Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie do wszystkich DDA


Gość Shadowmere

Rekomendowane odpowiedzi

A ja się wczoraj jeszcze bardziej pogubiłam we wszystkim niż do tej pory. Byłam wczoraj pierwszy raz u psychiatry i nie potrafiłam mu powiedzieć, że mam serdecznie dość życia, że przy wszystkim co robię trzęsą mi się ręce, że się boję ludzi. Powiedziałam tak jakby, ale tak pośrednio, że nie chodziłam na zajęcia, że się stresuję, żenada po prostu. W każdym razie jak zeszliśmy na kwestie rodzinne, to dopiero była żenada, tłumaczyłam, że wszystkim jest ciężko i w ogóle. W każdym razie facet trochę mnie rozgryzł, bo powiedział, że słucha mnie z przerażeniem, że ja wszystko w sobie stłamsiłam, że staram się bohatersko sobie radzić wypalając paczkę papierosów, żałosne... no ale powiedział, że nie jestem chora, tylko potrzebuję psychoterapii no i się zapisałam na psychoterapię dla DDA, ale ja już się chyba z tym wszystkim pogodziłam. Ciekawa jestem, czy by też powiedział, że jestem zdrowa, jakbym mu powiedziała, że boję się ludzi, że trzęsą mi się ręce, chociaż to akurat było po mnie widać i że nie chce mi się żyć i w ogóle.....Shadowmere, ja też mieszkam z babcią i też się czuję jak niewdzięcznica i jest mi to wmawiane przy każdej okazji, ja nie chcę się tak czuć jak się czuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się wczoraj jeszcze bardziej pogubiłam we wszystkim niż do tej pory. Byłam wczoraj pierwszy raz u psychiatry i nie potrafiłam mu powiedzieć, że mam serdecznie dość życia, że przy wszystkim co robię trzęsą mi się ręce, że się boję ludzi. Powiedziałam tak jakby, ale tak pośrednio, że nie chodziłam na zajęcia, że się stresuję, żenada po prostu. W każdym razie jak zeszliśmy na kwestie rodzinne, to dopiero była żenada, tłumaczyłam, że wszystkim jest ciężko i w ogóle. W każdym razie facet trochę mnie rozgryzł, bo powiedział, że słucha mnie z przerażeniem, że ja wszystko w sobie stłamsiłam, że staram się bohatersko sobie radzić wypalając paczkę papierosów, żałosne... no ale powiedział, że nie jestem chora, tylko potrzebuję psychoterapii no i się zapisałam na psychoterapię dla DDA, ale ja już się chyba z tym wszystkim pogodziłam. Ciekawa jestem, czy by też powiedział, że jestem zdrowa, jakbym mu powiedziała, że boję się ludzi, że trzęsą mi się ręce, chociaż to akurat było po mnie widać i że nie chce mi się żyć i w ogóle.....Shadowmere, ja też mieszkam z babcią i też się czuję jak niewdzięcznica i jest mi to wmawiane przy każdej okazji, ja nie chcę się tak czuć jak się czuję

doskonale cie rozumiem, ja pochodze z rodziny alkoholikow ojciec niezyje, matka pije, zostalam sama majac 15l, i nieradzilam sobie za specjalnie, mam 4 dzieci, malzenstwa teraz jestem w trzecim mialam 8lat, wczesniej malzenstwo przez 8l ale okazal sie alkoholikiem skatowal mnie i dzieci, wyladowalam sam na ulicy, pobita, pozniej schronisko dzici do domu dziecka stracilam wszystko, ale jakos sie podnioslam sam, mam depresje nerwice, dzieci odwiedzam kocham i z przyjaz ni jest malzenstwo, jestem schorowana bo od tego pobicia ciagle jestem operowana albo obolala. nie poszlam na terapie na rzadne spotkanie dda ale bylam na aa, bo tak mnie terapeutka powiedziala, ze ja jestem alkoholikiem, co dla mnie szok bo ja nie pije, nie pilm tylko moj maz

pozniej stwierdzila jak bardziej mnie wysluchala ze no nie ja jestem zona alkoholika to wspoluzaleznienie, ale mowilam o domu o piciu i biciu i gwalcie na mnie, to nic niepowiedziala o zadnym dda, nic niedala, niekazala chodzic tu na forum i na spotkaniach aa zobaczylam ze ja tam niepasuje ze ja mam inny problem . nie wiem co mam robic. wiesz teraz mnie lekarz olal, zostalam sama bez lekow, szukam psychiatry innego.... ale to co piszesz to ja to swietnie rozumiem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarna megi, a może tak spróbować poszukać innej terapeutki? Trudne są te wszystkie przeżycia... Tylko że ja jak widzę, może mylnie to oceniam, bo do tej pory byłam tylko raz u psychiatry i nie wiem, ale jakoś tak mam przeczucie, że dla nich wystarczy magiczne słowo, że ktoś w rodzinie był alkoholikiem i już mają wspaniałą etykietkę DDA... Najprościej tak wszystko wyjaśnić... Wiadomo, zawsze mogę się mylić, ale z drugiej strony, wszystko zostawia na nas ślad, a Twoje przeżycia na pewno odbiły się na Tobie. Ludzie, którzy dużo przeszli, uczą się przetrwać i mogą przejść jeszcze więcej, a przynajmniej tak myślą, tylko jak poznać, że to już ten moment, że się sypiemy, że trudniej jest trwać? Wiesz, ja Ci powiem, że ten psychiatra, u którego byłam okazał się mądrym człowiekiem, naprawdę. Trzy razy pytał, znaczy mówił, że się zastanawia, gdzie to wszystko jest, wiesz te emocje wszystkie, a ja pomyślałam, że to pytanie retoryczne, że on do siebie to mówi... ale trzy razy chyba by nie powtarzał...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam trochę odmienny problem ale nigdzie nie znalazłam kierunkowego tematu - mam DDD. Co się stało w dzieciństwie dawno wybaczyłam, ale zapomnieć się nie da niestety. Mimo iż utrzymuję z rodzicami dobre kontakty nie zmienia to faktu, że moje życie układa się paskudnie. Ale to już dawno nie jest wpływ rodziców a raczej tego, jak ukształtowała się moja osobowość w wyniku tamtych wydarzeń. No i tutaj już rodzice nic nie poradzą - jedynie moja praca może coś zmienić... mejbi kiedyś. Najważniejsze chyba to przestać żyć przeszłością, nie oglądać się już za siebie i skupić się na tera i tym, co ma być (a raczej jak).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja muszę wrócić do tego psychiatry... bo stało się ze mną coś strasznego, zamieniłam się w robota, nie kontaktuje, już nie mam siły udawać... już na nic nie mam siły, wyjście do sklepu czy skasowanie biletu w autobusie, to wielki problem... jeszcze muszę udawać, że jest dobrze i im bardziej udaje tym bardziej mnie to przeraża, a wizyta dopiero 28 lipca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

galazka_jabloni, a nie możesz poszukać kogoś na wcześniej :?: bo widzisz, ja też zwlekałam długo, o jeden dzień za długo czekałam a stało się ze mną to samo co z Tobą i teraz 3miesiąc mija i nie mogę sobie nadal z tym poradzić... teraz pluję sobie w twarz, że nie zajęłam się sobą wcześniej, odrobinę szybciej - zaoszczędziłabym sobie wielu problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja muszę wrócić do tego psychiatry... bo stało się ze mną coś strasznego, zamieniłam się w robota, nie kontaktuje, już nie mam siły udawać... już na nic nie mam siły, wyjście do sklepu czy skasowanie biletu w autobusie, to wielki problem... jeszcze muszę udawać, że jest dobrze i im bardziej udaje tym bardziej mnie to przeraża, a wizyta dopiero 28 lipca

 

Skąd ja znam ten stan, ja też próbuje się po nim pozbierać już 3m-c... jest lepiej, ale nie dobrze...mam uczucie, że uśmiech mnie opuścił jak na dobre. Udawać już nie potrafię, tego wiecznie uśmiechniętego szczęśliwego człowieczka, nie mam na to siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie mam siły na życie i mnie to przeraża co się ze mną dzieje, a cały czas muszę być gotowa żeby żyć... cały czas czegoś ode mnie chcą, nie mam nawet gdzie sobie popłakać, boję się co będzie, zawaliłam sesję, nie byłam w stanie, naprawdę, nie byłam w stanie pójść zaliczać... chciałabym krzyczeć zostawcie mnie wszyscy w spokoju, ale nie mam prawa, to jest straszne...jakby mnie ktoś zamknął w piekle, tylko moim piekle... ciągłe pytania o studia, ciągłe wymagania... chciałabym im wykrzyczeć, że ja naprawdę nie daję rady, ale ja nie mam prawa, muszę mieć odpowiedni ton głosu, muszę wszystko, bo "jakie ty masz powody do nerwów". wcale nie mam...wstaję, bo wstaję, staram się trzymać, ale nie mam siły zwyczajnie... zawsze wszystko moja wina... a co ja na to poradzę, że ja jestem tylko człowiekiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojciec był alkoholikiem, kontaktu nie utrzymuję, bo nie żyje.

Z matką (wspóluzależnioną, która nigdy nie zrobiła nic, żeby pomóc swoim dzieciom, a wręcz przeciwnie)ograniczyłam kontakt do wysyłania lakonicznych smsów z życzeniami na urodziny i dzien matki. Ostatnio zapomniałam o jej imieninach, ale ch* z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też ojciec był alkoholikiem, a moja mama też nigdy nic nie zrobiła żeby to przerwać. Starała się jednak jak mogła żeby było dobrze wg. niej, a ja wiem, że było jej ciężko i w zasadzie życie sobie zmarnowała. Z ojcem nie utrzymuję kontaktów. Przestałam się odzywać jakieś 8 lat temu gdy jeszcze mieszkałam w domu i tak już zostało. Nie było go np. na moim ślubie. Z mamą mam kontakt bardzo dobry. Mam trochę żalu, że nie przerwała tego nigdy i kilka razy jej o tym powiedziałam, że powinna była coś zrobić, myślę jednak, że nie jest do końca świadoma jak bardzo mi z tym źle i jak duży wpływ wywarło to na moją psychikę. Ona trochę się podśmiewa z tego, że ja teraz zapisałam się na terapię, a już to, że psycholog odsyła mnie też na konsultację do psychiatry to już całkiem dla niej niedorzeczne. Zresztą jak zapisywałam się na terapię to psycholog powiedział, że moja mama też powinna się zapisać na terapię dla współuzależnionych, ale ona uznała to za żart, że jak to ona ma chodzić na terapię, skoro ona nic złego nie robi.

 

Ja zrozumiałam to, że ojciec nigdy się nie zmieni, skoro moja mama tak długo nic z tym nie zrobiła. Ona go tłumaczy i w każdym drobiazgu, który on zrobi dopatruje się jego dobrych cech.

Np. Moja córka była kilka razy u mojej mamy i mój ojciec dał jej cukierka czy ciastko to ona tak strasznie podkreślała to, że on poczuł się wreszcie dziadkiem. Dla mnie to żaden dziadek, tak jak nigdy nie był ojcem. Dal dziecku cukierka, może nawet coś specjalnie dla niej ugotował, ale nie był wtedy trzeźwy i dziecko się go bało.

A moja córka jest taka, że nie da się jej nie kochać, zdobywa serce od razu. Istne przeciwieństwo mamusi:)

Albo jak kilka lat temu po wielu latach bezrobocia w końcu znalazł pracę to i moja mama i moja siostra w jednej chwili mu wszystko przebaczyły i uczepiły się myśli że się stara, że znalazł pracę i że się zmieni. Oczywiście nic takiego się nie stało, a z pracy wyrzucili go za pijaństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojanati, z tego co czytam to i matka i siostra są współuzależnione. Dobrze, ze ty wiesz jak jest i było naprawdę i nie przejmuj się tym co matka mówi o terapii, bo co oba może o tym wiedzieć?

Nie przerywanie alkoholizmu a zasłanianie się dziećmi żeby one dostały to jednak ci innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to nie tak, że ja nie kocham mojej mamy, bo ja bardzo ją kocham. Wszystko co mam to jej zawdzięczam. Ona bardzo się starała żeby było dobrze, tylko, że wybrała nie ten sposób co trzeba. Choć wspierała nas jak umiała.

 

Zdecydowanie masz rację, że zasłanianie się dzieckiem to zdecydowanie co innego. Jeśli dziecko nie ma oparcia w żadnym dorosłym to bardzo niedobrze:(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kocha się , ale nie znaczy że sie lubi,

można kochać za to że dali życie, a można za to nienawidzić , że to życie dali takie a nie inne.

Mi ojciec zmarł jak miałem lat 15 (już o tym pisałem gdiześ tam).

Cięzko było bo czułem, i do dziś czuje brak silnej ale mądrej męskiej ręki jak to sie mówi,

tego wzorca, tej uwagi , nauki itd.

 

Nad tym czy: wybaczać czy nie wybaczać sie nie zastanawiałem, nie podchodzę tak do tego,

wódka to choroba, też miał mój ojciec nie łatwe życie i tak to sie jakoś potoczyło.

 

Z natury jestem taki, że każdego staram sie usprawiedliwiać - jego też, choć oczywiście ból jakiś tam jest w środku , raz mniejszy raz większy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kocha się , ale nie znaczy że sie lubi,

można kochać za to że dali życie, a można za to nienawidzić , że to życie dali takie a nie inne.

Każde dziecko kocha swoich rodziców.

To nie zmienia tego jakie uczucia można do nich żywić jako dorosły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, no właśnie, chyba należalo by tu dodać jeszcze: niestety.

Bo o ile łatwiej byłoby nie przejmowac się, jeśli by się nie kochało?

Nawet nie chcę się do tego przyznawać, wolę myśleć, że jej nienawidzę, tak mi łatwiej.

Zresztą skąd mam wiedzieć co to miłość? Nie nauczono mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×