Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spam działu Dzisiaj czuje się...


Catriona

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, mała_mi123 napisał(a):

Kwestia wyczucia co danej osobie może pomóc, a w razie czego zmiana taktyki. Jeśli ktoś nie szanuje pomocy, dalej pogrąża się np. w nałogach to pozostaje tylko terapia szokowa. Niestety.

Purpurowy dostał tu już masę emocjonalnego wsparcia. Ludzie się spalali, żeby podejść empatycznie. Nic to nie dało – i moim zdaniem w tym przypadku nic to nie da. To jest ten drugi przypadek, który musi zobaczyć, że faktycznie życie nie daje mu taryfy ulgowej i są tylko dwie drogi, z czego jedna w końcu doprowadzi do cmentarza (i tak, już widzę, jak odpowiada „super, byle szybciej”, po to, żeby znów dostać atencję i głaskanie po główce).

 

Przy czym jeśli „empaci” (w cudzysłowie, bo z prawdziwą empatią to nie ma wg mnie nic wspólnego) chcą dalej głaskać po główce, to niech głaszczą. Nic mi do tego. Mam w sobie na tyle kultury, żeby nie pisać im, żeby „zawarli dzioby”.

Edytowane przez Doktor Indor

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Doktor Indor napisał(a):

No to powiedz – jak chciałbyś pomóc Purpurowemu? Kupisz mu jedzenie, dasz palnik do ogrzewania i butlę z gazem (i będziesz przynosił nową, jak się skończy)?

 

Może pomożesz mu napisać CV i znaleźć pracę? Ale czy to jest konieczne? On nie jest głupi. Intelektualnie spokojnie ogarnie znalezienie pracy.

 

Są np. Ośrodki interwencji kryzysowej, gdzie doradcy zawodowi, psychologowie, pracownicy socjalni- pomagają systemowo. I tak, napisanie Cv to może być bardzo dużo dla osoby w kryzysie. Pomóc w znalezieniu i utrzymaniu pracy. Są też terapie w ośrodkach zamkniętych czy ambulatoryjnie….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, mrNobody07 napisał(a):

Są np. Ośrodki interwencji kryzysowej, gdzie doradcy zawodowi, psychologowie, pracownicy socjalni- pomagają systemowo. I tak, napisanie Cv to może być bardzo dużo dla osoby w kryzysie. Pomóc w znalezieniu i utrzymaniu pracy. Są też terapie w ośrodkach zamkniętych czy ambulatoryjnie….

Poczytaj posty Purpurowego. Nie z uwagi na treść, tylko na formę. Uważasz, że on nie będzie w stanie napisać CV?

Zupełnie inna sprawa, że nie w każdej pracy CV jest potrzebne. A jeśli pojawi się tu konkretne pytanie, jak napisać CV, co zawrzeć, ewentualnie prośba o to, żeby ktoś zerknął i powiedział, co poprawić, to będę pierwszym, który w tym pomoże.

Moim zdaniem tu trzeba po prostu zacisnąć zęby, spiąć dupę i iść do roboty, a nie chodzić po doradcach, psychologach i rozwodzić się nad tym, jak to jest źle. Doradca może być potrzebny komuś nieogarniętemu. On wbrew pozorom jest ogarnięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

5 minut temu, Doktor Indor napisał(a):

Gorzej, że on nie chce. A nie chce, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjmie, pogłaszcze po główce, zlituje się, i coś da

 

Nie znam całej jego historii, nie wiem z czym się dokładnie mierzy.

Wiem tylko, że jak ludzie dawniej przymierali głodem na przedwiośniu mieszkając np. w 8-10 osób w ciasnej izbie to szli tam gdzie była szansa na jakiś zarobek żeby nie głodować, żeby zarobić NA BUTY, ktore były wówczas rarytasem, czy przysłać grosza wielodzietnej rodzinie. Rodzice rzadzili twarda ręką i nie pozwalali na lenistwo i marazm, bo wtedy wszyscy by z głodu na wsiach pozdychali.

Ci ludzie szli na służbę, na saksy. Z jednym tobołkiem do mitycznej Ameryki. Naprawdę ludzie mieli trudniej pod względem logistycznym i życiowym ale jak bieda ścisnęła to znajdywali w sobie odwagę i determinacje.

Co się teraz porobiło z ludźmi. Może to socjal psuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, mała_mi123 napisał(a):

 

Tu też się zgadzam. Nie jest łatwo, każdy ma swoje tempo przeżywania żałoby czy tam wychodzenia z dołka psychicznego. Tylko żeby tego nie przedłużać, żeby się w tym nie zatracić i zapomnieć. Bo im dłużej się w tym siedzi tym trudniej będzie z tego wyjść. Czarna dziura będzie pochłaniać w coraz bardziej oddalone od świata realnego rejony. 

Dlatego dobrze mieć wtedy kogoś kto jeszcze w odpowiednim czasie zareaguje. Niech zrobi cokolwiek byleby zadziałało na taką osobę. W przenośni "potrzasnie, spoliczkuje, wyrzuci na bruk". Cokolwiek co przyspieszy duchowe przebudzenie u zatracającego się w otchłani człowieka. 

Na niektórych może zadziałać coś odwrotnego - podanie pomocnej dłoni, troska, uwaga, ciepło, poprowadzenie przez pierwsze kroki do poprawy jak rodzic uczący dziecko chodzić. 

Kwestia wyczucia co danej osobie może pomóc, a w razie czego zmiana taktyki. Jeśli ktoś nie szanuje pomocy, dalej pogrąża się np. w nałogach to pozostaje tylko terapia szokowa. Niestety.

Dokładnie tak. Bardzo mądre podejście. Kolega ma co czytać i wyciągać wnioski. Bo rzeczywiście widzę tutaj same dobre intencje. Takie pisanie zresztą to też jakaś forma pomocy. Jeżeli chcesz napisz do mnie @Purpurowyna pw podpowiem co możesz zrobić, bo jest sporo dobrych, mądrych ludzi którzy zawodowo ale i z serca pomagają osobą w trudnej sytuacji życiowej…zawsze jest wyjście 

Edytowane przez mrNobody07

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Doktor Indor napisał(a):

No to powiedz – jak chciałbyś pomóc Purpurowemu? Kupisz mu jedzenie, dasz palnik do ogrzewania i butlę z gazem (i będziesz przynosił nową, jak się skończy)?

 

Może pomożesz mu napisać CV i znaleźć pracę? Ale czy to jest konieczne? On nie jest głupi. Intelektualnie spokojnie ogarnie znalezienie pracy.

 

Nic nie zabrakło. Po prostu to on, a nie samozwańczy (i na dłuższą metę szkodliwi) obrońcy, był adresatem tego, co mówiłem. Nie widzę też powodu, dla którego miałbym cokolwiek tłumaczyć ludziom, którzy wcięli się w temat po to, żeby poczuć się lepiej, że bronią biednego, niesprawiedliwie ocenianego, uciśnionego.

 

Każdy jest inny i reaguje inaczej, to akurat jest oczywiste. Natomiast też każdy jest kowalem swojego losu.

 

Tak samo uważam.

 

Tam, gdzie stwierdziłem, że warto dać konkretne rady (odnośnie znalezienia normalniejszych znajomych), tam je dałem.

 

To kolejny ważny temat i również coś, czego nikt mnie nie nauczył – sam musiałem sobie do tych wniosków dojść, gdy musiałem pożyczać od kolegi 50 zł, żeby mieć na jedzenie.

 

Gorzej, że on nie chce. A nie chce, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjmie, pogłaszcze po główce, zlituje się, i coś da.

No ja nie czytałam całego wątku. Ale mi, z moimi umiejętnościami dedukcji, zabrakło. Nie napisałeś że zwracasz się do autora, i kompletnie inaczej zrozumialam ta wypowiedź. Natomiast ci co mają inne zdanie mysle że nie piszą po to by poczuć się lepiej (dlaczego ciągle domysły bierzesz za pewnik nunu), tylko każde posty jakie piszemy na forum, to wpisy czyta dużo ludzi i wyciągają wnioski dla siebie. Ja tak do tego podchodzę, że wszystko co pisze, jest nie tylko do jednej osoby, ale też do obserwatora 🤔 Ale nie wiem jak oni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, mrNobody07 napisał(a):

Myślenie perspektywistyczne u osoby parę dni trzeźwej?

 

Czyli problem z używkami? Odwyk, terapia, leczenie. Tylko on tego musi chcieć. Nie przymusimy nikogo.

Z terapii szokowej - zapytam tylko czy zdaje sobie sprawę z tego, że organy wewnętrzne/ zdrowie zaczną mu szwankować i to szybciej niż później.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeśli chodzi o alkoholików. No to jednej rzeczy tu brakuje - wstydu. Alkoholik nie ma siebie za alkoholika, dopiero zaczyna tak myśleć kiedy osiąga swoje dno, z naciskiem na swoje. Jak ojciec mój coś odjebie to zawsze 3 dni po się tego wstydzi, znacznie częściej niż dziadek, ale nadal nie jest to wstyd na tyle duży by uznał że jest uzależniony. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Dalila_ napisał(a):

 

 

Jeśli chodzi o alkoholików. No to jednej rzeczy tu brakuje - wstydu. Alkoholik nie ma siebie za alkoholika, dopiero zaczyna tak myśleć kiedy osiąga swoje dno, z naciskiem na swoje. Jak ojciec mój coś odjebie to zawsze 3 dni po się tego wstydzi, znacznie częściej niż dziadek, ale nadal nie jest to wstyd na tyle duży by uznał że jest uzależniony. 

Bo to klasyczny moralniak. To ma się nijak do poprawy. Mój robił tak samo. 

Byłem jedyną osobą do której czuł respekt. Reszta mogła go w d pocałować. Ale jak jak się uruchamiałem to już się przejmował. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Dalila_ napisał(a):

 

 

Jeśli chodzi o alkoholików. No to jednej rzeczy tu brakuje - wstydu. Alkoholik nie ma siebie za alkoholika, dopiero zaczyna tak myśleć kiedy osiąga swoje dno, z naciskiem na swoje. Jak ojciec mój coś odjebie to zawsze 3 dni po się tego wstydzi, znacznie częściej niż dziadek, ale nadal nie jest to wstyd na tyle duży by uznał że jest uzależniony. 

osoba uzależniona wbrew pozorom ma ogromne pokłady wstydu, lęku , bardzo dobrze rozumie co niszczy swoim piciem, zażywaniem, czy zachowaniem destrukcyjnym…Może przez substancje ma to „wytłumione” ale w środku jest- bardzo dużo zresztą 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, mrNobody07 napisał(a):

osoba uzależniona wbrew pozorom ma ogromne pokłady wstydu, lęku , bardzo dobrze rozumie co niszczy swoim piciem, zażywaniem, czy zachowaniem destrukcyjnym…Może przez substancje ma to „wytłumione” ale w środku jest- bardzo dużo zresztą 

 

Może jest, ale mi chodziło o granice gdy ten wstyd jest już za duży, i to jest tylko gdy osiąga swoje dno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Fuji napisał(a):

Bo to klasyczny moralniak. To ma się nijak do poprawy. Mój robił tak samo. 

 

Nie zgodzę sie. Osoba uzależniona ma często ogrom wstydu w sobie, wspomniane „kace moralne” , niskie poczucie własnej wartości „stłumione” substancją/zachowaniem destrukcyjnym. Ale jest to na pierwszy rzut oka nie widoczne, bo schowane za maską …nie bez przyczyny uzależnienie jest chorobą, w pełnowymiarowym tego znaczeniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mrNobody07 napisał(a):

Nie zgodzę sie. Osoba uzależniona ma często ogrom wstydu w sobie, wspomniane „kace moralne” , niskie poczucie własnej wartości „stłumione” substancją/zachowaniem destrukcyjnym. Ale jest to na pierwszy rzut oka nie widoczne, bo schowane za maską …nie bez przyczyny uzależnienie jest chorobą, w pełnowymiarowym tego znaczeniu

Masz rację. Ale Fuji też ma, poprawy nie przynosi, czasem całe życie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

A Ty coś wnosisz?

 

Jeżeli są ci obojętni ludzie z problemami, to po co się tak rozpisujesz? Liczysz na oklaski?

 

Najłatwiej jest oceniac, i to z góry. Może kiedyś ktoś Ciebie tak dobije. Co za tupet.

 

 

Dokładnie tak.

2 godziny temu, Catriona napisał(a):

jesli liczysz że odpowiem na takie pytanie to się przeliczysz 🤷‍♀️ to gdzie pracowali moi rodzice jest tylko i wyłącznie ich sprawa i ta wiedza nie jest Ci do niczego potrzebna 🤷‍♀️ 

No co innego urodzić się na prowincji w chatce z gówna w patorodzinie, gdzie rodzice nie spełniali podstawowych potrzeb, a co innego urodzić się np. w rodzienie lekarzy czy prawników, ale potem gadać /cenzura/ety, jak to wszystko osiągnęło się własnymi siłami. Drogi, infrastrukturę techniczną i wszystko inne, co jest dla nas transaprentne, pewnie też sami budowaliście własnymi siłami razem z @Doktor Indor ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tak. Oni się naprawdę wstydzą tylko nie potrafią przerwać ciągu tego całego cyklu. Wstyd, unikanie, dręczące myśli. 

Często nie widzą w sobie winy. Tak jak pisała Dalia, całe życie tak się zachowują. 

A najgorsze to jest to, że najbardziej uzależnieni ludzie są najbardziej cool jako ludzie. Poprostu nie wytrzymują.

Nie jestem fajny wiec nie muszę chlać.

Alkoholizm mi nie grozi.

 

A tam... idę się napić . Zaraz pewnie mnie zawołają..... xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mała_mi123 napisał(a):

Wiem tylko, że jak ludzie dawniej przymierali głodem na przedwiośniu mieszkając np. w 8-10 osób w ciasnej izbie to szli tam gdzie była szansa na jakiś zarobek żeby nie głodować, żeby zarobić NA BUTY, ktore były wówczas rarytasem, czy przysłać grosza wielodzietnej rodzinie. Rodzice rzadzili twarda ręką i nie pozwalali na lenistwo i marazm, bo wtedy wszyscy by z głodu na wsiach pozdychali.

Ci ludzie szli na służbę, na saksy. Z jednym tobołkiem do mitycznej Ameryki. Naprawdę ludzie mieli trudniej pod względem logistycznym i życiowym ale jak bieda ścisnęła to znajdywali w sobie odwagę i determinacje.

Co się teraz porobiło z ludźmi. Może to socjal psuje..

Tiaaaa, kiedyś to było ku#@@

Kobity też kiedyś w chałupie siedziały i rodziły po 10 dzieci i gęby otworzyć nie mogły bez zgody męża. W nocy tylko nogi rozłożyć na polecenie. A zwierzaczki typu koty i psy to już na pewno kiedyś miały zajebiście.

Teraz tylko ten socjal i socjal, psuje ludzi. Lepiej odrazu by ich powystrzelać, zamiast tracić hajs. A potem ciała do rowu i wapnem.  Następnie wjeżdzają, cali na biało, piękni bogaci tego świata. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Doktor Indor napisał(a):

Mam w sobie na tyle kultury, żeby nie pisać im, żeby „zawarli dzioby”.

No jesteś indorem wszak 😛 OK, może przesadziłem, sorki. 

Fundamentalnie się z Tobą nie zgadzam, nie uważam też, że człowiek jest kowalem własnego losu. Nie cierpię jak ktoś wiedzę na temat rzeczywistości bierze z powiedzonek lub jedynie własnego doświadczenia, a potem przestawia to w taki sposób, jakby lata spędził na badaniach owego wciąż tajemniczego fenomenu jakim jest wolność. 

Bez odbioru. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, mała_mi123 napisał(a):

każdy ma swoje tempo przeżywania żałoby czy tam wychodzenia z dołka psychicznego.

Zaciekawiło mnie porównanie dołka psychicznego do żałoby . Możesz coś więcej napisać na ten temat?

2 godziny temu, MicMic napisał(a):

Tiaaaa, kiedyś to było ku#@@

Kobity też kiedyś w chałupie siedziały i rodziły po 10 dzieci i gęby otworzyć nie mogły bez zgody męża. W nocy tylko nogi rozłożyć na polecenie. A zwierzaczki typu koty i psy to już na pewno kiedyś miały zajebiście.

Teraz tylko ten socjal i socjal, psuje ludzi. Lepiej odrazu by ich powystrzelać, zamiast tracić hajs. A potem ciała do rowu i wapnem.  Następnie wjeżdzają, cali na biało, piękni bogaci tego świata. 

 

😄dobre

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, MicMic napisał(a):

No co innego urodzić się na prowincji w chatce z gówna w patorodzinie, gdzie rodzice nie spełniali podstawowych potrzeb, a co innego urodzić się np. w rodzienie lekarzy czy prawników, ale potem gadać /cenzura/ety, jak to wszystko osiągnęło się własnymi siłami.

Robisz jakieś założenia na temat tego, w jakiej rodzinie (m.in.) ja się urodziłem, choć nie masz o tym żadnego pojęcia.

 

5 godzin temu, MicMic napisał(a):

Drogi, infrastrukturę techniczną i wszystko inne, co jest dla nas transaprentne, pewnie też sami budowaliście własnymi siłami razem z @Doktor Indor ?

Problem polega na tym, że tak. Jest to finansowane z podatków, które są mi zabierane. Ja nie dostaję 800+, zapomóg, dodatków, socjalu. Ja to finansuję swoją pracą.

 

Przy czym, żeby było jasne, nie mam nic przeciwko mądremu zarządzaniu pieniędzmi zabranymi pod postacią podatków. Drogi są potrzebne, infrastruktura też. Zapomogi dla tych, którzy naprawdę tego potrzebują (w odróżnieniu od socjalu dla leni i nierobów) też.

 

4 godziny temu, MicMic napisał(a):

nie uważam też, że człowiek jest kowalem własnego losu.

Na los człowieka ma wpływ wiele rzeczy – urodzenie oczywiście też. Ale nie zgadzam się na promowanie biernej postawy, „bo mi się w życiu tak ułożyło”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Doktor Indor napisał(a):

Robisz jakieś założenia na temat tego, w jakiej rodzinie (m.in.) ja się urodziłem, choć nie masz o tym żadnego pojęcia.

To było ogólne stwierdzenie, będące racją dla prawdziwości wywodu. 

 

41 minut temu, Doktor Indor napisał(a):

Zapomogi dla tych, którzy naprawdę tego potrzebują (w odróżnieniu od socjalu dla leni i nierobów) też.

Ok. I rozumiem Pan Indor będzie decydował kto jest leniem, kto nie. Dokonał nieskończonego obliczenia - niczym Absolut z filozofii Lebniza podczas wyboru idealnego świata spośród wszystkich możliwych - a następnie podjął decyzję 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×