Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Makabra, ja o rozmawianiu nawet nie mówię. Przy stole są albo wrzaski/fochy, albo radio, rozmową bym tego nie nazwała.

 

A nie możesz zawinąć się z talerzem do swojego pokoju?

W sumie to tylko dołożenie kolejnego focha do pieca, natomiast sytuacji/atmosfery to nie zmieni.

 

Albo dostanę kontrakt, opuszczę ten dom i nie wiem, kiedy wrócę, albo nie dostanę kontraktu i w sumie tylko psychoterapia mi wtedy zostaje :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makabra, ja o rozmawianiu nawet nie mówię. Przy stole są albo wrzaski/fochy, albo radio, rozmową bym tego nie nazwała.

 

A nie możesz zawinąć się z talerzem do swojego pokoju?

W sumie to tylko dołożenie kolejnego focha do pieca, natomiast sytuacji/atmosfery to nie zmieni.

 

Albo dostanę kontrakt, opuszczę ten dom i nie wiem, kiedy wrócę, albo nie dostanę kontraktu i w sumie tylko psychoterapia mi wtedy zostaje :roll:

 

To może rozmowy spróbuj?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do psychoterapii mam takie obawy, że mogłaby być skuteczna tylko, gdyby terapeutka udowodniła mi, że faktycznie w moim myśleniu i odczuwaniu są obecne nieprawidłowości, które można zastąpić korzystnymi mechanizmami, a może się przecież okazać, że to nic nie da, kiedy po prostu osoby w moim otoczeniu się zachowują nienormalnie i ja mam prawo się czuć tak jak się czuję :silence:

 

-- 20 lip 2014, 15:52 --

 

To może rozmowy spróbuj?

Próbowałam, nie polecam :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak, że pogadam sobie z psycholog, wszystko pięknie, ale co z tego, jak po tej rozmowie muszę wrócić do szarej rzeczywistości, w której wszystko jest zupełnie inaczej, niż ona mówiła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często zastanawiam się, czy nadejdzie taki dzień, że wyjdę na luzie na spacer, pojadę do muzeum, na Starówkę...i niestety mam negatywne myśli ;)

Jednak cieszę się, że chociaż w mieszkaniu, blisko domu, funkcjonuję jako tako, ale wiadomo-chciałoby się więcej...w miarę normalnie :mhm:

 

-- 20 lip 2014, 19:59 --

 

Często zastanawiam się, czy nadejdzie taki dzień, że wyjdę na luzie na spacer, pojadę do muzeum, na Starówkę...i niestety mam negatywne myśli ;)

Jednak cieszę się, że chociaż w mieszkaniu, blisko domu, funkcjonuję jako tako, ale wiadomo-chciałoby się więcej...w miarę normalnie :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, dziękuję, akurat nie pomyślałem o ochłodzie wybierając awatar. ;)

 

Jutro mam terapię i muszę powiedzieć o moich wątpliwościach jej dotyczących. Jak zwykle się stresuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, ja zawsze przed psychoterapią byłam zadowolona, nie denerwowałam się. Te spotkania były dla mnie oczyszczające, choć czasem bolesne. Dużo dowiedziałam sie o sobie, a raczej uzyskałam potwierdzenie swoich podejrzeń.

Jednak nadal, już 2 lata minęły od terapii, nie potrafię pozbyć lęku przed wychodzeniem z domu. Psychoterapeutka powiedziała mi, że u podłoża tego leży lęk przed smiercią, który ma większość, ale ja, nie wiem z jakich powodów / a może wiem??/, nie potrafię tego pokonać. No cóż,

nikt nie jest doskonały...

Chodząc na terapię miałam jedynie problem z dostaniem się do ośrodka. Na początku jeździliśmy z Mężem taksówką, bo koszt był niski, niewiele wyższy od ceny biletu. Ale po terapii byłam jak nowo narodzona, wracałam autobusem bez problemu. Po kolejnych spotkaniach miałam zadanie, by samodzielnie przyjeżdżać-to było trudne, ale udawało się-ryczałam i szłam sama od przystanku. Wiedziałam jednak, że w razie czego będe czekała na Męża, który przyjeżdżał nastepnym autobusem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, ja mam problem z mówieniem o pewnych sprawach na terapii i stąd ten stres. Bywały sesje, że ciężko mi było powiedzieć w czym jest problem i one były dla mnie bardzo cieżkie. Ja też się strasznie boję śmierci, ale raczej to nie jest przeszkoda w wychodzeniu z domu. Lęk społeczny, tu jest pies pogrzebany.

 

Trochę dziwi mnie, że terapia została zakończona, mimo iż problem nie został rozwiązany. Jakie były tego powody? To była terapia z NFZ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, tak, na NFZ To była naprawdę profesjonalna psychoterapia z superwizorem. Widocznie plan został wykonany i stwierdzono, że w moim wieku niektórych problemów już się nie rozwiąże? Nie wiem. Trwała 7 miesięcy. Są ośrodki, gdzie terapeutyzuje się tylko do 50 lat. Byc może w moim wieku i z moimi przeżyciami, pokonanie lęku przed śmiercią jest niemożliwe... :mhm:

Gdyby było mnie stać, na pewno poszłabym jeszcze po poradę prywatnie. Nie pracuję, siedzę w domu, więc próbuje sama :D

 

-- 20 lip 2014, 21:44 --

 

Ramanujan, nie chcę sięgać po silniejsze leki psychiatryczne, bo próbowałam i źle sie czuję po nich. Cały czas rozmyślam, próbuje, nie poddaje się :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tez tak chce! Obiadu nie idzie ugotowac .....okna mam od poludnia

Najlepiej wtedy ugotować curry z mnóstwem przypraw, wtedy będzie ci się wydawało, że jesteś w Indiach, więc upał jest uzasadniony. Na mnie działa.

 

Zrobiłam sałatkę jarzynowa jak na święta, chociaż jutro nie święto.

 

I raczej mi chłodno niż nie. Chyba się pozamykam i schowam pod koc. Mirzę wezmę, książkę przytulę...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×