Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aurora002

Użytkownik
  • Postów

    2 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Aurora002

  1. Bo leków w sumie to nie bierze się całe życie. Przynajmniej ja nie zamierzam. Więc może to Twoje życie wygląda teraz całkiem ok, że leków nie potrzebujesz. I fajnie, że tak jest Ja ostatnio mówię do psycholog, że myślę o powolnym odstawianiu esci. A ona "na zimę?!" W sumie racja, może nie będę tego robić zimą Jeszcze miesiąc temu myślałam, że ta przygoda z lekami nie skończy się szybko, a teraz każdy dzień mnie zaskakuje, bo faktycznie zapowiada się na to, że za pare miesięcy (jeśli będzie wciąż niezmiennie stabilnie, jak teraz) będę odstawiać ^^ Co chcę powiedzieć tym chaotycznym wpisem - esci działa Odbudowuje mi mózg
  2. One nie będą tak działały cały czas, to dopiero początek, najgorsze jest pierwsze kilka dni, tydzień.
  3. Strasznie przykro słuchać Twojej historii, bo zdecydowanie potrzebujesz pomocy terapeutycznej, a przejechałaś się do tej pory na tej "pomocy" i no, jest to dla mnie całkiem zrozumiałe, że już nie ufasz psychiatrom. No do dupy wygląda system opieki psychologicznej u nas Znalezienie lekarza, który naprawdę pomoże, to jakaś loteria. Jakby co to ja w czasach nerwicy też miałam ataki paniki od pozytywnych rzeczy. Chyba nawet pisałam o tym na tym forum i ludzie przyznawali, że to częste. Silne emocje tak działają, czy są spowodowane złymi rzeczami, czy dobrymi. Nerwica sprawia, że trudno nam te emocje przerabiać, wszystkie.
  4. Ja każdemu odradzam szczury... wiem, Karanfil, że Ty jesteś inna, bo wiesz z czym się wiążę stworzenie szczurom domku i sama jesteś weterynarką. Chodzi o to, że trzeba mieć stadko, żeby się czuły szczęśliwe. I niestety one szybko umierają. I niemal nigdy nie umierają tak po prostu, ze starości, zawsze mają problemy albo neurologiczne, albo jakieś pasożyty, problemy z serduszkiem, z guzami... jednego roku pożegnałam 4 szczurki. Stwierdziłam, że więcej psychicznie tego nie zniosę i chociaż strasznie pragnęłam ulżyć mojej ostatniej szczurce i dobrać jej nową rodzinę, to ją oddałam... Umarła szybko, dostała wylewu, bo nie mogła znieść tego, że wszystkie szczury umierają wokół niej (ona straciła "siostry" trzykrotnie). Więc no, szczury są cudowne, są wspaniałe, są takie mądre, wesołe, przyjacielskie... ale koty też, a żyją kilkanaście lat. I dlatego teraz mam kota.
  5. Będę miała MRI w styczniu, strasznie się boję... Czy na MRI można wziąć kogoś, żeby nas trzymał za rączkę? Albo pluszaka do przytulenia?
  6. Ja mam zamiar dzisiaj pomalować włosy na czerwono. Z czasem ta czerwień schodzi i się robią rudobrązowe.
  7. Jutro idę kupić sobie buty na zimę i się tak cieszę, ojeju
  8. 1. Ale fajnie że Xiaomi robi jeszcze hulajnogi. Ta firma mnie tak cieszy. Mam ich telefon i czajnik. 2. A to gdzie chcesz stawiać te hulajnogę? To nie jest ciężkie. Jak wchodzisz do jakiegoś budynku, to nie możesz jej mieć po prostu z sobą? A jak idziesz na uczelnię to nie możesz jej zostawiać w szatni albo dyżurce?
  9. Mam koleżanke, ktora na to pytanie odpowiedzialaby "zdecydowanie tak" i skoro jeszcze nie myslala o budowaniu bazy na ksiezycu znaczy, ze nikt jej jeszcze tego pomysłu nie podsunął U mnie typ kompulsywny, nadmiernie kontrolujący. To się zgadza, bo zasadniczo myślę, że świat i ludzie są piękni, ale przeraża mnie myśl o oddaniu kontroli, to jest taki mój prymarny lęk, napędzający całe moje życie. Trochę głupio, że wg testu jesteś takim typem, w ramach którego masz największą ilość procentów, a wydaje mi się dosyć ważne to, co idzie w parze. Skłonny do depresji, lękliwy, hipomaniakalny - też pasują, w końcu mam mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne Nie wiem tylko co oznacza "dramatyczny"
  10. No to mam nadzieję, że będzie dalej szło lepiej, wierzę w to Pisz tutaj, co tam u Ciebie, jak masz jakieś myśli i wątpliwości, to się nimi dziel.
  11. Nie mam pojęcia, czy jest z Tobą coś nie tak, prawdopodobnie ta dziewczyna wie lepiej, niż ktokolwiek z nas, czemu podjęła taką decyzję. Może zbyt szybko to dla niej szło, zbyt intensywnie? Czasami spotykają nas w życiu takie gówniane rzeczy, nie ma nic złego w tym, że to przeżywasz, że się czujesz tak bardzo źle. Że płaczesz. Cholera jasna, to że jesteś facetem nie oznacza, że masz jakieś mniejsze prawo czuć pewne emocje. No ja tylko trzymam kciuki, żebyś jakoś się z tego podniósł w miarę szybko i dostrzegał pozytywy w świecie, których teraz pewnie nie widzisz (i jest to całkowicie zrozumiałe!). A może jakoś w przyszłości pogadaj z psychologiem o swoich związkach. Jak je tworzysz, jak budujesz, czy spełniasz potrzeby drugiej osoby. Trzymaj się
  12. Mirtor na sen? Tak klasycznie Ci przepisał, pamiętaj, że leki początkowo dają różne nieprzyjemne objawy, które zazwyczaj trzeba przetrwać. Psychiatra uprzedził Cię o nich? Może to byc ból głowy, ból mięśni, senność, bezsenność, wzmożony apetyt, brak apetytu, potliwość... różne rzeczy. Te pierwsze tygodnie warto traktować siebie jak na zwolnieniu i trochę sobie odpuścić Znajdź na forum wątki dotyczące Twoich konkretnych leków i tam pisz o swoich objawach i pytaj o rady - ludzie pewnie lepiej się do tego odniosą. Brałam Mirtor przez chwilę ale na mnie działał kompletnie inaczej niż na innych. Mirtor rozbudza apetyt, przez niego niektórzy tyją, ja nie miałam większego apetytu, wręcz przeciwnie, ale miałam wrażenie, że puchnę + całkowicie zjechało mi libido, co się podobno nie zdarza przy Mirtorze. Pamiętaj, że leki poprawią Twoje funkcjonowanie i prawdopodobnie pomogą Ci w pracy, ale warto, żebyś odwiedził również psychologa i znalazł źródło swoich lęków i trochę popracował nad sobą. Psychiatrzy często nie widzą takiej potrzeby, ale w mojej opinii na pewno warto iść chociaż raz
  13. Tak się może wydawać, ale każdy kto z tego wyszedł Ci powie, że da się to pokonać... bo z tego wyszli. Ja miałam wrażenie, że jest to czysto fizyczne, to pragnienie unicestwienia się, że jest poza moją kontrolą. A okazało się, że wcale nie. Że potrzebna jest terapia, rozmowy, samorozwój. Może ten olejek jakoś Ci pomoże. Pisałaś, ze jest po nim lepiej? To dobrze, że jest ten terapeuta. To bardzo ważne, mieć kogoś zaufanego, z kim można szczerze porozmawiać.
  14. To nie absurd, to właśnie dosyć częsty schemat myślenia u osób, które mają ms. Dlatego tak dużo osób wcześniej niejako daje do zrozumienia, że to ma, albo komuś wspomną, albo gdzieś napiszą... liczą na to, że ktoś im pomoże. Bo ludzie tak naprawdę rzadko chcą umrzeć. Chcą żyć. Ale nie tak, jak żyli do tej pory. To co opisujesz - miałam dokładnie to samo. Miałam - czas przeszły - bo teraz dominuje we mnie uczucie miłości do życia i radości, że je mam.
  15. Hejka, cześć, witaj na forum, fajnie że tak szczegółowo opisałeś swoją sytuację Napiszę co myślę, może Cię to jakoś zainspiruje ale wyrocznią nie jestem, wszystkiego nie wiem Jak dla mnie te codzienne małe frustracje to taki Twój sposób na to, żeby regularnie i w miarę bezboleśnie wyładowywać napięcie. Przy innych sytuacjach musisz być stabilny i wytrwały, więc drażnią Cię drobiazgi. Wiesz, że jak się wyżyjesz na klaksonie albo jakimś meblu, to nikomu krzywdy nie robisz. Więc sobie pozwalasz wtedy na to, żeby być sobą. Ale ta złość w Tobie tkwi, ona się kumuluje i możliwe że wyłazi właśnie w postaci bólu. Nie twierdzę, że Twój problem jest czysto psychiczny. Twój lekarz może mieć rację twierdząc, że masz problemy fizyczne. Ale psychika prawdopodobnie pogłębia odczuwany przez Ciebie dyskomfort i sprawia, ze się to ciągnie i że nie możesz się porządnie wyleczyć. Sprawa z lekami wygląda tak, że one łagodzą napięcie które odczuwasz, potrzebują tygodni, miesięcy żeby się rozkręcić. Wiem, że to się wydaje przerażające, ale pierwsze efekty redukcji najgłębszego lęku powinny być widoczne po jakiś 2-4 tygodniach. Ale u mnie to było 6 tygodni A ogólnie żyć to mi się zachciało dopiero po kilku miesiącach. Więc trzeba się uzbroić w cierpliwość, dać im szansę i próbować nowych, jeśli masz jakieś niefajne dolegliwości. Ale leki nie pomogą Ci z tym, co siedzi w Twojej głowie. Jesteś nerwowym człowiekiem, długotrwale chorujesz i myślę, że zdecydowanie powinieneś iść na terapię. Leki są dodatkiem, który ma pomóc Tobie w pracy nad sobą. Potrzebujesz dobrego psychologa. Twoja żona prawdopodobnie jest przerażona, bo zdrowi ludzie często nie rozumieją problemów natury psychicznej i chciałaby Tobie pomóc ale zdecydowanie nie wie jak. Nie okłamuj jej, bądź z nią szczery, ale uspokajaj ją. Bierzesz leki, będzie dobrze. Pójdziesz na terapię i rozwiążesz swoje problemy, będzie ok. Nie mogę Ci tego obiecać, ale mam taką nadzieję i też ją miejcie Jeśli psychiatra obwiniał Cię o całą tę sytuację, to to nie byl dobry psychiatra. Nie idź do niego na terapię
  16. To dobrze, że wiesz, czego potrzebujesz. Ja trafiłam na psychiatrę, która chciała ze mną rozmawiać o moich ms. Ale jeśli Ty się na tym przejechałaś i jeśli tacy specjaliści nie budzą Twojego zaufania, to jest to zrozumiałe. Dobrze, jeśli możesz o tym porozmawiać z terapeutą. Bo ja myślę, że to co jest Ci potrzebne, to szczera rozmowa o Twoich ms. Z kimś odpowiedzialnym. O tym, dlaczego właściwie myślisz o tak radykalnym czynie? Czy jest coś, żebyś mogła sobie pomóc? I jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, to znaczy, że trzyma Cię jakaś nadzieja. Że aktualny stan się zmieni. Tak zgaduję... porozmawiaj o tym z psychologiem. Zakomunikuj mu, że potrzebujesz szczerej rozmowy o tym, a nie tylko wspomnij, że tak jest. Niech Cię pyta, wypytuje, nie bójcie się tego tematu. Może sama coś odkryjesz.
  17. Dobry pomysł, może też się zaopatrzę w takie rezerwowe karmi i popcorn Karmelowego chyba nie jadłam nigdy...
  18. Aurora002

    Anhedonia..

    Cały czas się nad tym zastanawiam, co czują ludzie zdrowi xD jak to u nich jest z tymi emocjami. Ja już niejako pogodziłam się z faktem, że raczej przez większość życia będę czuła smutek i rozpacz, ale szczerze mówiąc, wolałam osobiście takie silne emocje złości i żalu, niż nie czuć absolutnie nic (jak przy anhedonii). Po czym przy okazji jakiejś chwilowej hipomanii odkryłam, że jestem zdolna (fizycznie) czuć emocję radości... i ją czuję! Są momenty, kiedy autentycznie czuję się szczęśliwa To jest coś wspaniałego! Normalnie magia I zastanawiam się, czy zdrowi ludzie, nieobciążeni lękiem, też tak mają...
  19. Aaa, tak podejrzewałam, że jakieś zwierzątko dobrze, że zdrowieje ^^
  20. Wszystkie terapie raczej kosztują tak samo, no ale jak ktoś jest początkujący to chyba mało bierze. Gestalt bardziej się skupia na emocjach i na tym, co aktualne, ja akurat myślałam o tym podejściu, ponieważ moje aktualne problemy to raczej problemy pt. jak zaakceptować nieznośną codzienność, jak zaakceptować bolesne wydarzenia, które dzieją się teraz. A nie dawniej. Dlatego Gestalt mógłby być ciekawy. Jak rozumiem, mimo wielu lat depresji i nerwicy, nigdy nie przerobiłaś takiej terapii, która by zajrzała w głąb Ciebie? Nie wiadomo, co u Ciebie powoduje ten lęk i stres. Może jakieś bolesne przeżycia z przeszłości? Może rozczarowanie macierzyństwem i małżeństwem? Dobry psycholog wypyta Cię tak, że będzie wiedział, gdzie trzeba kopać. A moja psychiatra też prowadzi terapie, a mi nie oferowała. Więc nie wiem, może mają jakieś zasady tego rodzaju? A jeśli psychiatra jest dobry i mu ufasz, to moze przeprowadz z nim rozmowę-wywiad chociaż jednorazowo? Ja do swojej psychiatry chodzę na NFZ, ale dwa razy byłam u niej prywatnie, żebyśmy mogły sobie pogadać spokojnie przez godzinę.
  21. Tak, to normalne, ja kilka razy podejrzewałam u siebie dwubiegunówkę xD Niestety, ale lęki hipochondryczne się często przy nerwicy pojawiają i jedyny sposób, aby się ich pozbyć, to generalna praca nad lękami. Jak się zaczynasz wkręcać w choroby, to tego nie da się przerwać, tylko się to potęguje. Dlatego nie będę Cię o nic pytać, no bo nie wiem, co z takimi podejrzeniami zrobić. Ja mam zaburzenia lękowe i depresyjne mieszane. Kiedyś miałam ataki paniki, od SSRI całkowicie przeszły. Ostatnie miesiące głównie depresja, ale od mniej więcej miesiąca jest niesamowita poprawa, ale wiem, że to wynik rozmowy z lekarką, zrobiłam gigantyczny postęp w mojej głowie Tylko, że ja już miałam taką porządną terapię lata temu, która mnie przywróciła do życia. A te zaburzenia obecnie to wynik konkretnego wydarzenia.
  22. Zarówno rodzinny jak i lekarz psychiatra mogą wystawić skierowanie na psychoterapię, skoro Ci nie dają, to głupi są Ja dostaję bez problemu skierowania, sam rodzinny mi to nawet kiedyś proponował, więc nie rozumiem, czemu Tobie tak trudno Masz rację z SSRI - nie musisz ich brać, jeśli dajesz radę funkcjonować bez leków, ale no, musisz jakoś się leczyć, a terapia jest w sumie najważniejsza. I da się znaleźć spoko psychologa na NFZ
  23. Chociaż w sumie te moje wszystkie pytania, co naprawdę lubisz, są raczej retoryczne - jeśli tkwisz mocno w strachu i niepewności, to raczej nie zdołasz odkryc, czego pragniesz. Pamiętam jak terapeutka po pół roku zrobiła mi taką sesję, że miałam po kolei mówić, co lubię, czego nie lubię. I powiedziała, że to jest w sumie bardzo trudne, że pyta mnie o to dopiero teraz, bo gdyby spytała na początku, to bym pewnie nie wiedziała i się załamała. Więc no, jeśli nie wiesz, to nie bądź smutna ^^" Idź na terapię i po prostu pomóż sobie
×