Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

mam ochote polecieć dosłownie w jakiś nałóg . Wiem , że jest to głupie wyjscie z problemu ... ale czy jest jakies inne ??

Oczywiście, że jest inne: TERAPIA !

I nie patrz na innych, tych co Ci mówią, że przesadzasz, mi też tak mówili, a mój stan z miesiąca na miesiąc tylko się pogarszał, coraz częściej byłam zła, wściekła, zdarzało się że wpadałam w szał rzucając przedmiotami, a nawet zdarzyło mi się uderzyć mojego męża :oops: To nie jest normalne i rzeczywiście ja przesadzałam w tych zachowaniach i dlatego zgłosiłam się do psychiatry i psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Tylko ja się zastanawiam czy sie tak nakrecam czy naprawdę pewne cechy borderlina mam w swojej osobowości.

Ja do rodziców bardzo nieladnie się odzywam, pyskuję, zwracam uwagę mamie na każdym kroku. Czasami mam poczucie winy z tego powodu, ale nigdy mamy nie przeprosiłam. Dużo mam złości w stosunku do Niej, mówiłam Ci o tym. Dzisiaj na terapii terapeutka zapytala mnie dlaczego nie chcę z mamą rozmawiać tak jak rozmawiam z terapeutką, na spokojnie, tłumacząc wszystko, swoje racje. A ja tylko odpowiedziałam, że jestem na Nią zła. Ona odparła,ze moze w dziecinstwie nie nauczyłam się wyrażać złości. Co z tym zrobić? Nie rozumiem już nic. Błędne koło.

 

[Dodane po edycji:]

 

Lili-ana, Pomogli specjalisci Tobie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, no to jest trudne. Ja nawet po śmierci mamy nie umiem wyrazić, ba, nawet poczuć, złości do niej. A mam ku temu podstawy. Ja wszystko tłumiłam bądź kierowałam ku sobie. Moja terapeutka zawsze natrafiała na mur z mojej strony.

 

Monia, nie ma się co wkręcać. W końcu nazwa to tylko nazwa. Chodzi o to, żeby zrozumieć pewne mechanizmy, które w nas działają. Nie myśleć, że taki mamy skrzywiony charakter, tylko że są rzeczy, nad którymi możemy popracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Chciałabym,żeby to była prawda to co mowisz.

 

Dzisiaj dowiedziałam się,że umarła moja koleżanka, nie chcę opisywać szczegółów, jeszcze nic nie wiadomo. Na wiesć o tym nie zareagowałam płaczem. Taką pustkę w sobie mam. Lubiłam ją.

Nepokoi mnie nawet to,że tak reaguję. Dziwnie się czuję.

Czy poczucie pustki jest także emocją?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w pewnym sensie tak.

ja tak zareagowałam na wieść, że moja mama umiera. nie umiałam z siebie wykrzesać ani iskry emocji.

moja siostra szlochała a ja jak kamień. wiesz jak mi wstyd było.

ja myślę, że to autoobrona przed nadmierną siłą emocji.

 

ja czasem przeżywam wieści w wiadomościach, że komuś się krzywda stała.

no to jak się dzieje komuś znajomemu albo bliskiemu to chyba może zabić......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Lili-ana, Pomogli specjalisci Tobie?

Jeśli chodzi o psychiatrę i leki to tak, pomogli, bo tak jak pisałam w jednym z wcześniejszych postów, już nie mam takich ataków złości jak kiedyś. Kiedyś chodziłam nonstop poirytowana i byle co potrafiło wyprowadzić mnie z równowagi, a teraz na lekach rzadko się to zdarza.

Ale to tylko leki, które maskują. Ale dobre i tyle, przynajmniej trochę dały mi odetchnąć i moi bliscy mają trochę spokoju :roll: A ja mogę na spokojnie pomyśleć o tym wszystkim i co najważniejsze wiem skąd to jest i myślę, że jestem na dobrej drodze, żeby sobie z tym poradzić. Chodzę na terapię i jeszcze jakiś czas pochodzę, aż do skutku! Odstawiam powoli leki i na "żywca" będę pracować nad sobą. Jestem bardzo zdeterminowana i nastawiona pozytywnie, że będzie dobrze. Nawet jak będzie bolało, to mnie to nie odstrasza, bo już za dużo było bólu w moim życiu więc taki ból terapeutyczny, który przyniesie mi szansę rozwoju i samopoznania jest wart tego.

 

A diagnoza?? Jakąs tam mam diagnozę(F 43.2) ale czy to ważne? Nie lubię szufladkowania. Każdy z nas jest przecież inny, możemy mieć podobne objawy ale po co od razu nazywać??

Ja na pewno mam nerwicę lękową i sama sobie to zdiagnozowałam, nie musiałam się nikogo pytać, wystarczyło mi poczytanie na ten temat.

 

[Dodane po edycji:]

 

[

Czy poczucie pustki jest także emocją?

Wg mnie to jest depresja, bo depresja to właśnie taki stan w którym się nic nie czuje, taka pustka właśnie.

 

Ja miałam tak samo, moja najbliższa przyjaciółka umierała na raka, a ja... tak mało uczuć miałam w sobie, byłam wtedy w totalnym dole psychicznym, nie byłam nawet w stanie by do niej do szpitala pojechać, koszmar :cry: I jak umarła i ją zobaczyłam w trumnie to wtedy dopiero trochę do mnie dotarło... :( A tak naprawdę to zaczęło to docierać do mnie po kilku miesiącach, a szczególnie wtedy gdy zaczęłam się leczyć lekami przeciwdepresyjnymi...

Teraz czasem bardzo mi jej brakuje i żałuję, że się z nią nie pożegnałam wtedy :cry: Ale wtedy ja byłam w nie lepszym stanie niż ona. Ona miała raka wątroby i mózgu(przerzuty po operacji), a ja raka psychicznego...

smutno mi się zrobiło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Źle się z tym czuję, tak jakbym smutku nie umiała z siebie wydobyć.Płaczę z innych powodów, na myśl,że źle mi samej ze sobą,że jużmam dosyć, takie biadolenie, albo w sytuacjach, kiedy to mam przebłyski powrotu do przeszłości-wspomnienia, kiedy było fajnie-wtedy się wzruszam.

Ale teraz...po tej wiadomości,że już Jej nie będzie......rozmyślam, nie płaczę. Nie odbieram tego jako opanowanie, tylko jako niemoc, nieumiejętność wyrażania smutku i żalu.

 

Lili-ana, już sama nie wiem czy depresja, może raczej obniżony nastrój. Oraz irytacja z powodu braku płaczu.

.....a moze juz wymyślam............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-> LILA-ANA

Widze, ze masz identyczne objawy jak i ja. Niestety w moim sporcie chyba jest to nie uniknione... Najgorsze jest chyba to , że najwieksza presja wobec mnie dochodzi od wujka ( czyli głowy tego domu , ktory siedzi w tym sporcie od długiego czasu ) jego córki czyli mojej przyszywanej siostry oraz mojego trenera. Wydaje mi sie , ze to właśnie od nich powinnam otrzymać najwieksze wsparcie..Nie Mając ich nie mam nikogo. Nie mam nikogo , żądnych przyjaciół ani chłopaka , z powodu strachu i nie ufności ludziom. Bardzo często mam wrażenie , że ja nawet nie czuje. Dochodzi do tego niesamowicie niska samoocena. Zostaje z tym sama i sie zapadam we własne bagno :cry: Z jednej strony chciałabym aby ludzie zobaczyli jak cierpie ale z drugiej strony jakby dowiedzieli sie ze chodze na terapie to chyba bym sie zapadła pod ziemie i wolałabymz niej nie wychodzić . Czasem mam ochote [po prostu wykrzyczeć cały mój świetnie ukrywany pod maską smutek. To mnie najbardziej boli , ze od kąd sie przeprowadziłam do tego domu czyli to juz bedzie leciał 9 rok , z nikim nie potrafie szczerze porozmawaiać. Tłamsze całe swoje emocje a po nocach płacze i to dosyc często . Czy to jest normalne? Wydaje mi sie , że nie :( Z drugiej strony jak juz coś trzoszke zaczne mówić to bardzo źle sie z tym czuje , moze dlatego nie moge zebrac sie na odwage zeby pójsc z kimś do poradni ? Może.... ale co dalej ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie tak napisałam, że to autoobrona przed nadmierną siłą emocji.

jednak uczucie pustki w pewnym sensie nam doskwiera. jest to powiązane z naszym stanem emocjonalnem.

czasem pustka jest pewną nudą emocjonalną (kiedy nie jest obroną przed siłą emocji). czasem jest tęsknotą za emocjami - ja np. nie umiem zyć w stabilizacji emocjonalnej, mimo że niestabilność mnie niszczy.

chyba jestem chaotyczna, wiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, nie myślalam tak o tym nigdy.u mnie pustka wiąże się z tęsknotą za czymś czego nie bylo i czego już nigdy mieć nie będę.To miejsce jest otwarte,ale niczego co próbuje tam dopasowac,nie udaje mi się zostawić.Psychiatra mówil,że to normalne przy takich deficytach,i za każdym razem gdy pustka się pojawia,mam nie dać się zwieść i czyhać,czaić się na najmniejszy ślad emocji,bo pustka nie jest prawdziwa i zawsze coś jest pod nią glęboko zakopane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, czego się bałaś?

 

 

Zawsze się boję na wieść,że ktoś, kogo znałam zmarł.

Mam tak od zawsze.

Jako dziecko uczestniczyłam w pogrzebach. Mama mnie zabierała. Zawsze odkąd pamiętam bałam się,że ta osoba może do mnie w nocy przyjść.

Wiem,że to absurdalne, ale nie umiem sobie z tym radzić.

Na sesjach terapeutka mi powiedziała,że istnieje u mnie cienka granica między rzeczywistością, a tamtym światem. Nigdy tak tego nie traktowałam, nie zastanawiałam sienad tą granicą. Poprostu bardzo bałam się i tak jest do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, nie myślalam tak o tym nigdy.u mnie pustka wiąże się z tęsknotą za czymś czego nie bylo i czego już nigdy mieć nie będę.To miejsce jest otwarte,ale niczego co próbuje tam dopasowac,nie udaje mi się zostawić.Psychiatra mówil,że to normalne przy takich deficytach,i za każdym razem gdy pustka się pojawia,mam nie dać się zwieść i czyhać,czaić się na najmniejszy ślad emocji,bo pustka nie jest prawdziwa i zawsze coś jest pod nią glęboko zakopane.

 

Hmmm, jest w tym coś, co piszesz. Tak, jak się zastanowić, to jest to miejsce, którego nie da się zapełnić.

Ja tą pustkę odczuwam od kiedy pamiętam.Ale nie wiem, jak rozumieć to, że pustka nie jest prawdziwa i że coś jest pod nią zakopane.

 

Korba, Shadowmere, Czyli szansa jest,żeby tąpustkę zapelnić emocjami?

Balam sie w nocy spać, spałam z otworzonymi drzwiami w pokoju. Co jakiś czas się budziłam

 

Nie wiem, czy to się za zapełnić. A jak zapełnić emocjami, które nie są niebezpieczne?

Ja też dzisiaj nerwowo spałam.

 

[Dodane po edycji:]

 

Na sesjach terapeutka mi powiedziała,że istnieje u mnie cienka granica między rzeczywistością, a tamtym światem. Nigdy tak tego nie traktowałam, nie zastanawiałam sienad tą granicą. Poprostu bardzo bałam się i tak jest do tej pory.

 

wydaje mi się, że wiem o co Ci chodzi. w takich chwilach tamten świat wydaje się bardzo bliski, wręcz namacalny. przy śmierci kogoś bliskiego - a kilka takich sytuacji przeżyłam - zawsze wydawało mi się, że lekko "odpływam" w nieznane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Boję się,naprawdę sie boję, teraz jak to piszę to płakać mi się bo jestem przerazona tym co się ze mną dzieje.

 

Wczoraj spotkalam siez dziewczynami z forum, fajnie było. Zdalam sobie sprawę,że mogę mieć zaburzenia osobowości jak patrzę wstecz na moje życie. Wczoraj jak podałaś linka o borderze......to czytalam jakby o sobie. Oprócz tych autodestrukcyjnych czynności, sammookaleczeń.

Byłam w zwiazku....to czegoś mi brakowało.....poszłam w drugi. Drugi olałam ze strachu......podswiadomego chyba, wmawiając sobie,że On nie pasuje do mnie. A teraz wiem na 100% ,że facetowi na mnie zależy, a ja nie potrafię z siebie wykrzesac milego słowa w stosunku do niego, nawet mu nie powiem,że kocham go. Nie czuję tego. Chciałabym mu dać szansę, ale jak? Jak mam budować więzi swoje do niego?

Wiesz.....ja nie rozumiem siebie.

Czy to może być wynik tego,że jestem w terapii? Że tak jestem rozwalona? Nie sposób mi siebie poukladać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, autodestrukcyjne czynności i zachowania,myśli i groźby samobójcze są kluczowe dla stwierdzenia bpd.to nie jest jakiś tam "nieważny" objaw uboczny,ktore może wystąpić lub nie,tylko symptom decydujący,a zaraz za nim 2 kolejne(labilny,kapryśny nastrój typu rapid cycling,i opętańczy lęk przed odzruceniem,pozostawieniem).Może masz zaburzenie niestabilne emojonalnie typu pierwszego,a nie typu borderline? :arrow:http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_chwiejna_emocjonalnie_typ_impulsywny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, może tak być. To na pewno są sprawy do przepracowania z terapeutą.

Ja też siebie nie rozumiem. Ja w zasadzie nie wiem, czego chcę. A wręcz chcę rzeczy sprzecznych ze sobą. Popadam w skrajności.

Nie umiem sobie siebie poukładać, dokładnie jak napisałaś.

Musisz to wszystko powiedzieć terapuetce. Jeżeli akurat masz osobę, której chciałabyś dać szansę, to spróbuj teraz pracować właśnie nad tym na terapii, ale tak byś mogła jednocześnie działać w tym kierunku, konsultując to z nią. Tak Ci będzie łatwiej. Jak myślisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, mówisz,ze brak takich myśli i zachowań.....całkowicie mnie wyklucza z borderline? O tym nie wiedziałam. Bo reszta by do mnie pasowała.

Ja w ogóle nie wiem jaką mam diagnozę, pytalam na początku października. POwiedziała,że załamanie nerwowe. Kiedys jeszcze próbowalam z nią rozmawiać na ten temat, odparła,że po co mi to wiedzieć, że to mi nie jest do niczego potrzebne.

Moje myśli te, których sieboję to takie, które mi odbierają nadzieję,że nie wyjdę z tego. A trwa to juz rok, zaczęło sie w lipcu ubiegłego roku od placzliwosci, która spowodowana byla myślami,że jestem do niczego,że wszystko moja wina,żałowałam poprostu odejścia od faceta. A te wydarzenia poprzedziły: dwie operacje, fakt najadłam sie strachu oczekując na wyniki histopatologiczne, ten stress związany z operacjami trwał pół roku.

 

Korba, ja pracuję na terapii wielotorowo, ona nawet mi ostatnio powiedziała,że tak pracuję. Mówiła,że nie tylko mówię o jakimś problemie, ale,że działam i urzeczywistniam to. A ja tego nie widzę, powaznie mówię. Objawy mam....to cholerne napiecie, brak motywacji i prób podejmowania tego,żeby się zając w czasie wolnym czymś interesującym. To ja siedzę tu, na forum, czytam dowiaduję się. A wygląda to tak jakbym sobie wyszukiwała zaburzeń sprawdzając jednocześnie czy je rzeczywiście mam. Zdrowa to ja napewno nie jestem.

 

Korbusiu...książka jeszcze mi nie przywieźli. Czekam na nią.

 

 

Shadowmere, Dziekuję za pozdrowienia, pozdrów Asię również ode mnie. Ona juz nigdy tu nie wróci? A w ogóle to jak Ona się czuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, myślę że z borderline raczej Cię to wyklucza,ale na pewno nie z innych zaburzeń..Zresztą autoagresja może być nieuświadomiona,kiedyś już byla tu dyskusja na ten temat.Gwoli pocieszenia-jeśli to borderline to po 40 się dezaktywizuje (gwaltownie lub stopniowo),więc dziewczyny uszy do góry..to się kiedys powinno skończyć jeśli nie z pomocą psychoterapii to powinno samoistnie się wyczerpać.

Asia na razie nie planuje powrotu na forum,ale myśli o Was i tak jak pisalam z oddali Wam kibicuje.Czuje się dobrze,w każdym razie ciągle żyje i walczy ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

A tak na marginesie Moniko to trochę Ci nie dowierzam

Jesteś pewna ,że autoagresja nie występuje u Ciebie?

Spectrum oklaleczania psychicznego jest bardzo szerokie.To broń Boże nie są tylko próby samobójcze(nie są one absolutnie wymagane dla stwierdzenia BPD) ani jak się sądzi powszechnie nacinanie,upuszczanie sobie krwi i przypalanie.To tylko jedne z wielu.

Równie częste są:

-anoreksja,bulimia,ortoreksja i wszelkie ED

-hipochondria(tak! siedzenie przed kompem i wmawianie sobie chorób,raków,stwardnień i innych to forma karania siebie,krzywdzenia,uprzykrzanie sobie życia)

-rezygnowanie i przerywanie rzeczy dobrych i dających korzyści(związek z bezpieczną,nietoksyczną osobą,dobra praca,bezpieczne i niezagrażające,stabilne relacje)

-to o czym Korba pisala czyli balansowanie na granicy życia i śmierci,adrenaline hunger,zachowania wysokiego ryzyka,eksperymentowanie z subst psychoakt,ryzykowne kontakty seksualne,szybka jazda samochodem

-uzależnienia-narkotyki,leki,alkohol,inne..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, do 40-tki mam 4 lata. Osobowość chwiejna emocjonalnie typu impulsywnego......tez nie wiem czy to pasuje do mnie. Z każdego typu coś mam.

 

[Dodane po edycji:]

 

hipochondria(tak! siedzenie przed kompem i wmawianie sobie chorób,raków,stwardnień i innych to forma karania siebie,krzywdzenia,uprzykrzanie sobie życia)

 

Mam skłonności takie, ale w obliczu jak się coś dzieje; czyli jak wykryte zostanie u mnie cos...np. guzek, nieprawidłowy obraz cytologiczny, itp....wtedy się doszukuję.

 

-rezygnowanie i przerywanie rzeczy dobrych i dających korzyści(związek z bezpieczną,nietoksyczną osobą,dobra praca,bezpieczne i niezagrażające,stabilne relacje)

 

Tak , przerwałam związek, ale nie wiem czy tamta osoba była dla mnie nietoksyczna.

 

-to o czym Korba pisala czyli balansowanie na granicy życia i śmierci,adrenaline hunger,zachowania wysokiego ryzyka,eksperymentowanie z subst psychoakt,ryzykowne kontakty seksualne,szybka jazda samochodem

 

-raczej nie

 

-uzależnienia-narkotyki,leki,alkohol,inne..

 

 

papierosy,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrahując od tego tematu,pamiętam co powiedzial mi pan doktor na Srebrzysku,lekarz z opinią zankomitego diagnosty..Powiedzial:ma pani to szczęście,że w tym zaburzeniu bardzo dużo będzie zależalo od pani samej,od pani pracy i starań żeby się wyleczyć.Są choroby (również psychiczne),w ktorych wysilki i starania pacjentów nie zdają się na nic,albo na bardzo malo.Tutaj może i powinna pani zrobić coś dla siebie.

 

Także naprawdę to nie wyrok..choc w internecie można znaleźć różne deprymujące informacje :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×