nie ma powrotu, nie ma dalszego ciągu. No i przecież - wszyscy umieramy. Czemu mam się spieszyć? To najlepszy napęd do życia na jaki się natknęłam... Poza tym nie mam ochoty krzywdzić bliskich. Dość im życie dokopało, żeby musieli jeszcze kupować mi wieńce. Uważam, że jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za wzajemne szczęście. Albo chociaż brak nieszczęść. I chociaż czasami się kłócimy między sobą, dochodzi do naprawdę ostrych starć i wypowiadane są straszne słowa - to jednak nie nienawidzimy się przecież, ani nie jesteśmy sobie zupełnie obojętni...
  10. Blizna nie zawsze oznacza cięcie Choć najczęściej. Nie lubię pisać o metodach bo jeszcze ktoś zostanie zainspirowany... To o czym piszesz akurat mi się nie zdarza, choć przyznam, że bywam impulsywna i walnę w coś pięścią (najczęściej w ścianę i nie przy ludziach - bez scen, nie?). Ale to nie kara tylko właśnie... agresja bez ujścia (no przecież nie pobiję nikogo), albo bezsilność. Nie upatrywałabym w tym autoagresji - to raczej problem z kontrolowaniem emocji. Jeśli Ty na swój problem akurat tak patrzysz - to może coś w tym jest. Nie trzeba się ciąć, by być autoagresywnym. Tak na marginesie: można też zastanawiać się od kiedy np. cięcie jest cięciem. Tzn. głębokość np... Jak zobaczyłam co ludzie potrafią sobie zrobić to prawie doszłam do wniosku, że ja to się chyba nigdy nie cięłam... No ale po co to?
  11. To wszystko kwestia naszego nastawienia. Miałam stare blizny - w końcu się przemogłam i zaczęłam chodzić na basen. Ludzie nie zwracali uwagi to i ja się zrelaksowałam. Teraz mam świeżą bliznę po jednokrotnej, impulsywnej eskapadzie po latach i wszystko poszło się... Nic - popracuję nad tym...
  12. Podzieliłam się z kimś moimi odczuciami i zrobiło się bardzo miło i po przyjacielsku. Coś pięknego.
  13. Na nerwicowe kołatanie serca - leki. Beta blokery w małych dawkach od rozgarniętego psychiatry. Po pewnym czasie jak ręką odjął. A skoro objawowo nie wystarczy (bo owszem - nie wystarczy) to równolegle szukanie przyczyn tego stanu i działanie u źródła.
  14. Miło mi. Ja co prawda okulary też mam, ale w futerale. Wyglądam w nich jak jakaś chemica. Tak na marq w fartuchu białym też chadzam i Windows sobie sama przeinstaluję i zadanie z fizyki policzę... a w wolnym czasie dla niepoznaki zaliczę jakiś balet - nie żeby autopromocja jakaś... No kto nie lubi mądrych ludzi? To po prostu niemądre
  15. Hahahah, Harem! Uwielbiam tych chudych w okularach. Mają łeb jak sklep - a i najczęściej serducho też na miejscu. Czyli wszystko to, co się najbardziej liczy, a nie jakieś tam zbędne kaloryfery.
  16. Mam tego typu "obsesję" od lat. Co z tym zrobić? Pewnie zabrzmi to mało motywująco, ale... nauczyć się z tym żyć, bo to nie kłamstwo, tylko świadomość upływającego czasu i przemijania. Spojrzeć na to z drugiej strony - to może odbierać chęci, ale może być też ogromną siłą napędową do działania... W dzisiejszym świecie mało uwagi poświęca się śmierci i temu, że to naturalna kolej rzeczy. Można powiedzieć, że negujemy jej istnienie, staramy się o niej zapomnieć - bo to nas po prostu przeraża. A jeśli chodzi o śmierć naszych bliskich - nazwałabym to raczej strachem przed utratą tych, których kochamy.
  17. Denial

    heh

    Tak słucham i słucham... Problem matki polega chyba na tym, że nie wie jak artykułować swoje obawy, a nawet troskę - zaczyna "aktywizować" na zasadzie "dam kopa w dupę to się ruszy". A w tym wypadku to może być właśnie jak kopanie leżącego. Idealnym wyjściem byłoby zaciągnięcie całej rodziny na terapię do kogoś kompetentnego, żeby ktoś, kto stoi z boku wytłumaczył jak sprawa wygląda i jak najlepiej zachować się w tej sytuacji by pomagać, a nie pogrążać. Tylko, że to wymaga chęci wszystkich stron.
  18. Denial

    heh

    Ile masz lat? Pracujesz? Jeśli jesteś pełnoletni i zarabiasz może to najwyższa pora by spróbować jakoś uwolnić się spod wpływu rodziny. Może potrzebujesz właśnie takiego planu... Rozumiem, że to bardzo boli gdy wsparcia nie ma od tych najbliższych
  19. L.E., no dokładnie. A mówili - nie zaczynaj palić. A mówili - jak z każdym nałogiem: nawet nie wiesz kiedy się wciągniesz. Strasznie denerwuje mnie ile na to wydaję. Potrafię się zaprzeć w sobie i nie kupić kolejnej paczki... a potem nagle "zastaję siebie" przy ladzie w kiosku tytułem "el-de-mentolowe". To jakiś obłęd. Jak już zapłacę to dopiero mi głupio.
  20. Dzień dobry. Na wstępie, że tak powiem... ch******** z tym wszystkim... Jak się sypie to całość na raz. A jak się człowiek dźwiga to mija zdecydowanie zbyt dużo czasu, by otoczenie łaskawie zaczęło na to reagować. Aż się dźwigać odechciewa Chciałam tylko to z siebie wyrzucić, no...
  21. Sama się trzymam przy życiu Wszystko przez nastawienie. I brak wiary. Jestem ateistką - znam opinie typu "nie mogłabym/nie mógłbym tak żyć - nie wierzyć, że śmierć nie jest końcem". A mnie to właśnie napędza. Perspektywa końca. To, że życie nie jest wstępem do niczego, żadnym testem - jest po prostu życiem. I lubię chodzić. Lubię patrzeć. Dotykać, smakować, słuchać. Lubię to co jest teraz - to, że jestem na tyle "udanym egzemplarzem" człowieka, że mogę (póki co) tego wszystkiego doświadczyć. Oczywiście, że wcześniej w to wszystko wątpiłam. Ale dziś - nawet gdy jest ciężko, gdy boli - ciągle, za wszelką cenę uciekam przed GAME OVER w moim życiu.
  22. Zabrzmi to strasznie głupio, ale naoglądałam się "Stir of echoes" i w życiu bym się nie dała wprowadzić w stan hipnozy Być zależnym od woli kogoś innego? Podziękuję.
  23. Ja. Ogólnie. I nie wracam do brania. Musieliby mnie kijem zagonić. W czasie leczenia (grubo 1,5 roku) brałam dość duże dawki (różne leki, różne grupy). Dawały efekty - ale głównie uboczne Mam swoje wzloty i upadki, ale to nie są stany depresyjne jak kiedyś. Więcej problemu z napadami lęku. Tylko teraz znam ich źródło i łatwiej mi je przeczekiwać. Też nie są tak intensywne jak kiedyś. Wolę rozmowę od leków. Przynajmniej jestem w stanie się uczyć.
  24. Denial

    Wkurza mnie:

    Wszystko. Bez wyjątku. Podprogowo. Czuję, jak się zbiera.
  25. Przedwczoraj basen. Wczoraj basen. Dzisiaj mówią - chodź na basen. A ja jutro pewnie już ani nogą ani ręka nie ruszę. A przecież w poniedziałek mam rozmowę kwalifikacyjną. Choć szczerze to idę tylko dla rozrywki. Życzę wszystkim udanej niedzieli.
×