Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aurora002

Użytkownik
  • Postów

    2 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Aurora002

  1. Pani, która prowadziła moją terapię zapowiedziała się jako terapeutka pracująca w nurcie eriksonowskim i systemowym. Terapia trwała jakoś pół roku, bo ona lubi działać szybko i intensywnie. Z perspektywy czasu widzę, że terapia mogła trwać dłużej bo nie ruszyłyśmy jednej wielkiej kwestii, ale poradziłam z nią sobie sama. Może taki był jej plan. Znam się na podwórku poznańskim, w tym mieście mogę polecać konkretne osoby. Szukając specjalistki, patrz może na wykształcenie. Ja jakiś czas temu pomyślałam, że chciałabym spróbować Gestaltu (nie zrobiłam tego, bo nie mam jednak kasy) i jak szukałam terapeuty, to wszyscy byli po jakiś pierdołowatych kierunkach o niczym i robili sobie krótki kurs Gestaltu w jakiejś szkole. Takiej osobie to raczej nie zaufam, że poprowadzi konkretnie mój problem. Więc jak masz możliwość to po prostu próbuj, z kimś może po prostu złapiesz dobry kontakt. Ja pod największym wrażeniem wnikliwości lekarza byłam, jak poszłam do lekarki psychiatrii, no ale psychiatra psychiatrze nierówny. Są tacy, co przepisują leki i siema, a moja jest niesamowicie inteligentna. Ojej. A z kolej ostatnio trafiłam na psychologa idiotę, to zrezygnowałam, zapisałam się do kogoś nowego. Musiałam czekać ponad miesiąc, ale już miałam pierwszą wizytę i fajnie. Ciągnie się to, ale nie musisz przecież być uwiązana do tej samej osoby. One się liczą, ale nie dla każdego. Różne osoby mają różne potrzeby; again - ja np. nie zwracam na to wielkiej uwagi, ale uwielbiam być dotykana. Ale wiem, że są związki, gdzie się ludzie nigdy nie dotykają. Dla mnie to jest niewyobrażalne, no ale tak mają Z kolei mój partner, zauważyłam, uwielbia głębokie rozmowy o różnych problemach społecznych, politycznych, naukowych. A ja z kolei wolę takie bycie razem, jak napisałaś, leżenie obok siebie i oglądanie wspólne serialu, albo robienie posiłku. Może być tak, że gdzieś się tam rozjechaliście w trakcie małżeństwa, przy tej pracy, ale próbujecie być ze sobą. Może też być tak, że jego potrzeby są realizowane więc byłby w głębokim szoku, gdyby dowiedział się, co naprawdę czujesz. Czego Ty tak naprawdę Ty pragniesz? Wysłuchania? Rozmów? Może jak jesteście w delegacjach i na wyjazdach to rozmawiajcie przez telefon? Albo o pierdołach albo o rzeczach ważnych, co wolisz?
  2. Ja poszłam na studia z filozofii, polecam
  3. Odkopałam swoje marzenia z 2015 roku Aktualizacja: * zaakceptowałam, że nie potrzebuję starych schematów, bo jestem teraz inna i inaczej podchodzę do świata * odkryłam, że w sumie to tego nie pragnę * mam kota
  4. Co oznacza skrót "ik"? U mnie pozytywnie, wszyscy znajomi chwalą, jak rysuję, to takie miłe Wczoraj wysprzątałam mieszkanie, łącznie z myciem okien i teraz jest tak czysto i świeżo, to też sprawia radość ^^
  5. No to bez urazy, ale tym nerwicy nie wyleczysz Wiesz, myślę że takie mądre działanie (dieta, aktywność fizyczna, zioła) są bardzo ok, jeśli chcemy zapobiec nawrotom albo generalnie być zdrowymi. Ale gdy jesteś w początkowej fazie i pojawiają się ataki paniki, to ja widzę konieczność jednak podjęcia terapii... rozmawiasz w ogóle z kimś o tym, co się u Ciebie dzieje? Forum się nie liczy! Są rzeczy, które wciąż uruchamiają w Tobie napady paniki, więc jest nad czym pracować. A w momencie kiedy "jest dobrze" jak to określiłeś, tak naprawdę jesteś w fazie wyparcia i udawania, że wszystko jest ok. I tak można funkcjonować jakiś czas. Ale potem któregoś dnia Cię walnie i albo stan depresyjny, albo atak paniki gwarantowany... Nerwicy nie można bagatelizować i liczyć na to, że sobie pójdzie. Skoro się pojawiła, to chce Cię ostrzec, że robisz coś wbrew sobie.
  6. Chyba masz rację, bo ja doskonale znam to wszystko, co opisujesz. Może trochę Cię to pocieszy, że no, tak to jest z nerwicą lękową, tak to właśnie wygląda, ale to przy dobrych lekach mija. Jak długo bierzesz leki? Ja z depresyjnym nastrojem zmagałam się długo, ale samo działanie antylękowe tabletek dosyć szybko się pojawiło. Przy czym wazna jest też terapia, obok łykania tabletek. Jak będziesz miał takie trudne sytuacje i wyzwania w pracy, to może bierz wtedy ten lek doraźny (skoro lekarz pozwolił). Powodzenia
  7. Dziękuję Heledore ^^ Polecam sobie sprawić taki i postawić na biurku
  8. Dawniej chodziłam na terapię związaną z nerwicą, analizowałam dzieciństwo, role w które weszłam ja i otoczenie, cały system, który mnie otaczał. Nauczyłam się, w jaki sposób czerpać siłę ze swojego wnętrza, w jaki sposób rozpoznawać swoje własne uczucia i potrzeby. Obecnie wiem, na co ja mam ochotę, a co narzucają mi inni. I umiem asertywnie komunikować swoje potrzeby. Normalnie człowiek powinien uczyć się tego w domu rodzinnym, z pierwszą najważniejszą zasadą "jesteś wartościowy, niezależnie od tego, co robisz". Ja się tego nauczyłam na terapii. Obecnie zaczęłam leczenie, ale jest konkretny powód, konkretne wydarzenie, które spowodowało nawrót i to z tym się mierzę. Budowanie relacji nie jest takie proste. To nie jest tak, że znajdziesz kogoś idealnego i potem to uczucie zostaje. Ono zawsze się wyczerpuje. Pytanie, co zrobicie dalej z tym. Czy potraficie wciąż czuć się atrakcyjni dla siebie, przyjaźnić się, wspierać? Budowanie relacji to są lata, to jest bardzo trudne i trzeba nad tym pracować. Nad komunikowaniem swoich potrzeb w związku (wiesz, czego pragniesz od relacji?) i nad spełnianiem potrzeb partnera (czy wiesz, czego on pragnie od relacji?). Nie chodzi tylko o jakieś potrzeby seksualne. Ale to może być potrzeba wspólnego robienia czegoś, albo samego spędzania czasu, albo dawania sobie małych prezencików, które pokazują, że myślisz o tej osobie. Robienia małych przysług. Odkurzysz w mieszkaniu i zrobisz herbatę drugiej osobie a ona wtedy czuje się po królewsku Dotknięcia, ale niekoniecznie z podtekstem seksualnym (chwycenie za ręce, dotknięcie się stopami pod stołem, przytulenie się, pospieszny buziak). Niektóre z tych rzeczy są dla nas ważne, inne wcale. Mnie w ogóle dawanie prezentów nie rusza, a inni tego pragną (kwiaty, czekolada). Zakładam, że wciąż macie nad czym pracować, bo jednak zaczęliście być ze sobą, czyli ten podstawowy komponent atrakcyjności fizycznej został spełniony. Ja jestem w związku już niemal 10 lat i wiem, że wymagał on naszej wspólnej pracy nad lepszym komunikowaniem siebie, byciem miłym dla siebie. Wiem, co mnie "jara" i biorę to Ale on się znacznie polepszył, gdy poszłam na terapię. Mam wrażenie że wcześniej, to my byliśmy jakimiś automatami. Możliwe, że jak popracujesz nad samą sobą to potem poczujesz nową inspirację do polepszenia relacji. A możliwe, że zrozumiesz wtedy, że nic Cię przy niej nie trzyma. Najważniejsze, abyś była świadoma, czego pragniesz. Bo teraz tego nie wiesz - i się chyba nie dowiesz bez terapii.
  9. Jakiś czas temu założyłam sklep internetowy ze swoimi rysunkami (jonkan.pl) Akurat jest jakieś promo, więc wczoraj pokazałam swój mikrobiznes znajomym Wystartowałam z reklamą i marketingiem, zaczynam się już bardziej chwalić. Dostałam dużo miłych słów Czas pokaże, czy sklep się okaże sukcesem finansowym Na razie jest sukcesem moim osobistym ^^
  10. Może po prostu daj mu czas? Może chce się wygadać, ale niekoniecznie Tobie.
  11. Uzasadniłam to. Jeżeli on nie pójdzie na terapię i to oleją, to cała resztę życia i on i ona będą nieszczęśliwi. bo będą tłumić sobie w żal, złość i poczucie winy. To już lepiej się rozstać. Zamiast wyciągać zdania bez kontekstu z mojej wypowiedzi, która nie jest skierowana do Ciebie, może sam coś zaproponuj.
  12. Ok, trochę się pozastanawiałam nad Waszą sytuacją i mam kilka przemyśleń Pierwsza rzecz, to zastanów się, co Cię ku tej zdradzie popchnęło? To Ty podjęłaś akcję, mieliście marazm w związku, czułaś się źle i chciałaś jakoś "potrząsnąć" swoim mężem, tak to widzę. Zrobiłaś to wielokrotnie, tak jakby licząc na to, że Twój mąż prędzej czy później będzie musiał się z tym skonfrontować. Niekoniecznie chodzi o to, że chciałaś go skrzywdzić. Może po prostu liczyłaś na to, że coś się zadzieje... W związku z tym widzę tutaj konieczność, żebyś jednak wróciła na terapię. I za cel postawiła sobie odkrycie, czego tak naprawdę oczekujesz od swojej relacji. Masz dwóch synów, pewnie jest Ci trudniej myśleć o ewentualnym rozstaniu ale kto wie, może tego pragniesz? Tylko nie umiesz wprost zadziałać, może oczekujesz, że zadzieje się samo za Ciebie? Druga rzecz, to kwestia Twojego męża. Zrozum, że jego świat się prawdopodobnie cały zawalił. Nie wie, jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Jest dla niego całkiem obca. Nawet jeśli tworzycie równościowy związek, to prawdopodobnie jest i tak pod wpływem patriarchalnego wpływu środowiska i ma zagnieżdżone w sobie społeczne oczekiwanie, że jako mężczyzna musi okazać siłę. A teraz coś się zadziało wbrew niemu. Nie może przecież Ciebie kontrolować. Prawdopodobnie teraz, kiedy jego rzeczywistość się rozsypała, próbuje wrócić do tego, co zna, czyli stereotypowego bycia silnym, niewzruszonym facetem. Będzie ukrywał swoje emocje, będzie udawał że jest wszystko ok i uparcie odmawiał terapii, bo niestety, ale w naszym społeczeństwie osoby korzystające z terapii są uznawane za słabe. Tak ja to widzę, oczywiście mogę się mylić, to są moje skojarzenia, ale może jakoś Cię zainspirują. Musicie z mężem się skonfrontować z problemem, zastanowić nad przyszłością relacji. On jest świadomy tego, że nic już nie będzie, jak kiedyś. Zdrada to wielkie wydarzenie w związku. Wiem, że najłatwiej byłoby Ci się tylko obwiniać i myśleć, jaka jesteś okropna, ale ok, stało się, teraz zastanówcie się wspólnie, co z tym zrobić. Skoro mąż wskutek zdrady Cię nie zostawił, to jednak oznacza, że zależy mu na związku. I może postaw warunek, że jeśli pójdzie na terapię, to jest co ciągnąć. Bo jeśli masz do końca życia się obwiniać o to, co zrobiłaś, to też niedobrze. Może trudno Ci stawiać warunki w tej sytuacji, ale chodzi o Wasz związek i Waszą przyszłość, a ważne, żebyście czuli się dobrze z sobą Może to czas, żeby powiedzieć sobie "do widzenia" a może to czas, żeby wreszcie nad nim popracować?
  13. Idźcie do psychologa, który się na tym zna. Naprawdę. Ja nie mam pojęcia co robić w takiej sytuacji, internet Wam nie pomoże. 2 miesiące to super mało, jego to może męczyć latami. Wszystko zależy od Waszej pracy nad związkiem i nad odbudowaniem tego zaufania.
  14. Hejka Po prostu trafiłaś na nieodpowiednią terapeutkę. Nie potrafiła Ci pomóc, a myślę, że potrzebujesz pomocy terapeutycznej. Leki dają ulgę, ale nie rozwiążą konfliktów, które się w Tobie toczą. Ten strach który czujesz, niepewność, niechęć do męża - to może być wszystko do przepracowania. Terapeutka dobrze powiedziała, że trzeba pracować nad poczuciem własnej wartości, ale coś takiego to Ci każdy głupi powie, no to raczej oczywiste, że potrzebujemy wysokiej samooceny. Za tym przyjdzie prawdopodobnie chęć do pracy, do poznawania ludzi, świadomość swoich potrzeb i tego, czego tak naprawdę oczekujesz w małżeństwie. Teraz tego nie wiesz i nie jesteś w stanie się dowiedzieć, jeśli nad tym nie popracujesz Gdy lepiej poznasz siebie, cały świat się przed Tobą otworzy. Próbuj
  15. No to tak, moja trwała około 6 miesięcy, było intensywnie, ale konkretnie. Spotkania co 2 albo 3 tygodni żebym miała czas to sobie ułożyć w głowie, ale terapia trwała 2 godziny. Żeby konkretnie pogadać. To w moim przypadku, tak lubi pracować moja t., ale nie są to wytyczne terapii.
  16. Co rozumiesz przez krótkoterminowość? Moja terapeutka potrafiła pomoc doraźnie poprzez pojedynczą rozmowę, natomiast o terapii mówiła, że planuje ją na około 6 miesięcy i tak było. Po tych 6 miesiącach czułam się na tyle stabilna emocjonalnie, że mogłam już sobie funkcjonować. Ale nie przerobiłyśmy wszystkiego Moja obecna psychiatra jest w sumie zdziwiona, że terapia trwała tak krótko, bo jej zdaniem i tak jest mi potrzebna.
  17. U mnie podobnie, już jest ranek, jak dalas rade? Ja specjalnie na noc wzielam silne prochy, zeby szybko zasnac i nie myśleć zbyt dużo i nie mieć snów zbyt dużo.
  18. No mnie uświadomił na pierwszym spotkaniu psycholog, że nie ma czegoś takiego jak nerwica, mówi się zaburzenia lękowe. I tak nie wiedział, jak to leczyć
  19. @xBlackCatx hejka Początkowe tygodnie brania leków to jest koszmar - niestety jedyna opcja, to to przetrwać. Ja miałam takie bardziej fizyczne, grypopodobne objawy, bolały mnie różne części ciała.... Potem wjechały lęki, po kilku tygodniach, miałam wrażenie, że te leki to nie zadziałają wcale. I zadziałały. Aż z rozpędu wpadłam w lekką hipomanię Więc daj sobie na luz, postaraj się więcej odpoczywać, może dasz radę częściowo zrzucić swoje obowiązki na inne osoby? Wiadomo, że trudno się do tego przyznać, ale może masz jakąś fajną koleżankę w pracy, która będzie Cię wspierać? Ludzie są mało cierpliwi jeśli chodzi o choroby psychiczne, ale może jak kogoś uprzedzisz, że będziesz zwłokami przez kolejne 2-4 tygodnie, to spotka się to ze zrozumieniem? Zastanów się, jakie są Twoje potrzeby na ten moment
  20. Podczepię się pod temat, bo jestem ciekawa wrażeń
  21. Aurora002

    Nasze sny

    Ostatnio duzo myślę o mamie, uświadamiam sobie bardziej, co ją spotkało w przeszłości. I miałam taki sen, w którym była jeszcze młoda (przed 40tką), umalowana, ładnie ubrana, a obok niej ja, dorosła ja, i powiedziałam jej te wszystkie ważne rzeczy, których jej wtedy nikt nie powiedział. Że jest wartościową osobą, że jest wspaniałą matką i że to normalne, że czuje lęk i że koniecznie musi iść do psychologa... Że nie ma się czego wstydzić. Myślę, że to był ważny sen. Czasami myślę, jak by to było, gdyby leczyła tę swoją depresję. Na pewno byłoby lepiej. Ale to przeszłość.
  22. Ej to wspaniale!!! A kiedy to będzie? Żebyśmy na forum wiedzieli, ze nam znikniesz bo będziemy tęsknić I o czym rozmyślałaś, co odkryłaś?
  23. Podejrzewam, że temat zostanie przeniesiony w odpowiednie miejsce, ale odpowiem. Jakiś czas temu odstawialam Mirtor. 15mg. Mialam zespol odstawienny - glownie nasiliły mi się mocno lęki, budziłam się przerażona w nocy, ale to minęło. Po tygodniu już było lepiej. Po dwóch całkiem przeszło. Moja rada - przetrwać. Doraźnie wspomagać się czymś na lęki albo na noc, jeśli będą problemy no i dać sobie luz. Aha i nie odstawiaj leków bez konsultacji z lekarzem. Ja odstawiałam, bo mi to zasugerowała lekarka, ale nie rób tego sam. Jeżeli wizytę masz późno, to może chociaż zadzwoń.
  24. Zgadzam się z wszystkim, co napisała @doi i też myślę, że potrzebujesz terapii. Te wszystkie rzeczy, o których piszesz, mnie też dotyczyły. Całe moje życie przejmowałam się innymi, ich zdaniem, tym, czy mnie lubią... po co? Ale bez terapii bym się tego nie pozbyła, bez drugiego człowieka, który mnie nauczył, jak zadbać o siebie.
×