Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja historia.Bulimia.Nadzieja na zdrowie.


Gość Anna Maria

Rekomendowane odpowiedzi

Zaczęłam się odchudzać mając 13 lat.Znacznie schudłam żywiąc się jedynie jabłkiem dziennie i prawie litrem octu spirytusowego. Łapałam się wszystkiego co możliwe.

Szybko jednak czar prysł. z energicznej i pewnej siebie dziewczyny stałam się smutna,zamyślona i zamknięta w sobie. Z czasem zaczęłam zajadać smutki.Szybko dobiłam do wyjściowej wagi,a nawet ją przekroczyłam.

Opowiadam skrócie,aby dojść do sedna do samych wymiotów.

Gdy nauczyłam się wymuszać wymioty na początku było fajnie.Myślałam fajna dieta.Jednak ataki coraz częściej się zdarzały a moja waga nie spadała.Wahała się jak obrazki w kalejdoskopie.Brałam przy tym Olzapinę w wysokich dawkach,więc pewnie to się przyczyniało również do wagi.Wszystko odkładałam na potem,aż schudnę.Uważałam że nie zasługuję na nowe ubrania,smaczne jedzenie, na szczęście....Proszę sobie wyobrazić skoro zajadamy emocję ja bardzo emocjonalny i impulsywny typ jak często jadłam i wymuszałam wymioty.Po 6-7 razy dziennie przy 12 godzinnej mojej dobie.Jadłam i wymiotowałam na przemian,po kilka dni.Zdarzały się okresy gdy znacznie ograniczałam.Wtedy spadała mi temperatura ciała na 35 stopni,robiło się słabo,zanikała miesiączka.

Czytałam wtedy Shape.Miesięcznik o fitness i zdrowym odżywianiu oraz chodziłam na terapię. Słowa terapeutki,że jej się nie chce odchudzać,że jest na to za leniwa i przeczytane artykuły uświadamiały mi,że nie muszę się odchudzać,że to nie jest narzucony z góry przymus.Osoby grubsze mogą i zasługują na szczęście.Tak wymiotowałam coraz rzadziej aż do czasu gdy porzuciłam ten styl życia.

Z czasem miałam chwilowy kryzys w postaci pro any i anoreksji,ale to inna historia.

Dziś jestem osobą zdrową.Nie utyłam porzucając bulimię,wręcz jestem szczuplejsza.Jem normalnie,niewielkie porcje a często.Nie objadam się nawet się nie najadam bo. nie lubię.Najsmaczniejszą potrawę potrafię oddać psiakowi gdy mam dość a nie jak kiedyś zjem do końca choć już nie mogę bo jutro tego nie zjem gdyż będę na diecie.

Moje życie pod względem odżywiania obróciło się o 180 stopni.Nie wierzyłam w wyleczenie.Byłam w krytycznym stanie z miażdżoną pokręconą psychiką.Dziś jestem zdrowa.

 

Piszę ten post jako nadzieję dla Was.Mam nadzieję,że ktoś przeczyta i zastanowi się choć na chwilę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się z Twojego zdrowia.

Że udało Ci się z tego wyjść..

To dodaje mi trochę otuchy, choć sama straciłam nadzieję na wyleczenie, że ludzie z tym kończą..

Akurat objadałam się kolejny raz czytając Twoją historię..

Może to zabrzmi jak użalanie, ale dla siebie nie widzę już ratunku.

Trzymaj się mocno i obyś już nigdy do tego nie wróciła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko,

Czesc Kasia... po pierwsze bardzo ciesze sie,ze udało Ci sie wyjsc z choroby.. Ja juz w sumie sama nie wiem na jakim etapie jestem. Nie wiem co mi jest tak naprawde do konca...aczkolwiek walcze z tym i od kilku dni wieksza motywacja i normalne myslenie.

Ja tez zaczelam sie szybko odchudzac, szybko schudłam i pamietam,ze im bardziej kontrolowałam wage tym wiecej tyłam.

Kiedy byłam w dosc silnej depresji w Polsce w wieku 16,17 lat wychodziłam sama na spacer i kupowałam słodycze, wyrzucałam niedokonczone batony, po czym biegłam do innego sklepu.... wtedy jak sie tak obzeralam w Polsce trudno mi jest przypomniec sobie jakies wymiotowanie...ale za to 'od jutra dieta' to było codziennie moje nastawienie.Odrzuciłam wszystko chleb, ziemniaki, słodycze, mieso pieczone, wszystko.... znaczy odrzucałam to jest zle powiedziane, było to na mojej 'zakazanej liscie'. Nigdy nie zostałam wyedukowana, ile trzeba jest, jak, jakie sa witaminy nam potrzebne... nic. W domu nigdy nie jedlismy wspolnie.Kazdy jadł to co chciał i o ktorej godzinie chciał.

diety trwały najdłuzej 2 tygodnie. Kiedy pierwszy raz rzuciłam sie na sterte jedzenia poczułam sie jak wariatka. to było około 2,5 roku temu.

do sedna. Wyjazd za granice zmienił moje myslenie, troszke mi sie podbudowała samoocena, ale oczywiscie z 0 do jakis 2 gora.

Kiedy znalazłam sie w bardzo ciezkiej sytuacji finansowej i pracowałam w cukiernii potrafiłam zamknac cukiernie od srodka płakac i jesc paczki.. i wymiotowac.... byłam pełna, przepychałam sie....

od 2 miesiecy pracuje jako niania i tutaj tez zaczelam wymiotowac, maj był okropny bo doszłam do wymiotow 3 razy dziennie, ale najgorsze jest to ze to nie jest jakis paniczny strach przed utyciem.. Tyle w siebie wpycham,ze musze to zwymiotowac bo inaczej nie bede mogla sie poruszac...

od tygodnia nie wymiotuje i sie nie obzeram.

Wczoraj wyczytałam ze osoba pracujaca jak ja powinna zjadac około 2000tysiecy kalorii a ja jak zwykle sie ograniczałam do 1000 itp.

zaczełam sama sie edukowac na temat zywienia,zdrowia itp.

Teraz chce jesc wszystko, zadnych zakazow,jesc normalnie jak normalni ludzie.. planuje sobie sniadania i podwieczorki...

juz zaczełam, mam nadzieje,ze sie uda!!!!Przetłumaczyłam sobie to w taki sposob, kiedy sie obzeram czuje sie fatalnie... zle pracuje, dzieci mysla ze jestem na nie zła?? Mam straszna cere i czuje sie słaba, a przeciez ja chce zdobywac gory,spełniac marzenia musze byc silna, a jedzenie to energia!!! Bede jesc zdrowo i z głowa:-) Obiecuje!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×