Skocz do zawartości
Nerwica.com

eleniq

Znachor
  • Postów

    2 635
  • Dołączył

Treść opublikowana przez eleniq

  1. Do dr Jernajczyka albo Jarkiewicza mogą być wcześniej w tych placówkach, co podawałem Nawet na maj jeszcze się znajdą.
  2. Rozumiem. Może to był u Ciebie jakiś przejściowy etap, epizod. No ale nie będę drążył. U mnie Ketrel działa nie tylko na myśli samobójcze, ale też na wiele innych moich objawów.
  3. Mam to samo. Ja już wiedziałem wcześniej skąd się biorą, jednak ten lęk jaki je przywoływał się powtarzał mimo tego. Teraz też mam te myśli w postaci takich leciutkich szmerów, latają sobie gdzieś mocno w oddali, ale nie przygniatają tak strasznie jak kiedyś. A ile Ketrelu bierzesz?
  4. Nie. Prywatnie. Możesz się umówić przez portal znanylekarz.pl albo zadzwonić do tych centrów gdzie pracują.
  5. http://www.sen-instytut.pl/poradnia.html Na tej stronie macie lekarzy pracujących w tej Poradni. Nie trzeba jednak bezpośrednio do poradni się zapisywać. Dr Jernajczyk przyjmuje dodatkowo na Wiktorskiej, a dr Jarkiewicz na Bukowińskiej. Poradnia przy IPiN funkcjonuje w godzinach porannych, ale jeśli potrzebujecie wieczorem wizytę to próbujcie w tych placówkach co tu dodatkowo podałem.
  6. No zmienić też można, to prawda , mamy i tak dość szeroki wachlarz neuroleptyków i stabilizatorów. Bardziej mi chodziło o takie sytuacje ostateczne np. klozapina ostatecznością przy schizofrenii lekoopornej, lit ostatecznością przy ChAD z dużymi skłonnościami samobójczymi.
  7. Czasem się zdarza, że nie ma wyjścia i trzeba zniwelować skutki uboczne jednego leku drugim lekiem, bo jest absolutna konieczność brania danego leku. Np. biperyden na parkinsonizm przy braniu niektórych neuroleptyków, oksybutynina na uporczywy ślinotok przy braniu klozapiny, bromokryptyna na hiperprolaktynemię przy braniu choćby rysperydonu, propranolol na drżenia przy braniu litu. Ja biorę beta-bloker (bisoprolol) na tachykardię i nadciśnienie. Bardzo pomaga i nie mam żadnych kołatań, serce dużo spokojniejsze. Na lęk psychiczny zaś biorę już leki psychotropowe.
  8. eleniq

    Jak żyć?

    Powiedzieć, że depresja to poważna choroba psychiczna, wymagająca specjalistycznego leczenia. Choroba psychiczna, która zniekształca postrzeganie siebie i świata, powodując cierpienie psychiczne i fizyczne, które coraz bardziej odbiera siły do życia. Nieleczona może doprowadzić do stanów lękowych, zachowań samobójczych czy nawet stanów psychotycznych. Myślę, że takie wyjaśnienie by wystarczyło A to czy ktoś to zrozumie, czy nie, to już jego sprawa.
  9. Znam to. Ja też się zaopatrzyłem, ale w nieco inny sprzęt. Niektórym osobom w ogóle nie wolno podawać jakichkolwiek antydepresantów. Czasem już tylko neuroleptyki albo stabilizatory nastroju w takich wypadkach zostają...
  10. A dlaczego miałaś ją odstawić? Pomagała ci, stabilizowała cię? Może Twój organizm chciał ci przez to powiedzieć: "Nie odstawiaj jeszcze lamo, bo wszystko się rozreguluje"? Lamotryginę zwykle bierze się dość długo, ciągiem przez kilka lat, a nawet do końca życia, to nie jest lek do krótkotrwałego leczenia.
  11. @Dryagan Też miałem mocno stresującą pracę przez 2 miesiące w magazynie. Ciągle się nie podobało komuś, że byłem za wolny w pracy. Aż zaczynałem mieć przez to problemy ze snem. Wiem, jakie to uczucie, kiedy praca poważnie stresuje. Ale na szczęście od razu udało mi się znaleźć lepszą pracę. Ja z kolei też nie pracowałem ani się nie uczyłem przez kilka miesięcy, było to zaraz po nagłej śmierci matki. Cały czas wstawałem zalany lękami, potem i ściskiem w brzuchu i gardle, nawet raz zdecydowałem się pójść z tym na izbę przyjęć do szpitala psychiatrycznego, bo bałem się, czy to nie jakaś nerwica czy depresja to lekarka na izbie dosłownie wyśmiała mnie, że nie mogę się uczyć ani chodzić do pracy, nastraszyła mnie domem opieki, przepisała z łaską Cloranxen, po którym czułem się jeszcze gorzej. No cóż... Trzeba było w końcu się zaprzeć. Zdołałem się samemu podnieść po jakichś 6 miesiącach.
  12. @Dryagan To, że możesz funkcjonować, to najważniejsze. No ja rodziny mieć nie będę, ale to z innego powodu i szczerze troszkę mnie to boli, ale cóż, nie każdy może mieć rodzinę i trzeba się z tym pogodzić. Mi jedna znajoma proponowała kiedyś zasiłek, ale szczerze to wolę samemu dać sobie z tym radę, ja też mogę pracować, dzięki dobrze dobranym lekom jest obecnie dość dobrze, choć miewam jeszcze gdzieś tam spadki nastroju. Antydepresantów nie wolno mi podawać na to. Mam też spore zaburzenia lękowe od czasów gimnazjum, które strasznie mi utrudniały życie. Nawet studiować nie mogłem przez nie. Teraz jednak jest dużo lepiej, może się w końcu zdecyduję na studia, a jak nie, to zostanę w swojej obecnej pracy, bo też bardzo fajna praca mi się trafiła jak na osobę bez kwalifikacji. Podejrzewam, że w chwili obecnej to właśnie praca najlepiej pomaga mi się trzymać. Trzeba mieć zajęcie, bo bez tego, to tylko się stoczymy w dół. Moja mama przez 3 lata siedziała non stop w domu, nie chciało jej się pracować i w końcu zrujnowała sobie całkowicie zdrowie, umierając nagle w wieku 50 lat, co nie jest typowe dla takiego wieku. Straszna trauma.
  13. @Dryagan Skoro jest nieuleczalna, to masz jakiś zasiłek, rentę, opiekę socjalną? Przepraszam, ze tak pytam, ale ja po prostu bardzo mało wiem na ten temat
  14. Powiem szczerze, że po tytule wątku spodziewałem się czegoś dużo gorszego. Według mnie Twoim podstawowym problemem jest brak satysfakcjonujących relacji z ludźmi. Nie napisałaś zbyt dużo o mamie, jednak śmiem twierdzić, że coś było nie tak w Twojej relacji z mamą gdzieś już od samego początku. Relacje w domu rodzinnym odbijają się bardzo wyraźnie na naszej psychice, schematy które z niego przejmujemy coraz bardziej dają się nam we znaki w miarę kształtowania się osobowości. Piszesz też bardzo dużo o lęku, tak jakby ten lęk nieustannie ci w życiu towarzyszył, wręcz jakbyś przeżyła jakąś poważną traumę. Lęk potrafi bardzo dezorganizować życie i nic dziwnego, że jesteś przez niego taka mocno zrezygnowana i zdemotywowana. Myślę, że dobrze by było spróbować dotrzeć jego przyczyny, zobaczyć z czego się bierze i nad tym popracować. Lęk w skrajnym wypadku może być też zwiastunem poważnej choroby psychicznej. Oczywiście nie chcę straszyć ani popędzać, ale po prostu chcę przekazać, że póki jesteś jeszcze młoda, możesz bardzo dużo dla siebie zrobić, by móc zacząć żyć pełnią życia. Też mogę ci powiedzieć, że mamy troszkę wspólnych cech, dlatego jak coś, to zachęcam się do odezwania się na priv, możemy się wymienić GG. Ja mam z kolei diagnozę zaburzenia schizotypowego (w co troszkę wątpię), ale wiem, że muszę brać leki, bo bez nich było by ze mną bardzo źle.
  15. TLPD to skrót od trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych. Agomelatyny nie brałem nigdy.
  16. eleniq

    Hej

    A czym się u ciebie objawia stres?
  17. eleniq

    Hej

    Ashwagandha to adaptogen, który może też obniżać poziom kortyzolu. Kwasy omega-3 też dobre dla mózgu Choć ja biorę mało omegi-3, tak do 250mg EPA i DHA.
  18. O właśnie. @zabijaka Sen to jest jak jedzenie dla organizmu, musi być w normie.
  19. Twoi rodzice wypaczają twoje dość poważne problemy. Nie wiem jaka może być tego przyczyna, nie jestem psychologiem, ale jeśli miałbym to ocenić, to jest rzeczywiście dziwne, nawet bardzo. Może nie dopuszczają do siebie pewnych rzeczy, nie potrafią się z czymś pogodzić... Mogę ci powiedzieć, że ja jestem homoseksualistą, a mój tata ciągle wierzy, że mi się to odmieni. Dalej sobie robi nadzieję, cóż... Ja nic na to nie poradzę niestety, nie mam zamiaru dopasowywać się na siłę do czyichś standardów.
  20. Ja kiedyś dostałem zopiklon i prawie w ogóle na mnie nie działał. Jeszcze powodował strasznie gorzki smak w ustach rano.
  21. @ezojaa Nie powinnaś się dać owładnąć chorobie, póki jeszcze ten rozum podpowiada, że trzeba się podnieść. Później może być naprawdę coraz gorzej, choroba psychiczna to naprawdę nie są przelewki. Porozmawiaj z lekarzem o tym koniecznie. Czasem zmiana lekarza może bardzo pomóc.
  22. Brzmi to bardzo niepokojąco. Takich leków promujących sen (przeciwhistaminowych) trochę jest na rynku, każdy powinien jakiś dla siebie znaleźć. Mogę ci powiedzieć, że u mnie to "otumanienie" po przebudzeniu czasem jest potrzebne, bo np. ja wybudzałem się kiedyś bardzo pobudzony, chyba kortyzol i jeszcze miałem z rana najsilniejsze skoki ciśnienia do 170, musiałem dostać dodatkowy lek na wieczór na to ciśnienie. Znaczy teraz wstaję taki dość ustabilizowany. Choć niestety wieczory porobiły mi się za to gorsze. Może masz jakiś niedobór melatoniny. Nie wiadomo, konsultowałeś to z lekarzem? Bezsenność nasila niestety lęki i depresję, może też oznaczać początek poważnej choroby.
  23. @Wiśniówka Każdy przypadek jest inny i będzie wymagał innego leczenia. Psychoterapia bywa też kosztowna i nie każdego na nią stać. Złe leczenie prędzej czy później da znać, że jest rzeczywiście złe. Czasem mnie też zastanawia na ile to rozdrapywanie ran rzeczywiście robi coś korzystnego u takich osób, które i tak są skłonne z natury do takiego głębszego zastanawiania się nad sobą (introspekcji). Takie osoby i tak mają pod górkę, że nieustannie doszukują się czegoś u siebie, dlatego suma sumarum może im chyba tylko taka terapia bardziej zaszkodzić. Ktoś kiedyś napisał na tym forum całkiem trafny wywód na ten temat. I dlaczego tylko psychoterapie umieją zalecać. A aktywność fizyczna, zmiana stylu życia, diety to już nie da rady? Ja prędzej wydam pieniądze na nowy karnet na siłownię i konsultację dietetyczną niż na nową psychoterapię. Już zaczynam lepiej o siebie dbać, choćby dzięki diecie czuję się lżej.
  24. eleniq

    Hej

    Ja biorę Ashwagandhę 600mg dziennie od początku stycznia. Dołączyłem ją sobie w celu poprawy libido przy lekach, które biorę. Ogółem działa tak sobie, ale wykupiłem sobie więcej opakowań, więc wykorzystać trzeba. Wybrałem ją z adaptogenów, bo podobno troszkę pomaga obniżyć też ciśnienie. No ale wiem, że to tylko suplement . Też przy adaptogenach czytałem, że trzeba brać je jakby cyklami, np. ja sobie ustaliłem, że będę brał 5 miesięcy i potem 1 miesiąc przerwy.
  25. Ja uważam, że straciłem całe 4 lata przez chorobę, źle dobierane leczenie i dość ciężkie skutki uboczne z nim związane, nieudane próby psychoterapii, mało nie zrobiłem sobie poważnej krzywdy. Sytuację po części uratował pobyt w dość dobrym szpitalu oraz nowy, fajny lekarz. Wciąż nie mogę uwierzyć, że lekarze i terapeuci potrafią być tacy niepoważni, nieporadni a nawet można powiedzieć dołujący. Dlatego musiałem parę rzeczy pozmieniać. Jednak najbardziej frustruje mnie to, że nikt tak naprawdę tego specjalnie nie rozumiał, a nawet nie próbował zrozumieć. No cóż, ja tego świata nie zmienię, pozostaje pogodzić się z tym i tyle. Najlepszą rzeczą, jaką mogłem usłyszeć na "poprawę humoru" to: "każdy musiał to przeżyć". Mhm... No to ja powiem od siebie, że każdy inaczej reaguje na różne sytuacje. Co przypadek, to inny. No i jeszcze mam poważny problem z ponownym zaufaniem psychoterapeucie, nie mogę się przekonać do ponownej próby psychoterapii. Z resztą jak na razie leki mi bardziej pomagają. A psychoterapia nie zając, nie ucieknie przecież.
×