Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 635
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. eleniq

    Czekam na...

    na choć odrobinę lepszy nastrój
  2. eleniq

    zadajesz pytanie

    nie tańczyłem byłaś kiedyś na koncercie w filharmonii?
  3. Witaj Wiesz na podstawie tego co napisałaś, ja również myślę, że może przydało by się wsparcie farmakologiczne u psychiatry - depresja. Bo nieleczona może się pogłębiać. Zaś nerwicę i fobię społeczną leczy się bardziej psychoterapią indywidualną bądź grupową. Są też oddziały dzienne, które zajmują się specjalnie leczeniem nerwic. Ale o to musisz zapytać już psychiatrę, bo on wystawia skierowanie na terapię na oddziale dziennym. Jeśli chodzi o psychologa/psychoterapeuty, bo pewnie będziesz chciała na NFZ, ale to nie wiem czy trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, to jak najbardziej warto skorzystać z takiej opcji. Myślę, że psycholog ci pomoże. Najważniejsza jest przyczyna twojego problemu. W moim przypadku była to przyczyna psychologiczna - tłumienie emocji. Wymagałem psychoterapii ale też farmakoterapii, bo miałem obniżony nastrój i myśli samobójcze, które trzeba było leczyć lekami. Bez rozpracowania przyczyny nie dało rady iść dalej. Do psychiatry to rzeczywiście masz odległy termin, bo za pół roku, ale lepiej późno niż wcale. Psychiatra dobierze ci leki, skieruje może na psychoterapię, na oddział dzienny... Wiesz leki pozwalają lepiej skupić się na terapii i lepiej znieść przykre emocje, poprawiają nastrój.
  4. Wiesz wenlafaksyna jest raczej lekiem pobudzającym, wzmaga czasem lęki i wahania nastroju przez pierwsze tygodnie leczenia, powinno to ustąpić najwyżej po 3 miesiącach. Jednak jeśli te lęki i nastroje masz bardzo mocne to dobrze jest skontaktować się z lekarzem. Zwiększenie dawki może wzmożyć lęk, bo w wyższych dawkach wenlafaksyna troszkę mocniej działa na noradrenalinę.
  5. Mam bardzo poważny problem ze swoimi emocjami. Odkąd tylko pamiętam tłumiłem w sobie emocje, byłem dzieckiem nazbyt spokojnym ale też lękliwym i skłonnym do rozmyślań. Obwiniałem się za krzywdy innych, jakbym chciał przejąć odpowiedzialność za czyjeś emocje, przyjmowałem wszystko do siebie, wszystko odbierałem zbyt konkretnie, czasem byłem jakby bez żadnych emocji, nie umiałem ich okazywać, szczególnie negatywnych emocji takich jak złość, smutek, żal itp. Tak długo je tłumiłem, że straciłem zupełnie z nimi kontakt. Był okres dość ciężkiej depresji od ok. 14 roku życia, miałem jakąś fobię społeczną, bałem się wychodzić z domu, spotykały mnie czasem bardzo dziwne sytuacje, ciężko było mi nawiązywać zdrowe relacje, popadłem w naprawdę dziwne towarzystwo pewnego razu, nie chcę opowiadać... Mam przez to coś w rodzaju traumy, nie mogłem spać, miałem koszmary w nocy, napady lęku, stany dysocjacyjne i myśli samobójcze gdzieś od 16. roku życia. Długo ukrywałem w sobie to wszystko, chciałem żeby wyglądało że jestem silny i nie przejmuję się, jednak lęk tłamsił coraz mocniej, chciał wyjść, emocje szukały ujścia. Niedawno zdiagnozowano u mnie nadciśnienie i tachykardię - moje rekordowe to było 160/100 tętno 120. Teraz przyjmuję leki i jest dobrze. Jednak jest we mnie skumulowane bardzo dużo złości, takiej niewyżytej, mam straszne myśli samobójcze, kuszą mocno, ja się powstrzymuję. Cały czas jestem potulny i grzeczny, mimo tych złych emocji jakie w sobie zdusiłem. Czasem bywam zupełnie odcięty od emocji, wszystko mi się wokół nie podoba, staję się apatyczny, nic mnie nie cieszy, ciężko mi podejmować decyzje. To są skutki tłumienia emocji przez 23 lata życia. Dodam, że moja mama również miała taki schemat radzenia sobie z emocjami, również miała nadciśnienie, siedziała cały czas z domu, nie ruszała się, paliła papierosy, zmarła nagle w wieku 50 lat. Mój dziadek, jej ojciec również zmarł w wieku 53 lat, tak samo nadciśnienie, tłumienie emocji, bycie dobrym i potulnym, był w związku z moją babcią, która była choleryczką, nie umiał się jej postawić, nie umiał wyznaczać granic, teraz ja mam ten sam problem co dziadek i mama. Nie umiem pozbyć się tego schematu, myślę o samobójstwie żeby wyłączyć to myślenie raz na zawsze i nie męczyć siebie i innych wokół, broń Boże żeby ta energia nie eksplodowała, bo jest bardzo destrukcyjna... Psychoterapia pogarszała tylko sytuację. Leki mi najwięcej pomagają, będę miał znowu zmieniane bo obecne niestety trochę źle działają. Biorę już 3 leki psychiatryczne, wolę zostać na 2 jak wcześniej tylko inny zestaw. Byłem nawet hospitalizowany, jednak szpital pogorszył tylko sprawę, wykończył mnie. Mam 23 lata, a nerwy skołatane jak 60 latek po 3 rozwodach... Co mam robić? Jak stawiać granice? Najgorsze jest to, że jestem bardzo samotny, bo relacje ciężko mi utrzymywać, nie mam komu się wyżalić, to pogłębia moją depresję. Nie chcę skończyć jak mama, wycofana i niezrównoważona psychicznie. Mam dosyć takiego życia! Nawet nie wiem co chcę robić w życiu, nie mam powołania, zmieniałem studia ciągle, ciężko z decyzjami u mnie, bardzo ciężko, myślę dużo o śmierci... Proszę o poradę...
  6. No miansa jest bardzo fajnym lekiem do każdego SSRI. Ładnie się z nimi łączy, daje spokojny sen, troszkę podnosi libido podobno i ogółem pomaga pozbyć się lęków. Minusem jest to, że troszkę się przy niej tyje.
  7. Tak Też zapomniałem dodać, że przy down-regulacji może dojść do zmniejszenia liczby tych receptorów, a przy up-regulacji zwiększenia liczby receptorów. Może ale nie musi.
  8. @Kalebx3 Gorliwy też miałeś o poranku zaraz po przebudzeniu lęki, myśli samobójcze, brak wzwodu coś tego typu? Bo ja z tym walczę od jakiegoś czasu, zmieniałem wiele razy leki. Lekami to ja się leczę od 2015 roku, wtedy brałem Fevarin i Lerivon było wszystko ok, tylko najgorsze to zaczęło się dziać, wtedy kiedy Lerivon zamieniono mi na Ketrel i zaczęły się zmiany antydepresantów, Ketrel miałem brać. Wypróbowałem już antydepresanty ze wszystkich grup chemicznych, nie próbowałem jeszcze moklobemidu w połączeniu z Ketrelem. Moja psychiatra nie chce mi przepisywać SSRI, bo myśli że to bardziej Fevarin niż Ketrel spaprał mi sen i poranki. Obecnie wciąż nie jest kolorowo z porankami przy Ludiomilu, Ketrelu i Buspironie. Za miesiąc będę zmieniał leki prawdopodobnie... Nie wiem, który neuroprzekaźnik odpowiada za takie fatalne samopoczucie z rana, czy to może hormony jakieś? Coś z serotoniną i noradrenaliną musi być grane, no i jakieś hormony pewnie, poziom cukru?
  9. Down-regulacja czyli regulacja w dół to spadek wrażliwości receptora spowodowany jego długotrwałym pobudzaniem. Jakby co, to jest jeszcze up-regulacja czyli regulacja w górę - wzrost wrażliwości receptora spowodowany jego długotrwałym blokowaniem.
  10. Ja zszedłem z 60mg do 0mg, to takie koszmary w nocy miałem, że aż zapamiętałem... masakra!
  11. eleniq

    hej wszystkim

    Witamy! Rozgość się, kolego!
  12. Wiesz z działaniem przeciwlękowym jest bardzo różnie. Działanie przeciwlękowe mają: 1. Leki z grupy SSRI w dużych dawkach - poprzez odwrażliwienie receptorów 5-HT1 i 5-HT2, jednak u niektórych mogą one bardziej wzmagać niż zmniejszać lęk, zależy to podobno od rozłożenia tych receptorów w mózgu czy czegoś tam. Są najlepiej tolerowanymi lekami. Zaburzają mocno libido. 2. Leki z grupy SNRI - mają troszkę pewniejsze działanie przeciwlękowe, bo hamują wychwyt zwrotny noradrenaliny, nie piorą tak mocno z emocji jak SSRI, lekko pobudzają, z tym że podobnie jak SSRI ciężko się je odstawia i mogą zaburzać sen. Mogą też podwyższać ciśnienie tętnicze. Mniej niż SSRI zaburzają libido. 3. Leki z grupy TLPD - mają jeszcze pewniejsze działanie przeciwlękowe, bo oprócz hamowania SERT i NET działają też na receptory serotoninowe, adrenergiczne, dopaminowe, histaminowe, muskarynowe, ale przez to mają też sporo działań niepożądanych i również mogą wzmagać lęk, snu raczej nie zaburzają, ale bardzo poważnie zaburzają rytm serca i działają cholinergicznie - może dojść do zatrzymania moczu, spowolnienia perystaltyki jelit, napadów jaskry, wysychania ust. Libido niestety też zaburzają. Mogą zwiększać masę ciała. 4. Mianseryna, mirtazapina, trazodon - to już są jedne z najbardziej delikatnych w działaniu leków, działają też dość mocno na receptory serotoniny, adrenergiczne i histaminowe przez co mają działanie uspokajające i przeciwlękowe. Działanie przeciwdepresyjne może być nieco słabsze. Poprawiają sen i libido. Zwiększają mocno masę ciała. 5. Moklobemid - działa zupełnie inaczej od pozostałych leków, bo ani nie hamuje wychwytu, ani nie działa na receptory, tylko hamuje monoaminooksydazę, co prowadzi do zwiększenia serotoniny, noradrenaliny i dopaminy. Nie działa uspokajająco, podnosi nastrój, koncentrację i libido. Może wzmagać lęki. Dobrze jest czasem do niego dołożyć lek przeciwlękowy np. hydroksyzynę, pregabalinę itp. 6. Tianeptyna - troszkę dziwny lek o działaniu na receptory opioidowe. Jego działanie jest wątpliwe, porównywalne z placebo, czyli w rzeczywistości żadne. To już jest loteria. 7. Wortioksetyna - najnowszy lek antydepresyjny, jest obecnie badana pod kątem działania przeciwlękowego, więc na razie trzeba opierać się bardziej na opiniach pacjentów. Z doświadczenia mojej doktor nie działa przeciwlękowo. Inne nie-antydepresyjne leki przeciwlękowe to: hydroksyzyna, pregabalina, buspiron.
  13. No rzeczywiście warto Bo chodzi o to, że mam straszną dysforię, nic mi się nie podoba, ciągle chodzę nakręcony, myślę o samobójstwie dużo... On już będzie u mnie ostatnim lekiem, bo próbowałem wszystkie inne już. Na lęki będę miał do niego Ketrel w dawce 200mg
  14. Dziwne, że tak na Ciebie działa. On powinien raczej pobudzać. Jaką dawkę bierzesz? Bo wiesz on się dość szybko rozkręca, zwykle zaczyna się od 300mg na dzień i po tygodniu jak nie ma poprawy zwiększa się do 600mg. Poprawa nastroju na nim zwykle następuje po 2 tygodniach. Jak z libido?
  15. Pierogi ruskie na śniadanie A potem na obiad makaron z serem w knajpie
  16. @Arnin ja też mam zaburzenia lękowo-depresyjne i próbowałem leków ze wszystkich grup SSRI, SNRI, trójpierścieniowych, czteropierścieniowych i dupa. Co jakiś czas miałem też dokładany do nich Ketrel, pregabalinę, hydroksyzynę i również słabo a nawet gorzej po dodaniu leku wspomagającego. Ja będę za jakiś miesiąc prawdopodobnie zmieniał na moklobemid IMAO to już ostatnia deska ratunku dla mnie. Co prawda jeszcze nie próbowałem wortioksetyny i bupropionu ale moja psychiatra uważa, że te leki nie są dla mnie. Zostaje już tylko IMAO. Oby pomogło. Podziwiam, żeś wytrzymał tyle na tej wenlafaksynie, ona mi strasznie zaburzała sen, miałem lęki i z sercem problemy na niej. Odstawiona została po około 2 miesiącach bleee
  17. Witaj! Ja też mam za sobą traumy i chcę ci powiedzieć, jak ja sobie z nimi radzę. Po pierwsze staram się ich nie nazywać traumami, nie określać ich jako czegoś co się źle zadziało, tylko staram się te wypierane wspomnienia przyjąć jako coś normalnego, coś co działo się w toku wydarzeń życiowych, trzeba próbować przyjąć to na chłodno jakby. Jeśli chciałbyś się zwierzyć to napisz na priv, poukładamy może razem twoje wspomnienia
  18. Prawda jest taka, że życie nie jest jednostajne. Wszystko wokół się zmienia - czasem na lepsze, czasem na gorsze, ale jednak się zmienia i to jest potrzebne by ten świat funkcjonował normalnie. Tylko że w depresji wszystko nagle wydaje się takie samo, bez barw, bez duszy, bez zmian. Wszystko nabiera takiego mrocznego odcienia... jakby nie dawało się zmienić... Ciężko to dostrzec w depresji. Dlatego świat wydaje się wtedy nudny, dni lecą jak leciały, totalny bezsens. Bo to zmiany nas budują! Trzeba je dostrzegać, cieszyć się drobnostkami, które coś przynoszą! Bo patrzenie na wszystko z perspektywy przeszłości tylko psuje naszą dobrą wizję świata. Trzeba się cieszyć tym co się dzieje teraz, bo to zawsze coś niesie. Człowiek zapatrzony w przeszłość jest po prostu nie do życia. Chyba że lęk prześladuje do tego, to jest źle, bo lęk potęguje załatwianie się w depresji... Trzeba z tego wyjść, by ujrzeć to co zakrywały depresja i lęk. To jest możliwe do zobaczenia, to piękno, ta dynamika! Tylko jak? Wystarczy chcieć tego bardzo? Jak myślicie?
  19. Chciałbym zdać ostateczną relację na temat Ludiomilu. Niestety lek ten w moim przypadku zawiódł. Mimo, że byłem bardzo cierpliwy, bo wytrzymałem na nim 7 miesięcy (luty 2021-sierpień 2021). Liczyłem, że w końcu zaskoczy, niestety nie podniósł mi motywacji, powodował poddenerwowanie, nakręcał złe myśli, powodował zamieszanie w głowie na początku brania - koszmar! Po jakichś 2-3 miesiącach jego działanie zaczęło się nieco stabilizować, na lęk działał wyśmienicie, szczególnie na ten paniczny, jednak niestety nie działał w ogóle na motywację. Libido było przy nim mocno obniżone. Nie poleciłbym tego leku osobom z myślami samobójczymi, bo może je nakręcić. Cóż lek ten daje trochę energii, śpi się na nim nawet super, lecz niestety nie jest to taka zbyt pozytywna energia. Po zejściu z Ludiomilu będę wchodził na Moklobemid, o którym napiszę później. Pozderki
  20. eleniq

    Sylaby

    ny-lon
  21. Oj mam to samo. Tyle, że ja nie do końca z powodu nerwicy. Trwam w takim stanie już 10 lat. Udało mi się odkryć przyczynę moich ciągłych niepowodzeń, mimo to wciąż nie jest łatwo, bo jest bardzo ciężko pozbyć się starych złych nawyków. Jeszcze się trzymam, choć czuję się mocno wyczerpany staraniami zmiany swojego nastawienia do życia. Z jednej strony czuję, że nie mogę udawać, że jest dobrze, a z drugiej wiem, że nie mogę ciągle dramatyzować, bo nikt mnie nie zechce. Najgorsze jest to, że mam myśli samobójcze spowodowane ciągłym tłumieniem w sobie negatywnych emocji, chciałem żeby inni myśleli, że się nie przejmuję, że wszystko jest w porządku, bo żeby taki młody człowiek miał takie problemy to jest nie do pomyślenia. Niestety psychoterapia niewiele pomagała, leki mi troszkę podnoszą nastrój, ale wiem, że to nie to samo, co ten naturalny pozytywny nastrój. Wiem natomiast, że wszystko było by dobrze, gdyby nie ten wir negatywnych emocji w mojej głowie przez nagromadzone, tłumione przykrości. Myślę, że trzeba zacząć od poznania swoich emocji, nauczyć się je rozpoznawać, wyrażać, ale to będzie trudne, bo trzeba przekopać dawne urazy. Oj, skomplikowana jest ta ludzka psychika. Teraz nie mam sił na konfrontację z tym, muszę zebrać siły, niestety dalej ciężkawo. Może na jesieni coś mnie tchnie Muszę tą przeprawę przejść teraz samemu... Trzeba działać!
  22. Mimo wszystko dzięki za odp Czyli ten flupentyksol bierzesz, żeby mieć tzw. "odhamowanie" dopaminowe. Rzeczywiście wtedy podobno człowiek jest pewniejszy, mniej się zamartwia, po prostu łatwiej się żyje. Kurde też by mi się coś takiego przydało, bo ostatnio totalnie nic mi się nie chce, nawet śniadania jeść mi się nie chce rano, libido mam totalnie na poziomie zero, w ogóle mam spadek taki mocny od około miesiąca. Tylko, że mi lekarz nie przepisze mi flupentyksolu. Teraz dostałem dodatkowo Spamilan, ale wątpię, że on coś da, muszę czekać do 2-3 tygodni na działanie. Ostatecznością będzie u mnie moklobemid.
  23. Ja mam z kolei taki problem, że mam już 23 lata, studiowałem kilka kierunków po kolei i żadnego nie pociągnąłem dalej. Po prostu nie wiem co chcę robić, to jest chyba spowodowane moim niskim poczuciem własnej wartości, które dokucza mi od dziecka. Nigdy nie byłem specjalnie lubiany, bo często się wycofywałem, obrażałem, zazdrościłem. Podejrzewam, że jest temu winna moja mama (Tak, wiem. Zaraz powiecie, że moja, bo nie chcę nad sobą pracować itd.), bo moja mama była utrzymywana przez mojego ojca jakiś czas, siedziała ciągle w domu, nic ją nie interesowało... Ogółem moja mama wyrządziła mi krzywdę na psychice, bo mam do niej straszną, niewyżytą złość o to, jak się zachowywała. Teraz mam ochotę przez nią popełnić samobójstwo, bo tyle jest we mnie tej złości... Nie wiem co robić ze sobą, moja mama zmarła, bo nie dbała o siebie, miała nadciśnienie. Teraz został mi tylko tata, tylko on nie rozumie mojej traumy.
  24. Fajny masz w sumie ten zestawik. A na co ten flupentyksol? Na lęki? Napisałbyś mi na priv jaki lekarz ci ordynuje takie leki, jeśli z Warszawy ten lekarz? Jeśli to nie tajemnica oczywiście, bo wiem, że nie każdy lubi się chwalić kto go leczy. No i prawda, że większa masa ciała dodaje czasem pewności siebie, mi tak samo. Przy twoim wzroście fajna była by waga co najmniej 90kg.
×