Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czarna dziura życiowa i jedna prosta w dół.


feuerfall

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym z góry przeprosić za wulgarny język którego poniżej będe używał, ale nie pisze tego w tym momencie. Jest to skopiowany tekst, który wrzucałem na jakąś tam grupę ludzi gdzie jest bardzo luźna atmosfera i każdy może z pełną wolnością języka wyrzucić z siebie co mu leży na duszy.  Pisałem go świeżo na nerwach, a nie mam ochoty wylewać tego z siebie drugi raz oszczędzając na przekleństwach i uważając na język. Tekst nie dotarł na tamtą stronę, myślę że jednak względem treści która tam była był zbyt osobisty i muszę gdzieś to wrzucić.

 

 Od 2,5 roku z przerwami żyje na emigracji. Ja /cenzura/e potrzebuje oddechu albo se w łeb /cenzura/ne przysięgam. Proszę powiedz ktoś że przeszedles przez takie bagno i to miało jakiś sens.

Wiecznie na nic cie /cenzura/ nie stać. Niby mam jakies dlugi ale smieszne bo zamykam się w 30 tysiacach. A przez 2,5 roku ledwo mi to spadło. Tu cos wisze rodzinie za pomoc. Tu inne stare sprawy wcale nie jakies drogie. Tu mnie jakas /cenzura/ z internetu okradała mnie regularnie na lacznie z 50 tysięcy przez 1,5 roku, wymyślał coraz to nowe historie az go wkoncu zamknęli za oszustwa w całej Polsce. Tak dałem się naiwnie, /cenzura/ mi w dupę. Nie pierwszy raz wyruchany bez mydła. Nadmienie że zarabiam 10  tysiecy ponad w zlotowkach i dopiero teraz nie jestem gołodupcem. Da się /cenzura/? No najwidoczniej.

Na karku 25 lat stuknęło 3 dni temu. Wiem, niby nie dużo dla tutejszych ludzi zapewne,  ale czuje się jakbym przezyl to zjebane zycie już 3 razy i był centymetry od strzalu w łeb najlepiej jakimś kalibrem .45 żeby przypadkiem pechowo nie przezyc.

 

Dorastanie w toksycznym domu. Całe lata nastoletnie miałem regularnie rozpuszczany mózg. Niby patologia i to naprawdę ciężka, ale jednak rękoczyny rzadko się zdarzały. Raczej słowny terror przez wiekszosc tygodnia. Ojciec do matki że jest kurwą, /cenzura/nięta, damulka i ogolnie przez wiekszosc tygodnia ponizanie na pełnej piździe. Do mnie że poszedł by siedzieć ale by mnie za/cenzura/, dwie lewe ręce, do niczego się nie nadaje, no i pewnie ze mu wstyd za mnie, już nie pamiętam dokładnie bo czuje jakby to było 70 lat temu. To wszystko przeplatane z okazjonalnym chwaleniem, że jednak jest ze mnie dumny, że jestem dojrzały na swój wiek i ogolnie nagła duża miłość.
Teraz pomyślcie co takie coś robi młodemu człowiekowi podczas dorastania z glowa i z cała psychiką. Dziwie się ze od tego szaleństwa nikogo nie zajebalem jeszcze na ulicy. Od nikogo nigdy nie uslyszalem gadek takich jakie tam padały. Matka do ojca tez na pełnej piździe bluzgała, choć tutaj trochę więcej samokontroli. Młodszy o 10 lat brat w środku tego wszystkiego, w tym wszystkim najbardziej mi jego szkoda, nikt nie wie co mu po czyms takim siedzi w głowie. Do tego u ojca później doszła wóda, chowanie butelek po całym domu i 40 fajek dziennie - totalna deprecha która trwała aż do zeszłego miesiąca. Firma mu padła i się stoczył i nigdy nie podniósł.
Ojciec umarł zeszłego miesiąca. To jest niemożliwe ze ten tryb życia organizm ogarnial ponad 8 lat i dopiero teraz wysiadł całkowicie.

Ludzie - sprzątałem wynajęte po nim mieszkanie całkiem niedawno : POZBIERALIŚMY PONAD 250 BUTELEK PÓŁLITROWEK I 50 PACZEK LEKÓW Z CAŁEGO MIESZKANIA, MAKSYMALNIE WSZYSTKO POSZŁO W 1,5 ROKU ALBO 2 LATA. Już nie mowie o fajkach.

 

Lata mijały i człowiek kamieniał w środku coraz bardziej. Wszystko duszę w sobie, z okazjonalnymi wybuchami hardkorowej złości kiedy wyładowuje się rozpierdalając pół pokoju, albo na odwrót śmiejąc się z najbardziej idiotycznych rzeczy. Od prawie 10 lat chodzę prawie non stop jak zombie. Bujam w obłokach, jestem nieobecny, zapominam dużo. Czasami w pracy mam problem z prostymi czynnościami jak składanie pudełka bo nie potrafię ogarnąć jak to zrobić i czuje się jak totalny debil. Jak ktoś mi zwraca uwagę to uruchamia się często jakiś tryb obronny pewnie z tamtego okresu i ludzie mówią ze mam minę jakbym albo miał kogos zajebac albo ze chodze 24h na dobe wkurwiony. Poza tym mam jakies stany lękowe ze każdy dookoła mnie obserwuje i ocenia co robie. Ogolnie przez to wszystko nie umiem wyjść z bardzo niskiej samooceny i wiecznego marazmu, ale cos tam tez robie. Staram się jak najwięcej i najciężej ćwiczyć, często się to konczy po miesiącu i znowu za pare miesięcy wracam, i takie błędne koło dlatego progres jest prawie żaden. Staram się uczyc nowych rzeczy, dobry jestem w językach, ogólnie szybko kumam skomplikowane rzeczy, dlatego param się np. kontraktami terminowymi na giełdzie, albo łapie się tematów których naprawdę 20 paro latkowie nawet by nie dotknęli, ale to gówno co opisałem nie przemija. Czy mi się to wogóle podoba co robię - nie wiem, nie mam pojęcia. Moze mi się tylko wydaje że to lubie a po prostu jest to odskocznia od prawdziwych problemów.

 

Ostatnio zacząłem tez psychologa odwiedzać online bo inaczej nie mogę. Facet dobry w swoim fachu, widzę to po tym jak ze mną rozmawia ale to tez nie rozwiązuje tematu, bo czuje się dobrze jeden dzień a później znowu przychodzi jakiś  srodek tygodnia i zaś totalna depresja. Może spróbować psychiatry? Niech ktoś odpisze czy miał z tym do czynienia.

Zrobiłem nawet porządne badania krwi na 16 parametrów. W miarę dobrze się odżywiam ale naprawdę liczyłem że coś wyjdzie z hormonami czy cokolwiek, i będę wkoncu wiedział co jest nie tak. Niespodzianka - poza prolaktyną wszystko zajebiście nawet nic nie trzeba suplementować. Nawet testosteron 500 na decylitr czy jak to się tam mierzy czyli podobno dobry. Chcialem tez go zacząć przyjmować bo myslalem ze mam ze 30 i może przez to się tak czuje. Teraz już sam nie wiem czy brac czy nie. Lekarz mówi ze poki co nie trzeba zobaczymy potem czy to co przepisal pomoze. Jakies 2 środki w tabletkach, jeden na sen, drugi na prolaktynę ale jeśli będą efekty to napewno nie od razu.

 

Kobiety też za /cenzura/a nie umiem ogarnąć. Myślę, że źle nie wyglądam. Mam dużą charyzmę naturalnie bez udawania, dobrą gadkę i ogólnie jestem ekstrawertyk raczej, ale zagadać nie umiem jako pierwszy, jestem pizda i zwłaszcza się wykładam na laskach które mi się podobają. Tez mam jakies mechanizmy obronne przed tymi co mi się podobają nie wiem co to /cenzura/ jest. Z tymi co nie, to już zupełnie inna sprawa. Tym bardziej umiem tańczyć co tez nie jest bez oceny. Ale jaka jest prawda? Przeruchalem może z 5 lasek, żadna mi się nie podobała. I każde ruchanie było na siłę. Ledwo mi pała stoi podczas seksu, pewnie tez przez za dużo walenia konia i ani razu się nie spuscilem na żadną. No wiec z racji upośledzenia głowy i tak samo penisa, tu za granica zaczalem chodzic na prostytutki. Byłem z 3 razy, ale efekt podobny.

 

Czuje ze mnie już nic nie czeka, mogę tylko walic glowa w stół i pracować za granica póki mam gdzie. Nie mam zadnego celu w zyciu, mimo ze mam ogromną wyobraznie i w /cenzura/ pomyslow. Zarabiam te niby 10 k miesięcznie sam nie wiem po co. I tak prze/cenzura/e na jakas glupote, albo pech przyjdzie i trzeba będzie zas kase w cos wlozyc. Inni siedza tu odkladaja na dom, na rodzine, na auto. Ja nie wiem co ja tutaj robie i nie widze w niczym sensu.

Już mi się nie chce, niczego /cenzura/.

 

I żadnych zmian, z roku na rok coraz gorzej. Coraz bardziej podkrążone oczy, już teraz wyglądają tragicznie, ale szczerze to w takim maraźmie to ja nawet nie chce do 30 tki dojść. Podziękuję, swoje już chyba pożyłem. Albo nie? Chociaż nadziei mam tyle co minimum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, feuerfall napisał(a):

Chciałbym z góry przeprosić za wulgarny język którego poniżej będe używał, ale nie pisze tego w tym momencie. Jest to skopiowany tekst, który wrzucałem na jakąś tam grupę ludzi gdzie jest bardzo luźna atmosfera i każdy może z pełną wolnością języka wyrzucić z siebie co mu leży na duszy.  Pisałem go świeżo na nerwach, a nie mam ochoty wylewać tego z siebie drugi raz oszczędzając na przekleństwach i uważając na język. Tekst nie dotarł na tamtą stronę, myślę że jednak względem treści która tam była był zbyt osobisty i muszę gdzieś to wrzucić.

 

 Od 2,5 roku z przerwami żyje na emigracji. Ja /cenzura/e potrzebuje oddechu albo se w łeb /cenzura/ne przysięgam. Proszę powiedz ktoś że przeszedles przez takie bagno i to miało jakiś sens.

Wiecznie na nic cie /cenzura/ nie stać. Niby mam jakies dlugi ale smieszne bo zamykam się w 30 tysiacach. A przez 2,5 roku ledwo mi to spadło. Tu cos wisze rodzinie za pomoc. Tu inne stare sprawy wcale nie jakies drogie. Tu mnie jakas /cenzura/ z internetu okradała mnie regularnie na lacznie z 50 tysięcy przez 1,5 roku, wymyślał coraz to nowe historie az go wkoncu zamknęli za oszustwa w całej Polsce. Tak dałem się naiwnie, /cenzura/ mi w dupę. Nie pierwszy raz wyruchany bez mydła. Nadmienie że zarabiam 10  tysiecy ponad w zlotowkach i dopiero teraz nie jestem gołodupcem. Da się /cenzura/? No najwidoczniej.

Na karku 25 lat stuknęło 3 dni temu. Wiem, niby nie dużo dla tutejszych ludzi zapewne,  ale czuje się jakbym przezyl to zjebane zycie już 3 razy i był centymetry od strzalu w łeb najlepiej jakimś kalibrem .45 żeby przypadkiem pechowo nie przezyc.

 

Dorastanie w toksycznym domu. Całe lata nastoletnie miałem regularnie rozpuszczany mózg. Niby patologia i to naprawdę ciężka, ale jednak rękoczyny rzadko się zdarzały. Raczej słowny terror przez wiekszosc tygodnia. Ojciec do matki że jest kurwą, /cenzura/nięta, damulka i ogolnie przez wiekszosc tygodnia ponizanie na pełnej piździe. Do mnie że poszedł by siedzieć ale by mnie za/cenzura/, dwie lewe ręce, do niczego się nie nadaje, no i pewnie ze mu wstyd za mnie, już nie pamiętam dokładnie bo czuje jakby to było 70 lat temu. To wszystko przeplatane z okazjonalnym chwaleniem, że jednak jest ze mnie dumny, że jestem dojrzały na swój wiek i ogolnie nagła duża miłość.
Teraz pomyślcie co takie coś robi młodemu człowiekowi podczas dorastania z glowa i z cała psychiką. Dziwie się ze od tego szaleństwa nikogo nie zajebalem jeszcze na ulicy. Od nikogo nigdy nie uslyszalem gadek takich jakie tam padały. Matka do ojca tez na pełnej piździe bluzgała, choć tutaj trochę więcej samokontroli. Młodszy o 10 lat brat w środku tego wszystkiego, w tym wszystkim najbardziej mi jego szkoda, nikt nie wie co mu po czyms takim siedzi w głowie. Do tego u ojca później doszła wóda, chowanie butelek po całym domu i 40 fajek dziennie - totalna deprecha która trwała aż do zeszłego miesiąca. Firma mu padła i się stoczył i nigdy nie podniósł.
Ojciec umarł zeszłego miesiąca. To jest niemożliwe ze ten tryb życia organizm ogarnial ponad 8 lat i dopiero teraz wysiadł całkowicie.

Ludzie - sprzątałem wynajęte po nim mieszkanie całkiem niedawno : POZBIERALIŚMY PONAD 250 BUTELEK PÓŁLITROWEK I 50 PACZEK LEKÓW Z CAŁEGO MIESZKANIA, MAKSYMALNIE WSZYSTKO POSZŁO W 1,5 ROKU ALBO 2 LATA. Już nie mowie o fajkach.

 

Lata mijały i człowiek kamieniał w środku coraz bardziej. Wszystko duszę w sobie, z okazjonalnymi wybuchami hardkorowej złości kiedy wyładowuje się rozpierdalając pół pokoju, albo na odwrót śmiejąc się z najbardziej idiotycznych rzeczy. Od prawie 10 lat chodzę prawie non stop jak zombie. Bujam w obłokach, jestem nieobecny, zapominam dużo. Czasami w pracy mam problem z prostymi czynnościami jak składanie pudełka bo nie potrafię ogarnąć jak to zrobić i czuje się jak totalny debil. Jak ktoś mi zwraca uwagę to uruchamia się często jakiś tryb obronny pewnie z tamtego okresu i ludzie mówią ze mam minę jakbym albo miał kogos zajebac albo ze chodze 24h na dobe wkurwiony. Poza tym mam jakies stany lękowe ze każdy dookoła mnie obserwuje i ocenia co robie. Ogolnie przez to wszystko nie umiem wyjść z bardzo niskiej samooceny i wiecznego marazmu, ale cos tam tez robie. Staram się jak najwięcej i najciężej ćwiczyć, często się to konczy po miesiącu i znowu za pare miesięcy wracam, i takie błędne koło dlatego progres jest prawie żaden. Staram się uczyc nowych rzeczy, dobry jestem w językach, ogólnie szybko kumam skomplikowane rzeczy, dlatego param się np. kontraktami terminowymi na giełdzie, albo łapie się tematów których naprawdę 20 paro latkowie nawet by nie dotknęli, ale to gówno co opisałem nie przemija. Czy mi się to wogóle podoba co robię - nie wiem, nie mam pojęcia. Moze mi się tylko wydaje że to lubie a po prostu jest to odskocznia od prawdziwych problemów.

 

Ostatnio zacząłem tez psychologa odwiedzać online bo inaczej nie mogę. Facet dobry w swoim fachu, widzę to po tym jak ze mną rozmawia ale to tez nie rozwiązuje tematu, bo czuje się dobrze jeden dzień a później znowu przychodzi jakiś  srodek tygodnia i zaś totalna depresja. Może spróbować psychiatry? Niech ktoś odpisze czy miał z tym do czynienia.

Zrobiłem nawet porządne badania krwi na 16 parametrów. W miarę dobrze się odżywiam ale naprawdę liczyłem że coś wyjdzie z hormonami czy cokolwiek, i będę wkoncu wiedział co jest nie tak. Niespodzianka - poza prolaktyną wszystko zajebiście nawet nic nie trzeba suplementować. Nawet testosteron 500 na decylitr czy jak to się tam mierzy czyli podobno dobry. Chcialem tez go zacząć przyjmować bo myslalem ze mam ze 30 i może przez to się tak czuje. Teraz już sam nie wiem czy brac czy nie. Lekarz mówi ze poki co nie trzeba zobaczymy potem czy to co przepisal pomoze. Jakies 2 środki w tabletkach, jeden na sen, drugi na prolaktynę ale jeśli będą efekty to napewno nie od razu.

 

Kobiety też za /cenzura/a nie umiem ogarnąć. Myślę, że źle nie wyglądam. Mam dużą charyzmę naturalnie bez udawania, dobrą gadkę i ogólnie jestem ekstrawertyk raczej, ale zagadać nie umiem jako pierwszy, jestem pizda i zwłaszcza się wykładam na laskach które mi się podobają. Tez mam jakies mechanizmy obronne przed tymi co mi się podobają nie wiem co to /cenzura/ jest. Z tymi co nie, to już zupełnie inna sprawa. Tym bardziej umiem tańczyć co tez nie jest bez oceny. Ale jaka jest prawda? Przeruchalem może z 5 lasek, żadna mi się nie podobała. I każde ruchanie było na siłę. Ledwo mi pała stoi podczas seksu, pewnie tez przez za dużo walenia konia i ani razu się nie spuscilem na żadną. No wiec z racji upośledzenia głowy i tak samo penisa, tu za granica zaczalem chodzic na prostytutki. Byłem z 3 razy, ale efekt podobny.

 

Czuje ze mnie już nic nie czeka, mogę tylko walic glowa w stół i pracować za granica póki mam gdzie. Nie mam zadnego celu w zyciu, mimo ze mam ogromną wyobraznie i w /cenzura/ pomyslow. Zarabiam te niby 10 k miesięcznie sam nie wiem po co. I tak prze/cenzura/e na jakas glupote, albo pech przyjdzie i trzeba będzie zas kase w cos wlozyc. Inni siedza tu odkladaja na dom, na rodzine, na auto. Ja nie wiem co ja tutaj robie i nie widze w niczym sensu.

Już mi się nie chce, niczego /cenzura/.

 

I żadnych zmian, z roku na rok coraz gorzej. Coraz bardziej podkrążone oczy, już teraz wyglądają tragicznie, ale szczerze to w takim maraźmie to ja nawet nie chce do 30 tki dojść. Podziękuję, swoje już chyba pożyłem. Albo nie? Chociaż nadziei mam tyle co minimum.

Mała w Tobie wiara człowiecze, mała wiara. Walenie konia, obniża testosteron, a podnosi prolaktynę, reakcja aby organizm odpoczął przed następnym razem. Także ogranicz bo będziesz miał depresję prolaktynową. Jedyne wyjście to porady u specjalistów w tym i psychiatry, skoro nie dajesz sobie sam rady. Takie fajerwerki w domu to są bardzo częste nawet i w obecnym czasie, ale nie każdemu to siądzie, Tobie może akurat się odkleja w jakiejś sytuacji bo jak wspomniałeś jesteś bystrzacha i mózg utożsamia obecne wydarzenia z przeżyciami z przeszłości. To wszystko trzeba po kolei analizować i wygrzebiesz co jest przyczyną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.06.2024 o 19:25, DEPERS napisał(a):
W dniu 25.06.2024 o 15:49, feuerfall napisał(a):

Chciałbym z góry przeprosić za wulgarny język którego poniżej będe używał, ale nie pisze tego w tym momencie. Jest to skopiowany tekst, który wrzucałem na jakąś tam grupę ludzi gdzie jest bardzo luźna atmosfera i każdy może z pełną wolnością języka wyrzucić z siebie co mu leży na duszy.  Pisałem go świeżo na nerwach, a nie mam ochoty wylewać tego z siebie drugi raz oszczędzając na przekleństwach i uważając na język. Tekst nie dotarł na tamtą stronę, myślę że jednak względem treści która tam była był zbyt osobisty i muszę gdzieś to wrzucić.

 

 Od 2,5 roku z przerwami żyje na emigracji. Ja /cenzura/e potrzebuje oddechu albo se w łeb /cenzura/ne przysięgam. Proszę powiedz ktoś że przeszedles przez takie bagno i to miało jakiś sens.

Wiecznie na nic cie /cenzura/ nie stać. Niby mam jakies dlugi ale smieszne bo zamykam się w 30 tysiacach. A przez 2,5 roku ledwo mi to spadło. Tu cos wisze rodzinie za pomoc. Tu inne stare sprawy wcale nie jakies drogie. Tu mnie jakas /cenzura/ z internetu okradała mnie regularnie na lacznie z 50 tysięcy przez 1,5 roku, wymyślał coraz to nowe historie az go wkoncu zamknęli za oszustwa w całej Polsce. Tak dałem się naiwnie, /cenzura/ mi w dupę. Nie pierwszy raz wyruchany bez mydła. Nadmienie że zarabiam 10  tysiecy ponad w zlotowkach i dopiero teraz nie jestem gołodupcem. Da się /cenzura/? No najwidoczniej.

Na karku 25 lat stuknęło 3 dni temu. Wiem, niby nie dużo dla tutejszych ludzi zapewne,  ale czuje się jakbym przezyl to zjebane zycie już 3 razy i był centymetry od strzalu w łeb najlepiej jakimś kalibrem .45 żeby przypadkiem pechowo nie przezyc.

 

Dorastanie w toksycznym domu. Całe lata nastoletnie miałem regularnie rozpuszczany mózg. Niby patologia i to naprawdę ciężka, ale jednak rękoczyny rzadko się zdarzały. Raczej słowny terror przez wiekszosc tygodnia. Ojciec do matki że jest kurwą, /cenzura/nięta, damulka i ogolnie przez wiekszosc tygodnia ponizanie na pełnej piździe. Do mnie że poszedł by siedzieć ale by mnie za/cenzura/, dwie lewe ręce, do niczego się nie nadaje, no i pewnie ze mu wstyd za mnie, już nie pamiętam dokładnie bo czuje jakby to było 70 lat temu. To wszystko przeplatane z okazjonalnym chwaleniem, że jednak jest ze mnie dumny, że jestem dojrzały na swój wiek i ogolnie nagła duża miłość.
Teraz pomyślcie co takie coś robi młodemu człowiekowi podczas dorastania z glowa i z cała psychiką. Dziwie się ze od tego szaleństwa nikogo nie zajebalem jeszcze na ulicy. Od nikogo nigdy nie uslyszalem gadek takich jakie tam padały. Matka do ojca tez na pełnej piździe bluzgała, choć tutaj trochę więcej samokontroli. Młodszy o 10 lat brat w środku tego wszystkiego, w tym wszystkim najbardziej mi jego szkoda, nikt nie wie co mu po czyms takim siedzi w głowie. Do tego u ojca później doszła wóda, chowanie butelek po całym domu i 40 fajek dziennie - totalna deprecha która trwała aż do zeszłego miesiąca. Firma mu padła i się stoczył i nigdy nie podniósł.
Ojciec umarł zeszłego miesiąca. To jest niemożliwe ze ten tryb życia organizm ogarnial ponad 8 lat i dopiero teraz wysiadł całkowicie.

Ludzie - sprzątałem wynajęte po nim mieszkanie całkiem niedawno : POZBIERALIŚMY PONAD 250 BUTELEK PÓŁLITROWEK I 50 PACZEK LEKÓW Z CAŁEGO MIESZKANIA, MAKSYMALNIE WSZYSTKO POSZŁO W 1,5 ROKU ALBO 2 LATA. Już nie mowie o fajkach.

 

Lata mijały i człowiek kamieniał w środku coraz bardziej. Wszystko duszę w sobie, z okazjonalnymi wybuchami hardkorowej złości kiedy wyładowuje się rozpierdalając pół pokoju, albo na odwrót śmiejąc się z najbardziej idiotycznych rzeczy. Od prawie 10 lat chodzę prawie non stop jak zombie. Bujam w obłokach, jestem nieobecny, zapominam dużo. Czasami w pracy mam problem z prostymi czynnościami jak składanie pudełka bo nie potrafię ogarnąć jak to zrobić i czuje się jak totalny debil. Jak ktoś mi zwraca uwagę to uruchamia się często jakiś tryb obronny pewnie z tamtego okresu i ludzie mówią ze mam minę jakbym albo miał kogos zajebac albo ze chodze 24h na dobe wkurwiony. Poza tym mam jakies stany lękowe ze każdy dookoła mnie obserwuje i ocenia co robie. Ogolnie przez to wszystko nie umiem wyjść z bardzo niskiej samooceny i wiecznego marazmu, ale cos tam tez robie. Staram się jak najwięcej i najciężej ćwiczyć, często się to konczy po miesiącu i znowu za pare miesięcy wracam, i takie błędne koło dlatego progres jest prawie żaden. Staram się uczyc nowych rzeczy, dobry jestem w językach, ogólnie szybko kumam skomplikowane rzeczy, dlatego param się np. kontraktami terminowymi na giełdzie, albo łapie się tematów których naprawdę 20 paro latkowie nawet by nie dotknęli, ale to gówno co opisałem nie przemija. Czy mi się to wogóle podoba co robię - nie wiem, nie mam pojęcia. Moze mi się tylko wydaje że to lubie a po prostu jest to odskocznia od prawdziwych problemów.

 

Ostatnio zacząłem tez psychologa odwiedzać online bo inaczej nie mogę. Facet dobry w swoim fachu, widzę to po tym jak ze mną rozmawia ale to tez nie rozwiązuje tematu, bo czuje się dobrze jeden dzień a później znowu przychodzi jakiś  srodek tygodnia i zaś totalna depresja. Może spróbować psychiatry? Niech ktoś odpisze czy miał z tym do czynienia.

Zrobiłem nawet porządne badania krwi na 16 parametrów. W miarę dobrze się odżywiam ale naprawdę liczyłem że coś wyjdzie z hormonami czy cokolwiek, i będę wkoncu wiedział co jest nie tak. Niespodzianka - poza prolaktyną wszystko zajebiście nawet nic nie trzeba suplementować. Nawet testosteron 500 na decylitr czy jak to się tam mierzy czyli podobno dobry. Chcialem tez go zacząć przyjmować bo myslalem ze mam ze 30 i może przez to się tak czuje. Teraz już sam nie wiem czy brac czy nie. Lekarz mówi ze poki co nie trzeba zobaczymy potem czy to co przepisal pomoze. Jakies 2 środki w tabletkach, jeden na sen, drugi na prolaktynę ale jeśli będą efekty to napewno nie od razu.

 

Kobiety też za /cenzura/a nie umiem ogarnąć. Myślę, że źle nie wyglądam. Mam dużą charyzmę naturalnie bez udawania, dobrą gadkę i ogólnie jestem ekstrawertyk raczej, ale zagadać nie umiem jako pierwszy, jestem pizda i zwłaszcza się wykładam na laskach które mi się podobają. Tez mam jakies mechanizmy obronne przed tymi co mi się podobają nie wiem co to /cenzura/ jest. Z tymi co nie, to już zupełnie inna sprawa. Tym bardziej umiem tańczyć co tez nie jest bez oceny. Ale jaka jest prawda? Przeruchalem może z 5 lasek, żadna mi się nie podobała. I każde ruchanie było na siłę. Ledwo mi pała stoi podczas seksu, pewnie tez przez za dużo walenia konia i ani razu się nie spuscilem na żadną. No wiec z racji upośledzenia głowy i tak samo penisa, tu za granica zaczalem chodzic na prostytutki. Byłem z 3 razy, ale efekt podobny.

 

Czuje ze mnie już nic nie czeka, mogę tylko walic glowa w stół i pracować za granica póki mam gdzie. Nie mam zadnego celu w zyciu, mimo ze mam ogromną wyobraznie i w /cenzura/ pomyslow. Zarabiam te niby 10 k miesięcznie sam nie wiem po co. I tak prze/cenzura/e na jakas glupote, albo pech przyjdzie i trzeba będzie zas kase w cos wlozyc. Inni siedza tu odkladaja na dom, na rodzine, na auto. Ja nie wiem co ja tutaj robie i nie widze w niczym sensu.

Już mi się nie chce, niczego /cenzura/.

 

I żadnych zmian, z roku na rok coraz gorzej. Coraz bardziej podkrążone oczy, już teraz wyglądają tragicznie, ale szczerze to w takim maraźmie to ja nawet nie chce do 30 tki dojść. Podziękuję, swoje już chyba pożyłem. Albo nie? Chociaż nadziei mam tyle co minimum.

Rozwiń  

Mała w Tobie wiara człowiecze, mała wiara. Walenie konia, obniża testosteron, a podnosi prolaktynę, reakcja aby organizm odpoczął przed następnym razem. Także ogranicz bo będziesz miał depresję prolaktynową

Święta z tym racja, masturbacja robi z mózgu siekę nie mniejszą niż narkotyki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×