Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 635
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. eleniq

    Listy pożegnalne

    Potwierdzam! ZAKAZ PUBLIKOWANIA LISTÓW POŻEGNALNYCH NA FORUM!!! Dziękuję.
  2. Lepiej iść do lekarza. Czasem może być konieczna zmiana leku niż dawkowania. Lęki też mogą się okresowo nasilać przez stresujące sytuacje w życiu. Też zależy jak długo bierzesz te leki, widzisz lekarzami nie jesteśmy, nie wiemy wszystkiego, nie możemy doradzać...
  3. Fluwoksamina jest naprawdę dobrym lekiem, bo prawie nie daje działań ubocznych i raczej nie powoduje jakichś mocnych zaburzeń libido albo koncentracji. Fakt, że na początku może działać trochę ostro, bo organizm się musi przyzwyczaić. Fluwoksaminę przepisuje się też dzieciom jak coś
  4. Najlepiej niech lekarz obejrzy twoją mamę. Pregabalina tak jak każdy inny lek działa na każdego inaczej, fakt że jest zarejestrowana do leczenia lęków, ale różnie może zadziałać, mi np. nie pomagała w ogóle na lęki. Można też spróbować zmiany Elicei np. na Duloksetynę, która wg mnie jest bardzo dobra na lęk wolnopłynący. Ale jak mówiłem - do lekarza z tym!
  5. Hej Zamiast mianseryny można próbować mirtazapiny, trazodonu albo kwetiapiny w małych dawkach. Tylko nie przestrasz się, że kwetiapina jest na schizofrenię, bo to tylko w wyższych dawkach 600-800mg, w niższych działa przeciwlękowo i nasennie. Co do brania mianseryny z rana, to słyszałem, że niektórzy tak robili, że brali sobie 5-10mg mianseryny w dzień, ale jak się po tym czuli to już niezbyt wiem. Tak samo można brać np. 100mg kwetiapiny na sen i potem w dzień brać 25-50mg. Wtedy kwetiapina działa jak hydroksyzyna. Pogadaj o tym z lekarzem więcej.
  6. Witajcie Ostatnio coś mnie bardzo zaciekawiło. Mianowicie, czy zdarzyło się komuś z Was napisać list pożegnalny i po prostu schować go do szuflady i być może zachować na kiedyś tam? Albo może podarliście swoje listy pożegnalne zaraz po ich napisaniu? Czy po napisaniu takiego listu "wyszły" z was nieprzyjemne emocje? Jakie emocje czuliście podczas pisania takich listów? Bardziej złość czy może smutek? Czy bylibyście w stanie przedstawić na forum taki list?
  7. eleniq

    X czy Y?

    Ping pong Masło czy margaryna
  8. Akurat masz rację, że bardzo często lekarze psychiatrzy czy nawet psycholodzy, jeśli mają uprawnienia do wystawiania diagnoz, robią to na zasadzie jakichś pojedynczo występujących objawów w wywiadzie np. brak kontaktu wzrokowego, słaba modulacja głosu, słaba modulacja emocji to stwierdzają zespół Aspergera. Jednak wg mnie ty nie masz zespołu Aspergera. Bo wiesz ja np. mam coś takiego, że nie patrzę w oczy, ani nawet nie uśmiecham się do psychologa czy psychiatry bo jakoś chyba nie mam ku temu powodów, kiedy rozmawiam z kimś o sobie to niestety uciekam wzrokiem i patrzę w podłogę, bo nie mogę wytrzymać tego, jak ktoś na mnie patrzy, kiedy opowiadam jakieś swoje przykrości. Zawsze się tak zachowuję bez emocji, kontaktu wzrokowego w takich mało przyjemnych sytuacjach. Ale jak już rozmawiam z kimś kogo lubię, do kogo mam zaufanie, też kiedy ktoś mnie zachęca do otworzenia się i powiedzenia czegoś o sobie to jest mi łatwiej się otworzyć, spojrzeć w oczy. Niestety często tak bywa, że ktoś nie jest w stanie opowiadać o sobie, kiedy tłamsi go wewnątrz jakiś lęk. Najpierw trzeba trochę ten lęk zbić, są na to leki, które często podaje się pacjentowi, żeby mógł lepiej się skupić na psychoterapii, żeby mógł lepiej to wszystko znieść, bo sam wiem, że czasami to rzeczywiście można popaść w histerię podczas sesji terapeutycznej.
  9. Z psychoterapeutą czy nawet psychologiem ja wolę nie nawiązywać jakichkolwiek relacji. Dla mnie oni powinni nie istnieć w prywatnym życiu. Przed nimi wylewamy swoje najbardziej wstydliwe, dziwne, wzbudzające lęk sprawy, które wg mnie nie powinny wyłaniać się dalej niż poza gabinet terapeutyczny. Psycholog/psychoterapeuta to dla mnie obca osoba, biorąca ode mnie (albo z funduszu) kasę za słuchanie mojego jęczenia. Ja to nawet momentami nie mam ochoty się uśmiechać do nich specjalnie, nawet gdy oni się uśmiechają. No niestety nie potrafię tego, kiedy opowiadam o sobie jestem bardzo chłodny, bez emocji.
  10. Lekarze nie zlecili żadnych dodatkowych badań? Np. krwi, moczu? Może jesteś na coś chory, skoro się tak intensywnie pocisz, może coś z hormonami jest nie tak?
  11. eleniq

    Czekam na...

    Na to, żeby w końcu znaleźć sobie dobrych znajomych
  12. Duloksetyna ze wszystkich leków antydepresyjnych ma najmniejszą selektywność względem serotoniny i noradrenaliny. Wenlafaksyna jest słabsza noradrenergicznie od duloksetyny.
  13. O ile dobrze zrozumiałem to masz poczucie, że rzeczywistość jaka cię otacza jest inna niż ta widziana przez normalnych ludzi, tak? Piszesz, że masz wysokie IQ ale mimo to, nie czułeś się ani mądrzejszy, ani zdolniejszy... Wiesz każdy ma w sobie inne zdolności, inny potencjał, inne możliwości, po prostu ludzie się między sobą różnią - jedni są głupsi, drudzy mądrzejsi i tak samo jedni dostrzegają więcej niuansów w otaczającej nas rzeczywistości, a inni bardziej kierują swoją uwagę do wewnątrz, zamykając się na ten zewnętrzny świat. Wiesz wymieniłeś dużo zaburzeń - zaburzenia lękowe, bpd, psychozy, paranoje... mi się wydaje, że to za dużo jak na jedną osobę. Słyszałem, że choroba afektywna dwubiegunowa często łączy się zaburzeniami osobowości typu borderline. Pozostałe rzeczy czyli lęki, stany psychotyczne czy paranoje mogą występować u ludzi z borderline przemijająco, mogą też być wynikiem choroby afektywnej dwubiegunowej. Obsesje to też bardzo częsty objaw wielu różnych zaburzeń psychicznych. Skoro po 22 latach zauważyłeś problem to i tak dobrze, ale nie wiem ile teraz masz lat... Jeśli masz teraz 22 lata, to wiesz, jako dziecko miałeś prawo nie widzieć problemu, bo jeszcze nie byłeś na tyle dojrzały by tak opisywać swoje myśli. Zwykle kiedy wchodzimy w okres dojrzewania 11-13 lat, to wtedy zwykle człowiek zaczyna już coś tam wyłapywać, bo zaczyna się rozwój osobowości. Proponowałbym ci zrobić sobie diagnozę, porozmawiać z kimś kto nakierował by cię na to, co ci faktycznie dolega i zaproponował leczenie. Jednak skoro podejrzewasz u siebie chorobę dwubiegunową to konieczna może być wizyta u psychiatry, bo to już jest choroba psychiczna, więc poważna sprawa. Tu na forum możemy jedynie doradzić co robić w danej sytuacji, gdzie się udać itd ale nikt cię tu nie zdiagnozuje profesjonalnie. Więc złap kontakt z jakimś dobrym psychologiem i ewentualnie psychiatrą byś mógł dokonać pożądanych zmian Powodzenia!
  14. No chyba tak zrobię, że zgłoszę się do swojego lekarza, bo izba to niewiele zdziała, jeszcze bez żadnego skierowania. Dopiero co zwiększyłem Ketrel do 400mg, może zacznie działać niedługo...
  15. Hey. Czy miał ktoś z was coś takiego, że niby w głowie i na zewnątrz wszystko ok, żadnego lęku czy czegoś od czego chciało by się uciec, to mimo tego plątają się po głowie myśli o śmierci i samobójstwie. Nie wiem dlaczego, tak naprawdę czuję, że coś się układa, nie ma lęków, no może leciutka depresja, ale naprawdę leciutka i cały czas "coś" chce, żebym wybrał się na drugi świat. Może leki to powodują? Bo przysięgam na Boga, że nastrój mam raczej wyrównany. Jakby te myśli rodziły się z niczego... Przeczekać czy udać się na izbę?
  16. No wiem. Ja akurat mam pomieszaną nerwicę z depresją. Ostatnio jednak poranki i tak mam lepsze niż kiedyś, wieczory zawsze miałem najlepsze. Brałem sobie Pramolan 100mg wieczorem na wyrównanie tego nastroju o poranku i faktycznie trochę pomogło. Jednak teraz Pramolan mi się kończy i przejdę sobie na 25mg Trittico. Do tego jeszcze biorę 400mg Ketrelu na noc. Też zdaję sobie sprawę, że lęki i zły nastrój o poranku mają przyczynę psychologiczną, pochodzą z naszej podświadomości i wymaga to przepracowania na psychoterapii, przełamania utrwalonych złych schematów i barier. Lęki mają swoje źródło we wczesnych traumach, rodzą się one z naszych zahamowanych wcześniej emocji, nieodreagowanych urazów, które chowają się głęboko w podświadomości, by uchronić rozwijającą się osobowość przed rozpadem. Kiedy jednak wszystko zostanie w końcu rozgrzebane, wyciągnięte z otchłani podświadomości, może zacząć dochodzić do pewnych "wybuchów", by móc je przeżyć na nowo w bezpiecznych warunkach i potem pozaklejać, podomykać dawne urazy. Wymaga to jednak ogromnej cierpliwości i zaangażowania mimo pojawiających się tymczasowo pewnych wahnięć... Ale te wahania potrafią czasem wykończyć, mogą doprowadzać do frustracji, jednak ważna jest ciągłość i stabilność całego procesu terapeutycznego. Łatwo nie jest, cała taka terapia to mocna, długa i wyczerpująca praca w kamieniołomach. Tylko trzeba być na nią gotowym.
  17. Pozazdrościć. Ja wolałbym właśnie mieć ranki spokojne, a wieczory gorsze. Bo jak rano jestem nie do życia to strasznie się mi wszystkiego odechciewa, muszę się zmuszać do zjedzenia śniadania, pójścia na zakupy itd bo nic mi z tego, że wieczory lepsze, bo nagle chce się o 22 wszystko robić, bez sensu tak przed spaniem... To może wskazywać na depresję. Przy depresji właśnie poranki są najgorsze, zaś wieczory najlepsze. Ospałość i brak koncentracji też jest bardzo typowy w depresji. A śpisz dobrze w nocy, przebudzasz się często, masz kłopoty z zaśnięciem? Bo tego nie napisałaś. Wiesz, bo czasem jest tak, że zaledwie niedobór snu powoduje "depresję". Spróbuj może melatoniny, to jest hormon regulujący rytm dobowy, a także melatonina jest mocno powiązana z serotoniną - hormonem szczęścia. Zacznij od 1mg. Jakby to nie pomogło to spróbuj udać się z tym do psychiatry. Powinien przepisać ci jakiś antydepresant, jednak chcę ci też powiedzieć, że leki to już lepiej stosować wtedy, kiedy nic innego nie pomogło, bo one też mają sporo skutków ubocznych, zaburzają czasem libido, apetyt. Jednak lekarz najlepiej dopasuje lek do ciebie, poinformuje cię jak brać i jakich skutków ubocznych możesz się spodziewać. Pamiętaj, że z takich rzeczy da się wyjść! Powodzenia!
  18. eleniq

    Pytania TAK lub NIE

    Nie Byłeś/byłaś kiedyś w Rosji?
  19. eleniq

    NOWE państwa - miasta

    Figa marka samochodu na literę S
  20. To prawda. Niestety im dłużej dajemy wciągać się w ten wir przykrych emocji wywołanych dawnymi traumami, tym bardziej człowiek czuje się bezradny, osamotniony z problemem i może nawet nie umieć znaleźć pomocy, zniechęca się, przestaje w siebie wierzyć. Właśnie bardzo ważne jest, żeby się usamodzielnić jak najwcześniej, zająć się bardziej swoim życiem. Jednak ciężej już jest wtedy, kiedy ktoś trwający w takiej emocjonalnej rozsypce zostaje w końcu z tym wszystkim sam, bez znajomych, bliskich... Nikt nie jest samowystarczalny. Ja niestety miałem taką sytuację, że moja mama siedziała 4 lata w domu z powodu udaru, tata jej ciągle musiał pomagać, ona nie chciała się leczyć, nie dbała o siebie, nie wychodziła na spacery, bo po udarze trzeba dbać o układ krwionośny, serce itd co prawda dawała radę zająć się jeszcze domem, bo też miała mojego tatę u boku, ale wiedziała, że bez niego kompletnie sobie by nie poradziła. Żałuję, że miałem tak beznadziejną matkę, co nie potrafiła sama o siebie zadbać, przeszło to na mnie, rodzice nie nauczyli mnie stawiać granic, zawsze się każdemu dawałem, nie umiałem się obronić, bardzo się to odbiło na moich relacjach, w ogóle całym funkcjonowaniu... Teraz żyję z tymi wszystkimi traumami, plączą się po głowie od 10 lat, dopiero ostatnio odkryłem, że to wszystko przez to, że tłumiłem w sobie emocje, rodzice nie nauczyli mnie wyrażać emocji, a przecież dzięki temu buduje się relacje z innymi ludźmi. Żaden psycholog ani psychiatra mnie na to nie nakierowali, tylko stwierdzali, że mam zaburzenia rozwojowe, jakby wszystko była moja wina, bo to ja mam coś nie tak z głową, patrzę na świat nie tak jak powinienem... Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie, ja zostaję ze wszystkim sam...
  21. Straciłem zaufanie do ludzi, radość i swobodę życia, motywację, stabilne poczucie wartości, ogółem równowagę psychiczną oraz zdrowie fizyczne - mam nadciśnienie i stan przedcukrzycowy. Jestem po badaniach i muszę trzymać dietę, wychodzić codziennie na spacery i brać wiele leków. Mam teraz 23 lata i mimo dość dobrych leków i prawie 3-letniej psychoterapii, do której zacząłem się ostatnio mocno zrażać przez niepowodzenia i niemożność zmiany pewnych rzeczy, czuję się taki wypalony, nie mam siły już samemu z tym żyć... Mam wrażenie, że nikt u mnie nie widzi problemu, wszyscy mi mówią, że przesadzam, nawet niektórzy zarzucają mi, że ja się tak dziwnie zachowuję, bo jestem po prostu zazdrosny, że inni mają lepiej... Choć faktycznie to prawda, że za dużo czasem od siebie wymagam i przesadzam, ale to nie znaczy, że muszę z tym zostawać sam. Nie mam i nigdy nie miałem jakiegoś większego wsparcia, też nie potrafię chyba nawet o wsparcie zawalczyć... Z najbliższej rodziny został mi tylko tata, któremu niestety wszystko wydaje się takie zbyt proste, nie czuję się rozumiany, akceptowany, ciągle tylko słyszę np. "ciesz się, że ktoś cię utrzymuje" o takie ogólniki. Beznadzieja. Podchodziłem do studiów 4 razy, niestety wypisywałem się z tych studiów po roku czasu, nie potrafię nawet sam sobą pokierować, nie znam swoich możliwości... Wszystko muszę w sobie budować od nowa, ale samemu jest bardzo ciężko. Mam wrażenie, że moi rodzice nie zaspokoili mnie w pewnych aspektach, czegoś nie zauważali, co zaburzało mój rozwój, moja mama poważnie nadszarpnęła mi psychikę jak byłem mały, miałem ochotę ją nawet zadźgać przez to, jednak umarła, bo nie leczyła się na serce, wszystko miała w dupie, chlała i paliła papierosy, nie wychodziła z domu przez 4 lata i trzeba było ją utrzymywać... Próbowałem naprawić relacje z mamą przez pewien czas, jednak ją bardziej interesował komputer i telewizor, nie słuchała mnie, komunikowałem jej, że mam fatalny nastrój, żebyśmy porozmawiali, a ona swoje pieprzyła... Niestety moja mama nie była zbyt normalna, brała antydepresanty, ale była po nich odcięta od świata... Teraz ja mam ochotę umrzeć, bo nie wytrzymuję tej kipiącej od lat nienawiści w mojej głowie... To jest straszne. Nie wiem ile ja jeszcze wytrzymam... Przepraszam, że tak się rozpisałem, ale po prostu musiałem to z siebie wywalić...
×