-
Postów
416 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez miL;)
-
Cześć, ja też doszedłem do wniosku, że gdyby nie choroba to chyba bym się nigdy nie obudził. Dopiero w chorobie zobaczyłem siebie (kim byłem i kim jestem), w chorobie zacząłem się zmieniać. Odkryłem, że spontanicznie pomagam potrzebującym.. i to mi daje siłę. Przyszedł moment, w którym przestałem (w głowie) z chorobą i podziękowałem Bogu za to doświadczenie.. Też się nawróciłem/nawracam, chcę Go poznać, zrozumieć i jednocześnie zrozumieć siebie. Znalazłem sens :-)
-
cześć, wóda zrobiła swoje potrzebujesz dobrego lekarza, jak jesteś z Wawy to mogę dać namiar na sprawdzoną osobę dużo tego bierzesz a samodzielne dobieranie dawki nic dobrego nie wróży Asentra - ja doszedłem do 150mg i o mało się nie skasowałem, ale każdy reaguje inaczej. Po zmianie lekarza dostałem zalecenie aby natychmiast przerwać setralinę
-
coraz częściej dochodzę do wniosku, że te "właściwe" spotkania nie są wcale przypadkowe. gdy spotykamy "kogoś" kto potrzebuje pomocy, to często okazuje się, że to właśnie my otrzymujemy pomoc, wsparcie, słowo Trzeba żyć i szukać tego co nas wzmacnia:-)
-
Stwierdzenie "ja się na świat nie pchałam" uważasz za przejaw dojżałości emocjonalnej? Muchy i kotlety schabowe to argument w dyskusji? W takim razie wymiękam, bo niedorastam w każdym aspekcie..
-
Tylko w jakim aspekcie mamy doganiać zachód? Ekonomicznym- ok. Moralnym? Zmiany nastąpią bo najprawdopodobniej wybuchnie światowa wojna o nowy podział świata i stref wpływu. Zachód najprawdopodobniej czeka rewolucja, bo jak na bliskim wschodzie się zaogni to islamiści podpalą ulice w Europie. Kościół się właśnie reformuje.. I to doprowadzi do upadku kościoła. Kościół przedewszystkim powinien się wew. oczyścić. Wszyscy ksieża, biskupi którzy się dopuścili zła powinni publicznie za to Zło odpowiedzieć.
-
"Ja się na ten świat nie pchałam" ile ty masz lat? Bunt nastolatki? A z tymi muchami to Ty tak na poważnie..?
-
Ty też na początku byłaś tylko (lub aż!) zlepkiem komórek. Jedynym swego rodzaju zlepkim komórek. Tyle w temacie..
-
Ok. Tylko ta decyzja nie dotyczy tylko kobiety, nie siebie zabija tylko dziecko. Czyli ta decyzja dotyczy głównie dziecka. W kwestii definicji życia, człowieczeństwa: nauka ma to do siebie, że na przestrzeni dziejów rewiduje swoje poglądy, tak było jest i będzie. Natomiast, nikt nie jest w stanie podważyć faktu, że życie ma swój początek w momencie zapłodnienia. Powstaje nowe życie, niezależne życie, które w przyszłości będzie miało wybór..
-
Nie łap mnie za słówka, wiesz o co mi chodziło- moja żona była w ciąży. Zostaw Boga w spokoju bo tu mówimy o kwestiach moralnych. Większość ludzi odczuwa ból, współczucie na myśl o krematoriach w obozach.. tylko niewielu ludzi ma świadomość że te kominy nadal dymią w demokratycznych państwach, bo coś że szczątkami dzieci trzeba zrobić. To jest niemy krzyk nienarodzonych..
-
Pisałem z telefonu, chciałem tylko odpowiedzieć acherontia styx. Nie rozumiem dlaczego podpięło się tyle postów
-
Bo ktoś tak stwierdził, napisał definicję? Powstaje nowe życie, nowy człowiek. To ludzie wymyślają pojęcia zarodek, płód aby dostosować (zmiękczyć) stwierdzenia, dla biznesu, ideologii, itp. Ciąża mojej 8letniej córeczki była w pierwszych tygodniach zagrożona. Ja nie bałem się że pęcheżyk wypchnie zarodek, ja bałem się że stracę dziecko.. Dziecko rodzi się ślepe.. idąc tym tropem ktoś, kiedyś może stwierdzić, że też nie jest jeszcze człowiekiem. Jeżeli powołujemy do istnienia życie, to bierzemy odpowiedzialność za to życie. Jeżeli podejmujemy decyzję, że odbieramy życie to też ta odpowiedzialność spada na nas. I nie ważne jak byśmy zakłamywali żeczywistość. Taka jest prawda. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - nikogo nie osądzam bo nie mam tego prawa, ale każdy powinien mieć świadomość konsekwencji swoich decyzji.Widget blockquoteWidget blockquote
-
Pomijam kwestię gwałtu. W pozostałych przypadkach stwierdzenie "to moja decyzja" że urodz się człowiek, jest prawdziwa. Tak to twoja decyzja i Ty (i partner) ponosicie tego konsekwencje moralne. Aa kto stanie w obronie nienarodzonego dziecka? Kto zada mu pytanie czy chcesz żyć. Decydując że usuniesz decydujesz że zabijasz. Na marginesie jak łatwo jest zastąpić słowo zabić, słowem usunąć... Od zalegalizowania aborcjii (ZSRR najbardziej zbrodniczy systemżądów) na całym świecie w ten sposób uśmiercono miliard niewinnych dzieci... ale o tym się nie mówi..
-
bernard90 - rozumiem, bylem w tak czarnej d.., że też marzyłem o końcu. Ale życie się toczy tu i teraz, każdego dnia a czasem przychodzi zmiana.. na lepsze. Często bylem na onkologii (Wa-wa-Ursynów), leżał tam mój ojciec. Leżeli też inni, widziałem młodego faceta, który (po chemii) postarzał sie na moich oczach o kilkanaście lat, widziałem jego ból, widziałem ból jego żony (bo Ona wiedziała, że to koniec). Pamiętam, jak mnie zapytała "jak ja to powiem dzieciom..". Jak masz już dość, to pojedź na oddział przyjęć na onkologię.. ciekawe doświadczenie. ostatnio, przyszła refleksja, że osoby w naszej sytuacji (chorobie) powinny raz na jakiś czas zaangażować się w wolontariat (kilka godzin opieki/pomocy osobom ciężko chorym, starym, niepełnosprawnym) - to daje do myślenia, odrywa na chwilę od choroby. Od kilku dni czułem się fatalnie, bo znowu wszystko spiep..łem, totalnie niewiedziałem jak mam to poskładać.. i wczoraj wieczorem spotkałem staruszkę, miała problem z wejściem po schodach. Podszedłem do niej i zapytałem czy potrzebuje pomocy. Popatrzyła na mnie i powiedziała "ja pana znam.., pan mi już kiedyś pomógł". I faktycznie przypomniałem sobie, że już kiedyś spotkaliśmy się w tym samym miejscu, w tej samej sytuacji. Pamiętam, że wtedy pomogłem jej zejść ze schodów, Ona wtedy złapała mnie za rękę i nie puściła jej jak zeszliśmy. I tak ja odprowadziłem spory kawałek. Powiedziałem jej wczoraj, że pamiętam jak ciepłą i delikatną miała dłoń. Ona popatrzyła mi w oczy i powiedziała " wie Pan, ja mam szczęście w życiu. Jak byłam mała ukrywałam sie w lesie z rodziną (wojna) i nagle zatrzymał ją żołnierz (Niemiec) i zapytał czy potrzebuje pomocy.. Ona odpowiedziała, że jak miałby jej pomóc? A on - zobaczymy. I ten Niemiec opiekował się nią przez całą wojnę (może w domu też miał małą córkę?). Potem poprosiła mnie abym pomógł jej wejść do kościoła i żebym ją potem odprowadził do domu, bo boi się że po ciemku nie trafi do bloku. Odpowiedziałem Jej, że raczej powinienem pojechać do domu żeby przeprosić żonę. Zapytała mnie co mnie niszczy.. (w punkt!) i obcej osobie powiedziałem, że depresja i jeszcze coś.. o mało sie nie rozpłakałem. A Ona "Jak trzeba to trzeba.., Ja panu życzę takiego samego szczęścia jakie ja miałam w życiu.. niech pan będzie dobrym człowiekiem a teraz chodźmy" no i zaprowadziłem ją do tego kościoła (Dominikanie na Służewie - wielki kościół i bardzo akustyczny). Szliśmy środkiem a ona mocnym głosem "chyba musieliśmy się dzisiaj spotkać... na pewno mnie Pan odprowadzi do domu..?, ja że tak. Wie pan ja tu muszę przyjść, bo w domu mam chorą córkę.." Głupio mi było, bo ludzie sie oglądali (na szczęście niektóre kobiety życzliwie się uśmiechały), no i zaprowadziła mnie do 2 ławki. Myślałem, że będzie msza.. a tu najpierw adoracja i różaniec.., potem msza. na koniec powoli szurając nogami i przytrzymując sie ławki zaczęła wolno iść aby przyjąć komunię, wyszedłem z ławki aby ją przepuścić, gdy mnie mijała jeszcze raz popatrzyła mi w oczy i nagle uniosła dłoń i (sam nie wiem czy) mi pogroziła palcem czy coś przykazała..? Tez poszedłem do komunii i po, klęknąłem na chwilę aby (no wiecie..) potem wstałem i zacząłem się rozglądać po kościele ale nigdzie jej nie widziałem. Wyszedłem na zewnątrz (tam jest spory park - też jej nigdzie nie było. Wróciłem raz jeszcze do kościoła, ale bez rezultatu. Miałem wyrzuty sumienia (bo jej obiecałem, że ja odprowadzę..) a z drugiej strony zastanawiałem się jak Ona tak szybko mogła wyjść z tego kościoła (jak wchodziliśmy to ledwo szła). Wróciłem do domu, powiedziałem żonie co powinienem powiedzieć (dalej się nie odzywa - ma prawo..). A wieczorem długo się zastanawiałem nad tym co się właściwie stało. Może nic się nie stało.. Może los/Bóg chciał abym spotkał tę kobietę Dzisiaj czuję się bardzo dobrze (błogi spokój) Przepraszam, że przynudzam ale chciałem sie tym podzielić
-
Smutek, lęk przed bliskością i samotność
miL;) odpowiedział(a) na Snezenka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Spotkaj się z Nim. Jak będziesz zestresowana to po prostu o tym powiedź. co ma być, to będzie ale przynajmniej nie będziesz kiedyś żałowała, że nie spróbowałaś. powodzenia -
Psychiatra z Warszawy/Łodzi
miL;) odpowiedział(a) na marianlubczyk temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
cześć, Depresja, natrętne myśli, trauma, polecam Agnieszkę Murlak, jestem pod jej opieką od 2 lat. Wcześniej leczyłem się u innej lekarki i byłem załamany (było coraz gorzej - pr. samob) Empatyczna, słucha, zadaje pytania, zaufałem Jej. Po każdej wizycie wychodziłem pełen nadziei. Pamiętam, jak po kilku miesiącach leczenia powiedziałem Jej, że jest dużo lepiej bo mogę w miarę funkcjonować ale chyba nigdy do końca z tej choroby nie wyjdę (nie będę już odczuwał szczęścia). Zaleciła inny lek i okazało się, że ten u mnie zaklikał i jest dużo lepiej. Ona przyjmuje w W-wie No i nie namawia do wizyt co miesiąc, jak leki zaczynają działać i widzi poprawę, to wspólnie ustalamy kiedy widzimy się na kolejnej wizycie (obecnie co 3-4 miesiące) -
Nieszczęśliwa, zła miłość
miL;) odpowiedział(a) na Felix Lighter temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Rozumiem Ciebie. też całe życie (podświadomie) chciałem udowodnić, że coś potrafię, że dam radę.. Moja praca niszczyła mnie psychicznie ale stale awansowałem (byłem dobry, miałem wyniki i dobry kontakt z ludźmi) i wmawiałem sobie: jeszcze rok, dam radę. Pokochałem (swoją obecną żonę) i dostałem takiego strzała, że serce mi pękło.. Dużo w życiu osiągnąłem ale zawsze "czegoś" mi brakowało 2 lata temu przyszło załamanie, ciężka depresja, próba samobójcza... i Wiesz co, ja dopiero przez tą chorobę zacząłem się zmieniać wewnętrznie. Wszystko się ze mnie wylało (również w stosunku do żony), mam większy dystans do pracy, szukam informacji (wykłady w necie), które mnie rozwijają, ciekawią. Zrozumiałem również co mnie niszczy. Zrozumiałem co muszę zmieniać, czego unikać aby nie ranić najbliższych (niestety nadal czasami mi się to zdarza - ale z tym walczę i wydaje mi się że powoli wygrywam) Nie zostawiłem żony, przebaczyłem (chociaż ból pozostanie chyba na zawsze). Ja uważam, że nasze życie ma sens. Nawet nieświadomie możemy coś/kogoś zmienić. Na lepsze.. Ty masz sens - córki... i żona Zadbaj o siebie. Znajdź w sobie to co jest zajebiste, niepowtarzalne. Uwierz mi, coś takiego istnieje.. bo nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak Ty. Trzymaj się! -
Co mają zrobić ludzie których dotknęła wojna. Agresor mordował, gwałcił, grabił, palił i niszczył? Zabrał wszystko, dobytek, najbliższych.. Ludzie na przekór traumie zaczynają odbudowywać, tworzyć, żyć. Będą jednostki, które nie będą w stanie się podnieść, pogodzić.. ale większość zacznie od nową.
-
cześć Gotna, nie będę doradzał terapii bo sam się nie zdecydowałem (chociaż psychiatrzy doradzali, sugerowali) ja jasno powiedziałem, że wiele mnie kosztowało, kosztuje zaufanie l(szczerość do bólu - a początkowo miałem wrażenie że to naraża mnie na śmieszność) lekarzowi prowadzącemu. Nie chciałem ponownie grzebać sie w mojej przeszłości/brudach/traumach z kolejną osobą. I wiesz co, w końcu usłyszałem, że ja to przerobiłem/przepracowałem sam ze sobą. Napisałaś o straconych latach na nietrafionych psychoterapiach. Może my zakładamy, że psychoterapeuta weźmie odpowiedzialność za Nasze życie/decyzje. To my podejmujemy decyzje. To nasze życie. Tylko my ponosimy za nie odpowiedzialność. Oczywiście wpływ innych jest ogromy: mogą nas krzywdzić, manipulować, itp. ale na końcu moc decyzyjna jest w Nas. Ja zadaje sobie pytanie co mnie wzmacnia. Co daje mi siłę. Jak znajdziesz odpowiedź to będzie z górki..
-
jeżeli masz zdiagnozowaną chorobę, to małe dawki raczej nie pomogą. Jak wchodziłem na docelową dawkę, to male początkowo tylko dawały skutki ubocze (drgawki, niespokojne nogi, zawieszenie, itp) jak wszedłem na wyższe to myślałem, że zwariuje, wszystkie dolegliwości chorobowe zwielokrotniły się. Ale z tygodnia na tydzień przyszło wyciszenie
-
Mi na spanie pomaga ketrel ale ćwiartka/połówka 25 bo po całej nie jestem w stanie rano się wybudzić. Na gonitwę myśli, lęki, silną depresję brałem różne g..o ale pomógł mi dopiero paroksetyna 4 tabletki rano. Alko u Ciebie zrobiło swoje.. Ja też w chorobie zjechałem z 94kg do 70kg.. No i przeanalizowałem swoje życie i dużo zmieniam
-
Nieszczęśliwa, zła miłość
miL;) odpowiedział(a) na Felix Lighter temat w Problemy w związkach i w rodzinie
O każdy związek trzeba walczyć. Pytanie na ile walki starczy nam siły. Rozwód= dzieci zostają przy matce. Wiem po swoim małżeństwie, że czasem zmiana wydaje się niemożliwa. Podświadomie zawsze miałem żal do żony za zadaną ranę przed 20tu laty... I nie widziałem jakim czasami byłem draniem bo gdzieś to we mnie siedziało.. Przyszła moja choroba i odsłoniła wszystko, wszystko.. Ja chciałem się zabić bo codziennie przeżywałem ten ból z przed lat, żona tego nie rozumiała.. aż musiała zrozumieć bo moja choroba zaczęła ją niszczyć.. obecnie zmieniamy się oboje (ale było strasznie). Mam wrażenie że zako/cenzura/emy się w sobie od nowa. Czy nam się uda? Nie wiem. Ale wiem, że ja teraz jestem w końcu sobą (kimś kim kiedyś byłem, przed zranieniem)a choroba od kilku tygodni znikła.. -
chyba miałem. bardzo pomaga informacja zwrotna od przełożonego lub warsztat: cenię Ciebie za to, że:... (osoby spisują na kartkach cechy osoby, którą wylosowały - anonimowo) można się dowartościować:-)
-
Nieszczęśliwa, zła miłość
miL;) odpowiedział(a) na Felix Lighter temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie jestem kobietą, ale z doświadczenia widzę że niektóre kobiety potrafią rozbuchać swoją samozaj.bistość przy uległym facecie (i pewnie to działa w drugą stronę). Nie chciałbym być źle zrozumiany, nie chodzi mi o władczych facetów.. ale o stawianie granic. Bądź sobą, szanuj siebie, wyrażaj to, spokojnie, czasem beznamiętnie. Ja zrozumiałem w końcu (przypomniałem sobie jaki kiedyś byłem) że trzeba siebie samego polubić i szanować, jednocześnie dostrzegając (widząc ) drugą osobę. Wiem że to utopia, ale oboje kiedyś zdecydowaliście, że wpuszczacie do swojego życia siebie nawzajem. Jeżeli twoja żona używa tekstu "droga wolna" to myślę, że tylko zimny prysznic (życia) może ją obudzić. -
Bardzo dobrze, choroba ustępuje
-
Nieszczęśliwa, zła miłość
miL;) odpowiedział(a) na Felix Lighter temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Felix.. nie masz za co przepraszać:-) w chorobie przychodziła taka myśl" stań w prawdzie", nie rozumiałem tego aż stanąłem w prawdzie przed sobą i żoną... i to mnie wyzwoliło. Nie, nie przestałem Jej kochać - jest świetną wartościową kobietą. Ale to moje wyzwolenie pozwoliło mi spojrzeć na siebie i innych z większym dystansem. Nikogo nie oceniam, bo sam siebie nie potrafię ocenić (osądzić). Przebaczam, nawet gdy ktoś mnie bardzo skrzywdzi... i wiesz co.. to przebaczanie chyba najbardziej człowieka uwalnia.. od złości, która często przeradzała się w nienawiść. Stań się silnym facetem, człowiekiem!:-) a córka, ma Ciebie zapamiętać jako pierwszego faceta w jej życiu: takiego, który pocałuje, przytuli, wzmocni poczucie własnej wartości... ale również przekaże własne zdanie gdy będzie podążała w stronę tego co może ją zniszczyć.