Skocz do zawartości
Nerwica.com

Naatalia

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Naatalia

  1. Nie prosiłam o interpretacje i opinie ludzi na temat tego i co kto o tym sądzi. Po to zadalam to pytanoe w sekcji Pytania do psychologa, aby wypowiedziały się osoby praxujące w zawodzie a nie randomowe osoby, które z całym szacunkiem, ale chyba nie umieją czytać ze zrozumieniam. Pytalam o to JAK WYGLĄDA sesja gdy ją przerywam a nie CZY TO JEST DOBRA DECYZJA I CO TO ZNACZY. Na szczęście dostałam wyczerpującą odpowiedź na innym portalu gdzie osoba, która się na tym zna wyjaśnila mi czego mam się spodziewać. Reszte zostawiam dla swojego terapeuty, który wie o mnie więcej i czyta o 100% lepiej ze zrozumieniem. Chcialam usunąć ten wątek, bo nic nie wnosi ale się nie da.
  2. A nie chce, aby mnie namawiał ponieważ jestem podatna na miłe słówka. Nawet te fałszywe i nawet te od psuchoterapeuty momo że wiem, że.to zwykła manipulacja jest i nie mówi mi prawdy tylko to co ma.naposane w książlach aby mówoć. Czyli de facto mnie oszukuje. W każdym razie jak zacznie mi gadać jak to on nie jest zadowolony z naszej współprach, jak to on widzi efekth itp, to ja zostane mimo sobie. Jednak nie będę się w to angażowała. Wręcz przeciwnie. Będę robiła wszystko, aby dač mu powód, aby sam zrezygnował ze mnie. A na to szkoda mi hajsu. Będę miła.i kulturalna. Grzecznie mu powiem coś w stylu "wybacz, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać". Ja z.terapeutą jestrm na Ty dla łatwiejszej komumikacji. Jednak jeśli mimo.wszystko zacznie stosować metody i techniki to będę musiała interweniować, aby po.prostu zrozumiał, że chce mi sie już iść. Chce kulturalnie, ale widze, że lepiej bedzie SMS czyli coś co nie popieram, ponieważ to jest nie poważne i świadczy o braku szacunku i tak jak bede dla terapeuty nie.mila to też będę żałosna i będzie to świadczyło o braku szacunku. No ale przynajmniej osiągne cel. Czyli usłysze dowidzenia . Mam jednak nadzieje, że będzie jak piszes, wyżej.
  3. Ja po prostu podjęłam już decyzje i nie życze sobie, aby ktoś prowadził ze mną wtedy dialogi motywacyjne czy stosował techniki wzmacniające. A już tym bardziej nie mam zamoaru słuchać jak to się mu niby dobrze ze mną pracuje-ta jasne. Mialam cichą nadzieję, że to mit i że takie akcje się nie odwalają. Na znanymlekarzu jednak psychoterapeuci uświadomili mi, że jak mu powiem, że chce rezygnować,.to będzie mi zadawał szereg pytań. A ja nie mam zamoaru sie w nie angażować. I.tak tutaj się zgadzam, że jest to dziecinada. Jednak wiedząc, że.takie.akcje.mają mieksce.chce mu pokazać,.że.nie mam.ochoty o tym.gadać.i tego.omawiać i że chce, aby skróvił.to.do mimimum. Dlategp.właśnie chce być trochę chłodna tam gdy nie zrozumie . Wtedy go zniechęce do siebie po prostu jak mówię, że kończymy to kończymy a nie robimy 60mimutową sesję podsumowującą i jeszcze bawimy sie w śmieszne miesięczne sesje przytowawcze XD. Tyle i aż tyle
  4. Nie mam jak Ci tego udowodnić. Możesz mi wierzyć lub nie. To jest Twoja sprawa. To nie ja zaczęlam temat tylko mój terapeuta, ponieważ był ciekawy jak minęła mi wycieczka z ojcem, z którym miam ciężkie relacja. Poza tym 3 dni przed wizytą pytał mnie na Skype jak mi wycieczka minęla i mu napisalam, że dramat. I mimo że mu to napisalam, to chciał to usłyszeć. A reszte ciągnął terapauta. Jedyne z czym się zgodzam to to, że mu nie powiedzialam, bo zrobiła się dosyć fajna atmosfera a ja od 2 miesięcy mam /cenzura/owy nastrój, więc tego nie przerywałam. Nie boje się, że mi powie " ok Pani decyzja". Wręcz przeciwnie. Chciałabym to usłyszeć. A boję się, ale tego, że będzie mnie namawiał. A jest duża szamsa na to czytając różne wypowiedzi ludzi na różnych forach na fb. Tak to jest jak się nie siedzi w gabinecie, nie zna sprawy a się ocenia. Nie gniewam się. Każdy ma prawo do swojej interpretacji i każda jest ok. Ja mogę się starać tylko wyjaśnić i starać się być zrozumiała w wypowiedzi. Jednak nie mam wpływu ma to co Ty z tym.zrobisz .
  5. @Becareful Bardzo bym chciala, ale nie udało nam się porozmawiać. Przez całą godzinę gadaliśmy o podróżowaniu pociągiem po Polsce . I mówię poważnie. Nawet mam rysunek na pamiątkę. Także ta sesja nie byķa typową sesją. Gadaliśmy o tym, że jazda pociągami jest fajna, że jest różnica między turystą a podróżnikiem. Rozmawialiśmy o tym, że przypały są ciekawe i że one powodują najlepsze wspomnienia. Pogadaliśmy o dworcu Fabrycznym w Łodzi, o tym, że mój terapeuta dużo autostopem i samolotami podróżuje. O muzeum komunikacji w Szczecinie itp. Także temat odłożony na przyszły tydzień. Potem wystłałam mu pdf do przeczytania z moimi refleksjami. Nie mniej temat powróci. Mam zamiar na spokojnie z nim usiąść i pogadać. Rezegnuje nie dlatego, że mam złego terapeute. Nie. Mam najlepszego terapeute pod słońcem. Poświęca mi też czas poza sesjami. Biedny czyta moke wypociny na 7 stron w Wordzie . To bardzo fajny człowiek i psycholog ( jest psychologiem i psychoterapeutą. Jest też coachem). Rezygnuje, ponieważ nie mam efektów. Walcze z poczuciem wartości i nie mamy postępów. Moje chęci zaangażowania spadły do zera i nie mam w sobie motywacji wewnętrznej. Nawet nie żyje już tą terapią. Co jest nowością, bo do tej pory przez ponad 4 miesiące żyłam.nią nawet z przesadą. Teraz nie mam na to ochoty. Terapia mnie nudzi. Nie denerwuje czy frustruje. Po prostu nudzi. Trening mentalmy daje mi większe pole działania. Na sesjach jest fajnie i sympatycznie. Nie zawsze łatwo. Nie mam też ochoty w to dalej wchodzić i tego omawiać. Dlatego napisalam post, który brzmi jakbym mu afere na pół Warszawy robiła. Widzę dużą różnice i to na minus w swojej osobie. Chcialam poznać swoje mocne strony, a dowiedzialam się, że jestem jeszcze gorsza niż mi się wydawało, bo ja tych mocnych stron nie mam. Potrzebuje chwilowego odpoczynku, aby wejsc z nową energią w to. Brak efektów i działań. To mnie zniechęca. Nie chce efektów dużych od razu. Nie, ale żeby coś się działo i wiało świeżością. Nie mam tego i dlatego terapia stała się dla mnie przykrym obowiązkiem, do którego się zobowiązałam, więc trzeba odbębnić. Po prostu chodze z poczucia obowiązku, ale tak naprawdę musze się mega mocno zmuszać.
  6. Temat już nie aktualny. Dzisiaj mialam spotkanko z terapeutą .
  7. Dzień dobry, Jestem w psychoterapii od pół roku. Jednak zamierzam z niej zrezygnować.Nie jest to wina psychoterapeuty tylko mojej osoby. Po prostu nie ma w niej efektów i czuje się zniechęcona, znudzona i nie mam ochoty się już angażować w to i nie mam do tego ani chęci ani też motywacji, aby ciągle rozmawiać o tym samym. Terapeuta jeszcze o tym nie wiem. Dowie się w środę na naszym spotkaniu. Zrobie to osobiście, ponieważ nie uznaje zrywania tak długiej współpracy sms-owo. Uważam to za brak szacunku do drugiej osoby. Chciałabym dopytać, jak będzie wyglądała ta sesja? Czy ona również jak zawsze będzie trwała 60minut? O co będzie wypytywał mnie terapeuta? Czy mocno będzie na silę mnie sztucznie próbował wzmacniać? Mój terapeuta to bardzo konkretna i rzeczowa osoba, wiec podejrzewam,ze jakoś mocno nie będzie mi tego utrudniać, jednak wiadomo psychoterapeuci też maja swoje procedury. Mimo wszystko jestem mu bardzo wdzięczna za dotychczasową współprace. Głównie za to jego wyrozumiałość, cierpliwość, ogromną aktywność oraz zaangażowanie. Mego się musiał ze mną użerać. Chciałabym mu za to podziękować. Czy w sytuacji, w której to ja przerywam terapie mogę wręczyć mu laurkę z podziękowaniami? Na co ja mam się nastawić? Nie wiem czy to istotne. Nurt poznawczo-behawioralny. Chce załatwić to w sympatycznej atmosferze, ale też nie zamierzam bawić się w jakieś miesięczne podsumowania współpracy. Chciałabym to zrobić szybko. Po prostu żeby powiedział co tam musi powiedzieć w ramach swoich technik i dał mi odejść. Mam nadzieje,ze mi się to uda . Będę wdzięczna za każdą wskazówkę i odpowiedź. Pomoże mi to mniej więcej się zorientować na co się nastawić.
  8. Być może wynika to z tego, że masz niskie poczucie wartości. Z jednym się zgadzam. Jak w to nie wierzysz to nie ma sensu. Ale pamiętaj, że siedząc.tak nie robisz z siebie debila tylko dajesz sobie pomóc i prawo do bycia wolnym i szczęśliwym człowiekiem.
  9. Tylko, że terapia to właśnie między innymi rozmowa o emocjach- tym co czujesz w danej sytuacji jak i również w gsbinecie w relacji terapeutycznej. Ja na przykład mam problrm z mówienieniem o emocjach, bo w domu się o.tym nie.rozmawiało. Nie umiem nazwać tej emocji, co czuje w danej sytuacji. Terapeuta polecił mi narysować sobie koło emocji pofstawowycb oraz rozszerzonych i nosić je na sesje. Twój terapeuta mówiąc "to nie jest odpowoedź" próbuje Cię do wejścia głębiej w siebie. Ja też jak odpowiadam- fajnie, to mówi "nie, nazwij to". To jest trudne, ale właśnie to jest coś nad czym trzeba pracować. Czyli zastanów się.co to znaczy "dobrze" to znaczy, że jest to szczęście, zachwyt a może jest złością? To nie ma nic do bycia małomównym Wydaje mi się, że.zrezygnowałeś, bo boisz się pracy nad sobą i komfrontacji ze sobą. Może boisz się odpowiedzialności? Nie wiem, ale szkoda, że.tak szybko odpuściłeś Zawsze są jakieś emocje. Często jednak ich unikamy. Ta przyjemność, to już uczucie, a ono płynie z emocji np ze szczęścia. Po za tym emocje nie są tylko negatywne, są też te pozytywne.
  10. Mi daje rady i mówi mi co by zrobił w danej sytuacji. Jednak nie przymusza. Na przykład ja mam problem z tym, że mam pustkę w głowie gdy siedze na sesji. Bral myśli, podpowiedzi, nie wiem co powiedzieć, mimo że po za gabinetem ją mam. Terapeuta więc mi poradził, abym przed wejściem do gabinetu powiedziala sobie "ja mu dzisiaj nic nie powiem". Zadziałalo. Dodatkowo po każdej sesji dostaje ode mnie pdf z tym co mu nie powiedzialam a chcialam. Biedny czyta pdf 6-7 stronnicowego, ale wiem, że to robi. Odnosi się potem na czacie do tego lub omawiamy na sesji. Dzięki temu nasze sesje zrobiły się bardziej żywe a ja aktywniejsza co zauważył sam terapeuta mówiąc, że nabralam tempa. To on mi podrzucił patent na to, który zadziałał. On nie wyciąga mnie jednak z klatki, do której wsadzili mnie ludzie. On przy niej stoi i mówi "no chodź" . Mój terapeuta jest bardziej zaangażowany i aktywny niż większość terapeutów i to właśnie mi pomaga. Widzi, że mam problem z gadaniem, to robi mi "wykłady", bo widzi, że dużo z nich wynosze. Rysuje mi rysunki, bo wie, że uwielbiam je kolorować. Podsyła mi multum filmów do obejrzenia, które są świetne. Opowiada mi co on czy inni pacjenci robili w podobnej sytuacji, dzięki temu mogę się inspirować. To pomaga. Przynajmniej u mnie
  11. Tak poznawczo-behawioralna. Jestem fanką tego nurtu. Już mam temat obgadany z terapeutą. Po prostu chodziło o to, że ja bardzo chciałabym soę zaangażować w terapie bardziej niż to robię, bo czuje, że nie jest to moje 100%, ale moja głowa mi to blokowala. Teraz mamy umowe, że po każdej sesji wysyłam mu pdf z tym co chce mu powiedzieć i zarówno ja jak i terapeuta zauważyliśmy już po dwóch tygodniach progres oraz, że więcej się dzieje. Poczucie nudy zniknęło i jest większa dynamika. Mam najlepszego terapeute pod słońcem. Ta nuda to była faltycznie nuda, która była bardziej presją przed tym, że nie znam odpowiedzi na jego pytania i że bardziej wygląda to ja korepetycje. Ogólnie temat ogarniamy Po części tak. Wyszło na to, że to znudzenie, to faktycznie znudzenie, bo soę nie angażuje w to tak bardzo jakbym chciała się angażować, bo głowa mi to blokuje. Przez to jest monotonia i przewidywalność o to mnie nudzi co kest poprzedzane presją, aby mu coś powiedzieć. Teraz oprócz sesji, piszemy sobie na skype razem. Ja mu wysylam pdf ( biedny czyta nawet 6 stron w wordzie) i się do tego odnosi i dyskutujemy o tym potem na sesji. Zrobiło się żywiej Mój mi powiedział, że to presja, którą sobie nakladam. Tak bardzo chce, aby coś mu powiedzieć, że jestem zawiedziona gdy znów się nie uda. Poradził mi dać sobie na luz i pozwolić sobie na co się dzieje i że mam prawo nie wiedzieć, bo jak bym wiedziala, to bym tu nie siedziala
  12. Bardzo dużo wynosze. Praktycznie na po każdym spotkaniu mam multum przemyśleń. Mój terapeuta jest bardzo aktywny. Nie tylko słucha, ale dużo daje informacji zwrotnych jak i psychoedukacji. To co proponuje i jego techniki często próbuje wprowadzać w życie. Natomiast ciągle mówi mi to samp typu "jesteś wartością samą w sobie" , ciągle gadamy o akceptacji i wdzięczności i jak to ja nie jestem wytrwala (on tak twierdzi). To mnie już nudzi. Ostatnio mu powiedziałam, że brakuje mi asertywności i że pokazala mi.to.sytuacja z pociągu, gdzie facet mnie dotykał ( łącznie z tyłkiem) a ja nie zareagowalam. Powiedział, że nie będziemy się teraz tym zajmować, bo na razie poczucie wartości. No ok. Ale to już wszystko znam na pamięć. Nasza terapia jest mocno ustrukturyzowana. Najpierw sprawdzamy nastrój i co się wydarzylo w ciągu tygodnia, potem omawiamy wnioski z poprzedniej sesji. Potem robi mi psychoedukacje, a na koniec sprawdzamy zadanka domowe. Sama struktura jest ok, ale tematy mi się przejadły. Wcale nie chce, aby terapia była przyjemna. Chce, aby było .ciężko, ale nie nudno. Lubie wyzwania, ale nie rutyne i potrzebuje, aby co jakiś czas wprowadzić coś nowego.
  13. Hej, Od pewnego czasu czuje się strasznie znudzona terapią. Nudzi mnie ciągłe gadanie i słuchanie o tym samym. Nie czuje, że się rozwijam. Ciągle robie to samo. To mnie zniechęca i mam ochotę zrezygnować. Lubię nasze spotkania. Dużo z nich wynosze. Terapeuta jest bardzo fajny i konlretny. Po prostu ja potrzebuje, aby od czasu do czasu był powiem świeżości, aby coś nowego się wydarzyło, abym mogła się rozwinąć i czegoś nowego nauczyć. A tu ciągle gadamy o tym samym, zajmujemy się tym samym obszarem i stoimy w miejscu. Nudzi mnie to. Innaczej moj motywacja spada i robi się to monotonne. Wtedy nie chce mi się w to angażować. Miał ktoś z Was podobnie?
  14. Dzień dobry, Od 5 miesięcy uczęszczam na psychoterapie w nurcie poznawczo-behawioralnej. Bardzo podoba mi się współpraca z moim terapeutą. Jest bardzo konkretny, szczery, autententyczny no i robi wszystko, aby dostosować się do mnie. Mam jednak dosyć duże wyzwanie (nie lubię słowa problem). Otóż jak rozmawiam z ludźmi, to mam czarno przed oczami. Czasem pojawiają się jakieś różowe światełka. Jak tylko mówię, to mam nie kontrolowany odruch zamykania oczu. Jak tylko się zorientuje, to je otwieram, ale zaraz znowu się zamykają. Mam takie momemty, że ja coś mówię i nie wiem co. Tak jakby na chwile traciła świadomość (?). Wtedy mówię normalnie tylko, że ja nie jestem wtedy pewna czy odpowiadam na pytanie, coś opowiadam, czy gadam, aby gadać. Ciekawe jest to o tyle, że jestem przy tym spokojna i ludzie nie raz mi mówią, że jakbym im nie powoedziala, to by nie wiedzieli. Ten problem pierwszy raz pojawił się w wieku 13 lat. Teraz mam 26 i dalej jest. Mam tak zarówno w kontakcie jeden na jeden jak i w grupie np jak w szkole recytowalam wiersz, byłam przy odpowiedzi itp. Do tej pory mi to nie przeszkadzało jednak przez to mam problem ze zbudowaniem relacji terapeutycznej takiej jaka powinna być. Ufam mu i nawet to, że mu ufam ostatnio mu powiedzialam, co podobno go wzruszyło. Jednak problem jest większy niż mi się wydawało, bo ja totalnie nie znam odpowiedzi na 90% pytań terapeuty. Mam pustkę w głowie, zero myśli, zero podpowiedzi- no nic. Muszę improwizować. Jak już nawet znam odpowiedź, to jest ona płytka nie taka ładna jaką mam w głowie. Jak w domu mam jakąś refleksje i chcialabym to przekazać na sesji terapeutycznej, to pamiętam to aż do momemtu wejścia do gabinetu. A potem jakbym miała amnezje. Albo zapominam o tym, albo zwyczajnie pomijam. A nawet jeśli podejmuję próbę powiedzenia tego, to nie jest to takie jakbym chciala. Jak tylko wychodzę z gabinetu to 2 minuty i wszystko do mnie wraca. Próbowalam spisywać to na kartkę, ale gdy mam w ręce długopis i kartkę, to nagle mam pustke w głowie i wylatuje mi ta myśl. Gdy tylko odłoże te kartkę i długopis, to ona do mnie wraca. Wtedy myśle, że to ten moment, ale gdy chce to zapisać, to sytuacja się powtarza. Co to może być? Jak na tym pracować? Utrudnia mi to pracę z terapeutą. Czuje przez to, że to nie jest mój poziom zaangażowania, że stać mnie na więcej. To wolne tempo mnie demotywuje, bo ja potrzebuje, aby coś się poruszało na przód nawet pomalutku. Mój terpeuta ratuje sytuacje i dużo mówi, jest cierpliwy i zaangażowany. Dużo wynoszę z naszych spotkań, ale to bardziej korepetycje niż terapia przez te problemy. Próbuje mu o tym powiedzieć od trzech miesięcy i zawsze gdy wchodzŕ do sali, to mamy na tyle ciekawe tematy, że odsuwam to w czasie lub jak mnie pyta, czy chcialabym jeszcze coś powiedzieć, to się wycofuje, a potem wyzywam się od tchórzy. Jak to pokonać? Jak mieć odpowiedzi? Mam wrażenie, że w głebi duszy mam naprawdę głębokie refleksje i że jesten świadoma siebie, ale no nie umiem tego wypowiedzieć. Zniechęca mnie to i mam wrażenie, że marnuje potencjał terapeuty i że przy mnie się nie rozwija. Nie wiem czy to istotne, ale to pierwsza poważna relacja z człowiekiem w moim życiu. W szkole nie mialam znajomych, kolegów. Na podwórku też. Żyłam sama. Rodzice też nie zwracali na mnie uwagi. Jak ja mam z takim czymś budować relacje z terapeutą? Jak mu w końcu o tym powiedzieć? Nie boje się odrzucenia, bo jestem do tego przyzwyczajona. Chce być z nim szczera i otwarta, ale mózg mi to blokuje i to mnie denerwuje Jak funkcjonowač na sesjach?
×