Skocz do zawartości
Nerwica.com

Drzwi do powitań- opowieść przy karpiu.


RefleXia

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,
to mój pierwszy post tutaj. Wigilia to dla wielu czas bliskości, ale dla mnie w tym roku jest raczej momentem ciszy i smutku. Zmagam się z obniżonym nastrojem i poczuciem pustki, które szczególnie teraz daje o sobie znać.
Nie szukam gotowych odpowiedzi ani pocieszeń na siłę. Bardziej chciałam po prostu napisać to na głos, w miejscu, gdzie można być sobą i gdzie emocje nie są oceniane.
Dziękuję, jeśli ktoś to przeczyta. Sama obecność już coś dla mnie znaczy.

 

Wesołych Świąt!!!

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęłam poranek od pozytywnej myśli podążając do lodówki po resztki ulubionego świątecznego zestawu. Zasiadłam nie pomijajac kubka dobrej, aromatycznej kawy. Myślę rozwlekle dość i objawia się niezdecydowanie. Wyjść z domu na zimnice, pospacerować czy wrócić do ciepłego łóżka i zalegać marnując czas. Toczę niezręczna walkę z sobą a w międzyczasie przeglądam internet. Po chwili przypomniałam sobie o swoim rozdarciu wewnętrznym co do planów na dzisiejszy dzień, nie zauważając, że nieświadomie po zjedzeniu śniadania i wypiciu kawy podążyłam z fonem do łóżka i już leżę zakopana pod ciepła kołderką.

Samodyscyplina nie jest wciąż moja mocna strona. Taka refleXja poświąteczna. Ość z karpia utknęła w gardle. 

 

Edytowane przez RefleXia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, RefleXia napisał(a):

Rozpoczęłam poranek od pozytywnej myśli podążając do lodówki po resztki ulubionego świątecznego zestawu. Zasiadłam nie pomijajac kubka dobrej, aromatycznej kawy. Myślę rozwlekle dość i objawia się niezdecydowanie. Wyjść z domu na zimnice, pospacerować czy wrócić do ciepłego łóżka i zalegać marnując czas. Toczę niezręczna walkę z sobą a w międzyczasie przeglądam internet. Po chwili przypomniałam sobie o swoim rozdarciu wewnętrznym co do planów na dzisiejszy dzień, nie zauważając, że nieświadomie po zjedzeniu śniadania i wypiciu kawy podążyłam z fonem do łóżka i już leżę zakopana pod ciepła kołderką.

Samodyscyplina nie jest wciąż moja mocna strona. Taka refleXja poświąteczna. Ość z karpia utknęła w gardle. 

 

Wyluzuuuj, są święta. Nowy rok, nowe postanowienia i będziesz sobie ogarniać życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam w sobie mnóstwo bólu przyklepanego, zastygłego, takiego o którym wygodnie było zapomnieć i cieszyć, że coś jest przeszłością. Już wiem, że to tylko było ułuda i nie sposób naprawić coś co już zostało nadszarpnięte w człowieku w jakimś sensie zniszczone. Można żyć bez ręki, nogi, wzroku, słuchu ale to życie jest już inne i generuje wiele przeszkód. Można nauczyć się funkcjonować na nowo w nowym świecie ale nigdy sprawność nie będzie ta sama jak z ręką itp itd. Tak samo jest z psychika, można żyć inaczej, starać się ale coś co zostało zniszczone już nie wróci do pierwotnego stanu. Dlatego nawet w dobrym samopoczuciu nigdy nie potrafiłam poczuć już pełni szczęścia.

Dlatego nie każdy potrafi mimo leczenia wyjść bez szwanku i żyć jak wcześniej. Sądzę nawet, że dane to jest niewielu. Każdy przebywając sam na sam z sobą potrafi to wyczuć, może nie powie wszystkim ale sam przed sobą to wie.  Co najwyżej można doświadczyć życia bardziej komfortowego. Niestety splot niekorzystnych okoliczności potrafi zburzyć w człowieku wszystko to na co pracował latami. Nawrot choroby to znak, że nigdy nie byliśmy całkiem zdrowi i już nie będziemy. 

Edytowane przez RefleXia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, RefleXia napisał(a):

Mam w sobie mnóstwo bólu przyklepanego, zastygłego, takiego o którym wygodnie było zapomnieć i cieszyć, że coś jest przeszłością. Już wiem, że to tylko było ułuda i nie sposób naprawić coś co już zostało nadszarpnięte w człowieku w jakimś sensie zniszczone. Można żyć bez ręki, nogi, wzroku, słuchu ale to życie jest już inne i generuje wiele przeszkód. Można nauczyć się funkcjonować na nowo w nowym świecie ale nigdy sprawność nie będzie ta sama jak z ręką itp itd. Tak samo jest z psychika, można żyć inaczej, starać się ale coś co zostało zniszczone już nie wróci do pierwotnego stanu. Dlatego nawet w dobrym samopoczuciu nigdy nie potrafiłam poczuć już pełni szczęścia.

Dlatego nie każdy potrafi mimo leczenia wyjść bez szwanku i żyć jak wcześniej. Sądzę nawet, że dane to jest niewielu. Każdy przebywając sam na sam z sobą potrafi to wyczuć, może nie powie wszystkim ale sam przed sobą to wie.  Co najwyżej można doświadczyć życia bardziej komfortowego. Niestety splot niekorzystnych okoliczności potrafi zburzyć w człowieku wszystko to na co pracował latami. Nawrot choroby to znak, że nigdy nie byliśmy całkiem zdrowi i już nie będziemy. 

Mimo wszystko trzeba wierzyć ( nawet naiwnie ), że zdrowienie ma sens i pcha nas ku lepszemu🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, brum.brum napisał(a):

Mimo wszystko trzeba wierzyć ( nawet naiwnie ), że zdrowienie ma sens i pcha nas ku lepszemu🙂

Wiem. Sama do niedawna byłam mocno pozytywną. Teraz brakuje mi wiary we wszystko już. W siebie, innych, zastanawiam się czy jest jeszcze sens walczyć. Bo już mocno się starałam nieraz. Zwyczajnie poddaje się.. czuje to. Pytam siebie- ile jeszcze??? Nie jestem w stanie tego teraz zmienić. Człowiek, któremu odebrano wszystko, nie ma nic do stracenia i jest zdolny do wszystkiego. I tego się boje najbardziej. 

Edytowane przez RefleXia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×