Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć


Pogodna

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim

Choruję na depresję i zaburzenia lękowe od kilkunastu lat. Obecnie mój stan jest stabilny, wychodzę z domu, uczestniczę w życiu społecznym, po prostu funkcjonuję. Działają leki, ale bywają lepsze i gorsze dni. Cieszę się, że mogę coś robić, że przyszedł pozytywny czas, bo był okres, kiedy leżałam tylko w łóżku i pod kołdrą, a spacer ograniczał się do kilkunastu kroków.

We wszystkim, nawet w najgorszym szukam czegoś optymistycznego, pozytywnego.

Jak czytam forum, to czuję, że nie jestem sama, że mam taką "cichą" i aktywną grupę wsparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję i życzę także dobrych dni. Kiedyś miałam tak, że jak występowały gorsze, trudniejsze dni, to nakręcałam się, budowałam najczarniejszą przyszłość, właściwie to nie widziałam przed sobą żadnej przyszłości, tylko jeden wielki lęk, nie potrafiłam zaakceptować swojego stanu. A teraz nawet jak są gorsze dni, to staram się je akceptować, tzn.przyjmuję, że one są i już, nie wypieram tego faktu ze swojej świadomości, ale to zasługa leków, pracy nad sobą, terapii itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słowa, za pozytywne komunikaty 🙂 to prawda, że w powrót do zdrowia wymaga olbrzymiej pracy, własnej, ale też sprzyjających okoliczności: wsparcia okazywanego przez innych ludzi, pomocy innych, dobrych lekarzy, terapeutów, dobrze dobranych leków, leków działających na nasz organizm, nadziei, podejmowania codziennej walki....itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie przychodzi łatwo. Trzeba się starać. Ja też myślę o terapii, ale dopiero jak leki będę miał ustawione. Myślę, że po jakimś czasie psychiatra sam o tym wspomni.

Pozazdrościć już przebytej drogi i takich osiągów 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma swoją własną drogę do przebycia, szkoda, ale niestety nikt za nas jej nie przejdzie. Ja też dopiero, jak leki zaczęły działać po wielu miesiącach, roku, dwóch latach, korzystałam z terapii. Wcześniej byłoby mi ciężko. U Ciebie na pewno też są sukcesy, mogą być mniejsze, a przyjdą większe 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doceniaj, że są choćby małe, bazuj na tym 🙂 A ze schudnięciem poczekaj, powoli.

Niektóre leki powodują tycie. Ja najpierw chudłam z powodu choroby- z braku apetytu, jadłowstrętu, a potem po lekach miałam zwiększony apetyt i tyłam.

Edytowane przez Pogodna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej 🙂  Dziękuję za dobre słowo. Życzę Tobie z całego serca, żebyś kiedyś obudziła się i stwierdziła: "ojej czuję się dobrze, a nawet świetnie, chce mi się normalnie żyć...". Czasami trzeba dłużej czekać na ten moment, ale wierzę, że on nastąpi też u Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore dziękuję za twój wpis 🙂 tak, to prawda, że trzeba wkładać dużo własnej pracy, że to jest bardzo trudne, że trzeba przekraczać własne granice, przebijać ściany i mury, ale oczywiście potrzebne są leki, które działają, pomagają funkcjonować, stabilizują stan naszej psychiki i nieoceniona jest pomoc i wsparcie bliskich osób, a także terapia specjalistów. Mi się akurat udało, a byłam w ciężkim stanie. Biorę także pod uwagę wszystkie osoby, które biorą wiele lat leki, korzystają z pomocy specjalistów i efekty są różne, czasami bardzo male. Mimo wszystko nigdy nie można się poddawać, trzeba walczyć, bo warto dla życia. Życzę Ci także postępów, efektów, powrotu do życia, apetytu na życie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Heledore napisał:

Chociaż wcale nie jest to takie proste ani oczywiste w momencie, kiedy jest się w dołku. Kwestionuje się wtedy absolutnie wszystko łącznie z tym, czy w ogóle chce się to życie kontynuować i czy w ogóle kiedykolwiek się tego chciało.

Heledore zgadzam się z Tobą, ja też byłam w dołach i to w głębokich, to prawda- nie chce się żyć, myśli się o tym, po co się żyje/ po co się żyło, a cierpienie i ból są tak ogromne, że najlepiej to wszystko zakończyć, bo po co kontynuować. Mnie coś zawsze trzymało, tzn.coś znajdowałam, jakiś punkt zaczepienia, że co byłoby gdyby mnie nie było.....potem już pojawiało się "światełko w tunelu". może ty znajdziesz jakiś punkt zaczepienia, jakąś dobrą myśl, jakieś światełko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×