Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja historia


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, witam wszystkich.

 

 

Na wstępie chciałbym przeprosić jeżeli wybrałem zły dział, czytałem co prawda wszystkie niezbędne artykuły przed napisaniem pierwszego posta ale ciężko mi sklasyfikować dział, do którego powinna trafić moja historia.

 

 

Otóż mam olbrzymi problem z otwartością na innych ludzi a konkretnie kobiety. Nie pisał bym o tym na forum, gdyby nie fakt, że nie od zawsze tak było - do czasów podstawówki, może 1 gimnazjum byłem normalnym, przeciętnym chłopakiem. Moje problemy rozpoczęły się w drugiej gimnazjum, gdy jeden z moich rówieśników mając za sobą dwóch osiłków kiblujących n-ty raz z kolei wybrał sobie mnie, i paru innych moich kolegów na kozły ofiarne i "chłopców na posyłki". Różnica pomiędzy mną, a moimi kolegami polegała na tym, że nigdy nie zgodziłem się biegać po coś temu delikwentowi, nigdy nie pozwoliłem sobie na to aby mi rozkazywał. Efektem tego było ciągłe wyżywanie się na mnie i upokarzanie mnie.

 

Sytuacja ta trwała przez jakieś pół roku, przy czym moja psychika do tego czasu opierała się zachowaniom tamtych chłopaków, niestety do czasu. Byłem wówczas tylko chłopcem, teraz jestem już mężczyzną (mam 23 lata) a te problemy (sprzed niemalże 10 lat) ciągle ciągną się za mną i nie pozwalają mi funkcjonować tak, jakbym sobie tego życzył. W tamtym wypadku wydaje mi się że zawinili moi rodzice, którzy nie zareagowali odpowiednio oraz szkoła, która nie potrafiła zapewnić bezpieczeństwa swoim uczniom.

 

Na wstępie wspominałem, że do pierwszej gimnazjum nie miałem problemów z otwartością do ludzi - byłem naprawdę baardzo lubianą osobą w klasie, nie miałem problemów z zagadywaniem do dziewczyn i nawiązywaniu kontaktów z innymi rówieśnikami. Byłem otwarty na ludzi i z perspektywy czasu odnoszę wrażenie że było to odwzajemniane - aż do momentu, gdy nie pojawił się tamten człowiek.

 

Napisałem, że moja psychika opierała się tamtym "atakom" - miałem na myśli, że do pewnego czasu nie zwracałem na to większej uwagi - a jeżeli już, to jak problem się zakończył (czyli albo jak tego chłopaka już nie było, albo po wyjściu ze szkoły) to o całej sprawie zapominałem, a wracałem myślami do tego dopiero następnego dnia jak go spotykałem. Niemniej jednak pewnego dnia doszło do swego rodzaju kulminacji negatywnych myśli i mój mózg przestawił się na myślenie innymi schematami - "jutro znowu cię upokorzy", "jutro znowu będą się z Ciebie śmiali" itp. - wiadomym jest, że ten osiłek z dwoma pachołkami nie robił tych "pokazów" dla siebie - robił je pod publikę, tak, aby pokazać reszcie klasy kim on to nie jest. Zważywszy na to że było to gimnazjum, odnosiło to całkiem niezły skutek - niestety moim (i paru innych rówieśników) kosztem.

 

Obecnie spełniam się zawodowo, studiuję prestiżowy kierunek który zawsze mnie interesował i który również postrzegany jest przez płeć piękną za seksowny. Niemniej jednak jestem osobą raczej nieszczęśliwą, gdyż bardzo brakuje mi kogoś bliskiego - nie mogę znaleźć kobiety, gdyż unikam wychodzenia, unikam spotkać z innymi, a jeżeli już to wszystko zaprzepaszcza moja "blokada" w mózgu która nie pozwala mi być sobą. Która zabiera mi tą pewność siebie, którą posiadałem dawniej.

 

Chodziłem kiedyś do psychologa, wytłumaczył mi fakt tego, że mózg ludzki działa określonymi schematami i trzeba dążyć do tego, aby te schematy zmienić. Ciężko mi jednak zmienić tak bardzo zakorzenione myśli w moim mózgu.

 

Co więcej, coraz bardziej i rozpaczliwie poszukuję kobiety - większość moich przyjaciół już sobie kogoś w takim wieku znalazła i są razem szczęśliwi co jeszcze bardziej mnie frustruje i nie pozwala funkcjonować tak, jakbym sobie tego życzył.

 

Czy ktoś z was był w podobnej sytuacji? Czy może mi coś poradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powyższy tekst zamieściłem z trudem gdyż bardzo ciężko mi rozmawiać o tak głęboko skrywanych słabościach - dlatego wolałbym nie ujawniać więcej aniżeli potrzeba ze względu na ochronę mojej tożsamości. Myślę po prostu że kierunek moich studiów nie ma większego wpływu stan mojej psychiki.

 

Przeczytałem mój tekst jeszcze raz i ten odcinek o studiach mógł zabrzmieć w jakiś sposób szpanersko, niemniej jednak nie to było moim celem - po prostu staram się przelać cały obraz sytuacji z mojego punktu widzenia. Chodziło mi o to, że pomimo spełniania własnych marzeń, dążenia do celu i tak brakuje mi tej pewności siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×