Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę się pogodzić z przeszłością seksualną partnera


Malina9

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Dalja napisał(a):

Tak potocznie nazwałam, że nieraz wszystko super A potem poznaje kogoś nowego, albo zdradzi albo inne przyczyny odejścia. 

W sumie raz tak było u mnie. Nawet nie wiem czy żałuję. Z jednej strony tak, z drugiej… Wtedy podjąłem taką decyzję, jaka wydawała mi się najlepsza.

 

2 godziny temu, Dalja napisał(a):

Niekoniecznie zdradzal, mógł w przerwach miesiąca czy dwóch mieć tą faze że się bawił i spał np. z 5 laskami w miesicu

Patrzę po sobie. Ja zdradzałem.

 

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

Bez przesady ile to mogło być kasy. Chyba nie była to luksusowa od prezydenta :P

Nie wiem jakie były wtedy ceny. Czy luksusowa… raczej nie, normalna laska.

 

Generalnie poszliśmy ze znajomymi na miasto z „domówki” (coś zjeść + znudziło nam się picie w domu), potem do klubu nocnego, a potem stwierdzili, że zafundują prawiczkowi przygodę. Tak to jest jak się ma starszych kolegów :D 

 

To byli zresztą ludzie, którzy lubili popisywać się pieniędzmi. Takie towarzystwo, przyznam się że trochę mi to wtedy imponowało. Jeden teraz jest ministrem, drugi dyrektorem w spółce skarbu państwa (i kawałem sk…syna, jak się okazało, bydlakiem i gwałcicielem). Zdecydowanie złe towarzystwo.

 

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

Tak, zapewne nie miał okazji jeszcze tak głęboko kochać, albo nie wykształcił tej umiejętności.

Tu znów z doświadczenia. Często wydawało mi się, że kocham, a po czasie okazywało się, że to obok miłości nawet nie stało.

 

Obecną dziewczynę kocham, ale to jest zupełnie inna relacja, niż te poprzednie. Jak to moja matka określiła, gdy ją poznała: „boże, w końcu normalna dziewczyna, a nie ciągle te tłuki jeb…ne”. Tia.

 

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

Nie tak do końca. Później sobie uświadamiasz że mimo mniejszej winy to Ty też odpowiadasz, twój czyn, za tamta zdradzona osobę a co najważniejsze za dzieci jeśli są. Twój kaprys, a jakby źle poszło to by dzieci mogły mieć życie zniszczone. 

Nie dodam sobie tym punktów, ale nie mam takich rozterek. Ok, jakby były dzieci, to może jeszcze. W moim przypadku nie było.

 

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

No ja też miałam akcje.... siano w glowie

Ale ja tego nie żałuję. Nie widzę powodu dla którego miałbym nie zrobić tego znowu, gdyby była taka sytuacja (i gdybym nie był z obecną dziewczyną).

 

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

Ja zmarnowalam 2.5 roku de faceto i 3.5 de jure. Do tego załamanie psychiczne. Wszystko dlatego że człowiek gowno o miłości wiedział a chciał byc ok

Ja nie uważam tego czasu za zmarnowany. Wszystko czegoś nas uczy, ten związek też mi wiele pokazał, wiele nauczył i wiele dał. Gorzej, że tamta dziewczyna ma po nim traumę. Ona przywiązała się do mnie o wiele bardziej niż ja do niej, miała ze mną lękowy styl przywiązania, ja miałem z nią unikający. Wiele razy była przeze mnie emocjonalnie odrzucana, szczególnie gdy mnie coś przerastało. Zamykałem się w sobie, a ona umierała w środku.

 

Zdrowe to nie było. Ale nie, ten związek mnie nie skrzywdził. Skrzywdził mnie inny, i to tak, że podnosiłem się po tym przez wiele lat, ale o tym nie chcę pisać.

 

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

Ja mam 2 teorie z czego u mnie. Znaczy 1-że sfera seksu to jedyne o czym ja decyduje w swoim życiu, jedyne gdzie jest po mojemu w sensie.  A 2 to co Ty mówisz, może faktycznie, braki emocjonalne, osoby z którą się jest mocno zwiazanym

Większość moich (auto)destrukcyjnych zachowań wynika, i zawsze wynikała, z wewnętrznej pustki. Prawdziwe źródło było w domu i w byciu wychowywanym przez dwójkę narcyzów, z których jeden dodatkowo był alkoholikiem, który nie kontrolował swojej złości i agresji.

 

1 godzinę temu, Malina9 napisał(a):

No w sumie dałeś mi do zastanowienia. Co to były za wyliczenia i o „ile to wyliczenie” się nie zgadzało. Bo jak jedynie o około  miesiąc albo i mniej to nigdy nic nie wiadomo …

Żeby się potem nie okazało, że jednak dziecko jest… i to „potem” to przy okazji wyciągania rączki po pieniążki.

 

1 godzinę temu, Malina9 napisał(a):

Ja chyba po prostu mam w sobie za dużo empatii i nie mogłabym się przyczynić do tego, żeby ktoś czuję się skrzywdzony

Ja już się z niej wyleczyłem. Cała moja empatia poszła w zwierzęta (niestety do przesady 😕), dla ludzi nie zostało jej zbyt wiele. Ale zauważyłem, że ludzie, którzy byli w przeszłości bardzo skrzywdzeni, tak mają.

5 minut temu, Mic43 napisał(a):

Tak byłem wychowany.

O, to ja też. Przekaz był taki, że liczą się wszyscy dookoła, tylko nie ja. Że ich potrzeby są ważniejsze od moich. Taki przekaz wyniosłem z dzieciństwa i w pewnym momencie poszło to u mnie w zupełnie przeciwną skrajność, przynajmniej w przypadku ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

O, to ja też. Przekaz był taki, że liczą się wszyscy dookoła, tylko nie ja. Że ich potrzeby są ważniejsze od moich. Taki przekaz wyniosłem z dzieciństwa i w pewnym momencie poszło to u mnie w zupełnie przeciwną skrajność, przynajmniej w przypadku ludzi.

Cóż, może wszystko przede mną. Ja empatyzuje tylko z tymi biednymi i smutnymi. Dla zadowolonych, radosnych i bezproblemowych nie mam empatii, a wręcz wrogość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Mic43 napisał(a):

tylko z tymi biednymi i smutnymi

E, źle mi się zacytowalo trochę.

Chciałam zaznaczyć, że mnie właśnie "ciągnie" do ludzi pokrzywdzonych powiedzmy.

I to samo się tak dzieje.

No i do zwierząt.

Ja nawet jak piszę na forum,to z kotem leżącym na moim brzuchu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Mic43 napisał(a):

Cóż, może wszystko przede mną. Ja empatyzuje tylko z tymi biednymi i smutnymi. Dla zadowolonych, radosnych i bezproblemowych nie mam empatii, a wręcz wrogość.

Ja tylko z kotami, jeżami, i ogólnie zwierzętami. Oprócz psów. Psa bym nie skrzywdził, ale nie lubię ich, może dlatego że jako dziecko byłem pogryziony. A ludzie… no cóż. Empatyzuję z tymi, których znam i których lubię. Reszta nie wyzwala we mnie takich emocji. Racjonalnie mogę im współczuć, ale nie mam reakcji emocjonalnych na ludzką krzywdę takich jak na krzywdę zwierząt (i to się wiąże też z otwieraniem portfela dla jednych i zamykaniem go dla drugich).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mic43 napisał(a):

 

Ahaaaaaa, masz dosyć specyficzną pamięć 🙂

Ja mam tak że jak mnie ktoś pocisnie to oddaje tym samym. Pretensje możesz mieć tylko do siebie ;)

To rodzaj samoobrony. Moze Jezus umiał lepiej. Szkoda że tak nie umiem

Godzinę temu, Mic43 napisał(a):

Cóż, może wszystko przede mną. Ja empatyzuje tylko z tymi biednymi i smutnymi. Dla zadowolonych, radosnych i bezproblemowych nie mam empatii, a wręcz wrogość.

👌

@Malina9w mojej poprzedniej wiadomości napisałam tez jakby do Ciebie, Ale zapomnialam otagowac. Na twoim miejscu zrobiłbym tak:

Mówiła do siebie że jest starszy i doświadczony, a jako facet nie jest to jakies nadzwyczajne że miał dużo partnerek seksualnych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

Generalnie poszliśmy ze znajomymi na miasto z „domówki” (coś zjeść + znudziło nam się picie w domu), potem do klubu nocnego, a potem stwierdzili, że zafundują prawiczkowi przygodę. Tak to jest jak się ma starszych kolegów :D 

:D :D :D

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

To byli zresztą ludzie, którzy lubili popisywać się pieniędzmi. Takie towarzystwo, przyznam się że trochę mi to wtedy imponowało. Jeden teraz jest ministrem, drugi dyrektorem w spółce skarbu państwa (i kawałem sk…syna, jak się okazało, bydlakiem i gwałcicielem). Zdecydowanie złe towarzystwo.

Zwykle snoby, nierzadkie u tych co mają kasę. Moze w młodości nie musieli być snobami. Kurde, skąd takie bujanie z nimi

 

 

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 „boże, w końcu normalna dziewczyna, a nie ciągle te tłuki jeb…ne”. Tia.

Och, dobry miałeś gust xD

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

Nie dodam sobie tym punktów, ale nie mam takich rozterek. Ok, jakby były dzieci, to może jeszcze. W moim przypadku nie było.

Więc był jeden przypadek :P

 

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

Ale ja tego nie żałuję. Nie widzę powodu dla którego miałbym nie zrobić tego znowu, gdyby była taka sytuacja (i gdybym nie był z obecną dziewczyną).

No ja też nie specjalnie, zwykły seks, znaczenie ma głębsze tylko ten jak się kocha kogoś.

 

 

 

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Ja nie uważam tego czasu za zmarnowany.

No mnie też nauczył, z kim być nie mogę, z jakim typem ludzi. Ale takto zmarnowany w chust czas

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

Większość moich (auto)destrukcyjnych zachowań wynika, i zawsze wynikała, z wewnętrznej pustki. Prawdziwe źródło było w domu i w byciu wychowywanym przez dwójkę narcyzów, z których jeden dodatkowo był alkoholikiem, który nie kontrolował swojej złości i agresji.

 

U mnie narcyzow nie było, było dda. A takto podobnie w sumie

2 minuty temu, Mic43 napisał(a):

Hehe mam tak samo, więc pretensje też możesz mieć do siebie 🙂

Oki szatama. Ale to przewrazliwienie to chyba nie umnie :D u mnie niedowrazliwienie

Sztama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

Oki szatama. Ale to przewrazliwienie to chyba nie umnie :D u mnie niedowrazliwienie

Sztama

Ech, nie wiem co u kogo. Też czasem brałaś jako atak coś, co nie miało być atakiem.

A jak ktoś mi mówi, że np. mam głupie pytania, to nie wiem, nie uważam żeby to była nadwrażliwość, że reaguję jak reaguję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

zawsze wynikała, z wewnętrznej pustki

Też mam problem z pustką. Zawsze gdzieś tam jest. Nagle może mnie dopaść, jak np. coś mi się nie uda itp. za mało się dzieje, coś nie jest idealne. I wtedy przejebane, robię się agresywny, a potem czuję się z dupy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Dalja napisał(a):

Zwykle snoby, nierzadkie u tych co mają kasę. Moze w młodości nie musieli być snobami. Kurde, skąd takie bujanie z nimi

Trochę przypadek, poznaliśmy się przez wspólnych znajomych. Problem polega na tym, że mając z domu wzorzec narcyzmu jakby naturalnie mnie do tego ciągnęło, i do takich ludzi.

 

4 godziny temu, Dalja napisał(a):

Och, dobry miałeś gust xD

Po części było tak, że matka nigdy nie lubiła żadnej mojej partnerki (oprócz jednej, tej którą zostawiłem tak nagle, a ku… trzeba było się hajtnąć, bylibyśmy już dawno po szczęśliwym rozwodzie i nie zastanawiałbym się co by było gdyby) a po części… hmm, to były osoby bardzo zimne, egoistyczne, skupione głównie na sobie. Takie mnie nie przytłaczały emocjonalnie. Albo borderki, ale z nimi nigdy relacje nie trwały na tyle długo, żeby jakkolwiek je komukolwiek z rodziny przedstawiać (oprócz jednej).

 

4 godziny temu, Dalja napisał(a):

No mnie też nauczył, z kim być nie mogę, z jakim typem ludzi. Ale takto zmarnowany w chust czas

Ale czemu zmarnowany? Coś się działo, nie byłaś sama.

 

4 godziny temu, Dalja napisał(a):

U mnie narcyzow nie było, było dda. A takto podobnie w sumie

DDA / DDD to stały wzorzec i to się już pewnie nie zmieni. Trudno żeby było inaczej skoro sam, jakby nie patrzeć, z samej definicji DDA jestem DDA.

 

1 godzinę temu, Mic43 napisał(a):

Też mam problem z pustką. Zawsze gdzieś tam jest. Nagle może mnie dopaść, jak np. coś mi się nie uda itp. za mało się dzieje, coś nie jest idealne. I wtedy przejebane, robię się agresywny, a potem czuję się z dupy. 

Ja przez lata wypracowałem całkiem skuteczne sposoby radzenia sobie z tą pustką, tzn. odcinania się od niej. Wecznie zajęty, wiecznie coś się dzieje, plus pornografia. Gorzej jak jednak coś mi dowali na tyle, że te mechanizmy się załamują. Wtedy jest bardzo, bardzo źle. Aż znów dam radę wypierać.

 

Leki też pomagają. Wczoraj nie wziąłem (zapomniałem). Było ciężko. Ogólnie teraz przez tę akcję ratowania kotów i zrobienie z domu kociego hospicjum jest ciężko i już nie daję rady, ale dopóki biorę leki to jakoś jest. Najgorzej że odbija się to też na dziewczynie, a ona na to nie zasłużyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Wecznie zajęty, wiecznie coś się dzieje, plus pornografia. Gorzej jak jednak coś mi dowali na tyle, że te mechanizmy się załamują. Wtedy jest bardzo, bardzo źle. Aż znów dam radę wypierać.

Ciekawe, wiem, że sporo osób ucieka w aktywności, tylko po to żeby tej pustki nie poczuć. 

Ja nigdy nie potrafiłem wypierać. Jak próbuję, czuję się jeszcze gorzej, narastający lęk, który każe mi wszystkie aktywności zastopować i jakby znieruchomieć w miejscu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mic43 napisał(a):

Ciekawe, wiem, że sporo osób ucieka w aktywności, tylko po to żeby tej pustki nie poczuć. 

Ja nigdy nie potrafiłem wypierać. Jak próbuję, czuję się jeszcze gorzej, narastający lęk, który każe mi wszystkie aktywności zastopować i jakby znieruchomieć w miejscu. 

Każdy ma inne mechanizmy obronne… moje były wypracowane bardzo wcześnie, w sumie wypracowały się same. Nie robiłem tego świadomie. Dochodzi do tego że nawet do kibla muszę brać książkę bo przez minutę nie mogę być sam ze swoimi myślami. A potem przychodzi noc, próbuję zasnąć, i dopiero pojawia się młynek w głowie, więc oglądam filmy, seriale, rozbudzam się tylko i finalnie zasypiam o 4-5 nad ranem i jestem wiecznie niewyspany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Dalja napisał(a):

@Cień latającej wiewiórkibo się nic nie działo właśnie. I był czas mocno traumatyczny totez

A ja wypieram tak skutecznie że stałam się chora 🤪

Nie macie podjazdu chłopcy :D niemniej współczuję wam mąk

Może hipnoze se /cenzura/nij. /cenzura/, wiadomo że miałaś coś z rodzicami, zawsze o to chodzi, jak się nie pamięta ;) musiałas być małym bobo słodkim jeszcze, i dlatego nie pamiętasz. 

Edytowane przez Mic43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Mic43 napisał(a):

Może hipnoze se /cenzura/nij. /cenzura/, wiadomo że miałaś coś z rodzicami, zawsze o to chodzi, jak się nie pamięta ;) musiałas być małym bobo słodkim jeszcze, i dlatego nie pamiętasz. 

Nie byłam gwalconym noworodkiem jeez

A hipnoza ponoć coś tam działa. Na pewno wolę taki szamanizm niż siedzieć i opowiadać terapeutce Xd

(Ale niektórzy sobie chwalą żeby nie było że robię zła slawe)

A poza tym dlaczego mam nie pamiętać ? I można nie pamietac różnych rzeczy, różnych traum, i w każdym wieku 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Dalja napisał(a):

poza tym dlaczego mam nie pamiętać

No zrozumiałem, że wyparlas, więc musisz nie pamiętać co tam się zadziało u Ciebie. Nie musiałaś być gwalcona odrazu. Słodkim bobo pewnie byłaś do wieku dojrzewania. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mic43 napisał(a):

No zrozumiałem, że wyparlas, więc musisz nie pamiętać co tam się zadziało u Ciebie. Nie musiałaś być gwalcona odrazu. Słodkim bobo pewnie byłaś do wieku dojrzewania. 

Bardziej chodzi o to że zakładasz traumę. Nie musi być do takich zaburzeń 

Kurde sporo żeśmy zjechali z tematy wątku

Wszyscy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dalja napisał(a):

Bardziej chodzi o to że zakładasz traumę. Nie musi być do takich zaburzeń 

Kurde sporo żeśmy zjechali z tematy wątku

Wszyscy

No a co innego można wyprzeć, jak nie traumę? 

No fakt, zjechaliśmy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Mic43 napisał(a):

No a co innego można wyprzeć, jak nie traumę? 

No fakt, zjechaliśmy. 

Trauma to specyficzne pojęcie, chyba 🤔 no np masz mechanizm współuzależnienia, jako małżonek wypierasz uzależnienie. Inne krzywdy też można chyba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Dalja napisał(a):

Trauma to specyficzne pojęcie, chyba 🤔 no np masz mechanizm współuzależnienia, jako małżonek wypierasz uzależnienie. Inne krzywdy też można chyba

Hmm nie wiem, dla mnie trauma to właśnie jakieś bardzo trudne emocjonalnie zdarzenie, z którym nie można sobie poradzić inaczej niż he wypierając. 

No ale ok, pewnie nie każda wyparta krzywda jest traumą sensu stricto. W sumie zwał jak zwał. Zazwyczaj że te trudne rzeczy, które się wypiera odpowiadają opiekunowie. No albo ewentualnie jakaś wojenna trauma. Wydaje mi się, że w przypadku współuzależnienia i to to raczej brak świadomości niż jakieś wyparcie. Jak miałaś coś w domu z alkoholem, no to pewnie jakąś przemoc wyparłaś nie wiem. Nie wiem, wydaje mi się, że takie przejebane fizyczne objawy jakie masz to musi być jakaś silna trauma. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mic43 napisał(a):

Hmm nie wiem, dla mnie trauma to właśnie jakieś bardzo trudne emocjonalnie zdarzenie, z którym nie można sobie poradzić inaczej niż he wypierając. 

No ale ok, pewnie nie każda wyparta krzywda jest traumą sensu stricto. W sumie zwał jak zwał. Zazwyczaj że te trudne rzeczy, które się wypiera odpowiadają opiekunowie. No albo ewentualnie jakaś wojenna trauma. Wydaje mi się, że w przypadku współuzależnienia i to to raczej brak świadomości niż jakieś wyparcie. Jak miałaś coś w domu z alkoholem, no to pewnie jakąś przemoc wyparłaś nie wiem. Nie wiem, wydaje mi się, że takie przejebane fizyczne objawy jakie masz to musi być jakaś silna trauma. 

Nerwica frontowa, tak mój organizm potrafi takie czary. Ale ona jest pod PTSD. A to jest nie od wypartej traumy tylko świadomie przeżytej 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istnieje taki cud, a jest to boski Cud,
który zastępuje wszystkie urazy i goi serce.

 

Jest to przebaczenie, które zawsze ludzi łączy,
czyli zapomnienie, by być w pełni na równi,  niż w „odpowiedniej chwili” coś wytknąć temu drugiemu.

 

Ciekawy wątek, dobrze się rozwijał i ta pustka się pojawiła... nawet Jezus.

 

W dniu 25.08.2025 o 21:29, Malina9 napisał(a):

Boli mnie trochę jego lekkie podejście do seksu, że łatwo można go było go mieć i nie czuję że seks ze mną jest dla niego czymś wyjątkowym. Czuje się jak jego kolejna.

 

W dniu 26.08.2025 o 09:08, Malina9 napisał(a):

i czuję się z tym

mega do dupy, że innym to dał a mi już nie.

 

W dniu 26.08.2025 o 10:53, Malina9 napisał(a):

Co sobie to jakoś poukładam i jest dobrze to później znów przyjdzie jakiś zapalnik i nie mogę sobie poradzić z tym wszystkim w mojej głowie …

 

W dniu 29.08.2025 o 09:34, Malina9 napisał(a):

miał też jednorazowy numerek z mężatką… 

i serio nie kumam jak można mieć taki brak kręgosłupa moralnego, żeby bzykac się z kimś wiedząc że ta osoba ma męża. Po czym ona była w ciąży i zaczął się zastanawiać czy to przypadkiem nie jego ale z wyliczeń wyszło że to musi być dziecko męża…czy tego żałuje? Czy uważa że takie coś nie powinno mieć miejsca ? Nie wiem tego. Jedyny jego komentarz że „czasem tak się zdarza jakbyś nie widziała”. 


 

Ja się tutaj nieco rozwinę i tak po swojemu bardziej wypowiem, to jeśli ktoś przeczyta a poczuł się urażony to przepraszam ;)

 

6. Nie cudzołóż – tak jest napisane w Dekalogu. 10 przykazań bożych to jak czytałem w innym tłumaczeniu, oznacza to 10 propozycji albo „10 słów” od Boga. Moim zdaniem, to nie jest tak, że jak ktoś będzie robił na przekór, to Bóg go za to ukaże, za jego nieposłuszeństwo wobec niego, ponieważ byłby okrutnym Bogiem który się mści.
Bardziej na zasadzie, żeby mieć chociaż małe wskazówki jak być szczęśliwym, bo jeśli będziesz je łamać to spójrz co się stanie. Zobacz czy będziesz szczęśliwszy, czy to cię umocni, czy może będziesz czegoś potem żałował, czy jak inni są wokół ciebie to na nich to wpłynie w jakiś sposób negatywnie i skomplikuje im życie, bo życie nie jest takie osobiste dla samego siebie, jako kogoś oddzielonego od całej reszty, i tak jak w tym temacie,  ktoś namieszał a ktoś inny też cierpi, może postronni, przynajmniej nie dzieci.

 

Tak z innej beczki to kiedyś bardzo interesowałem się tantrą, było to ciekawe. Dowiedziałem się wtedy, że jeśli ktoś chciałby być takim naprawdę super super duper kochankiem, to nie mógł mieć by więcej niż max kilka kobiet, inaczej wywoływało to rozproszenie.
Tu ważny był czas na spędzenie go właściwie z chociaż jedną, by poznać tak swoje ciało jak i ciało tej drugiej osoby, te wrażliwe i wrażliwsze miejsca, jej umysł i ducha, ponieważ seks może być głębszym doświadczeniem, czymś także bardziej satysfakcjonującym niż tylko przyjemności fizycznej.
A „robiąc” na ilość, robi się z tego statystyka i ten drugi, może wpisany zostaje już tylko w jakimś wymyślonym rankingu, do czasu dopóki nie spadnie niżej, gdy pojawi się inny, nowy i może lepszy w czymś i wypada z tego jakże „cennego” podium.

 

Seks jest częścią życia i nie można tego wyprzeć, chociaż nie każdy może tego doświadczyć, ja mógłbym powiedzieć tak że jeszcze nie miałem okazji.
Z tego co czytam, albo słyszę od szczęśliwych bardzo par to jest to sposób wyrażania i wymieniania ze sobą wspólnie przeżywanej radości, tak na luzie wręcz, współdzielenia emocji, budowania więzi z kimś, poczucie bliskości i myślę, że taka jest najpiękniejsza jego forma, a nie każdy też potrzebuje by trwało to długo, są różne pary xd , mając swoje wypracowane podejście. Nie chodzi tu o jakąś perfekcję, ale o znalezienie tego co przynosi tą prawdziwą radość obojgu.
To bardziej jako środek niż cel, który trzeba zmieniać z inną osobą ponieważ gdy traktowany powierzchownie wywołuje nudę albo pojawia się nagle  „lepszy model” czy zwyczajnie ktoś już młodszy później „wchodzi do gry”.
A są tacy sławni aktorzy (może nie tylko akurat aktorzy i inni też), którzy mają w życiorysie nie jeden związek z kobietami, ale tylko do pewnego ich wieku, nie mogąc jakby przekroczyć pewnej granicy w relacji z drugą osobą. Pamiętam, że ktoś określił to jako ich taką niedojrzałość.

 

Wracając do dekalogu, to nie przepadam za słowem grzech, wolę słowa jak komplikacja lub problem, tak jak to już dobrze opisane w tym temacie przez autorkę, której przyszło się teraz mierzyć z powodu czyjegoś namieszania.
Ja wierzę w to, że nikt nie jest swoim ciałem, żeby jemu (ciału) jedynie dogadzać i mamy też inne może prawdziwsze potrzeby, które jeśli ich nie karmimy, nie robiąc tego co nie tylko lubimy, ale kochamy robić, to z czasem odczuwamy w sobie tą pustkę.
Kiedyś odbywało się spalanie ciał w takim miejscu opisanym w Biblii jak Gehenna,
więc gdyby tak myśleć o tym, że jeśli jestem tym swoim ciałem i jemu tylko służyć, a takie ciało później będzie jedynie spalone w ogniu długi czas i jak już praktycznie nic nie zostanie,  to ja mam nim być??   słabo 😕  Gdzie jest potem ciało?  Jak znaczące są wtedy te „wielkie skurcze”?  Wszystko leży już na ziemi w proszku. 

 

 

 

Trochę ciężko się ogląda, bo jest o grzechu, o przepraszam komplikacji xd, a zwłaszcza na końcu teledysku co według mojej interpretacji jest to pustka, samotność. Jednak słuchając tego bez oglądania videoclipu, to nie wiadomo by dokładnie o czym to jest.
ktoś napisał komentarz, że Grabarz miał wtedy depresję gdy pisał ten tekst,. Możliwe że dlatego taki ponury ten kawałek,
choć naprawdę świetnie się go słucha, chwyta i choć nie byłem, ale podobno najlepszy jest gdy usłyszeć go na żywo.

 

 

 

Prawdziwa siła znajduje się gdzieś indziej, chyba że oczekujemy by inni zachowywali się wobec nas w porządku, ale my niekoniecznie.
„Bo chodzi o to by od siebie nie upaść za daleko...”

 

 

 

 

Mam taki pomysł, by coś zrobić razem i tu zwracam się już tak bardziej bezpośrednio do autorki.
Moglibyście nawet skoczyć na bungee, taki przykład czy cokolwiek innego co was bardziej zaintryguje. Nie musi być aż tak extremalne, ważne by było niezapomniane i bardzo pozytywne coś. I sprawi że na moment stracicie poczucie czasu, takiego zanurzenia się w chwilę obecną, może nie tak jak seks, ale coś żeby innego było, gdzie oboje mielibyście nowe wspomnienia i poczuć się w tym czasie razem wyjątkowo i jeszcze nie znacie się na czymś, nie robiliście nigdy. Wtedy jeden nie będzie miał przewagi nad drugim, bo takie świeże nowe dla was i było zaskoczeniem jak po raz pierwszy ❤️

 

Szczęśliwości życzę. Te Cuda o których wspomniałem na początku się zdarzają, inaczej by o nich nie mówiono,
a każdy ma swoją ścieżkę którą podąża, doświadczył czegoś innego w życiu i co innego go ukształtowało, dlatego trudno było by się spodziewać,  że ktoś inny będzie myślał tak jak my i jest to czasami dla nas frustrujące.
         

PS: Aa, zamieszczam jeszcze tutaj w temacie wymianę zdań z ai. Pomogło mi się rozluźnić gdy miałem natrętne myśli wobec kobiet, to myślę wartościowe może być dla kogoś, to zamieszczam. To jest dialog o praktyce uważności i empatii, trochę śmieszne też wyszło.

 

Pozdro

 


 

1-6

1.png

2.png

3.png

4.png

5.png

6.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×