Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cały czas się "uczę". Ma tak ktoś? Jak sobie poradzić?


THE_END

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Już tu kiedyś byłem, ale znowu potrzebuję porady.

 

Aktualnie nie chodzę na terapię. Mam zamiar pójść znowu w czerwcu. Przyjmuję 75mg ER (Wenlafaksyna) Za kilka dni będę się widział z psychiatrą, może też mi jakoś pomoże.

 

Ostatnio dopadł mnie dziwny problem, jednak jak patrzę, to mam go od zawsze.

 

Nawet nie wiem, jak to nazwać. "Cały" czas się uczę. To jest po prostu straszne. Na studiach jest to bardzo dokuczliwe. Świadomość tego, że mogą mi "podziękować za współpracę" działa zbyt mocno.

 

Krótkie nakreślenie sytuacji. Powinienem być na IV roku studiów. Przez chorobę jestem na II, czyli mam dwa lata do tyłu. Studiuję kierunek pochodny do mojego macierzystego, ale zaocznie. Dla swojego zdrowia. Też nie pracuję.

Z macierzystego kierunku wyrzucili mnie z powodu jednego egzamin, jak powtarzałem I rok.

Teraz jest OK. Jestem wręcz orłem. Nie straciłem zainteresowania kierunkiem Wszystko zdane w pierwszych terminach i wysoka średnia. Staram się dlatego, że chce robić magistra na wymarzonej uczelni.

 

Problem polega na tym, że jeżeli nie poświęcam całego czasu na naukę, to mam wyrzuty sumienia. Mam na myśli coś takiego, że nie obejrzę ulubionego serialu, bo mógłbym się uczyć. Nie pójdę na rower, czy fitness, bo muszę się uczyć. Mimo, że mam odczuwalne braki w sferze emocjonalno-seksualnej, to i tak mam ogromne wyrzuty sumienia, że wymienia SMS'y z niedawno poznaną dziewczyną. Nie pójdę na 2 godzinny koncert, bo już czułbym się źle. A oczywiście będę pluł sobie w brodę, że nie byłem. Nie pójdę robić zdjęć, a czuję ogromny żal do siebie, że się nie rozwijam i moja lustrzanka się kurzy. Zaraz jak widzę reklamę w TV lub gazecie, to mówię sobie: "Nic nie robisz! Nigdy nie zrobisz takiego zdjęcia, nikt taki Ci nie za pozuje". Nie skończę czytać książki, bo muszę czytać podręczniki. Na obiad zjem kanapki, bo szkoda czasu, żeby coś ugotować. Nawet teraz mam wyrzuty sumienia, że się nie uczę. Po prostu dziesiątki takich przykładów. Jak będę miał wakacje, to oczywiście wszystko wróci do normy. Wtedy zacznę nadrabiać zaległości. Masakra jakaś! :why:

 

Oczywiście cały czas się nie uczę, ale trudno mi się zrelaksować. Choć nie żyję w jakimś ekstremalnym napięciu. Zrobiłem sobie rygorystyczny plan i się go trzymam. Pobudka o określonej porze, dwa razy w tygodniu kurs specjalistycznego angielskiego, reszta czasu staram się "uczyć". Tak prawie od stycznia, a że sesja dopiero niedawno się skończyła, to nie miałem dużo czasu odpocząć. A już niestety zaczyna się kolejna.

 

Wiem, że to na pewno mój lęk przed porażką. No i mój perfekcjonizm. Albo może resztki nerwicy natręctw z dzieciństwa. Zawsze byłem dobry w szkole, ale zachorowałem na I roku studiów i się tak z tego wygrzebuję. Z każdym dniem mnie to boli, że mam dwa lata do tyłu. To, że osoby młodsze ode mnie robią już kariery. Na pewno działa to na mnie motywująco, że mam wyższą średnią niż w liceum. Na pewno jakoś podświadomie chce pokazać wszystkim, że to był wielki błąd, że mnie wyrzucili. To, że wcale nie jestem słaby, tylko jestem najlepszy i jestem w stanie pokonać każdego.

 

Tylko szkoda, że to wszystko takie sztuczne. Jak za rok będę miał licencjat, to nawet nie wyobrażam sobie, że mnie ktoś w ogóle zatrudni i uda mi się wynieść do Warszawy. Już to widzę :mhm: Haha! Zanim złożę gdzieś CV, to spędzę wiele godzin w gabinecie psychologa i przerzucę się na Xanax :great: Choć najlepiej chyba ze sobą skończyć, ale na to nie mam jeszcze odwagi, a szkoda ;)

 

Przepraszam za swoją bezsensowną paplaninę, która nic nie wniosła :blabla:

 

Pozdrawiam Was serdecznie! Miłego wieczoru! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co, nie jestem lekarzem, ale dla mnie to nie wygląda jak resztki nn z dzieciństwa (jak twierdzisz), tylko jak w pełni kwitnąca nerwica. naprawdę jestes w to poważnie wkręcony, no i jeszcze te wyrzuty sumienia...

 

nie wiem czy posluchasz mojej rady ale ja widze to tak:

 

tych 2 lat i tak nie odzyskasz wiec przestan sie nimi zamartwiac. moze pomysl raczej czy cos dobrego w tym czasie sie nie zdarzyło ani nie wynikneło z tej przerwy? moze to nie tylko samo zło było?

 

druga sprawa - nie staraj sie niczego udowodnyic tym co cię wylali bo mysle ze ich to nie obchodzi i napewno dawno zapomnieli o twoim mysleniu. nie obserwuja twoich poczynan, a ty uczysz sie dla siebie

 

trzecia sprawa - ukonczenie studiów w terminie czy nie w terminie wcale sie nie przeklada na sukces zawodowy i zyciowy. nawet nieukonczenie ich w ogole

 

i ostatnie - przestan tak wszystko kontrolowac bo zycie i tak ci bedzie płatało figle, i to pewnie nawet wieksze niz te ze studiami.

 

 

zycze powodzenia z terapia i lekami, a reszta sama sie ułozy. w zyciu wszystko jest potrzebne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wymienilabym Twoje natrectwa na swoje:) Kiedys mialam podobnie,mialam bardzo dobre oceny,zawsze musialam byc w czolowce,pozniej zachorowalam na natrectwa i wszystko dla mnei stracilo sens.Po co mam sie uczyc jak i tak nie bede najlepsza? jak nie bede idealna?itp..I koszmar..mam teraz z nauka.Kompletnie sie do niczego nie moge zmotywowac,zawsz bylam pracowita i zdolna.Ale to lenistwo mnie strasznie przytlacza,nie potrafie sie za nic wziac.Zaczynam sie uczyc w sesji dopiero kosztuje mnie to pełno nerwow.Nie chce tego.Ale wole patrzec w sufit niz wziac sie do nauki,.Godziby spedzam nic nie robiac.

Co doprowadza mnie do wyrzutow sumienia,zniechecenia i jeszce wiekszej depresji.

 

Na pewno nakreca cie perfrkcjonizm jak wielu chorych na nerwice.I zdania 'wszystko albo nic'..u mnei juz sie poddaje czesto i stawiam na NIC .co jest bledem.

ale wiadomo kazda przesada jest zla.Nie musisz byc perfekcyjny zeby cos osiagnac.

Trzeba umiec znalezc jakies optymalne wyjscie.Co jest ciezkie..bo0 zazwyczaj ta choroba doprowadza do skrajnego myslenia.

Tez czasami mam tak..ze nie wychodze gdizes bo nauka..a i tak sie nie ucze.Co jeszcze pogarsza stan.Błedne koło.:(

 

 

zawsze zazdroszcze ludziom ktorz potrafia widziec sens w czymkolowiek..ja nie widze w niczym A samomotywacja jest dla mnie czyms niesamowitym ...moze dlatego ze moja jest zerowa:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×