Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ja.


Gość agusiaww

Rekomendowane odpowiedzi

Dean, przeczytalam i jednak nadzieja jest, po 1) piszesz o tym, ze chcesz cos zmienic. To dzialaj, ja Ci moge podpowiedziec tyle, ze na studiach jest cos takiego jak indywidualny tok studiow, piszesz pismo do dziekana, oni to biora pod uwage, i mozesz miec indywidualny tok studiow, trzeba sprawdzic najlepiej u opiekuna roku jak to jest (kazde studia maja inaczej) niemniej mozna niektore egzaminy zaliczac indywidualnie, nie chodzic na wyklady itp. Druga sprawa, powinienes miec terapieu u psychiatry/psychologa bo masz problem z przeszloscia, tkwi ona w Tobie, nienawidzisz rodzicow, trzeba takze pozbyc sie tej nienawisci, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. Czy bierzesz jakies leki? Nie nastawiaj sie takze na dzialanie szybkie, przegruntowanie zycia, pogladow wymaga czasu, niestety. Takze to, ze milosc nada Twojemu zyciu sens, jestes mlodym czlowiekiem, nie raz przezyjesz rozczarowanie zwiazane z uczuciem, ze akurat z ta panna nie wyszlo nie oznacza ze cale zycie bedziesz sam, bo nie bedziesz, ale zeby z kims byc trzeba takze z siebie dawac, panna nie bedzie Twoim terapeuta, trzeba to zrozumiec. Takze postaraj sie znalezc prace chociazby na pol etatu, zdobedziesz doswiadczenie, bedziesz mial jakies pieniadze, takze hobby -takie ktore Ciebie bedzie relaksowalo. I skoro masz kumpli to wychodz z nimi, przelam sie i wychodz, zmuszaj sie jesli trzeba. To mozna pokonac, tylko trzeba chciec, a widze ze chcesz :) A studia nie sa zle, mozesz pozniej pracowac...w wielu zawodach po finansach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój syn Zamknął się w depresyjnej skorupie już dawno. Leczy się od pół roku. Było róznie przez ten czas. Niedawno zmienił leki, chodzi na terapię. Jest trochę lepiej. W piątek ku mojemu ogromnemu zdziwieniu poszedł do kolegi. Przyszedł po czterech godzinach. Zaczął opowiadać. Wypił małe piwo po którym zaszumało w głowie. Chyba wpływ alkoholu spowodował, że poczuł sie tam swobodnie. Grał w cos tak z kumplem i nie analizował swoich ani jego zachowań. A potem dotarło do niego że jest mu normalnie, niedepresyjnie, jak kiedyś. I wtedy "odgrodził go od wszystkiego mur" i znowu się zaczęło. W głowie siedziała mu już tylko myśl: do domu, biegiem do domu. I tak naprawdę chyba po raz pierwszy dotarło do mnie jak moje dziecko jest przerażone tym co robi jego mózg, jak strasznie boi się z tym walczyć, jak mu potwornie ciężko wyrwać się z tego. Dzisiaj powiedział mi że wie że te wszystkie schizy dzieją się tylko w jego głowie, to siedzi w nim i tylko w nim. Walczy, chce się leczyć. Chce się czuć normalnie. Choć walka jest bardzo trudna, warto. Warto próbować. Bez leczenia będzie tylko gorzej. Widzę po swoim dziecku jak w terapii zmienia mu się myslenie, postrzeganie świata i siebie samego. Są ta maleńkie kroczki, czasem idzie to przodu jeden krok, potem o pięć się cofa. Ale coraz bardziej rozumie siebie, coraz częściej mysli pozywnie i co najważniejsze lepiej się z tym czuje i potrafi to zauważyć. Proponuję jednak przełamać się i chodzić do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jakim mieście będziesz studiował?Wiesz, na moje oko to Ty potrzebujesz kogoś w rodzaju hmm przewodnika ;) w sensie kogoś z depresją kto da Ci przykład że można sobie poradzić. Żałosne to jest ukrywanie i męczenie się z chorobą samodzielnie. Tylko mądrzy ludzie dzielą się chorobą bo wiedzą że w kupie raźniej :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja historia jest prawie identyczna, również ojciec choleryk, straszny, mama obarczała mnie swoimi emocjami, a ja czułem się odpowiedzialny, tylko biedni nie byliśmy, wiem co to znaczy być w desperacji, bo sam przechodziłem to niejeden raz. Gdybym był na twoim miejscu to bałbym się zaczynać kolejne studia w takim stanie, jednak sam będąc w twoim wieku tak zrobiłem i kosztowało mnie to mnóstwo zdrowia i wysiłku, drugi raz bym się na to nie odważył nawet za 1 mln zł... no ewentualnie za dwa... :roll:

 

Gdy jest się w stanie desperacji to leczenie swojej psychiki jest bardzo ciężkie. Już gdzieś o tym Tobie pisałem, nawet nie próbuj w tym momencie budować cudownego i szczęśliwego życia pełnego przyjaciół, dobrych kontaktów z ludźmi, nie szukaj na razie dziewczyny, bo się zamęczysz, nie jeździ się samochodem na hamulcu ręcznym, a Ty jesteś teraz w kiepskim stanie, to nie pora na ściganie innych i zazdroszczenie im ich życia, musisz się pogodzić, że jeszcze przez pewien czas BĘDZIE źle, jutro nie będziesz szczęśliwy, pojutrze też nie. To wymaga czasu, potem wszystko będzie łatwiejsze.

 

Ze swojej strony mogę Tobie poradzić medytacje, sam od kilku miesięcy intensywnie się tym zajmuję i szczerze mówiąc efekty są. Jeszcze 4 miesiące temu miałem ostrą nerwicę, bóle wszystkich mięśni, zero koncentracji, emocje mnie zabijały, medytacja w dużej mierze mnie rozluźniła, choć dopiero od miesiąca odkąd biorę leki efekt wzmocnił się jeszcze bardziej.

 

Zamiast stawiać się i walczyć ze swoimi emocjami musisz dopuszczać do siebie to wszystko co dzieje się w Tobie TERAZ i próbować relaksować się w tym nieprzyjemnym stanie. Spróbuj. Chorzy na depresję (którą u Ciebie widać z 5 metrów od ekranu) robią wielki błąd (sam tak robiłem latami, dziś już nie mam depresji), u Ciebie wyraźnie to widać, zagubiłeś się w swoich negatywnych i przytłaczających myślach nakręcając się coraz bardziej, tak że teraz (zgaduję) całymi dniami myślisz, myślisz, w kółko roztrząsasz przeszłość, przyszłość, cierpiąc przy tym ogromnie.

Chcesz żeby to minęło? To zamiast dalej roztrząsać w kółko to samo powodując, że czujesz się coraz gorzej przestań to robić, a zacznij robić to: "Zanurz" się w swoim bólu, zakotwicz się w swoim ciele, poczuj je całe, zrelaksuj, tak jak możesz i patrz, jak twój umysł co chwilę od nowa wyświetla Ci w głowie te destrukcyjne historie. Jeśli będziesz bardzo uważny, to te myśli same znikną i poczujesz ulgę w momencie kiedy to się stanie. To co opisuję działa, ale potrzeba trochę wprawy. Wystarczy, że usiądziesz, położysz się i spróbujesz zrelaksować, a po chwili zaczniesz zwracać uwagę na pojawiające się myśli, jeśli "połączysz" się z myślą, to będzie tak jak zwykle, ale jeśli zobaczysz myśl w momencie kiedy ta powstaje, to ta sama zniknie i da trochę wychnienia emocjonalnego, z czasem będzie to coraz dłuższe, aż zauważysz, że ciemne chmury, które przesłaniają Ci... słońce (whatever) zaczynają powoli znikać i nastrój się poprawia. W książce, którą Tobie polecałem o tym piszą, ale to tutaj chyba wystarczy.

To możesz zrobić, żeby było lepiej, ale jeśli rzeczywiście chcesz, żeby tak się stało to RÓB TO, jak najdłużej i jak najczęściej. Zamiast komputera, tv, głupiego myślenia o przeszłości ćwicz taką medytację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze bo chce coś zmienić,ale nie wiem jak się wyrwac z tego zaklętego koła.Po prostu nie wiem.Najgorszy jest ten strach że mam złe studia i że będe sam.TO najbardziej mnie paraliżuje.Chciałbym więcej napisac ale juz sam nie wiem co mam mętlik w głowie.

 

Wiecie już o mnie chyba wszystko,jełśi coś jeszcze chce wiedizeć,to pytajcie.

Jeśli macie jakiś pomysł co mam dalej robić.Pomóżcie.

 

Zacznij szukać terapeuty. Jako student jesteś ubezpieczony, więc na NFZ. Tak jak w każdym zawodzie, można i tu spotkać partaczy oraz ludzi pracujących tylko dla pieniędzy. Ale można też spotkać tych, którzy pracują z powołania; trzeba po prostu szukać.

 

W jakim mieście studiujesz? może akurat ktoś na forum będzie mógł polecić dobrego terapeutę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×