Skocz do zawartości
Nerwica.com

Areszt Śledczy od środka


Gość intel

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, bardzo ciekawa dyskusja i temat - przestroga dla tych, którzy wiedzą, że niebawem [czego nikomu nie życzę ] mają szansę zjechać na AŚ a dla tych, którzy mają to już za sobą miejsce pewnej rozkminy i może podsumowania i wylania z siebie tego jedynego w swoim rodzaju i bardzo głębokiego przeżycia jakim jest pobyt w AŚ lub ZK. 

Ja niestety znajduję się w tej drugiej grupie, mam to już za sobą. Minęło dokładnie 10 miesięcy od kiedy wyszedłem z AŚ w Krakowie. Co prawda mój pobyt nie był "długi" bo jedynie 5 miesięcy, jednak wydaje mi się, że intensywny, chociaż z tego co piszecie to każdy pobyt w AŚ jest dla każdego na swój sposób intensywny. Zarzuty miałem o przestępstwa gospodarcze na kilkanaście mln PLN, cale szczęscie nie postawili mi 258 kk czyli zorganizowanej ze względu na brak sformalizowania pomiędzy danymi osobami bioarcymi udzial w procederze itp. Kwestie pierwszego dnia świeżaka opisałeś bardzo dokładnie i co do zasady, dalej wyglada to podobnie. Wjazd na cele przejsciową, tam 2 chłopaków tak samo przestraszonych jak ja, w celi pusto nie ma nic i nikt nic nie ma bo wszyscy sa prosto z zawijki, ja cale szczescie po rozprawie aresztowej dostalem od kolegi, ktory czekał pod sądem 5 paczek Marlboro wiec było co palić, na 3 dzień przeżutka na cele mieszkalną. Tam już lepiej, co prawda kobyła, 10 osób, cela mieszana, 2 dziadków - jeden za latanie z siekiera za żoną, drugi też po pijaku  kogoś pociął, neutralni, 2 mlodych zlodzieji nieszkodliwych i 3 obcokrajowcow, za przemyt i za oszustwo, i jeden gangus, ktory po 3 dniach zjechał na enki ale też w porządku, fakt, że białko miałem czyste bo odmówiłem składania zeznań i się nie przyznałem. Byłem tam tydzien, bez wypiski oczywiscie, pomimo ze kase mi od razu wplacili to wypiska byla co 11 dni i ostatnia byla dzien przed jak wjechalem, cela nie byla bogata, wiec poza herbata i tytoniem za bardzo nic nie mieli, ale i tym mnie proatowali bo ja mialem zero wszystkiego. W niedziele po pierwszym tygodniu sie dowiedzialem ze przewożą mnie na inny areszt, troche sie przestraszylem ale zero decyzyjnosci wiec spakowalem mandzur i w poniedzialek mnie powieźli. I Tu się zaczyna historia :) 

Oczywiscie standardowa procedura jak to z transportu, kilka godzin w sieczkarniku i w koncu wjazd na cele, okazuje się, że sztywną, a ja mały normalny człowieczek [niewinny oczywiscie] trafia pod cele z gangusami. 3 bylo za zorganizowana grupe i wewnatrzwspolnotowy handel wielkimi ilosciami, jeden do usilowania glowy jeden po 50 drobny dealer ale juz 6 raz zlapany i caly czas na zawiasach i jeden 20 letni bezdomny żulik z ulicy za kradzież telefonu o wartosci 800 zl. 

Więc 4 gryspujacych i 3 szwajcarów pod jedna cela. Oczywiscie kontrola bialka, ale tu juz bylem spokojny, przeiniecie bajery i rozkmina no i po godzinie zajalem swoje kojo na najblizsze 3 miesiace [ taka mialem wtedy nadzieje ]. Cela była bogata, wszyscy mieli wypiski, poza bezdomnym, ugoscili mnie jak swojego, poczestowali wszystkim wiec byla cola, ptasie mleczko, malrboro, tchibo, parowki z ketchupem pudliszki :) i niesmiertelne hamburgery [ dla niewtajemniczonych kotlety pakowane w folii, podrzewane we wrzatku, swoja droga nie wyobrazam sobie teraz tego zjesc jednak wtedy to byl dla mnie rarytas] akurat się trafiło, ze kase mi przeksiegowali szybko wiec po 3 dniach juz już zrobiłem swoja wypiske za 1000 zl i grzecznie wszystkim odjechałem wszystko czym przez 3 dni mnie karmili. Bardzo w porzadku sie zachowali i to zarowno grypsujacy jak i ci dwaj co nie grypsowali. Ze sprzataniem i praniem bylo swietnie, bo bezdomny za to ze mogl sie wszystkim pod cela czestowac sprzatal i pral dla wszystkich, oczywiscie przez pierwsze pare dni jako swiezak co do zasady mu pomagalem z plażą ale już pózniej on sam stwierdzil ze jak mu kupie jakies tam kosmetyki, o ile dobrze pamietam to szampn sztyft i paste do zebow raz w miesiacu to mam mu nie pomagac i tak sie tez stalo. Jaja były straszne ogolnie, kupa smiechu i w zasadzie tylko kilka godzin dziennie sie zle tam czulem bo trafilem na naprawde git ludzi, szkielko bylo, zarcie znosne i z dokladkami, prycha pod cela dwa razy w tygodniu na 2-3 godziny wlaczona, wypiski co srode i ogolnie dalo sie zyc. I tak błogo sobie siedziałem pierwszy miesiąc, wiadomo, zero czynności czy czego kolwiek. Po tym czasie natomiast wsadzili nam pod cele półkozaka, oczywiscie od razu gity podniosly protest ze oni nie moga siedziec z polkozakiem tyle ze nie mieli go gdzie indziej wsadzic bo mial w kazdej innej celi konflikty i administracja wyszla z zalozenia ze moze u nas bedzie grzeczny a on w dodatku siedzial za uporczywe nekanie ;)))) Wiec pierwsze dwa dni byl spokoj bo mielismy dostac wszyscy wnioski za to, ze mu nic sie nie stanie bo on na dniach mial miec sprawe i mieli go puscic. Oczywiscie stalo sie tak, ze go nie puscili i delikwent siedzial z nami 10 dni - tyle wytrzymal, spanie na plaży to był standard w jego przypadku i najmniej szkodliwa kara jaka otrzymal, delikwent po prostu nagminnie lamal wszystkie sztywne zasady i nie mogl sie niczego nauczyc za kazdy blad w bajerze kuban wachy (0,5l) w najlepszy dla niego dzien wypil ich 27... przeplatane solonezami za brak plomby i po prostu non stop cos. W końcu przestrzelił grypsujacemu buty i zrobilismy mu sad skazujac go na 30 cytrynek [ nagietym wioslem w czolo] tylko nikt nie przewidzial ze debil ma taka chorobe ze mu zaraz wychodza ogromne siniaki, wiec jak na proannym apelu zobaczyly go gady to od razu wyjazd z celi i do sieczkarnika a on do wychowawcy. Wspomne tylko ze z gadami nie mialem ani razu problemu i tak dlugo jak my ich nie wkurwialismy tak dlugo byl spokoj] Oczywiscie pelna procedura przy pobiciu i rozbili nam cele. Ze wzgledu na brak pustych celi trafilem z jednym grypsujacym do izby choroych pozostali tez rozjebani po calym kryminale. W tej izbie chorych nie bylo nic po prostu izolatka no i tak przesiedzielismy tam tydzien po czym ja wrocilem pod cele i pozostali tez a ten jeden co siedzial ze mna [ w wyniku sledztwa administracji wyszlo ze to on go bil ] poszedl juz na 14 dni na normlana izolatke. Potem juz bylo tylko gorzej, coraz wieksi debile sie przewijali przez cele az znowu sie trafil pojeb ktory wjechal za pobicie dziewczyny i dziecka i został rozjebany na wejsciu i wtedy przeniesli mnie na kolejna cele gdzie byli biedni ludzie i nie mieli wypisek i tam sie juz chujowo siedzialo, jednak bylo to po 3 miesiacu mojego aresztowania, zaczely sie czynnosci, a adwokat przychodzil z dobyrmi informacjami, ze przybijaja mi w tej sprawie tylko usilowanie i ze jak dobrze pojdzie to z pierwszej sprawy aut. Tak też się stało. Co mogę powiedzieć podsumowujac te 6 miesiecy - jestes czlowiekiem i idziesz do ludzi, tym co tam trafia radzę być w porządku i nie ściemniać bo to wyjdzie, nie cwaniakować i pokazać słabości, ja w miedzy czasie też zeby udowodnić, że nie jestem pizdą karmiony musialem dojechać majciarza za co trafiłem na dwa tygodnie na izolatke i wyłapałem z 10 kwitów [zaczelo mi odwalac jak wiedzialem ze zaraz wychodze i w dupie mialem opinie], wazne jest ze przezylem, a jak masz kase to przezyjesz na pewno. Izolatka nic strasznego, dobre miejsce zeby sie wyciszyc, ja przeczytalem w tym czasie caly kodeks wzdloz i wszerz i przygotowywalem sie do rozprawy ;) fakt nie ma co jarac i trzeba jesc to gowno co dadza ale cisza i spokoj to wynagradza :)) ja tam nie zamierzam wracac ale PDW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×