eleniq
Znachor-
Postów
2 667 -
Dołączył
Treść opublikowana przez eleniq
-
Co do genetyki ja mam genetycznie zwiększoną skłonność do nadciśnienia i leki, które na to biorę działają w moim przypadku jedynie objawowo, bo przyczyna jest w genetyce, więc...
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
eleniq odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Lamotrygina nie jest dla każdego. U mnie ma działanie przeciwlękowe. Aktywizować może przez pewien wpływ na receptory sigma-1. To wszystko mi mówił mój lekarz. Internet to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej w przypadku wiedzy o lekach. Nie chce mi się tu tego opisywać, bo to strasznie skomplikowane. Mogę powiedzieć tak w wielkim skrócie, że przyczyną tak silnych lęków u mnie jest samotność. Owszem psychoterapia jest mi potrzebna, już się w sobie zebrałem, żeby spróbować jej jeszcze raz. Nawet mam już wybranego psychoterapeutę i to na NFZ, tylko wystarczy pójść i się zgłosić, że jestem gotowy. Ale na tą chwilę potrzebuję wsparcia farmakologicznego. Telefon zaufania jest nieczynny w nocy dla dorosłych mój drogi. Pfff, nie no błagam, mi wcale nie chodzi o żadne, głupie, "chemiczne" wyluzowanie, jak co po niektórym tutaj... Ten temazepam sam zaproponowałem lekarzowi, bo chciałem benzodiazepiny, która przede wszystkim mnie położy spać. Z takich benzodiazepin to jeszcze są midazolam i estazolam, ale te są już silniejsze niż temazepam. Poza tym NIGDY bym nie wziął benzodiazepiny w dzień, bo trzeba być w kontakcie, ja pracuję w laboratorium medycznym i nie mogę chodzić jak naćpany za przeproszeniem, bo bym miał przerąbane. Do brania na dzień mam hydroksyzynę, która bardzo mi pomaga wtedy, nie usypia, tylko wycisza i tyle, jestem po niej normalny. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
eleniq odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
Dodałbym tu jeszcze lamotryginę, która hamuje uwalnianie glutaminianu, co może zmniejszać nadmierne pobudzenie receptorów NMDA. Dodatkowo blokuje receptory 5-HT3 (tu nie potrafię powiedzieć jakie to ma znaczenie, może ktoś wie???) i też działa na receptory sigma-1, które stabilizują układ dopaminergiczny. To daje lamotryginie efekt przeciwdepresyjny, przeciwlękowy i aktywizujący. Sam biorę lamotryginę i działa na mnie super. Chciałem przy okazji powiedzieć, że jestem absolutnie przeciwny braniu jakichkolwiek benzodiazepin, też mi je wciskano w szpitalu. Wiem, że wyżerają mózg, powodują zaburzenia pamięci (szczególnie krótkotrwałej), a nawet trwałe zmiany w osobowości i wiele innych cudów. ALE... Ostatnio co jakieś kilka miesięcy zaczęły mnie nawiedzać w nocy wyjątkowo silne stany lękowe, takie z derealizacją i depersonalizacją. Próbowałem je zbijać sporymi dawkami hydroksyzyny, którą biorę doraźnie i działa na mnie odpowiednio zwyczajnie wyciszająco, nie powodując żadnej senności ani otumanienia. To skłoniło mnie do powrotu do brania benzodiazepin, których tak jak już powiedziałem jestem i będę zawsze przeciwnikiem, co by nie było, to jednak są takie sytuacje, których one wymagają. Tak silne lęki dopadają mnie wyłącznie w nocy, a wiecie wtedy jest totalnie ciemno, nie mam do kogo napisać, zwrócić się o pomoc, pogadać, lęk mnie wówczas zjada żywcem, aż w końcu myślę tylko o zadźganiu się, taki silny potrafi być w moim przypadku lęk, z resztą raz miałem nawet podejrzenie stanu prepsychotycznego, więc wiecie... U mnie jednak te kryzysowe nocne sytuacje zdarzają się na tyle rzadko, że mogę sobie pozwolić na wzięcie najmniejszej dawki benzodiazepiny, która pomoże mi zasnąć i stłumi i wykasuje z pamięci lęk. Na takie rzeczy dostałem od lekarza temazepam, który jest jedną z najsłabszych benzodiazepin - raptem 10mg temazepamu (jedna najmniejsza tabletka) odpowiada zaledwie 5mg diazepamu (dla porównania 0,5mg alprazolamu odpowiada 10mg diazepamu). Do tej pory tylko raz mi się zdarzyło wziąć temazepam. Była gdzieś godz. 1:00-2:00 w nocy, po jego wzięciu zasnąłem, obudziłem się zupełnie przytomny, pełen energii, akurat wstawałem do pracy, więc było dobrze. Nic nie pamiętam z napadu lęku, jaki wtedy miałem. Więc chyba o to chodziło. -
Czy sama praca może być sensem życia? Czy brak życia poza pracą wpływa istotnie na psychikę? Jakie jest wasze zdanie, wasze doświadczenia? O sobie opowiem później
-
Niewyjaśnione sprawy z poprzednimi psychiatrami i terapeutami i ogromne obawy przed kolejną psychoterapią, której bym bardzo potrzebował
-
Zależy ile czasu ją bierzesz. Trzeba ją brać przynajmniej 3-4 miesiące, by odczuć maksymalne efekty. Te 300mg to i tak ogromna dawka przy zaburzeniach lękowo-depresyjnych.
-
Ja słyszałem że fluanxol jest dobry i na depresję i na lęki w małych dawkach, powinien podnieść człowieka na nogi i dodać napędu. Ale nie oczekuj efektów w ciągu kilku tygodni, a bardziej szykuj się na kilka miesięcy adaptacji. Arypiprazol rzeczywiście często wyzwala lęki. Wiesz można też próbować łączyć leki np. fluanxol i kwetiapina. Ale to tylko moja propozycja, lekarz zadecyduje.
-
Wiesz, generalnie leki mogą troszkę wpływać na ciśnienie, ale nie powinny go podwyższać w sensie takim, żeby powodowały jakąś chorobę nadciśnieniową czy coś tam innego poważnego. Czasem zależy to od skłonności. Nawet w wyniku złego stylu życia można mieć skoki ciśnienia. Ale wiesz, jeśli to ciśnienie cię niepokoi to zgłoś to lekarzowi, bo może jest wymagana jakaś szersza diagnostyka.
-
Ja bym spróbował fluanxolu
-
Przeczytałem całość i wydaje mi się, że możesz mieć zaburzenia depresyjno-lękowe. Oczywiście nie jestem lekarzem ani psychologiem, by to stwierdzać, z resztą jest to niemożliwe na podstawie takiego krótkiego opisu, ale tego typu zaburzenia mogą wymagać wg mnie pewnej farmakoterapii. Tak widzę, że bardzo uskarżasz się na brak sił, energii do życia. Skoro sama nie dajesz rady się podnieść, musisz spróbować zgłosić się z tym do lekarza psychiatry. Z własnego doświadczenia wiem, że żadna terapia nie postawi nikogo do pionu, jeśli pacjent jest pochłaniany przez chorobę, która go po prostu sama wykańcza. Depresja to choroba psychiczna, może jej towarzyszyć chorobliwie silny lęk. Tego nie wolno bagatelizować, bo może być z czasem coraz to gorzej... Dlatego radzę ci uczciwie, zadbaj o siebie i pójdź do lekarza, by sobie pomóc! Na terapię zaś trzeba być gotowym wewnętrznie, samym z siebie, wiedzieć nad jakimi obszarami chce się pracować, zwykle tych obszarów do rozpracowywania na terapii powinno być tak maksymalnie kilka. Widzę, że już kilka wymieniłaś - odseparowanie się od własnych rodziców, pokonanie bariery społecznej i nieprzejmowanie się krytyką innych. Co do tego ostatniego, to muszę ci od razu powiedzieć, że każdego z nas prędzej czy później spotyka jakaś krytyka, nikt nie jest idealny, jednak najważniejsze jest to, jak my sami do tego podchodzimy, to od nas zależy, jak my to odbierzemy, czy weźmiemy sobie to głęboko do serca, czy raczej odpowiemy sobie na to sami i po prostu zejdzie to gdzieś na dalszy plan. Też rozumiem, że pewnych rzeczy można się bardzo wstydzić, a wstyd potrafi bardzo blokować, to jeżeli nie chcemy stać w miejscu, to musimy po prostu nauczyć się inaczej o tym czymś myśleć. Tak mi się najrozsądniej wydaje... Co do Twoich rodziców, to niestety ciężko mi się do tego odnieść, bo wcale ich nie znam, też dość tendencyjnie o nich napisałaś, ale wydaje mi się, że Twoi rodzice nie zapewnili ci tego ciepła, tych budujących rozmów o różnych sprawach, w tym sprawach emocjonalnych, tylko ci po prostu wytykali ci te problemy, wyrzucali na ciebie swoje frustracje, swoje emocje, przez co zamknęłaś się w sobie. To jest niedojrzałość emocjonalna twoich rodziców i niestety ty odczuwasz tego fatalne skutki. Moja koleżanka miała podobny problem i psycholog jej poleciła książkę "Dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców". Z mojej strony tyle. Mam nadzieję, że w miarę pomogłem
-
Ja na zmiany nocne w ogóle nie zamierzam pracować, po prostu nie wyrażam na to zgody, szanuję swoje zdrowie, mimo tego że i tak sen mam nieco zaburzony, bo jestem po traumach także... Zawsze szukałem pracy, w której nie będę musiał tak pracować. No bo kto by mi kazał...
-
Takie skoki ciśnienia wg mnie nadają się do diagnostyki i leczenia. Myślę, że najlepiej by było skonsultować to na początku z lekarzem internistą, który skieruje Cię na dalsze badania do innych specjalistów - pewnie kardiologa i psychiatry. Staraj się tego nie lekceważyć, bo jeśli, z tego co napisałeś w pierwszym zdaniu, to się powtarza, to nie można tego zostawić, by nie zrobiło się gorzej...
-
Po mojej ostatniej, długiej i nieudanej psychoterapii postanowiłem spróbować jeszcze raz psychoterapii. Tym razem nie będzie to taka typowa psychoterapia tylko taka nieco luźniejsza, ponieważ będzie się odbywała mniej więcej raz na 2 tygodnie. Postanawiam spróbować jeszcze raz. Po ustabilizowaniu swojego stanu psychicznego zdobyłem się na gotowość podjęcia drugiej próby psychoterapii. Powtarzam PRÓBY. Ponieważ mam świadomość, że psychoterapia nic nie gwarantuje, nic nie obiecuje. Ale jednak będę się starał na tyle, na ile będę dawał radę. Po ostatniej 2,5-letniej psychoterapii, opowiedziawszy terapeucie o swoich wątpliwościach związanych z sensem całej psychoterapii i tym, że jednak chciałbym zakończyć współpracę otrzymałem odpowiedź: "To wyłącznie Pana wina, że nie umie Pan korzystać z psychoterapii, bo ma Pan zespół Aspergera!". Dało się wyczuć potraktowanie z góry i poczucie wyższości nad pacjentem. Nie dość, że terapeuta obarczył mnie winą za niepowodzenie w terapii, to jeszcze nadmienił w tym wszystkim jedną z moich diagnoz. Jednak pragnę zauważyć, że nie umawiałem się na rozpatrywanie mojego problemu w aspekcie diagnozy psychiatrycznej, co oznacza złamanie kontraktu przez terapeutę. Na dodatek postanowiłem się umówić na ostatnią wizytę z terapeutą, ponieważ liczyłem, że przemyśli swoje zachowanie i mnie przeprosi. Niestety nie doczekałem się tego. Nie miałem jednak zamiaru mu o tym cokolwiek wspominać. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, a nie przedszkolakami, że mamy sobie przypominać, jak należy się zachować. Nie mogę sobie pozwalać na takie zachowanie. To jest jawne robienie z pacjenta idioty i nieudacznika przez samego terapeutę. Pacjent przychodzi na terapię dla siebie, a terapeuta ma za zadanie nakierowywać pacjenta na istotę problemu, na jego zrozumienie, na jego rozwiązanie, na jego wytłumaczenie, na metodę poradzenia sobie z nim. Ale niestety nie czułem tego, żeby terapeuta mnie dobrze nakierowywał, a wręcz postępował zupełnie odwrotnie. Więc dlaczego wyłącznie ja mam być temu wszystkiemu winny? Jeśli coś źle tu piszę, to powiedzcie śmiało... Cała ta terapia odbywała się w prywatnym ośrodku, regularnie co tydzień. Jednak nawet gdyby terapia była za darmo, to i tak byłbym zmuszony ją zakończyć. Zaznaczam, że to, co napisałem, to tak naprawdę pisałem wyłącznie swoimi słowami, nie jestem w tym żadnym ekspertem, ale staram się to na swój sposób jak najlepiej rozumieć. Ale przejdźmy do rzeczy. Najważniejszy cel mojego drugiego podejścia psychoterapeutycznego to będzie ZARZĄDZANIE WŁASNYMI EMOCJAMI. To jest obszar, który u mnie leży i kwiczy odkąd tylko istnieję na tym świecie. Nie będę się rozpisywał tutaj dokładnie, ponieważ o tym mógłbym napisać 20-stronicowy esej. Mam już znalezionego naprawdę fajnego terapeutę i wystarczy, żebym się do niego zgłosił. Będzie to terapia prowadzona w ramach NFZ. Szczęśliwie udało mi się zdobyć na tą gotowość i odwagę, żeby spróbować jeszcze raz, ostatni raz. Jednak frustracja związana z poprzednią psychoterapią i podejściem poprzedniego terapeuty pozostawiła ogromne piętno na mojej psychice. Nie wiem jeszcze, co o tym myśleć... Jest to dla mnie wciąż bardzo trudna rzecz do przetrawienia. Pozdrawiam Wszystkich i życzę Wam owocnej pracy i powodzenia na Waszych terapiach!
-
Przy dopasowywaniu dawek leków chodzę raz na 2-3 miesiące. Później po ustabilizowaniu stanu psychicznego mam chodzić co 6 miesięcy.
-
Te dawki kwetiapiny 25-50mg są na tyle malutkie i bezpiecznie, że będą działały wyłącznie nasennie. Trazodon w niskich dawkach 25-50mg i ja bym jeszcze dorzucił do tego zestawienia mianserynę w dawkach 5-10mg. Z mojego doświadczenia wynika, że najczęściej przy bezsenności przepisuje się właśnie kwetiapinę, trazodon, mianserynę. Wszystkie w miarę niskich dawkach. Poza tym te trzy leki będą też działały słabo antydepresyjnie i antylękowo, bo bezsenność często powoduje lęk, depresję i na odwrót. Olanzapina już w dawce 5mg potrafi działać neuroleptycznie.
-
Jest jeszcze olanzapina rozpuszczalna w jamie ustnej, żeby szybciej się uwolniła i spowodowała sedację. Zwykła olanzapina rzeczywiście wymaga podawania parę godzin przed snem, bo wolniej się wchłania i w efekcie może za bardzo wydłużać czas snu. Jednak olanzapina i tak sama w sobie nie jest lekiem na bezsenność. Z neuroleptyków to tak naprawdę tylko kwetiapina o zwykłym uwalnianiu w dawkach 25-100mg nadaje się do leczenia bezsenności.
-
Sertralina to jeden z najlepszych leków na fobię społeczną. Też ma działanie aktywizujące ale bardziej w wyższych dawkach. Też na takie działanie musisz poczekać kilka miesięcy. Leki psychotropowe to nie są magiczne tabletki, po których wzięciu od razu będzie wielkie WOW. Pierwsze miesiące mogą być nieprzyjemne, bo mózg zwyczajnie stara się dobrze oswoić z lekiem. Z aktywizujących SSRI jest jeszcze fluwoksamina i fluoksetyna jakby coś. Przy czym fluwoksamina najmniej zaburza metabolizm i funkcje seksualne spośród wszystkich SSRI.
-
Bo zaraz po wzięciu działa silnie sedatywnie, powodując senność. Ma też dość krótki okres półtrwania i trzeba ją brać o stałych porach, by działanie leku się utrzymywało. Ja ją biorę na noc, by być wyspanym i móc normalnie funkcjonować w dzień. Żyję w przekonaniu, że od spania jest noc.
-
Rozumiem. A ile czasu ją już bierzesz na bezsenność? Tyjesz przy niej?
-
Czy kobiecie wypada?
eleniq odpowiedział(a) na zielona-welonka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Myślenie autorki jest - moim skromnym zdaniem - naiwne... -
W tygodniu kładę się do łóżka o 21, a zasypiam gdzieś 22-23. W dni wolne troszkę później.
-
Ja przez to, że biorę kwetiapinę, to absolutnie nie mogę pracować na zmiany nocne i tego się trzymam. Popołudniami w sumie też nie bardzo, choć to jeszcze bym przeżył. A kwetiapinę mam brać do końca życia.
-
Słuchajcie Kochani! Jestem właśnie po teleporadzie u mojego psychiatry i zwiększył mi lamotryginę do 150mg i przepisał ten temazepam (Signopam), który mogę wziąć tylko w razie takiego mega silnego nocnego ataku lęku. Zdam wam relację jak lek działa, kiedy będę miał potrzebę jego wzięcia, choć oczywiście mam nadzieję, że takie coś mi się już nie przytrafi co wtedy.