Jak sobie poradzić?

[Ola091]

Hej wszystkim!

Postanowiłam, że "wygadam się" z mojego problemu. Nie mam możliwości pójścia do specjalisty, jest dość daleko od mojego "miasta" a jednocześnie nie mam tyle pieniędzy, by móc sobie pomóc prywatnie. Jestem osobą, która ma zdiagnozowaną chorobę afektywną dwubiegunową. Przebyłam w szpitalu psychiatrycznym już jakiś czas. Problem zaczął narastać miesiąc po wyjściu kiedy mimo brania leków nie zauważyłam żadnej poprawy. Szpital był dla mnie bezpieczną bańką, w której nie musiałam się o nic martwić.. Moim problemem jest paniczny strach przed wszystkim, co mnie otacza. Boję się grup ludzi, boję się przejedzenia, picia, głośnych i nagłych dźwięków, wymiotowania, mdłości etc. Codziennie wstaję i myślę jak przeżyję dzisiejszy dzień, staram się unikać jedzenia ciężkich rzeczy, wychodzę rzadko z domu i na ogół nie mam znajomych. Teoretycznie nie mam powodów do stresu, ale odczuwam go nonstop. Moje "strachy" nasiliły się kiedy przez dobre 5-6 dni odczuwałam ból w klatce, potliwość rąk, nóg, straszne mdłości, kołatanie serca, rozkojarzenie i obawa przed śmiercią.. Najbardziej bałam się nocy, więc aby to uspokoić znalazłam sposób, by tańczyć zumbę choć i na to czasem nie miałam siły. Byłam u lekarza, miałam badania krwi, USG i czekam za wizytą u gastrologa aczkolwiek taka świadomość dalej mi nie pomaga. Wcześniej również się bałam takich rzeczy, ale od czasu wystąpienia objawów powyżej boję się x10 bardziej, bo wiem, że jest to możliwe. Zastanawiam się, czy już popadłam w jakąś paranoję? Czy da się to okięłznać nie czekając ponad miesiąca za wizytą lub nie płacąc 150zł/sesja x2 w tygodniu? Chcę przestać żyć w strachu przed czymś naturalnym, bo to mnie wykańcza.. :/ 

[neon]

Przykre to co cie spotyka..